Discussion:
Wzmocnienie takielunku. Dodatkowe wanty kolumnowe. Potrzebna rada.
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Janusz Klenczon
2006-12-30 01:05:48 UTC
Permalink
Wymyśliłem sobie, że na mojej 8 metrowej łódce mieczowej z ożaglowaniem
ułamkowym i sztywnym rolerem foka wzmocnię takielunek stały. Dodam 2 wanty
kolumnowe, tak odrobinę bardziej skierowane w kierunku dziobu, do sztywnego
rolfoka dołożę sztag zaczepiony na topie masztu z jednego końca i na kaczym
dziobie z drugiego, może też dorobię drugi achtersztag, coś a la stara
oryginalna Venuska. Czułbym się tak jakoś pewniej na słonej rozbujanej mocno
wodzie, pominąwszy oczywiście taktownym milczeniem inne problemy związane z
pływaniem mieczówką po słonym.

W związku z tym 2 pytania.

Po pierwsze primo, ma to sens czy nie?

Po drugie primo, jak sobie poradzić z podwięziami wantowymi do tych nowo
dodawanych want kolumnowych, trzeba je zrobić od zera. Istniejące wanty są
zaczepione na podwięziach umieszczonych ciasno przy nadbudówce, daleko od
burty, lekko w kierunku rufy, szoty foka idą po zewnętrznej stronie want. W
kabinie są długie prętowe odciągi podwięzi wantowych, ze ściągaczami,
zaczepione na specjalnych zaczepach wlaminowanych fabrycznie wewnątrz kabiny
nisko w burty. Czy do nowych want kolumnowych trzeba koniecznie dodać takie
nowe niezależne odciągi czy też można by poprzestać na wielkich
powierzchniowo, stalowych, płytowych podkładkach pod nowe wantowniki,
przyłożonych do pokładu od wewnątrz kabiny np. na szpachlówkę epoksydową, dla
lepszego rozłożenia naprężeń. Czy pokład to wytrzyma? Jeśli koniecznie dawać
odciągi to jak przylaminować do burt od wewnątrz te cholerne zaczepy do nich i
jak takie zaczepy powinny wyglądać od strony powierzchni przylaminowywanej do
burt. Czy np. przyklejać je najpierw do burt jakimś klejem o konstrukcyjnej
wytrzymałości, np. Siką i potem oblaminowywać, czy może jakoś inaczej.
Dręczy mnie to i spać nie mogę niestety.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
R. Wasilewski
2006-12-30 07:02:18 UTC
Permalink
Przeprojektowanie takielunku z podatnego ułamkowego podatnego na sztywny
wymaga wprowadzenia
wielu zmian: olinowanie nie powinno wprowadzać momentów skupionych do
masztu, tzn. wanty i sztagi powinny na przedłużeniach linii pracy przecinać
się w jednym punkcie masztu, najlepiej w środku ciężkości przekroju profilu.
Wanty kolumnowe jeśli są pojedynczą parą powinny być w w płaszczyźnie masztu
(nie do przodu!). Żagle projektowane na maszt podatny, mogą nie pasować na
usztywniony prosty... Podwięzie i ich mocowanie- można coś pisać znając
konkretną łódkę i jej wykonanie.
Pozdrówka z Chocimsburga-Rudek
wacław
2006-12-30 10:43:02 UTC
Permalink
Post by Janusz Klenczon
Dodam 2 wanty
kolumnowe, tak odrobinę bardziej skierowane w kierunku dziobu
Znam jednostki przerabiane, ale takie modyfikacje raczej bym odradzał.

Jak zauważył kol Rudek, obecny takielunek jest pracujący, natomiast Twoje
modyfikacje usztywniłyby go.

Można rozważać to teoretycznie, ale mam nadzieję, że widziałeś, jak obecny
takielunek pracuje podczas przechylania jachtu na bok (kładzenie).

Podczas takiego przechyłu dokładnie widzisz ile i w którą stronę przegina
się maszt.

Teraz, możesz sobie wykonać model, czyli wprowadzasz swój pomysł.
Po pierwsze dodanie sztagu od topu do kaczego dziobu zupełnie zmieni
naprężenia przy mocowaniu sztywnego sztagu.
Po drugie dodatkowe kolumnówki zupełnie zmienią pracę obecnych want.
Po trzecie, zupełnie zmienią się naprężenia w pokładzie w miejscach
mocowaniach olinowania. Czy znasz technologię mocowania laminatów +góry z
dołem+?
Widziałem, jak to się rozeszło i woda ciurkiem napełniała wnętrze, a podczas
kiedy przechylono jacht do wymiany fału miecza, jacht osiadł na dnie, bo
właściciel zajęty był szukaniem +sznurka+
To oczywiście ogromny skrót, ale znam jednostki przerobione na sztywne
olinowanie, które świetnie sprawują się.

Ja, jeżeli mogę coś doradzić, to zastanowiłbym się tylko nad zmianą średnicy
lin.
Po drugie, jeżeli maszt wzbudza ufność, to tylko ewentualnie warto by się
zastanowić nad przeróbką-zmianą mocowania sailingów, bo zazwyczaj obecne, to
nie wzbudzają przekonania.
Post by Janusz Klenczon
może też dorobię drugi achtersztag,
Tu nie chodzi o ilość a raczej o jakość i mocowanie oraz znajomość zasad
regulacji tego na stosownych kursach w odniesieniu do powierzchni akurat
niesionego żagla.

Proszę w tym momencie przypomnieć sobie, jak układa się maszt podczas
kładzenia jachtu.

