Discussion:
Słupy ognia nad Puckiem
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Jarek
2015-03-18 09:57:28 UTC
Permalink
W nocy o północy z 17 na 18 marca nad całym północnym widnokregiem, od
wschodu, przez północ do zachodu stanęły nad miastem falujące słupy zielonej
poświaty. Jak gdyby Irlandczycy tym specyficznie zielonym kolorem, niczym
potężnymi fajerwerkami chcieli uczcić zakończenie swego narodowego święta.
Tym razem jednak przyczyną iluminacji było twarde promieniowanie słoneczne,
które właśnie po dwu niecałych dniach podrózy przez przestrzeń pomiędzy
Słońcem a Ziemią dobrało się wreszcie do naszej atmosfery.
Efektem zmagań dwu gigantycznych sił natury; strumienia
wysokoenergetycznych czastek wiatru słonecznego wyrzuconych w przestrzen
kosmiczną siłą potwornej gwiazdowej erupcji, z ziemską magnetosferą
otaczającą nasz glob szczelnym, prawie, kokonem było wspaniałe świetlne
widowisko. Bezgłośne efekty zderzenia złapanych w magnetyczną pułapkę
superszybkich cząsteczek w częściach sekund przebiegających drogę pomi,edzy
jednym a drugim biegunem magnetycznym Ziemi, pozostawiających za sobą
świetlny ślad w postaci uderzonych i natychmiast zjonizowanych czasteczek
naszej atmosfery. Wydziela się energia, foton, światło, które przez chwile
widzimy jako ślad wysokoenergetycznego zderzenia.
Burza magnetczna jest globalną odpowiedzią ziemskiej magnetosfery na
promieniowanie kosmiczne. Głównym źródłem takiego promieniowania w poblizu
Ziemi jest oczywiście Słońce, które wskutek perturbacji bez przerwy wyrzuca
w przestrzen kawalki swojej, słonecznej materii. Raz wyrzuca więcej,
magnetosfera ziemska na taki impuls magnetoelektryczny reaguje natychmiast w
postaci zmian przebiegu składowych Pola Magnetycznego Ziem, które daje się
wyróżnić z zapisu przy pomocy własciwego indeksu. Są to zmiany mało się
wyrózniające i nieefektowne, natomiast wiadomo jak w banku (ostatnio nie
jest to dobre porównanie), że po po dwu dobach, mniej wiecej, magnetosfera
poddawana silnej presji naładowanych elektrycznie cząstek odpowie na takie
spotkanie globalnym swoim zaburzeniem. Zaburzenie to rejestrowane w różnych
miejscach Ziemi będzie miało bniej lub bardziej intensywny przebieg.
Rozgłada się to równoleżnikowo i obserwatoria położone bliżej biegunów
odnotują zmiany większe niż te położone bliżej równika. Każde miejsce na
Ziemi ma swoją specyfikę intensywności obserwowanych zmian składowych Pola
Magnetycznego Ziemi. Tą intensywność opisuje się indeksem K w jednostkach od
0 do 9, gdzie 0 jest brakiem aktywności magnetycznej a 9 największą
intensywnością takich zmian geomagnetycznych. Indeks K jest porównaniem
średniej wazonej intensywności zmian składowej poziomej Pola z okresów
trzygodzinnych. Zatem jest to jednostka miary zjawisk przeszłych, przy czym
sama wartosć zmian jest różna i osobna dla każdego Obserwatorium
Geomagnetycznego. Na przykład dla polskich obserwatoriów indeks K9 dla
Belska wynosi 500 nT, dla Helu (posuwamy się na polnoc) 550 nT a dla
Hornsundu ten sama wartość K9 wynosi 2500 nT. Jak widać intensywność zjawisk
magnetycznych rośnie wykładniczo w kierunku biegunów. Wskaźnik Kp jest
natomiast prognozą globalnej aktywności geomagnetycznej powstałym jako
średnia wartości indeksu K dla sieci wybranych obserwatoriów. Jest
prognozowany przez Międzynarodową Agencje Areonomii i Geomagnetyzmu i służy
do prognozowania globalnej propagacji fal radiowych w atmosferze. Indeks
jest opisany od zera do dziewięciu. Burza magnetyczna, która spowodowała
widoczność Aurora Borealis wczoraj w nocy poniżej jeszcze szerokości
gegraficznej pięćdziesiątej ma indeks K równy osiem.
