Jarek
2015-01-01 23:00:35 UTC
Kiedy Ernest Shackleton ratował swoją załogę po zatonięciu Endurance nie
miał inego wyjścia niż samemu się zabrać za żeglugę łodziami po Oceanie
Południowym. Łączności nie miał żadnej a ubezpieczenie umyło ręce. Załoga
była zatrudniona na dwa lata i opłacona z góry. Urząd Morski nie tylko, że
był daleko to jeszcze nie miał żadnej szansy by się dowiedzieć i ewentualnie
wycofać swoje poparcie certyfikatu bezpieczeństwa dla leżącej na dnie
barkentyny. Tym bardziej, że świat w roku 1915 był zajęty czym innym i
wyprawa polarna niewielkiego żaglowca nie zaprzątała mu zbytniej uwagi.
Akurat to ostatnie się nie zmieniło, ale cała reszta jest dzisiaj zupełnie
inna.
Załóżmy, z ostrożności procesowej, zupelnie hipotetyczny przypadek, że na
dalekim akwenie polarnym niewielki jacht czarterowy w dlugim i podzielonym
na etapy rejsie wchodzi na skały, zostaje porzucony, następnie jednak
uratowany i w stanie z lekka zdemolowanym wyciągniety na brzeg dosyć
odległej ale jednak cywilizowanej wyspy.
Wyspa posiada radiotelegraf satelitarny, lotnisko i gromadkę chętnych do
pomocy MacGaiwerów.
Co robić dalej?
Pozdrowienia - Jarek Czyszek
miał inego wyjścia niż samemu się zabrać za żeglugę łodziami po Oceanie
Południowym. Łączności nie miał żadnej a ubezpieczenie umyło ręce. Załoga
była zatrudniona na dwa lata i opłacona z góry. Urząd Morski nie tylko, że
był daleko to jeszcze nie miał żadnej szansy by się dowiedzieć i ewentualnie
wycofać swoje poparcie certyfikatu bezpieczeństwa dla leżącej na dnie
barkentyny. Tym bardziej, że świat w roku 1915 był zajęty czym innym i
wyprawa polarna niewielkiego żaglowca nie zaprzątała mu zbytniej uwagi.
Akurat to ostatnie się nie zmieniło, ale cała reszta jest dzisiaj zupełnie
inna.
Załóżmy, z ostrożności procesowej, zupelnie hipotetyczny przypadek, że na
dalekim akwenie polarnym niewielki jacht czarterowy w dlugim i podzielonym
na etapy rejsie wchodzi na skały, zostaje porzucony, następnie jednak
uratowany i w stanie z lekka zdemolowanym wyciągniety na brzeg dosyć
odległej ale jednak cywilizowanej wyspy.
Wyspa posiada radiotelegraf satelitarny, lotnisko i gromadkę chętnych do
pomocy MacGaiwerów.
Co robić dalej?
Pozdrowienia - Jarek Czyszek