Tutaj również warto dokonać próby kładzenia jachtu przy dwóch np. wariantach
regulacji achtersztagu.
Na oczy zobaczysz, co się dzieje z masztem w rejonie mocowania sailongów i z
topem.
Top winna wychylać się w kierunku rufy (maszt winien tworzyć łuk), a
wysokość w rejonie sailingów w kierunku dziobu.
Jeżeli będzie odwrotnie, to maszt +pęknie+ w najmniej oczekiwanym momencie,
oczywiście nie od razu to się stanie, bo najpierw materiał (maszt) musi się
+zmęczyć+ w miejscu krytycznym.
Post by Janusz Klenczon
oryginalna Venuska. Czułbym się tak jakoś pewniej na słonej rozbujanej mocno
wodzie,
Podobnie własne bezpieczeństwo wzmocnisz, kiedy wymienisz ściągacze.
Post by Janusz Klenczon
Po pierwsze primo, ma to sens czy nie?
To co przedstawiłeś, to na pewno nie.
Po pierwsze, modyfikacja takielunku w swego rodzaju hybrydę, co raczej nie
jest spotykane.
Po drugie, znaczne nakłady finansowe, których znacznie unikniesz, kiedy
zmienisz o numer czy dwa olinowanie ze ściągaczami.
Post by Janusz Klenczon
Po drugie primo, jak sobie poradzić z podwięziami wantowymi do tych nowo
dodawanych want kolumnowych,
Jak zmienia się olinowanie, to całość trzeba zaprojektować od nowa, bo maszt
w tym wykonaniu musi robić za słup telegraficzny.
Zatem musi być solidność i masa dziur w kadłubie.
Post by Janusz Klenczon
Istniejące wanty są
zaczepione na podwięziach umieszczonych ciasno przy nadbudówce, daleko od
burty, lekko w kierunku rufy, szoty foka idą po zewnętrznej stronie want.
Czy właściwie czy nie, to najszybciej i najprościej sprawdzisz to podczas
kładzenia jachtu.
Wywody teoretyczne są mądre, ale człowiek bez profesjonalnego przygotowania
nie wiele z tego zrozumie. Natomiast kładąc jacht naocznie widzisz, co się
dzieje z olinowaniem we wszystkich płaszczyznach.
Oczywiście pragnę zauważyć, że znam i widziałem, jak podczas takich
eksperymentów maszty zostały złamane. Z uwagi na te eksperymenty, jeden z
kolegów na tym etapie przerobił dotychczasowe olinowanie. Ale zabrał się od
zera i z pomocą fachowca od teorii.
Post by Janusz Klenczon
W kabinie są długie prętowe odciągi podwięzi wantowych, ze ściągaczami,
Zatem wystarczy ocenić ich +wiarygodność+, jak budzą mieszane uczucia
łatwiej zmienić na podwójną grubość.
Tutaj też można zastanowić się nad wzmocnieniem mocowania do kadłuba. Ja
kiedyś to przerabiałem, kiedy zauważyłem, że uwidacznia się zmęczenie
kadłuba (to widać podczas bujania na fali lub pojawiają się pęknięcia).
Post by Janusz Klenczon
zaczepione na specjalnych zaczepach wlaminowanych fabrycznie wewnątrz kabiny
Można na to nałożyć pas nierdzewki, który po prostu przykręcić. To nic
dziwnego, tylko będzie widać łby śrub (dodatkowe wzmocnienie) na zewnątrz,
ale to również nic dziwnego, można nakleić reklamę.
Post by Janusz Klenczon
dla lepszego rozłożenia naprężeń.
Te słowa brzmią naukowo, ale musisz sobie zdawać sprawę, że większość
jachtów jest projektowana przez fachowców. Na tym etapie liczy się owe
naprężenia, tak w kadłubie i takielunku.
Tu natomiast zmienisz _modyfikujesz w znacznym zakresie prawie wszystko.
Musisz też zdawać sobie sprawę, że to może znacząco skomplikować
rejestrowanie (przegląd) jachtu. Jak natkniesz się na dociekliwego
+oceniającego+, to może poprosić o jakieś +papiery+ uwiarygodniające Twoje
pomysłowe rozwiązania techniczne. Na dziś, z tego co wiem, to nikt nie wie,
co komu do głowy przyjdzie podczas przeglądów rejestracyjnych.
Post by Janusz Klenczon
Czy pokład to wytrzyma?
Widziałem oderwane miejscowo lub nieźle już wybrzuszone.
Post by Janusz Klenczon
Jeśli koniecznie dawać odciągi to jak przylaminować do burt od wewnątrz
te cholerne zaczepy do nich i jak takie zaczepy powinny wyglądać od strony
powierzchni przylaminowywanej do burt.

To pytanie wysoce specjalistyczne. Odp uzyskasz, jak będziesz miał wstępny
projekt, bo jeszcze masz relingi, które, też wbrew pozorom, mają wpływ na
Twoje pomysły.
Post by Janusz Klenczon
Czy np. przyklejać je najpierw do burt jakimś klejem o konstrukcyjnej
wytrzymałości, np. Siką i potem oblaminowywać, czy może jakoś inaczej.
Jeżeli myślisz o solidności, to zrobić, jak piszesz i dodatkowo skręcić.
Ale pozostaje pytanie, czy Twój pomysł jest rozsądny ekonomicznie, nie
wspominając o stronie technicznej?
--
Pozdrawiam,
Wacław Nieśmiały
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
R. Wasilewski
2006-12-30 16:46:58 UTC
Permalink
Pogrubienie olinowania, mocniejsze okucia masztu i pokładu - to
podniesienie środka ciężkości- wskazane sprawdzenie stateczności końcowej
(pływalności).
Pozdrówka z Chocimsbiurga-Rudek
wacław
2006-12-30 17:38:52 UTC
Permalink
Post by R. Wasilewski
Pogrubienie olinowania, mocniejsze okucia masztu i pokładu - to
podniesienie środka ciężkości- wskazane sprawdzenie stateczności końcowej
(pływalności).
Jak się domyślam, to mówimy o jachcie mającym naprawdę 8m.
Po drugie, jacht ma ruszyć na słoną wodę.
Zatem domyślam się, że również dołożone zostanie odrobinę balastu.
Po trzecie, chyba oczywiste będzie zablokowanie miecza.

