Post by Marian Jana¶Nie znam szczegółów. Wiadomość mam z drugiej ręki od kogoś kto oglądał Fakty
na TV3. Henryk Klimczak i chyba Piotr Czeczenikow z Wrocławia przepłyneli
Bałtyk na Hornecie.
Pozdrawiam Marian Janaś
Relacja z wrocławskiej GW: (
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,3435007.html )
Niezwykła wyprawa dwóch wrocławskich żeglarzy
Maciej Nowaczyk 22-06-2006 , ostatnia aktualizacja 22-06-2006 18:37
Czterdziestoletnia łódź ma cztery metry długości i niecałe 1,5 metra
szerokości. Początkującemu żeglarzowi wywraca się na najmniejszej fali.
Henryk Klimczak i Piotr Czeczenikow z Wrocławia przepłynęli nią Bałtyk
Na pomysł wpadli, oglądając w telewizji odcinek programu "Wielkie ucieczki"
w TVN. Zrekonstruowano w nim wydarzenia z końca lat 50., kiedy to dwoje
żeglarzy na łódce klasy Hornet próbowało uciec z komunistycznej Polski do
Szwecji. Do skandynawskiego portu nigdy jednak nie dotarli. W drodze
zaplątali się w sieci niemieckich rybaków. Ci na szczęście byli z RFN i
zamiast deportować śmiałków do Polski, zostawili ich w porcie w Ystad.
Ucieczka się udała, choć inaczej ją zaplanowali.
Ucieczkę próbowano odtworzyć i pokazać w TVN. Zaangażowano mnóstwo sprzętu i
kilka łódek, które ubezpieczały śmiałków. Ale i tym razem się nie udało.
Kamery telewizyjne zarejestrowały, jak Hornet przegrywa walkę z bałtyckim
sztormem.
Henryk Klimczak, kapitan: - Oglądając program, razem z Piotrem pomyśleliśmy,
że ktoś wreszcie musi pokonać Bałtyk na takiej łodzi.
Klimczak i Czeczenikow przygotowania do rejsu rozpoczęli rok temu. Zaczęli
od przestudiowania map pogody. - Z wyliczeń wyszło, że najlepszą porą do
pokonania Morza Bałtyckiego będzie pierwsza dekada czerwca - opowiada
Czeczenikow.
Później znaleźli starą, ponadczterdziestoletnią łódź klasy Hornet o dł. 4 m
i szer. niecałe 1,5 m. Nic w niej nie zmienili, uszyli jedynie nowe żagle.
Miało być tak jak w wielkich ucieczkach.
Z portu w Trzebieży na Zalewie Szczecińskim wypłynęli 10 czerwca. Po
pokonaniu 10 mil morskich byli już w kanale Piastowskim. Stamtąd łódź
została odholowana do Świnoujścia.
Droga na otwarte morze nie stanęła jednak dla ich otworem. Pozostało im
jeszcze przekonać władze przybrzeżne.
- Zamiast załatwiać milion formalności i pozwoleń, zastosowaliśmy fortel i
przechytrzyliśmy celników. Oficjalnie zaokrętowaliśmy się jako załoga
wypływającego z portu jachtu "Legia", a nasz Hornet stał się
szalupą-bączkiem "Legii". Celnicy nie mieli wyjścia, musieli nas puścić -
śmieje się Klimczak.
Załoga Horneta obrała kurs w kierunku wyspy Rugii. Wieczorem dopłynęli do
portu Sassnitz i tam spędzili noc. Następnego dnia skierowali łódź w stronę
"Królewskiego Stołu". Gdy jednak dopłynęli do tego cypla, przestało wiać.
Żeglarze wrócili do portu Lohme, przeczekali tam ciszę i następnego dnia raz
jeszcze spróbowali. Tym razem skutecznie. We wtorek 13 czerwca obrali kurs
na przylądek Arkona na Rugii, a stamtąd już do portu Trellerborg w Szwecji.
- Po kilku godzinach ciężkiej przeprawy, potworne słońce, wysokie fale,
krótko po godz. 14, po pokonaniu 120 mil morskich zobaczyliśmy
charakterystyczny wysoki dźwig portowy. Udało nam się - cieszą się
wrocławianie.
Żeglarze już teraz obmyślają kolejną wyprawę. W przyszłym roku chcą rozegrać
regaty na Bałtyku na starych przedwojennych jachtach Volksboot.
Pozdrawiam
Marek Doniec
begin 666 px.gif
K1TE&.#EA`0`!`( ``````````"'Y! $`````+ `````!``$```("1 $`.P``
`
end
begin 666 w.gif
M1TE&.#EA!@`*`( ``````-\`*2'Y! ``````+ `````&``H```(.A ^A8<NY
*6H1*5OH<***@4`.P``
`
end