Discussion:
Maszoperia
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Andrzej Remiszewski
2007-03-05 17:16:01 UTC
Permalink
Poguglałem i nie znalazłem, wiec zapytowywuję:
Czy ktos dysponuje sprawdzoną w praniu umową maszoperii rozumianej jako
współarmatorstwo niekomercyjej żaglowej jednostki pływającej służacej
uprawianiu żeglarstwa rekreacyjnego, oczywiście o długości ponizej 24 m i
zabierającej mniej niz 12 pasażerów ;) ??
Oczywiście wiem, że wśród swoich, czyli dźentelmenów, mozna zawrzęć umowe
ustną: "Pływamy po rówo, robimy po równo płacimy po równo i dogadujemy się
po dobrej woli, amen" ale gdyby tak na piśmie, to przydałby się jakiś
wzorzec.
Wojciech Daniel Homa
2007-03-05 18:07:03 UTC
Permalink
Post by Andrzej Remiszewski
Czy ktos dysponuje sprawdzoną w praniu umową maszoperii rozumianej jako
współarmatorstwo niekomercyjej żaglowej jednostki pływającej służacej
uprawianiu żeglarstwa rekreacyjnego, oczywiście o długości ponizej 24 m i
zabierającej mniej niz 12 pasażerów ;) ??
Oczywiście wiem, że wśród swoich, czyli dźentelmenów, mozna zawrzęć umowe
ustną: "Pływamy po rówo, robimy po równo płacimy po równo i dogadujemy się
po dobrej woli, amen" ale gdyby tak na piśmie, to przydałby się jakiś
wzorzec.
Najpierw zastanow sie 3 razy czy warto wejsc w maszoperie? Jezeli chcesz sie
zabezpieczyc juz umowa to widze, ze raczej nie masz zaufania do partnerow,
wiec daj sobie lepiej spokoj, zaoszczedzisz nerwy sobie i pracy sadom. hue
hue

Z gromkom Ahoj
W.D.Homa
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Andrzej Remiszewski
2007-03-05 18:57:07 UTC
Permalink
Użytkownik "Wojciech Daniel Homa" napisał >> >>
Post by Wojciech Daniel Homa
Najpierw zastanow sie 3 razy czy warto wejsc w maszoperie? Jezeli chcesz
sie zabezpieczyc juz umowa to widze, ze raczej nie masz zaufania do
partnerow,
wiec daj sobie lepiej spokoj, zaoszczedzisz nerwy sobie i pracy sadom.
Dziekuje za rade ale pytanie było wyraźnie sformułowane.
wrona
2007-03-05 19:00:22 UTC
Permalink
osobiscie pojecia nie mam ale cos mi sie wydaje ze wlasnie na zasadzie
takiej zdrowej maszoperii dziala Nitron.(http://synitron.republika.pl/)

--
pozdr
wojtek wrona
Andrzej
2007-03-06 14:04:08 UTC
Permalink
Post by wrona
osobiscie pojecia nie mam ale cos mi sie wydaje ze wlasnie na zasadzie
takiej zdrowej maszoperii dziala Nitron.(http://synitron.republika.pl/)
O NITRONIE wiem wiele... spedzilam na nim 35 dni rok temu.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
£ukasz Szot
2007-03-06 00:30:22 UTC
Permalink
Post by Andrzej Remiszewski
Oczywiście wiem, że wśród swoich, czyli dźentelmenów, mozna zawrzęć
umowe ustną: "Pływamy po rówo, robimy po równo płacimy po równo i
dogadujemy się po dobrej woli, amen" ale gdyby tak na piśmie, to
przydałby się jakiś wzorzec.
Jeżeli do tego typu układu potrzebujesz spisanej umowy to odpuść sobie taka
maszoperię i zrób to z ludźmi z którymi nie będziesz potrzebował podpisywać
żadnej umowy.