Oczywiście ja przedstawiam wariant, moim zdaniem rozsądniejszy, niż robienie
swoistej hybrydy, która i tak przyniesie ten lub większy efekt, o którym
piszesz.

Z drugiej strony czy spotkałeś się z takimi rozwiązaniami, które autor
zamierza wykonać?

Ja tego rozwiązania nie oceniam pod kątem profesjonalnym, bo to już m,in
Twoja domena, lecz rozsądkowo_ekonomicznym, który również ma swoje błędy,
ale skoro +kombinujemy+ rozwiązanie to przynajmniej, chociaż odrobinę w
nawiązaniu do własnych doświadczeń.

Ja osobiście preferuję dotychczas sprawdzoną metodę, czyli położyć, jak
wstanie i się nie połamie, to pierwszy etap mamy za sobą.
Po drugie, na tym etapie już sprawdzimy, jak to będzie, kiedy dołożymy wagi
na olinowaniu.
Wątpliwości szybko rozwiejemy, kiedy nałożymy na obecny takielunek dubeltowe
olinowanie. Przecież to jest najprostsze, czyli nakładamy liny i mocujemy je
zwykłą izolacją do zasadniczych.
Wiem, wiem przecież można policzyć, ale i tak rozsądek będzie podpowiadał
położenie i sprawdzenie ile to na topie jacht podniesie.
Tu również zapoznamy się już, jak to jest z tym wstawaniem z poszczególnych
katów.
Można od razu przetestować dokładanie balastu, zanim zdecydujemy się na
poważniejsze przeróbki.
--
Pozdrawiam,
Wacław Nieśmiały
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
h***@pfz.org.pl
2006-12-30 19:12:21 UTC
Permalink
Post by Janusz Klenczon
Wymyśliłem sobie, że na mojej 8 metrowej łódce mieczowej z ożaglowaniem
ułamkowym i sztywnym rolerem foka wzmocnię takielunek stały. Dodam 2 wanty
kolumnowe, tak odrobinę bardziej skierowane w kierunku dziobu, do sztywnego
rolfoka dołożę sztag zaczepiony na topie masztu z jednego końca i na kaczym
dziobie z drugiego, może też dorobię drugi achtersztag, coś a la stara
oryginalna Venuska. Czułbym się tak jakoś pewniej na słonej rozbujanej mocno
wodzie, pominąwszy oczywiście taktownym milczeniem inne problemy związane z
pływaniem mieczówką po słonym.
Napisz może co to za łódka. Całkowite przerabianie takielunku może
się źle skończyć.
W takielunku topowym maszt przenosi znacznie większe siły
ściskające niż w ułamkowym - co skutkuje tym, że profile są
znacznie grubsze. Na jednej z łódek miałem takielunek topowy i 32m2
żagla, na drugiej taka sama powierzchnia i takielunek ułamkowy -
różnica w wadze masztu wraz z linami ok. dwukrotna. Dołożenie
sztagu topowego, achtersztagu, want kolumnowych i napięcie tego
wszystkiego..... pomyśl jaka siła dojdzie na pięcie masztu. To
wszystko musi przenieść także gródź/pilers/podpora (zależnie od
rozwiązania).
Jeśli takielunek jest dobrze zaprojektowany, to nie widzę powodu
dokładania dodatkowych lin zwłaszcza na topie masztu. Moim zdaniem
bardziej przydałby się baby-sztag do wpinania foka sztormowego (o ile
zrozumiałem szykujesz łódkę na morze) - fok częściowo zrolowany w
typowych rozwiązaniach kiepsko pracuje jako fok sztormowy - ma zły
profil i rozciąga się. Liny najczęściej mają wystarczającą
wytrzymałość, gorzej jest z podwięziami i ściągaczami. Te powinny
być solidniejsze niż na łódce śródlądowej. Poza trochę
silniejszymi wiatrami przy których się żegluje dochodzą
obciążenia wynikające z rozkołysu i dłuższej eksploatacji. Na
śródlądziu przeciętnie żegluje się 5h w ciągu dnia (wiem, zaraz
odezwie się Mariusz Główka i zrobimy flejmik na 200 postów :)). W
ciągu 20 dni wyjdzie 100h żeglugi. Na morzu tyle wypada na jeden
tydzień (no niech będzie 10 dni) "normalengo" rejsu.
Moim zdaniem zamiast dokładać lin i zmieniać środek ciężkości
lepiej sprawdzić i ewentualnie poprawić okucia na maszcie,
pokładzie. Dać solidne ściągacze i zrobić okucie dla postawienia
foka sztormowego na własnym sztagu.

