Discussion:
SAR nie popłynął, wędkarz nie żyje "zgodnie z procedurami"
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Jacek P
2012-04-26 19:00:58 UTC
Permalink
Wstawiam, bo to bulwersująca wiadomość:
http://gdynia.naszemiasto.pl/artykul/1372997,leba-wedkarz-zmarl-na-morzu-
sluzba-morska-z-gdyni-nie,id,t.html

Łeba: Wędkarz zmarł na morzu. Służba Morska z Gdyni nie wysłała do niego
statku ratunkowego
2012-04-21, Aktualizacja: 2012-04-23 14:52

Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni. MSPiR twierdzi, że Halny
prosił o karetkę na nabrzeże. Jarosław Bratha współwłaściciel statku Halny
twierdzi, że to kłamstwo.

Aktualizacja:
Urząd Morski w Słupsku prowadzi postępowanie wyjaśniające na użytek Izby
Morskiej w Gdyni.- Kapitan portu i oficer portu przesłuchują kapitana
Halnego i bosmana - informuje Mirosław Krajewski, z-ca dyrektora Urzędu
Morskiego w Słupsku. - Mamy rejestrator nagrań i powinno być nagranie. Są
także odsłuchy innych osób, którzy odebrali wołanie o pomoc z Halnego.
Właśnie nagrania mogą okazać się kluczowym dowodem w tej sprawie. Morskie
Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni utrzymują, że bosmanat o karetkę
na nabrzeże i dlatego Huragan dostał polecenie, żeby nie wypływać z portu. -
Szyper Halnego nie prosił o ewakuację medyczną, a jedynie o karetkę na
nabrzeże- mówi Mirosława Więckowska, rzecznik prasowy MSPR w Gdyni. - Halny
miał 12 minut drogi do portu. Nawet jeśli Huragan wypłynąłby mu na
spotkanie, to spotkaliby się w kanale. Statki musiałby się zatrzymać i
byłaby to strata dodatkowych minut. Huragan nie miałby też szans rozwinąć na
tym dystansie prędkości.
Co innego mówi Jarosław Bratha, współwłaściciel "Halnego".

- To kłamstwo. Mamy 25 świadków, że wzywaliśmy na pomoc "Huragan" - mówi.-
Pomoc medyczną wzywaliśmy na początku, jak człowiek zasłabł. Kiedy jego stan
się pogarszał i rozpoczęliśmy reanimację, za pośrednictwem kapitanatu w
Łebie wzywaliśmy na pomoc Huragan. Mamy nagrania rozmów i 25 świadków,
którzy to słyszeli. Nie wzywaliśmy karetki na nabrzeże, bo ta wzywana jest z
automatu. Poza tym, jeśli nie wzywaliśmy Huraganu to dlaczego załoga udała
się na statek i odpaliła silniki?
Zdaniem Więckowskiej tak wyglądają procedury. - To normalna czynność.
Odpalają silniki i czekają w gotowości. Inspektor operacyjny podejmuje
decyzję czy wychodzą w morze, czy nie. Natomiast karetka na nabrzeże nigdy
nie jest wzywana z automatu- dodaje.
Co na to kapitan "Huragana"?
- Dostaliśmy informację z bosmanatu portu w Łebie, że jest reanimowany
człowiek - mówi Jarosław Stępień, kapitan statku ratowniczego Huragan.-
Uruchomiliśmy statek o godzinie 14.35, jednak dostaliśmy polecenie z Gdyni,
żeby nie wypływać. Inspektorzy tłumaczyli, że czas dopłynięcia Huragana do
jednostki będzie podobny do tego, w jakim Halny dopłynie do portu.


Do zdarzenia doszło w sobotę po godz. 14 na statku "Halny". Szyper
poinformował morską służbą ratowniczą w Łebie, jednak statek ratowniczy nie
wyruszył na pomoc.