pozdrawiam
Łukasz Szot
Mariusz Główka
2007-03-06 08:11:38 UTC
Permalink
Post by £ukasz Szot
Jeżeli do tego typu układu potrzebujesz spisanej umowy to odpuść sobie taka
maszoperię i zrób to z ludźmi z którymi nie będziesz potrzebował podpisywać
żadnej umowy.
Też tak sądzę. Przez 16 sezonów pływałem dwiema łódkami, do których miałem
jeszcze dwóch wspólników. Nie mieliśmy żadnej umowy poza umowami kupna
najpierw pierwszej łódki, a później drugiej, i dogadywaliśmy się kiedy i kto
ma pływać bez problemu.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Rudek
2007-03-06 10:38:52 UTC
Permalink
Problemy mogą się zacząć, gdy ktoś będzie"przyłapany" na pływaniu lub pracy
na "nieswojej" łódce:
łódka okaże się
-źródłem nieopodatkowanych dochodów,
-przedmiotem nieopodatkowanej darowizny lub nieopodatkowanego świadczenia
usług,

armator formalny:
-pokątnym cwaniakiem prowadzącym nielegalną działaność gospodarczą,

współużytkownik:
-nielegalnym darczyńcą i obdarowanym,
-człowiekiem prowadzącym nielegalną działalność gospodarczą...

Taki kwit jest potrzebny.
Niechęć do twórczego wypracowania takiej formuły może być jedynie
inspirowana przez potencjalnych czarterodawców. Czy o to nam chodzi:
Czartery albo ławka w parku?
Pozdrówka z Chocimgradu-Rudek
£ukasz Szot
2007-03-06 12:55:34 UTC
Permalink
Post by Rudek
Problemy mogą się zacząć, gdy ktoś będzie"przyłapany" na pływaniu lub
A co stoi na przeszkodzie aby jacht był formalną własnością kilku osób i na
kilka osób był zarejestrowany?

pozdrawiam
Ł.
Mariusz Główka
2007-03-06 12:59:42 UTC
Permalink
Post by £ukasz Szot
A co stoi na przeszkodzie aby jacht był formalną własnością kilku osób i na
kilka osób był zarejestrowany?
Dokładnie nic. Jak pisałem wczesniej, w naszej trzyosobowej maszoperii
jedynymi dokumentami były umowy kupna-sprzedaży łódek i było to formalne
potwierdzenie praw każdego z nas do łódki.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Rudek
2007-03-06 13:01:21 UTC
Permalink
Post by £ukasz Szot
Post by Rudek
Problemy mogą się zacząć, gdy ktoś będzie"przyłapany" na pływaniu lub
A co stoi na przeszkodzie aby jacht był formalną własnością kilku osób i
na kilka osób był zarejestrowany?
pozdrawiam
Ł.
Np. ktoś pomaga w remoncie i za to pływa wymaga to wtedy formalnego
uregulowania spółki, spraw rejestracji, ewentualnego ubezpieczenia,
odpowiedzialności etc...
Pozdrówka z Chocimgradu-Rudek
Samotnik
2007-03-06 14:07:07 UTC
Permalink
Post by Rudek
Np. ktoś pomaga w remoncie i za to pływa wymaga to wtedy formalnego
uregulowania spółki, spraw rejestracji, ewentualnego ubezpieczenia,
odpowiedzialności etc...
Cały czas mówimy o remontowaniu *swojego* jachtu, a nie o jakimś klubie, w
którym ktoś remontuje nieswój jacht i potem na nim pływa. Obudź się
wreszcie, mamy XXI wiek, czasy takich klubowych układów się kończą. Jeśli
remontuję swój jacht, to nie ma problemu. Jeśli ktoś mi go remontuje, to
niezależnie od formy wynagrodzenia - albo ja zawieram z nim umowę o dzieło
czy też tam o pracę, albo on ma działalność gospodarczą, jeśli mamy do tego
podchodzić formalnie. Ale tak jest także wtedy, kiedy właścicielem jachtu
jest jedna osoba, kilka osób, spółka, stowarzyszenie... Wsio ryba. Nie wiem
po co takie wkręty wciskasz w dyskusji o współwłasności jachtu.
--
Samotnik
Rudek
2007-03-06 14:45:08 UTC
Permalink
Dla grupy towarzyskiej zmieniającej się czasowo zakładać klub, prowadzić
księgowość?!
Jak dla mnie bzdura!
Po co wymuszać takie pokracne twory prawne dla legalizacji życia?
Pozdrówka z Chocimgradu-Rudek
Samotnik
2007-03-06 16:48:12 UTC
Permalink
Post by Rudek
Dla grupy towarzyskiej zmieniającej się czasowo zakładać klub, prowadzić
księgowość?!
Jak dla mnie bzdura!
Po co wymuszać takie pokracne twory prawne dla legalizacji życia?
Ty albo nie czytasz postów, na które odpowiadasz, albo... no nie wiem.
Przecież napisałem coś zupełnie odwrotnego. Polemizuję natomiast z faktem,
że jak mam jacht i przyjdzie nam kumpel pomóc przy malowaniu, to mamy albo
założyć klub, albo działalność gospodarczą i go zatrudnić lub nająć na umowę
zlecenie/o dzieło, albo on musi mieć DG. Co do zasady to tak, jest to
nieodpłatne świadczenie, ale praktyce kto się ma do tego doczepić? Na razie
nikt mi jaj nie urwał za to, że podwiozłem kumpla do Katowic na samolot
(usługi przewozowe), ani za to, że kilka dni temu sąsiad przy wódce i
zakąsce pomagał mi zawiesić żyrandol. I niech tak zostanie.