Hasip
Mariusz Główka
2006-12-30 19:46:20 UTC
Permalink
Post by h***@pfz.org.pl
Na
śródlądziu przeciętnie żegluje się 5h w ciągu dnia (wiem, zaraz
odezwie się Mariusz Główka i zrobimy flejmik na 200 postów :)). W
ciągu 20 dni wyjdzie 100h żeglugi.
Odezwał się i nie dyskutuje z rzeczami oczywistymi.
Zdarza się, że i krócej. Jak wypada kilka dni flauty, to ja osobiście wolę
wtedy stać w krzakach, moczyć d... w wodzie i popijać dobre piwko, niż tak
samo stać na środku jeziora :))

Pozdrawiam
Mariusz
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
h***@pfz.org.pl
2006-12-30 21:10:12 UTC
Permalink
Post by Mariusz Główka
Odezwał się i nie dyskutuje z rzeczami oczywistymi.
Nie dał się zaczepić.
Będę próbował dalej :))

Hasip
Mariusz Główka
2006-12-30 21:37:34 UTC
Permalink
Post by h***@pfz.org.pl
Post by Mariusz Główka
Odezwał się i nie dyskutuje z rzeczami oczywistymi.
Nie dał się zaczepić.
Będę próbował dalej :))
A bo jakoś tak niemrawo zaczepiałeś :))))
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
j***@poczta.onet.pl
2006-12-30 21:18:35 UTC
Permalink
Post by h***@pfz.org.pl
Napisz może co to za łódka. Całkowite przerabianie takielunku może
się źle skończyć.
W takielunku topowym maszt przenosi znacznie większe siły
ściskające niż w ułamkowym - co skutkuje tym, że profile są
znacznie grubsze. Na jednej z łódek miałem takielunek topowy i 32m2
żagla, na drugiej taka sama powierzchnia i takielunek ułamkowy -
różnica w wadze masztu wraz z linami ok. dwukrotna. Dołożenie
sztagu topowego, achtersztagu, want kolumnowych i napięcie tego
wszystkiego..... pomyśl jaka siła dojdzie na pięcie masztu. To
wszystko musi przenieść także gródź/pilers/podpora (zależnie od
rozwiązania).
Jeśli takielunek jest dobrze zaprojektowany, to nie widzę powodu
dokładania dodatkowych lin zwłaszcza na topie masztu. Moim zdaniem
bardziej przydałby się baby-sztag do wpinania foka sztormowego (o ile
zrozumiałem szykujesz łódkę na morze) - fok częściowo zrolowany w
typowych rozwiązaniach kiepsko pracuje jako fok sztormowy - ma zły
profil i rozciąga się. Liny najczęściej mają wystarczającą
wytrzymałość, gorzej jest z podwięziami i ściągaczami. Te powinny
być solidniejsze niż na łódce śródlądowej. Poza trochę
silniejszymi wiatrami przy których się żegluje dochodzą
obciążenia wynikające z rozkołysu i dłuższej eksploatacji. Na
śródlądziu przeciętnie żegluje się 5h w ciągu dnia (wiem, zaraz
odezwie się Mariusz Główka i zrobimy flejmik na 200 postów :)). W
ciągu 20 dni wyjdzie 100h żeglugi. Na morzu tyle wypada na jeden
tydzień (no niech będzie 10 dni) "normalengo" rejsu.
Moim zdaniem zamiast dokładać lin i zmieniać środek ciężkości
lepiej sprawdzić i ewentualnie poprawić okucia na maszcie,
pokładzie. Dać solidne ściągacze i zrobić okucie dla postawienia
foka sztormowego na własnym sztagu.
Hasip
Przede wszystkim serdecznie dziękuję za dyskusję, dzięki niej człowiek
dowiaduje się masę naprawdę pożytecznych rzeczy. Łódź to Janmor28. Takielunek
stały wykonany zgodnie z dokumentacją projektową. Salingi skoszone do tyłu pod
kątem ok. 25 stopni, zamocowane na stałe, w tym sensie, że nie przegubowo do
masztu, stenwanta i kolumnówka na każdej burcie zamocowane do wspólnej podwięzi
cofniętej w stosunku do masztu w kierunku rufy o niecały metr na wysokości
pokładu. Fi want to 5 mm, achtersztagu 4 mm. Ściągacze 10 mm. Roler foka na
sztywnym sztagu. Wantownik na każdej burcie ma w kabinie odciąg prętowy
zakończony własnym ściągaczem, chyba grubszym niż 10. Czyli na jachcie jest
wszystkiego dwa odciągi wewnątrz kabiny na burtach plus krótki odciąg ze
ściągaczem na dziobie, dla sztagownika. Są jeszcze wanty stabilizujące maszt
podczas kładzenia.
Pod wantownikami są od wewnętrznej strony pokładu podkładki ale stosunkowo
niewielkie, wielkości powiedzmy pół, może dwie trzecie dłoni. Na prawym
półpokładzie jak się przeciągnie dłonią, czuć lekkie wybrzuszenie w okolicach
podwięzi wantowej, i to przecież po ściągnięciu masztu, może odciąg miał zbyt
luźny ściągacz od dłuższego czasu. Widać pierwsze niewielkie, delikatne
pęknięcie żelkotu. Nie wiem, jestem kolejnym właścicielem tej łódki. Generalnie
łódź jest w dobrym , nawet w bardzo dobrym stanie. Co sądzicie o daniu na dobry
początek wielkich podkładek pod podwięzi wantowe, tak np. o powierzchni nie pół
dłoni a trzech, czterech dłoni albo i więcej i precyzyjnym wyregulowaniu
odciągów i olinowania. Na maszcie wanty są zamocowane na zaczepy hakowe, jest
to zgodne z dokumentacją, ale ja tego typu mocowań nie lubię. Dokumentacja
dopuszcza jacht do żeglugi w rejonie P do 8 stopni B, jest to oryginalna
adnotacja, właściwie stempel na dokumentacji stuknięty przez komisję nadzoru
technicznego PZŻ. Tylko że jak już teraz widać początki konsekwencji pracy
jednego z wantowników na wyrywanie, i to na prywatnym, porządnie utrzymanym
jachcie, to jak to będzie w warunkach większego i długotrwałego rozkołysu na
morzu, przecież to nie wytrzyma nie tylko 8 ale i 6 B.