Kuter, na którym zasłabł 59-latek potrzebował aż kwadransa, aby dopłynąć do
brzegu w Łeby. Ratownikom z Łeby dopłynięcie do kutra zajęłoby dużo mniej
czasu. Musieli jednak zawrócić, bo takie polecenie dostali z Morskiej Służby
Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni.

- Około 14 policja i Straż Graniczna z Łeby otrzymała informację z
kapitanatu w Łebie, że na statku Halny 1 reanimowany jest człowiek. - mówi
Daniel Pańczyszyn, rzecznik prasowy lęborskiej policji. - Policja ze
wspólnym patrolem Straży Granicznej natychmiast zjawiła się na miejscu
zdarzenia.

Policja i Straż Graniczna zabezpieczyli kuter i sprawdzili załogę. Wszyscy z
członków załogi "Halnego" byli trzeźwi.

pzdr.
jacek.pytkowski(shift+2)interia.pl
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Szymon Machel
2012-04-26 19:37:48 UTC
Permalink
Co w tym jest bulwersującego?
Jeżeli dopłynęli w 15 minut do portu to nawet jak byliby za główkami
operacja wypłynięcia SAR i przejęcia chorego trwałaby dłużej.
O ujemnym wpływie "przejęcia" chorego na pokład SAR nie wspomnę.
Chyba, że czegoś nie rozumiem

Szymon
Jacek P
2012-04-26 20:09:11 UTC
Permalink
Post by Szymon Machel
Co w tym jest bulwersującego?
Jeżeli dopłynęli w 15 minut do portu to nawet jak byliby za główkami
operacja wypłynięcia SAR i przejęcia chorego trwałaby dłużej.
O ujemnym wpływie "przejęcia" chorego na pokład SAR nie wspomnę.
Chyba, że czegoś nie rozumiem
Owszem, nie rozumiesz bo patrzysz tylko na relację rzecznika SAR z Gdyni.
Kuter wzywał pomocy już około 14.30, dopłynął do portu po 15-tej. A więc w
30 a nie 15 minut!
Ratownicy z SARa1500 byliby przy chorym kilka, do 10 minut wcześniej. Mając
na pokładzie defibrylator, mogliby przenieść go na kuter a nie przenosić
chorego do siebie. Te kilka minut w takiej sytuacji mogło uratować życie.

Ciekawe, czy to ten sam "koordynator", który kilka lat temu nie chciał
wysyłać na Hel śmigłowca (do poszukiwań żeglarza, który wypadł z jachtu),
czy oni wszyscy tam tam w Gdyni są tacy?

pzdr.
jacek.pytkowski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
"->> mazury.info.pl
2012-04-26 21:21:56 UTC
Permalink
Zatrudnijcie tam Mazurskie OPR (dawniej MWOPR). Na Mazurach ratownicy
wypływają natychmiast po wezwaniu. Najwyżej potem zostaną zawróceni. W
dodatku nie ma opcji aby odmówili wypłynięcia - każdy "wyjazd" to
pośrednio dla nich zarobek na sprzęt itp. Mimo, że to niepubliczne
stowarzyszenie utrzymują sie z dotacji, darowizn i wypracowanego zysku
(np. zabezpieczenie regat). Sprzęt mają najnowocześniejszy w Polsce -
łącznie z kamerami termowizyjnymi, nowoczesną nawigacją i systemem
łączności.

Do czasu aż dla SAR nie powstanie "prywatna" konkurencja raczej
niewiele się zmieni.


