Samotnik
2006-09-13 19:46:42 UTC
Widziałem ostatnio jacht na oko 12m. Sylwetka całkiem nowoczesna i
nieszczególnie się wyróżniająca, ale miał ciekawy takielunek. Na
dziobie, w miejscu gdzie normalnie byłby sztag, no może metr dalej w
kierunku rufy, stał maszt. Drugi znajdował się w miejscu, w którym stałby
w przypadku klasycznego otaklowania jako slup. Obydwa maszty miały po
jednym bomie umieszczonym za masztem, z trójkątnymi żaglami, zwyczajnie,
w lazy jackach.
Ale teraz najciekawsze - te maszty nie miały jakiegokolwiek olinowania
stałego! Co więcej - w zakresie, w którym mogłem to obejrzeć (wieczór,
jacht ciasno zacumowany dziobem do kei między innymi i nikogo na pokładzie,
a włazić na chama nie chciałem), nie miał nawet okuć pod jakiekolwiek
olinowanie! Nic, żadnych sztagów, want. Ba, nie było nawet salingów!
Tak jakby toto w tej formie normalnie żeglowało.
Wyjaśnijcie mi, czy ja miałem przywidzenia (przyznaję, byłem w stanie
leciutko wskazującym, ale mam nieco trzeźwiejszego wówczas świadka ;),
czy też może jest szansa, aby 7-8m wysokości maszt wbity w dosyć
konwencjonalny kadłub nie zwalił się bez takielunku stałego?
Maszty natomiast były faktycznie grube i, ale tego nie jestem pewien
bo w nocy to b. trudno ocenić, CHYBA się zwężały ku górze.
nieszczególnie się wyróżniająca, ale miał ciekawy takielunek. Na
dziobie, w miejscu gdzie normalnie byłby sztag, no może metr dalej w
kierunku rufy, stał maszt. Drugi znajdował się w miejscu, w którym stałby
w przypadku klasycznego otaklowania jako slup. Obydwa maszty miały po
jednym bomie umieszczonym za masztem, z trójkątnymi żaglami, zwyczajnie,
w lazy jackach.
Ale teraz najciekawsze - te maszty nie miały jakiegokolwiek olinowania
stałego! Co więcej - w zakresie, w którym mogłem to obejrzeć (wieczór,
jacht ciasno zacumowany dziobem do kei między innymi i nikogo na pokładzie,
a włazić na chama nie chciałem), nie miał nawet okuć pod jakiekolwiek
olinowanie! Nic, żadnych sztagów, want. Ba, nie było nawet salingów!
Tak jakby toto w tej formie normalnie żeglowało.
Wyjaśnijcie mi, czy ja miałem przywidzenia (przyznaję, byłem w stanie
leciutko wskazującym, ale mam nieco trzeźwiejszego wówczas świadka ;),
czy też może jest szansa, aby 7-8m wysokości maszt wbity w dosyć
konwencjonalny kadłub nie zwalił się bez takielunku stałego?
Maszty natomiast były faktycznie grube i, ale tego nie jestem pewien
bo w nocy to b. trudno ocenić, CHYBA się zwężały ku górze.
--
Samotnik
www.zagle.org.pl
Samotnik
www.zagle.org.pl