No chyba, że Tobie nie mieści się w głowie fakt, że ktoś może posiadać
jacht i go *NIE* czarterować komercyjne lub nawet półkomercyjnie, w zamian
za robotę czy pieniądze. Ja słyszałem, że tacy ludzie istnieją. Z drugiej
strony słyszałem o ludziach, którzy posiadają jachty, czarterują je i po
prostu prowadzą w tej dziedzinie zwyczajną, zarejestrowaną DG. To Ty
wyszukujesz jakieś problemy i rozwiązania pośrednie.
--
Samotnik
R. Wasilewski
2007-03-06 22:45:24 UTC
Permalink
Post by Samotnik
Post by Rudek
Dla grupy towarzyskiej zmieniającej się czasowo zakładać klub, prowadzić
księgowość?!
Jak dla mnie bzdura!
Po co wymuszać takie pokracne twory prawne dla legalizacji życia?
Ty albo nie czytasz postów, na które odpowiadasz, albo... no nie wiem.
Przecież napisałem coś zupełnie odwrotnego. Polemizuję natomiast z faktem,
że jak mam jacht i przyjdzie nam kumpel pomóc przy malowaniu, to mamy albo
założyć klub, albo działalność gospodarczą i go zatrudnić lub nająć na umowę
zlecenie/o dzieło, albo on musi mieć DG. Co do zasady to tak, jest to
nieodpłatne świadczenie, ale praktyce kto się ma do tego doczepić? Na razie
nikt mi jaj nie urwał za to, że podwiozłem kumpla do Katowic na samolot
(usługi przewozowe), ani za to, że kilka dni temu sąsiad przy wódce i
zakąsce pomagał mi zawiesić żyrandol. I niech tak zostanie.
Troską moją było to aby tak zostało...
Pytanie Andrzeja dotyczyło usankcjonowania takich sytuacji, aby przez
nadgorliwość władz nie stało się to działaniami na krawędzi prawa (lub poza
nim)
Pozdrówka z Chocimgradu-Rudek
Andrzej
2007-03-06 14:05:27 UTC
Permalink
Łukasz Szot <***@sail-ho.pl> napisał(a):

5 marca 2007, 19:57:07
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
£ukasz Szot
2007-03-06 23:28:10 UTC
Permalink
Post by Andrzej
5 marca 2007, 19:57:07
Aluzju paniał.

