Ejsmont
2007-08-22 10:19:01 UTC
Witam.
Chciałbym odejść trochę od dyskusji na tema be patęcia i bezpatecia i
zacząć wątek, który pozwolił by na wyciągnięcie jakiś praktycznych
wniosków z tego co wydarzyło sie na mazurach. Myślę że warto podsumować
i zebrać doświadczania lub przemyślenia jakie wynikają z wczorajszych
zdarzeń. Ja sam na szczęcie nie miałem okazji w nich uczestniczyć,
aczkolwiek miałem kiedyś podobna przygodę na mazurach(za zdjęć w tv
oceniam jednak że mój biały szkwał był o wiele słabszy).
Przed: W relacjach pojawia się informacja o tym że przed uderzeniem
szkwału widać było dużą rozbudowującą się chmurę w kształcie kowadła.
Jest to klasyczny cumulonimbus, można więc domniemywać że biały szkwał
był wynikiem prądów wstępujących jakie tworzą się pod taką chmurą.
Należy więc szczególnie (i ponownie) uczulić wszystkich żeglarzy na ten
typ chmury i zaznaczyć, że ta chmura może zwiastować nadejście białego
szkwału.
W trakcie (jak nie zdążysz przezornie się schować w szuwarach):
Z moich obserwacji i wcześniejszych doświadczeń wynika następujący
schemat działania:
1. Wszyscy natychmiast na pokład (i nie ma kur.. ubierania kurteczek)!!
2. Odpal silnik (musisz zachować prędkość manewrową przed uderzeniem
szkwału tak żeby nie przyjąć go burtą)
3. Zrzuć żagle
4. Ustaw się rufą do szkwału (mniejsza prędkość wiatru pozornego, lepsza
sterowność bo jacht nie zacznie nagle się cofać, maszt poleci na przód
łodzi a nie na kokpit z załogą)
5. Jeśli nie zdążysz zrzucić żagli lub ustawić się rufą do wiatru należy
przyjąć szkwał w ostrym bajdewindzie i wyostrzyć do mordewindu, będą
jednak problemy ze sterownością łodzi - może pójść na wstecz.
To są moje wnioski. Czy uważacie je za słuszne ? Zapraszam do dyskusji.,
szczególnie tych którzy byli wczoraj na wodzie.
Chciałbym odejść trochę od dyskusji na tema be patęcia i bezpatecia i
zacząć wątek, który pozwolił by na wyciągnięcie jakiś praktycznych
wniosków z tego co wydarzyło sie na mazurach. Myślę że warto podsumować
i zebrać doświadczania lub przemyślenia jakie wynikają z wczorajszych
zdarzeń. Ja sam na szczęcie nie miałem okazji w nich uczestniczyć,
aczkolwiek miałem kiedyś podobna przygodę na mazurach(za zdjęć w tv
oceniam jednak że mój biały szkwał był o wiele słabszy).
Przed: W relacjach pojawia się informacja o tym że przed uderzeniem
szkwału widać było dużą rozbudowującą się chmurę w kształcie kowadła.
Jest to klasyczny cumulonimbus, można więc domniemywać że biały szkwał
był wynikiem prądów wstępujących jakie tworzą się pod taką chmurą.
Należy więc szczególnie (i ponownie) uczulić wszystkich żeglarzy na ten
typ chmury i zaznaczyć, że ta chmura może zwiastować nadejście białego
szkwału.
W trakcie (jak nie zdążysz przezornie się schować w szuwarach):
Z moich obserwacji i wcześniejszych doświadczeń wynika następujący
schemat działania:
1. Wszyscy natychmiast na pokład (i nie ma kur.. ubierania kurteczek)!!
2. Odpal silnik (musisz zachować prędkość manewrową przed uderzeniem
szkwału tak żeby nie przyjąć go burtą)
3. Zrzuć żagle
4. Ustaw się rufą do szkwału (mniejsza prędkość wiatru pozornego, lepsza
sterowność bo jacht nie zacznie nagle się cofać, maszt poleci na przód
łodzi a nie na kokpit z załogą)
5. Jeśli nie zdążysz zrzucić żagli lub ustawić się rufą do wiatru należy
przyjąć szkwał w ostrym bajdewindzie i wyostrzyć do mordewindu, będą
jednak problemy ze sterownością łodzi - może pójść na wstecz.
To są moje wnioski. Czy uważacie je za słuszne ? Zapraszam do dyskusji.,
szczególnie tych którzy byli wczoraj na wodzie.