rympal
2004-10-06 08:28:00 UTC
W koszmarnych czasach sanacji dowódcą transatlantyka "Kościuszko" był
kapitan Eustazy Borkowski. Jego umiejętności żeglarskie oceniane były
rozmaicie, natomiast był niedościgniony w sztuce czarowania pasażerów.
Późnym wieczorem zapraszał wybrane grono na mostek i pytał oficera
wachtowego: "jak steruje?". Oficer podawał aktualny kurs, a wtedy kapitan
Borkowski nakazywał jego zmianę o pół stopnia. Znający zwyczaje kapitana
Eustazego sternik Budzisz natychmiast meldował wykonanie rozkazu, chociaż
oczywiście nawet nie próbował takiego niemożliwego manewru. Kiedy pewnego
razu kapitan Borkowski wydał taki rozkaz innemu sternikowi, nie
wtajemniczonemu w jego zwyczaje, oficer wachtowy musiał sternika próbującego
zmienić kurs o pół stopnia kopnąć ukradkiem w kostkę i szeptem pouczyć, że
to nie jest komenda dla niego, tylko dla pasażerów. Pasażerom oczywiście
niezmiennie podobał się kapitan, który czujnie korygował pomyłki niedbałych
oficerów. Z takim kapitanem mogliby płynąć bez lęku choćby i na koniec
świata.
================
z artykulu michalkiewicza
zamieszczonego http://mazowsze.k-raj.com.pl/ (reszta jest o polityce wiec
nie cytuje)
pozdrawiam
Piotr Rymsza
kapitan Eustazy Borkowski. Jego umiejętności żeglarskie oceniane były
rozmaicie, natomiast był niedościgniony w sztuce czarowania pasażerów.
Późnym wieczorem zapraszał wybrane grono na mostek i pytał oficera
wachtowego: "jak steruje?". Oficer podawał aktualny kurs, a wtedy kapitan
Borkowski nakazywał jego zmianę o pół stopnia. Znający zwyczaje kapitana
Eustazego sternik Budzisz natychmiast meldował wykonanie rozkazu, chociaż
oczywiście nawet nie próbował takiego niemożliwego manewru. Kiedy pewnego
razu kapitan Borkowski wydał taki rozkaz innemu sternikowi, nie
wtajemniczonemu w jego zwyczaje, oficer wachtowy musiał sternika próbującego
zmienić kurs o pół stopnia kopnąć ukradkiem w kostkę i szeptem pouczyć, że
to nie jest komenda dla niego, tylko dla pasażerów. Pasażerom oczywiście
niezmiennie podobał się kapitan, który czujnie korygował pomyłki niedbałych
oficerów. Z takim kapitanem mogliby płynąć bez lęku choćby i na koniec
świata.
================
z artykulu michalkiewicza
zamieszczonego http://mazowsze.k-raj.com.pl/ (reszta jest o polityce wiec
nie cytuje)
pozdrawiam
Piotr Rymsza