Musisz jedna dowiedzieć się Andrzeju, że wątek założony przez Ciebie na
grupie dyskusyjnej nie staje się, poprzez założenie Twoją własnością. Każdy
ma prawo wypowiedzieć się w temacie, nawet jeżeli nie udziela wprost
odpowiedzi na wprost zadane pytanie.
Tak się bowiem składa, że odpowiadając na grupie, a nie na tzw. priv,
odpowiadam nie tylko Tobie ale także wszystkim czytającym założony przez
Ciebie wątek i nader często się zdarza, że z odpowiedzi koło "precyzyjnie
zadanego pytania" wynikają ciekawe dyskusje.

pozdrawiam
Łukasz Szot
Andrzej Remiszewski
2007-03-07 17:31:51 UTC
Permalink
Użytkownik "Łukasz Szot" napisał >
Post by £ukasz Szot
Musisz jedna dowiedzieć się Andrzeju, że wątek założony przez Ciebie na
grupie dyskusyjnej nie staje się, poprzez założenie Twoją własnością.
Każdy ma prawo wypowiedzieć się w temacie, nawet jeżeli nie udziela wprost
odpowiedzi na wprost zadane pytanie.
Tak się bowiem składa, że odpowiadając na grupie, a nie na tzw. priv,
odpowiadam nie tylko Tobie ale także wszystkim czytającym założony przez
Ciebie wątek i nader często się zdarza, że z odpowiedzi koło "precyzyjnie
zadanego pytania" wynikają ciekawe dyskusje.
Musisz się dowiedziec Łukaszu, że doskonale wiem, ze wątek założony przeze
mnie jest własnościa ogólną ale pozostaje i moją, więc moge próbowac dostac
odpowiedź na precyzyjnie zadane pytanie.
Nie dostałem, to tez jest ważna i w sumi eopptymistyczna informacja, i jak
sądze jest to EOT.

Andrzej Remiszewski
2007-03-06 14:09:18 UTC
Permalink
Andrzej Remiszewski napisał:


Pytanie było zadane precyzyjnie, dziękuję za zainteresowanie i brak
odpowiedzi.
A co do umów pisanych i róznych statutów to powszechnie wiadomo, ze tworzy
się je na wypadek konfliktów, aby byla procedura wyjścia z konflitu.
Stosuję, nawet w pracy zawodowej (organ administracji publicznej), zasadę
oboólnego zaufania i ustnych ustaleń, tym niemniej zadalem pytanie jakie
zadałem.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Andrzej Kapłan
2007-03-06 14:33:53 UTC
Permalink
Post by Andrzej Remiszewski
Pytanie było zadane precyzyjnie, dziękuję za zainteresowanie i brak
odpowiedzi.
Myślę, że po prostu wśród grupowiczów nikt takiej umowy nie zawierał - stąd
brak konkretów.
Mam robocze tłumaczenie szwedzkiej "umowy o konsorcjum", która dość
szczegółowo reguluje sprawy o których piszesz, ale polski prawnik zjechał tę
umowę niemiłosiernie - właściwie tylko kawałek regulujący sprawy użytkowania
(kto, kiedy, ile czasu) nie wzbudził większych zastrzezeń...
Gdyby chcieć coś z tym zrobić, to potrzeba sporo wysiłku i konsultacji z
biegłymi w prawie cywilnym.

pozdrawiam

Andrzej
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Andrzej Remiszewski
2007-03-06 16:13:15 UTC
Permalink
Użytkownik "Andrzej Kapłan" napisał >>
Post by Andrzej Kapłan
Mam robocze tłumaczenie szwedzkiej "umowy o konsorcjum", która dość
szczegółowo reguluje sprawy o których piszesz, ale polski prawnik zjechał tę
umowę niemiłosiernie - właściwie tylko kawałek regulujący sprawy
użytkowania (kto, kiedy, ile czasu) nie wzbudził większych zastrzezeń...
Gdyby chcieć coś z tym zrobić, to potrzeba sporo wysiłku i konsultacji z
biegłymi w prawie cywilnym.
Serdeczne dzieki, nie jestem biegły...:)
Loading...