Myślałem o baby sztagu i biorę to poważnie pod uwagę. Tylko nie do końca wiem
jak się do tego zabrać. Ale możliwość założenia sztormowego foka z prawdziwego
zdarzenia na normalnym sztagu byłaby rzeczywiście dobrą rzeczą.

Wariant takielunku od którego zacząłem wątek widziałem zrealizowany na Janmorze
28, tam nawet zamiast sztagu jest drugi roler zaczepiony do kaczego dziobu, ten
Janmor ewidentnie pływał po słonym. Jak to pracuje i czy sie sprawdza nie
wiem.

http://www.jachtnet.pl/oferta/104_janmor28.html
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Mariusz Główka
2006-12-30 21:34:49 UTC
Permalink
Post by j***@poczta.onet.pl
Dokumentacja
dopuszcza jacht do żeglugi w rejonie P do 8 stopni B, jest to oryginalna
adnotacja, właściwie stempel na dokumentacji stuknięty przez komisję nadzoru
technicznego PZŻ. Tylko że jak już teraz widać początki konsekwencji pracy
jednego z wantowników na wyrywanie, i to na prywatnym, porządnie utrzymanym
jachcie, to jak to będzie w warunkach większego i długotrwałego rozkołysu na
morzu, przecież to nie wytrzyma nie tylko 8 ale i 6 B.
To jest to o czym wszyscy wiemy. To armator jest najlepszym inspektorem na
swoim jachcie i wie co jest sprawne, a co budzi watpliwości. I na co ta
pieczątka nadzoru technicznego PZŻ jest potrzebna? Na co nadzór techniczny
PZŻ jest potrzbny? Ostanie pytanie: na co PZŻ jest potrzebny ze swoimi
pomysłami rejestracji i przegladów technicznych? Nie oczekuję odpowiedzi,
wiadomo, pytania retoryczne.

Pozdrawiam
Mariusz
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
wacław
2006-12-30 22:40:22 UTC
Permalink
Post by Mariusz Główka
Ostanie pytanie: na co PZŻ jest potrzebny ze swoimi
pomysłami rejestracji i przegladów technicznych? Nie oczekuję odpowiedzi,
wiadomo, pytania retoryczne.
No cóż, a ja się tylko zapytam, jak dotychczas jachty kupowałeś?

Ja w swojej karierze już wszystkie warianty przerobiłem.
I powiem tak, gdyby rynek był uczciwy, to wszystko byłoby zbędne.
Natomiast to, co się na nim dzieje, to wręcz jest niewiarygodne.

Przekręt za przekrętem.
Oczywiście wszyscy generalnie o tym słyszą, ale trzeba dowodów.
A jak je uzyskać?
Kilka zakupów kontrolowanych i ów rynek niemalże znika.
A dlaczego nie znika?
Bo co ma zrobić nasz polski biedny armator?
Jak chce żeglować, to musi wpaść w tryby.

Piszę to świadomie i odpowiedzialnie.
Według mojej wiedzy rynek jest rozchwiany i jak tego się nie doprowadzi do
normalności, to będziemy płacić po 200 tys za jachty, które tak naprawdę są
warte połowę tego.

Wiem, że takimi opiniami sobie grabie, w pewnych środowiskach, ale uważam,
że dalej się tak nie da funkcjonować.

Chciałem w tym roku kupić jacht używany, ale z rocznika 2006, ostatecznie
2005.
O dziwo nie znalazłem takiego, który wart byłby kwoty, którą sobie
właściciele (czarterodawcy zasadniczo) winszowali.
A naprawdę chciałem kupić i nie oczekiwałem wodotrysków, a w ręcz prostoty,
żeby pożeglować 2 góra 3 sezony i w miarę atrakcyjnie go sprzedać.
Niestety nie znalazłem, faktem też jest, że dużego wyboru nie miałem.
Reasumując, każdy rozsądny żeglarz i urzędnik wie, że czarna strefa jest na
rynku ogromna.
Ja sam kiedyś to zjawisko badałem.
Dlatego też, moim zdaniem, jedyną normalnością, będzie wprowadzenie
przeglądów i rejestracji.
Jest to uciążliwe, ale doprowadzi wcześniej czy później do wyregulowania
rynku.
Obecnie cena jachtu z CE i bez, to rząd wielkości około 40 %.
A gdzie 22% VAT?
Co nam generalnie pozostaje?
Budować jachty systemem gospodarczym (nie mylić z działkowym) i cieszyć się
nimi przez te pięć urzędowe lata, oczywiście płacąc stosowne podatki ;-(
--
Pozdrawiam,
Wacław Nieśmiały
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
wacław
2006-12-30 22:12:42 UTC
Permalink
Post by j***@poczta.onet.pl
Łódź to Janmor28.
Tak przypuszczałem.
Post by j***@poczta.onet.pl
Salingi skoszone do tyłu pod kątem ok. 25 stopni, zamocowane na stałe,
Tutaj nic nie ma do rzeczy dyskusja o cm.