Zorza Polarna w Pucku wisiala wczoraj na niebie w postaci zasłony
świetlnych słupów koloru zielonego, czasami do dołu przechodzących w biel z
lekka podbitą czerwienią. Spektakl, który wraz z rodziną ogladaliśmy z
otwartego okna łazienki na najwyższym piętrze naszego domu trwał około
godziny i w porównaniu do zórz polarnych, które widziałem na dalekiej
północy był nieco bledszy i nieco bardziej statyczny. Natomiast zasięg
zjawiska był inponującu swoją wielkością, niepowtarzalny klimatem, tym
bardziej, że noc byla stosunkowo ciepła i jakby w kontraście do tego co się
rozgrywało na niebie.
W czasie burz magnetycznych zmiany deklinacji magnetycznej, czyli
wskazania kompasu, mogą się zmieniać dosyć znacznie, z tego co kiedyś
badałem, do czterech stopni w krótkim odstępie czasu, gdyby to zmierzyć
wczoraj odcylenia takie były z pewnościa większe. Należy o tym pamiętać
wybierając sie jachtem w wysokie szerokości geograficzne. Kompas magnetyczny
będzie tam pokazywał błędne kierunki (także i ze względu na malejacy udział
składowej poziomej czyli tej właśnie według której ustawia się kompasowa
róża wiatrów).
Pozdrowienia - Jarek Czyszek
Jarek
2015-03-18 23:30:50 UTC
Permalink
Nigdy się nie zajmowałem zawodowo obserwacjami zorzy polarnej i, o ile mi
wiadomo, nikt w Polsce się nimi zawodowo nie zajmuje. Astronomowie patrzą w
Słońce, geofizycy w Ziemię i jakoś nikt tych obserwacji nie łączy w bardziej
jakąś konkretną całość.
Coś gdzieś tam na jakimś uniwersytecie, ktoś, coś, podobno, ale nic
konkretnego.
Ostatni, do wczoraj, raz widziałem Aurora Borealis we wrześniu 2013 roku na
Morzu Barentsa kiedy usiłowaliśmy w pięćdziesięcio węzłowym sztormie, z
dzieckiem razem jakoś płynąć do przodu. Fala nas położyła burtą prawie na
wodzie i kiedy po chwili wstaliśmy to na ciemnym niebie jarzyły sie jak
zielony neon falujące draperie zorzy polarnej. Świeciły tak nad nami, raz
mniej raz bardziej intensywnie do rana kiedy te, wydające nam się wtedy
ponurym, świecenie zostało rozproszone bladym światłem dnia wstającego nisko
wiszącymi chmurami, które przyszły wraz z osłabnięciem wiatru do
czterdziestu,
mniej więcej, węzłów.
Potem jeszcze kiedy fiordami jechaliśmy na południe, co noc praktycznie aż
do Rorvik gdzie zaczął się kolejny sztorm i przez chmury mało co było nieba
widać.
Wczorajsze zjawisko skłoniło mnie do poszukiwań w internecie i okazuje się,
że ostatni raz zorza polarna była widziana w całej Polsce w... lutym 2014
roku.
Zjawisko jako nocne najwyraźniej nie przechodzi do pamięci zbiorowej
i zostaje zapamiętane jedynie przez entuzjastów.
