Discussion:
kpt. marsz. Struk podpłynął, dwójka ludzi żyje
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Krzysztof M. Różański
2012-05-01 18:50:10 UTC
Permalink
Na odtrutkę po lekturze wątku "SAR nie popłynął, wędkarz nie żyje >>zgodnie z
procedurami<<":
http://gdynia.naszemiasto.pl/artykul/1057385,marszalek-mieczyslaw-struk-uratowal-dwoje-turystow,id,t.html

Dwoje mieszkańców Gdańska w sobotę wybrało się popływać na Zatoce Puckiej.
Omal nie skończyło się to tragicznie, na szczęście w pobliżu przepływał swoją
łodzią Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego. I podjął mocno już
wyczerpanych turystów na pokład.

W sobotnie popołudnie mężczyzna i kobieta poszli popływać. Wyruszyli z Kuźnicy
na Półwyspie Helskim. Gdy długo nie wracali na brzeg, policja i straż pożarna
wszczęły alarm. Do akcji wyruszyła Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa (SAR).

- Wybrałem się z rodziną i przyjaciółmi do Kuźnicy na rybkę moją pomeranką -
opowiadał nam wczoraj marszałek Struk, na co dzień mieszkaniec Juraty. - Gdy
wracaliśmy do Jastarni, córka usłyszała wołanie i zauważyła dwie głowy na
wodzie. Natychmiast zmieniliśmy kurs i popłynęliśmy w tym kierunku na pomoc.
Marszałek województwa podkreśla, że to obowiązek każdego wodniaka.

Pomeranka (czyli kaszubska łódź żaglowa, wykorzystywana dawniej do połowów
przez rybaków), o nazwie Szachwara, dowodzona przez Mieczysława Struka,
dopłynęła do dwójki turystów. Z pokładu rzucono im koło ratunkowe.
- Zrobiliśmy jeszcze małe kółko na wodzie, aby podpłynąć z bardziej
korzystnego kierunku do tej pary, i zrzuciliśmy drabinkę. Razem z przyjacielem
wciągnęliśmy kobietę i mężczyznę na pokład - opowiada marszałek.
- Mężczyzna był bardzo wyczerpany. Natychmiast powiadomiliśmy telefonicznie
bosmanat w porcie rybackim w Jastarni, w Kuźnicy oraz SAR, że znaleźliśmy
dwójkę pływaków. Wtedy właśnie dowiedziałem się od SAR, że trwała już akcja
poszukiwawcza.

Do zdarzenia doszło około kilometra od półwyspowego brzegu. Jak się okazało,
mieszkańcy Gdańska chcieli popływać nieco dalej od lądu. Kiedy wchodzili do
wody, wiał wiatr od wschodu. Potem jednak zmienił się jego kierunek na
zachodni, pojawiły się prądy i zepchnęły turystów jeszcze dalej od brzegu niż
to planowali. Oboje opadali już z sił, starając się pod prąd wrócić na półwysep.
- Jak się dowiedziałem z opowieści gdańszczan, rozważali już znalezienie
jakiejś boi na zatoce, której mógłby się przytrzymać mężczyzna, a kobieta była
zdecydowana sama spróbować popłynąć jednak na półwysep i tam wezwać pomoc.
Wtedy właśnie gdańszczanie zobaczyli nas na horyzoncie.
Oczywiście turyści serdecznie dziękowali marszałkowi za ratunek. Sytuacja była
bowiem naprawdę dramatyczna. Jak przyznawali, wystarczyłoby jeszcze
kilkanaście minut i mogłoby dojść do tragedii.

Pomeranka Szachwara dopłynęła z podjętymi pływakami do portu w Jastarni, skąd
marszałek Struk odwiózł ich z powrotem do Kuźnicy.
- Ten przykład pokazuje, że Zatoka Pucka także potrafi być niebezpieczna,
przed czym przestrzegamy turystów, robią to nawet księża z ambony - przypomina
Mieczysław Struk. - Wydaje się, że to płytki i spokojny akwen, a nagle
pojawiają się silne zimne prądy i wówczas może dojść do tragedii.
Marszałek województwa pomorskiego jest doświadczonym żeglarzem, ma najwyższe
stopnie kapitana jachtowego oraz kapitana motorowodnego.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Krzysztof M. Różański
2012-05-01 18:53:54 UTC
Permalink
Oho, dopiero teraz zobaczyłem datę (nie ma jej w treści), ale i tak podnoszący
na duchu artykuł. Dobry przykład idzie z góry :)
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Loading...