Prawdę o poprawności natychmiast zobaczysz podczas próby kładzenia jachtu.
A swoją drogą, jeżeli jest on wykonany tak, jak piszesz, to maszt ładnie
winien układać się w łuk.
Oczywiście, jak właściciel miał podstawową wiedzę, podczas co sezonowego
trymowania.
Post by j***@poczta.onet.pl
stenwanta i kolumnówka na każdej burcie zamocowane do wspólnej podwięzi
Czy poprawnie czy nie, też łatwo sprawdzić.
Moja metoda jest prosta.
Stawiasz maszt, luzujesz wszystkie ściągacze, i sprawdzasz, jak wygląda
pokład w miejscach montowania.
Następnie dokonujesz właściwej regulacji i ponownie sprawdzasz.
Jeżeli masz już uniesienie, to sygnał, że musisz dokonać regulacji pod
pokładem.
Ale to jeszcze nie koniec.
Podczas kładzenia jachtu faktycznie zobaczysz co się święci.
Zatem przechylasz jacht na ok. 45 stopni.
Sprawdzasz maszt, jak wygląda poprawnie, to sprawdzasz ponownie rejon
mocowania powięzi.
Wnioski sam wyciągasz.
Następnie sprawdzasz luz wanty i stenwanty i tu Twoja ocena jakości
zaczepów. Jak solidnie pomachasz liną, to wypadnie. To samo się stanie,
kiedy jacht będzie ciężko pracował na fali czy szedł w dość znacznym
przechyle.
Post by j***@poczta.onet.pl
cofniętej w stosunku do masztu w kierunku rufy o niecały metr na wysokości
pokładu.
Ok. nic to nie powie na etapie rozważań teoretycznych, chyba, że teoretykom.
Prawdę zobaczysz podczas przechyłu jachtu.
Rozstaw to jedno, a właściwa regulacja to drugie. I temu raczej powinieneś
poświęcić uwagę.
Nawet przy wykonaniu zgodnym z dokumentacją ale przy niewłaściwej regulacji,
maszt pęknie. Zatem proponuję najpierw skupić się na tym zagadnieniu.
Post by j***@poczta.onet.pl
Fi want to 5 mm, achtersztagu 4 mm. Ściągacze 10 mm. Roler foka na
sztywnym sztagu.
OK., ale jak na słone wody, z pewnością nie zaszkodzi podnieść o jedno oczko.
Mam nadzieję, że rozważasz również zastosowanie lin aramidowych czy dynama.
Po prostu na ciężki rejs możesz dodatkowo sprzęgnąć je z obecnymi i już masz
dość bezpieczny zapas bezpieczeństwa.
Piszę o tym, bo Rudek słusznie zauważył, że jacht przybierze nieco na wadze.


Wantownik na każdej burcie ma w kabinie odciąg prętowy
Post by j***@poczta.onet.pl
zakończony własnym ściągaczem, chyba grubszym niż 10. Czyli na jachcie jest
wszystkiego dwa odciągi wewnątrz kabiny na burtach plus krótki odciąg ze
ściągaczem na dziobie, dla sztagownika. Są jeszcze wanty stabilizujące maszt
podczas kładzenia.
OK.,
Post by j***@poczta.onet.pl
Pod wantownikami są od wewnętrznej strony pokładu podkładki ale stosunkowo
niewielkie, wielkości powiedzmy pół, może dwie trzecie dłoni.
To na pewno warto znacznie zwiększyć, bo wcześniej czy później pokład
zacznie pracować.
Post by j***@poczta.onet.pl
Na prawym półpokładzie jak się przeciągnie dłonią, czuć lekkie
wybrzuszenie w okolicach
Post by j***@poczta.onet.pl
podwięzi wantowej, i to przecież po ściągnięciu masztu, może odciąg miał zbyt
luźny ściągacz od dłuższego czasu. Widać pierwsze niewielkie, delikatne
pęknięcie żelkotu.
Dokładnie tak się dzieje.
Na to większej rady nie ma, za wyjątkiem zwiększenia znacznie podkładek od
wewnątrz i częste sprawdzanie odciągów w środku.
One maja zasadnicze znaczenie. Ich wydłużanie powoduje, że pokład wędruje do
góry i zaczyna cieknąć.
Post by j***@poczta.onet.pl
Co sądzicie o daniu na dobry początek wielkich podkładek pod podwięzi
wantowe,

Ja bym tak zrobił.
Post by j***@poczta.onet.pl
odciągów i olinowania. Na maszcie wanty są zamocowane na zaczepy hakowe, jest
to zgodne z dokumentacją, ale ja tego typu mocowań nie lubię.
To jest bezpieczne, ale wymaga ciągłej kontroli. Widać to bardzo dokładnie
podczas kursu w znacznym przechyle. Ale też trzeba sprawdzać w różnych
kursach. Ale to chyba już wiesz.
Post by j***@poczta.onet.pl
Tylko że jak już teraz widać początki konsekwencji pracy
jednego z wantowników na wyrywanie, i to na prywatnym, porządnie utrzymanym
jachcie, to jak to będzie w warunkach większego i długotrwałego rozkołysu na
morzu, przecież to nie wytrzyma nie tylko 8 ale i 6 B.
Dlatego musisz podjąć decyzję, co do zmian (podkładki) mocowań.
Post by j***@poczta.onet.pl
Myślałem o baby sztagu i biorę to poważnie pod uwagę.
Dobre, ale nie do tej konstrukcji.
Post by j***@poczta.onet.pl
jak się do tego zabrać. Ale możliwość założenia sztormowego foka z prawdziwego
zdarzenia na normalnym sztagu byłaby rzeczywiście dobrą rzeczą.
To standard.
Post by j***@poczta.onet.pl
Wariant takielunku od którego zacząłem wątek widziałem zrealizowany na Janmorze
28, tam nawet zamiast sztagu jest drugi roler zaczepiony do kaczego
dziobu,