W podwójnym numerze URANII, miesięcznika Polskiego Towarzystwa Miłośników
Astronomii z lipca i sierpnia 1970 roku trafiłem na artykuł Stanisława
Lubertowicza o polskich amatorskich obserwacjach Zorzy Polarnej. Amatorskich
bo profesjonalnych i wtedy i do dzisiaj nie było i nie ma. Okazuje się, że
częstotliwość występowania zórz polarnych widocznych z obszaru Polski leży w
zakresie od 0.1 do 1 rocznie dla Krakowa przez od jednej do pięciu rocznie
dla równoleżnika, mniej więcej, Poznania Warszawy i Lblina do wartości w
przedziale od pięciu do dziesięciu obserwacji zórz polarnych rocznie dla
Gdańska. Autor opisuje zorzę polarną widoczną w całej ówczesnej Polsce w
dniu 25 stycznia 1938 roku. Zjawisko to było widoczne wówczas w całej
Europie, także w Grecji i w Giblartarze. Ciemny lud potraktowal to jako
zapowiedź wielkich nieszczęść czekających Europę co, jak pisze autor,
przypadkowo chyba się potwierdziło. Potem jeszcze o zorzy obserwowanej przez
niego w styczniu 1957 roku na drodze z Olkusza do Krakowa "gdzie sceneria
wapiennych ścian Jury Krakowsko-Częstochowskiej, lasów iglastych, pokrywy
śnieżnej i kolorowo świecącego nieba - była sama w sobie legendą,
zapamiętaną na całe życie".
Od roku 1970 co nieco się wpoglądach na naturę zorzy polarnej zmieniło
jednak piszę o tym artykule bo w jego treści autor obok innych obserwacji
zorzy polarnej , które prze lata były publikowane w URANII wymienia także
opis zjawiska z nocy z czwartego na piąty września 1958 roku obserwowanego w
Helu a opublikowanego przez mego ojca Wacława Czyszka. Nie wiedziałem o tej
publikacji, zatem z dużym zaciekawieniem odszukałem zdygitalizowany numer 12
URANII z roku 1958 gdzie na trzech stronach druku minuta po minucie tata
podaje zmienny przebieg obserwowanego przez siebie zjawiska.
Podaje w czasie urzędowym:
"00h20m: Silna czerwień przesuwajaca się z NNW w kierunku NW-W. Na stronie
wschodniej natężenie b. słabe
00h22m:Silne promienie na tle seledynowym w sektorach N i NNE. Jaśniejsza
czerwień w ENE, w pozostałych o natężeniu słabszym"
I tak co parę minut od godziny 22h05m dnia 04.09 do 01h59m 05.09.1958r.
Pisze też o zmianach deklinacji magnetycznej w zakresie dwu stopni pięciu i
pół minuty.
Dla mnie te obserwacje, moja wczorajsza zupełnie amatorska, w Pucku w nocy z
17 na 18 marca 2015 roku i Taty z wrześna 1958 roku są swego rodzaju klamrą
spinającą pokolenia. Biorąc pod uwagę, że zarówno wczoraj jak i pod Rorvik
i, wcześniej trochę, na Morzu Barentsa byłem razem z moim synem jest to
zjawisko
dalece pokrzepiające.

Pozdrowienia - J.Czyszek
666
2015-03-20 07:29:41 UTC
Permalink
Jarku!
Zapisałem Cię na dysku dla potomności, proszę o więcej :-)
JaC


-----
W nocy o północy z 17 na 18 marca nad całym północnym widnokregiem, od wschodu, przez północ do zachodu stanęły nad miastem
falujące słupy zielonej poświaty. Jak gdyby Irlandczycy tym specyficznie zielonym kolorem, niczym potężnymi fajerwerkami chcieli
uczcić zakończenie swego narodowego święta.
Tym razem jednak przyczyną iluminacji było twarde promieniowanie słoneczne, które właśnie po dwu niecałych dniach podrózy przez
przestrzeń pomiędzy Słońcem a Ziemią dobrało się wreszcie do naszej atmosfery.