Pozdrawiam
Zbigniew Jatkowski
http://mazury.info.pl
Jacek P
2012-04-27 11:02:29 UTC
Permalink
Post by "->> mazury.info.pl
Zatrudnijcie tam Mazurskie OPR (dawniej MWOPR). Na Mazurach ratownicy
wypływają natychmiast po wezwaniu. Najwyżej potem zostaną zawróceni. W
dodatku nie ma opcji aby odmówili wypłynięcia - każdy "wyjazd" to
pośrednio dla nich zarobek na sprzęt itp. Mimo, że to niepubliczne
stowarzyszenie utrzymują sie z dotacji, darowizn i wypracowanego zysku
(np. zabezpieczenie regat). Sprzęt mają najnowocześniejszy w Polsce -
łącznie z kamerami termowizyjnymi, nowoczesną nawigacją i systemem
łączności.
Do czasu aż dla SAR nie powstanie "prywatna" konkurencja raczej
niewiele się zmieni.
Otóż to! Najlepsze służby ratownictwa morskiego, brytyjskie RNLI i
niemieckie DGzRS to organizacje prywatne. I zgadzam się w pełni z Twoim
ostatnim zdaniem.

pzdr.
jacek.pytkowski(shift+2)interia.pl
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Maciej Bojko
2012-04-26 23:19:44 UTC
Permalink
On Thu, 26 Apr 2012 20:09:11 +0000 (UTC), "Jacek P"
Post by Jacek P
Post by Szymon Machel
Co w tym jest bulwersującego?
Jeżeli dopłynęli w 15 minut do portu to nawet jak byliby za główkami
operacja wypłynięcia SAR i przejęcia chorego trwałaby dłużej.
O ujemnym wpływie "przejęcia" chorego na pokład SAR nie wspomnę.
Chyba, że czegoś nie rozumiem
Owszem, nie rozumiesz bo patrzysz tylko na relację rzecznika SAR z Gdyni.
Kuter wzywał pomocy już około 14.30, dopłynął do portu po 15-tej. A więc w
30 a nie 15 minut!
Ratownicy z SARa1500 byliby przy chorym kilka, do 10 minut wcześniej. Mając
na pokładzie defibrylator, mogliby przenieść go na kuter a nie przenosić
chorego do siebie. Te kilka minut w takiej sytuacji mogło uratować życie.
Wybacz, z tego artykułu nic się nie da odczytać. O której "Halny"
wezwał pomocy? "Po 14", "około 14", "około 14.30"? O której "Halny"
przybił do nabrzeża? Nie mówiąc już o takich drobiazgach, jak treść
korespondencji pomiędzy "Halnym" a Gdynią, kwestia, czy ratownicy
SAR-u byliby w stanie pomóc zmarłemu, itp., itd.
Słowem, "wiem że nic nie wiem".
--
Maciej Bójko
Jacek P
2012-04-27 10:57:29 UTC
Permalink
Post by Maciej Bojko
Wybacz, z tego artykułu nic się nie da odczytać. O której "Halny"
wezwał pomocy? "Po 14", "około 14", "około 14.30"? O której "Halny"
przybił do nabrzeża? Nie mówiąc już o takich drobiazgach, jak treść
korespondencji pomiędzy "Halnym" a Gdynią, kwestia, czy ratownicy
SAR-u byliby w stanie pomóc zmarłemu, itp., itd.
Słowem, "wiem że nic nie wiem".
Wybacz, ale nie będę wklejał łączy do kilkunastu artykułów, abyś mógł
wyrobić sobie własne zdanie. "Wujek Google" nie gryzie, a na Pomorzu aż
huczy o tym przypadku. Gdyby SAR podpłynął i reanimował człowieka nawet w
główkach falochronu, to nikt nie miałby do nich pretensji mimo niepowodzenia
akcji. Ale jeśli łódź ratownicza odpala silniki, a urzędas MRCK w Gdyni zza
biurka ocenia, że "nie warto" i zatrzymuje ratowników w porcie to wygląda na
umyślne nieudzielenie pomocy.
Co będzie dalej? turysta spadnie z nabrzeża do basenu portowego, ale SAR się
nie ruszy, bo "Gdynia" stwierdzi, że "tak blisko brzegu, to prędzej sam
dopłynie"?