Widzisz, wszystko zależy od przeznaczenia, czyli kursów jachtu z takim
żaglem.
To jest w miarę bezpieczne przy kursach z wiatrem.
Ale ten pomysł też łatwo naocznie sprawdzisz (oddziaływanie na maszt)
podczas kładzenia jachtu.
Tutaj rola achtersztagu będzie znaczna.
Generalnie przy złej regulacji część górna masztu odchyla się w stronę
dziobu.
No cóż, to jest początek kłopotów.
Robi się efekt łamania drutu.
Post by j***@poczta.onet.pl
Janmor ewidentnie pływał po słonym. Jak to pracuje i czy sie sprawdza nie
wiem.
Pływać może kilka sezonów, bo materiał męczy się w różnym stopniu.
Zwróć uwagę na przelicznik rejsu, jaki podaje Hasip.
--
Pozdrawiam,
Wacław Nieśmiały
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
R. Wasilewski
2006-12-30 22:48:05 UTC
Permalink
Po obejrzeniu zdjęć wnętrza:
Aż się prosi, aby stalowy solidny kątownik podłożyc pod pokład wzdłuż
podwięzi podwięzi (np na dębowej podkładce , podeprzeć konsolami do grodzi
(jeśli to grodzie konstrukcyjne,a nie przepierzenie), półpokładnikami do
burty. Można pomyśleć o takim kątowniku na pokładzie, a pod pokładem dębowa
deska (podparta jak wcześniej . Robota dla dobrego szkutnika, bo zabudowa
jest naprawdę okazała i szkoda by było spieprzyć...
Pozdrówka z Chocimsburga-Rudek
j***@poczta.onet.pl
2006-12-31 00:23:57 UTC
Permalink
Post by R. Wasilewski
Aż się prosi, aby stalowy solidny kątownik podłożyc pod pokład wzdłuż
podwięzi podwięzi (np na dębowej podkładce , podeprzeć konsolami do grodzi
(jeśli to grodzie konstrukcyjne,a nie przepierzenie), półpokładnikami do
burty. Można pomyśleć o takim kątowniku na pokładzie, a pod pokładem dębowa
deska (podparta jak wcześniej . Robota dla dobrego szkutnika, bo zabudowa
jest naprawdę okazała i szkoda by było spieprzyć...
Pozdrówka z Chocimsburga-Rudek
Nie , nie. To nieporozumienie, to nie mój jacht. To link z przykladem podobnego
Janmora , który już ma podwójne wanty kolumnowe, podwójny achter, dwa rolery i
trzy osobne odciągi do want na każdej burcie, razem sześć, ja tylko ten jacht
zwiedzałem, ale był o wiele za drogi na moje możliwości. Tu go podałem tylko
jako przykład.
Mój jest skromniejszy, ale za to znacznie, ale to znacznie tańszy, zabudowany
skromniej ale w eleganckim mahoniu sapelli, czyli taki łagodny brąz raczej niż
typowy mahoń.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
wacław
2006-12-31 11:06:38 UTC
Permalink
Post by j***@poczta.onet.pl
Mój jest skromniejszy,
zasadnicza sprawa czy Twój jacht ma wkładkę?
Ten prezentowany jest z wkładką i to jest zupełnie inne podejście do
zagadnienia.
Po drugie, ten takielunek jest zupełnie normalny i często spotykany na
jachtach (poważnych jachtach).
Jachty bez wkładek są wykonywane w nieco odmienne technologii.

Znam jeden z wkładką gdzie przeróbka była dość skomplikowana, bo trzeba było
wycinać otwory w podsufitce i dopiero wprowadzać wzmocnienia.
Później położono maskownicę z wykładziny.

Piszesz, że Twój jacht jest skromniejszy, zatem może być wykonany bez
wkładki, zatem możesz mieć znacznie prostsze zadanie.
Post by j***@poczta.onet.pl
skromniej ale w eleganckim mahoniu sapelli, czyli taki łagodny brąz raczej niż
Widzisz, każda zabudowa jest miła, ale nie dłużej, jak 4 do 5 lat (w
zależności od użytkowania_przebiegów).
Później są już tylko kłopoty.