pzdr.
jacek.pytkowski(shift+2)interia.pl
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Jacek P
2012-04-27 11:15:03 UTC
Permalink
No dobra, z litości dla wyjątkowo "googlo-opornych" łącze do oficjalnego
dokumentu UM Słupsk wedle notatki służbowej bosmanatu Łeba nt. godziny
wezwania pomocy (1632)i godziny zacumowania w porcie (1502).
http://www.umsl.gov.pl/pliki/sytuacja/22.04.2012.pdf
(patrzeć na "port Łeba" "Wydarzenia")

pzdr.
jacek.pytkowski(shift+2)interia.pl
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Jacek P
2012-04-27 11:20:27 UTC
Permalink
No dobra, z litości dla wyjątkowo "googlo-opornych" łącze do oficjalnego
dokumentu UM Słupsk wedle notatki służbowej bosmanatu Łeba nt. godziny
wezwania pomocy (1432)i godziny zacumowania w porcie (1502).
http://www.umsl.gov.pl/pliki/sytuacja/22.04.2012.pdf
(patrzeć na "port Łeba" "Wydarzenia")

pzdr.
jacek.pytkowski(shift+2)interia.pl
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Maciej Bojko
2012-04-27 12:07:24 UTC
Permalink
On Fri, 27 Apr 2012 10:57:29 +0000 (UTC), "Jacek P"
Post by Jacek P
Post by Maciej Bojko
Wybacz, z tego artykułu nic się nie da odczytać. O której "Halny"
wezwał pomocy? "Po 14", "około 14", "około 14.30"? O której "Halny"
przybił do nabrzeża? Nie mówiąc już o takich drobiazgach, jak treść
korespondencji pomiędzy "Halnym" a Gdynią, kwestia, czy ratownicy
SAR-u byliby w stanie pomóc zmarłemu, itp., itd.
Słowem, "wiem że nic nie wiem".
Wybacz, ale nie będę wklejał łączy do kilkunastu artykułów, abyś mógł
wyrobić sobie własne zdanie. "Wujek Google" nie gryzie, a na Pomorzu aż
huczy o tym przypadku.
OK. Słuszna uwaga.
Proponuję, żebyś następnym razem w ogóle nic nie wklejał, tylko
ograniczył się do zbulwersowania - sami powinniśmy se wyguglać, o co
chodzi, nieprawdaż?
--
Maciej Bójko
666
2012-04-27 14:32:18 UTC
Permalink
Wszystkiego nie przewidzisz, ale jeżeli zarabiasz na wywożeniu w morze grup
ponad 25-osobowych, to powinieneś nauczyć się pierwszej pomocy (i to nie jako
jedyny na pokładzie) oraz zainwestować w wyposażenie, przykładowo w
defibrylator, tlen, walizkę I. pomocy.
Inaczej będziemy oczekiwać, że do zasłabnięcia w Airbusie zaraz ma podlecieć
jakiś AAR lub Superman (a choćby i Schwartzeneger na spadochronie).


----
Post by Jacek P
Co będzie dalej?
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Jacek P
2012-04-27 14:58:40 UTC
Permalink
Post by 666
Wszystkiego nie przewidzisz, ale jeżeli zarabiasz na wywożeniu w morze
grup ponad 25-osobowych, to powinieneś nauczyć się pierwszej pomocy
(i to nie jako jedyny na pokładzie) oraz zainwestować w wyposażenie,
przykładowo w defibrylator, tlen, walizkę I. pomocy.
Inaczej będziemy oczekiwać, że do zasłabnięcia w Airbusie zaraz ma
podlecieć jakiś AAR lub Superman (a choćby i Schwartzeneger na
spadochronie).
A czy Ty wozisz na jachcie defibrylator? Co, jeśli mniej niż 25 osób na
pokładzie to nigdy nikt nie będzie go potrzebował?
No to nie pieprz bez sensu!

(możesz popieprzyć mięsko i przyjść z nim do mnie na taras, zakupiłem worek
węgla - zobaczysz efekt naszego rejsu na D.M.)

pzdr.
jacek.pytkowski(shift+2)interia.pl
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Loading...