Dlatego ja preferuję jachty skromne.
--
Pozdrawiam,
Wacław Nieśmiały
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
h***@pfz.org.pl
2006-12-31 00:28:15 UTC
Permalink
Post by j***@poczta.onet.pl
Wantownik na każdej burcie ma w kabinie odciąg prętowy
zakończony własnym ściągaczem, chyba grubszym niż 10. Czyli na jachcie jest
wszystkiego dwa odciągi wewnątrz kabiny na burtach plus krótki odciąg ze
ściągaczem na dziobie, dla sztagownika. Są jeszcze wanty stabilizujące maszt
podczas kładzenia.
Takielunek na fali dosnaje znacznych obciążeń. Aby wszystko
"robiło" i się ni rozłaziło mocowania lin nie mogą być
wyłącznie do samego pokładu. Takie mocowanie wystarczy jedynie w
małych łódkach. W tej wielkości jednostce osobiście wolałbym aby
podwięzie były także mocowane do burt.
Post by j***@poczta.onet.pl
Pod wantownikami są od wewnętrznej strony pokładu podkładki ale stosunkowo
niewielkie, wielkości powiedzmy pół, może dwie trzecie dłoni. Na prawym
półpokładzie jak się przeciągnie dłonią, czuć lekkie wybrzuszenie w okolicach
podwięzi wantowej, i to przecież po ściągnięciu masztu, może odciąg miał zbyt
luźny ściągacz od dłuższego czasu. Widać pierwsze niewielkie, delikatne
pęknięcie żelkotu.
J.w. stałe mocowanie podwięzi do pokładu i burty wyeliminuje ten
problem, ale w gotowym jachcie to operacja wymagająca wprawy aby nie
zniszczyć zabudowy wnętrza.
Post by j***@poczta.onet.pl
Co sądzicie o daniu na dobry
początek wielkich podkładek pod podwięzi wantowe, tak np. o powierzchni nie pół
dłoni a trzech, czterech dłoni albo i więcej i precyzyjnym wyregulowaniu
odciągów i olinowania.
Na jednej z łódek miałem stalowy płaskownik obejmujący wszystkie
zaczepy want na jednej burcie oraz spory zapas. Wada o któej
wspomniałeś mogła byc spowodowana tym, że nieprawidłowy naciąg
był skutkiem częstego (stosunkowo) kładzenia masztu. Łódki
urzywane na morzu bardzo rzadko składają maszty (często nawet
zimują ze stojącym masztem).
Post by j***@poczta.onet.pl
Na maszcie wanty są zamocowane na zaczepy hakowe, jest
to zgodne z dokumentacją, ale ja tego typu mocowań nie lubię.
Zmiana systemu mocowań może wymagać zmiany okucia masztu. Trudno
zmienić okucia tak aby ilość dziur nie wzrosła.
Post by j***@poczta.onet.pl
Dokumentacja
dopuszcza jacht do żeglugi w rejonie P do 8 stopni B, jest to oryginalna
adnotacja,
moim zdaniem oznacza to, że przy tym wietrze jacht zapewnia jeszcze
bzepieczeństwo, a tym samym w systuacji ekstremalnej powinien
przetrwać wiatr silniejszy (współczynnik bezpieczeństwa czy jakoś
tak :)) - skoro już widzisz pewne usterki a nie masz podstaw sądzić
aby jacht ciągle był eksploatowany w takich warunkach, to oznacza,
że coś jest nie tak - albo dokumentacja albo wykonanie.
Post by j***@poczta.onet.pl
Tylko że jak już teraz widać początki konsekwencji pracy
jednego z wantowników na wyrywanie, i to na prywatnym, porządnie utrzymanym
jachcie, to jak to będzie w warunkach większego i długotrwałego rozkołysu na
morzu, przecież to nie wytrzyma nie tylko 8 ale i 6 B.
właśnie
Post by j***@poczta.onet.pl
Myślałem o baby sztagu i biorę to poważnie pod uwagę. Tylko nie do końca wiem
jak się do tego zabrać. Ale możliwość założenia sztormowego foka z prawdziwego
zdarzenia na normalnym sztagu byłaby rzeczywiście dobrą rzeczą.
Najlepiej załozyć bloczek obok sztagu głównego i zrobić okucie
przed sztagiem głównym (np. ok 2/3 odległości od masztu). Należy
zamówić foka z liną stalową. Żagiel wpinany jest do pokładu wraz
z talią. Wybranie wstępne odbywa się głównym fałem, a wybranie
końcowe talią przy pokładzie - należy uważać aby nie przesadzić
- zbytnie wybranie będzie skutkowało poluzowaniem rolera i
narażeniem go na zginanie i uszkodzenie.
Post by j***@poczta.onet.pl
Wariant takielunku od którego zacząłem wątek widziałem zrealizowany na Janmorze
28, tam nawet zamiast sztagu jest drugi roler zaczepiony do kaczego dziobu, ten
Janmor ewidentnie pływał po słonym. Jak to pracuje i czy sie sprawdza nie
wiem.
On od początku miał projektowany taki takielunek. Tak mi się wydaje.

Hasip
Jarek
2006-12-30 19:21:56 UTC
Permalink
Post by Janusz Klenczon
Po pierwsze primo, ma to sens czy nie?
Moim zdaniem nie.....
Jak sam piszesz mieczówka.. W cięższych warunkach na morzu i tak
raczej pływać nie będziesz.. Sama stateczność kształtu na fale to
chyba jednak troszkę przymało..
Miałem okazję prowadzić Jaskra (chyba coś koło 6 m długości
balastowo-mieczowy wg projektu) po Chorwacji.. Kolega armator, zgodnie
z moją sugestią dołożył odrobinę balastu, tak aby z 90
stopniowego przechyłu jacht się podnosił z dużym zapasem.. Próba
stateczności (jeszcze na Zalewie Zegrzyńskim) pokazała, że jest
zgodnie z założeniem.. Jak uważasz, że Twoja łódka wytrzyma
podobną próbę to jej wykonanie to chyba jest to pierwszy krok do
poprawiania samopoczucia..
Maszt ktoś planując łódź liczył.. Refowanie żagli zmniejsza
obciążenia i tędy chyba droga.. Co do mnie to decydując się na
zabawę z Jaskrem poza balastem zadbałem o porządne stalówki i
ściągacze.. I poprawę mocowania salingów..
Wystarczyło, a warunki do pływania delikatnie rzecz ujmując, jak na
Chorwację mieliśmy średnio umiarkowane...
Na regularnej fali żegluga (momentami powiewało chyba nawet powyżej
6-7) nawet nie była specjalnie trudna.. Tym samym jachtem na nasz
Bałtyk na otwarte morze raczej bym się nie wybierał..
Jarosław Czyżewski
Loading...