Efektem zmagań dwu gigantycznych sił natury; strumienia wysokoenergetycznych czastek wiatru słonecznego wyrzuconych w przestrzen
kosmiczną siłą potwornej gwiazdowej erupcji, z ziemską magnetosferą otaczającą nasz glob szczelnym, prawie, kokonem było wspaniałe
świetlne widowisko. Bezgłośne efekty zderzenia złapanych w magnetyczną pułapkę superszybkich cząsteczek w częściach sekund
przebiegających drogę pomiedzy jednym a drugim biegunem magnetycznym Ziemi, pozostawiających za sobą świetlny ślad w postaci
uderzonych i natychmiast zjonizowanych czasteczek naszej atmosfery. Wydziela się energia, foton, światło, które przez chwile
widzimy jako ślad wysokoenergetycznego zderzenia.
Burza magnetczna jest globalną odpowiedzią ziemskiej magnetosfery na promieniowanie kosmiczne. Głównym źródłem takiego
promieniowania w poblizu Ziemi jest oczywiście Słońce, które wskutek perturbacji bez przerwy wyrzuca w przestrzen kawalki
swojej, słonecznej materii. Raz wyrzuca więcej, magnetosfera ziemska na taki impuls magnetoelektryczny reaguje natychmiast w
postaci zmian przebiegu składowych Pola Magnetycznego Ziem, które daje się wyróżnić z zapisu przy pomocy własciwego indeksu. Są to
zmiany mało się wyrózniające i nieefektowne, natomiast wiadomo jak w banku (ostatnio nie jest to dobre porównanie), że po po dwu
dobach, mniej wiecej, magnetosfera poddawana silnej presji naładowanych elektrycznie cząstek odpowie na takie spotkanie globalnym
swoim zaburzeniem. Zaburzenie to rejestrowane w różnych miejscach Ziemi będzie miało bniej lub bardziej intensywny przebieg.
Rozgłada się to równoleżnikowo i obserwatoria położone bliżej biegunów odnotują zmiany większe niż te położone bliżej równika.
Każde miejsce na Ziemi ma swoją specyfikę intensywności obserwowanych zmian składowych Pola Magnetycznego Ziemi. Tą intensywność
opisuje się indeksem K w jednostkach od 0 do 9, gdzie 0 jest brakiem aktywności magnetycznej a 9 największą intensywnością takich
zmian geomagnetycznych. Indeks K jest porównaniem średniej wazonej intensywności zmian składowej poziomej Pola z okresów
trzygodzinnych. Zatem jest to jednostka miary zjawisk przeszłych, przy czym sama wartosć zmian jest różna i osobna dla każdego
Obserwatorium Geomagnetycznego. Na przykład dla polskich obserwatoriów indeks K9 dla Belska wynosi 500 nT, dla Helu (posuwamy się
na polnoc) 550 nT a dla Hornsundu ten sama wartość K9 wynosi 2500 nT. Jak widać intensywność zjawisk magnetycznych rośnie
wykładniczo w kierunku biegunów. Wskaźnik Kp jest natomiast prognozą globalnej aktywności geomagnetycznej powstałym jako średnia
wartości indeksu K dla sieci wybranych obserwatoriów. Jest prognozowany przez Międzynarodową Agencje Areonomii i Geomagnetyzmu i
służy do prognozowania globalnej propagacji fal radiowych w atmosferze. Indeks jest opisany od zera do dziewięciu. Burza
magnetyczna, która spowodowała widoczność Aurora Borealis wczoraj w nocy poniżej jeszcze szerokości gegraficznej pięćdziesiątej ma
indeks K równy osiem.
Zorza Polarna w Pucku wisiala wczoraj na niebie w postaci zasłony świetlnych słupów koloru zielonego, czasami do dołu
przechodzących w biel z lekka podbitą czerwienią. Spektakl, który wraz z rodziną ogladaliśmy z otwartego okna łazienki na
najwyższym piętrze naszego domu trwał około godziny i w porównaniu do zórz polarnych, które widziałem na dalekiej północy był
nieco bledszy i nieco bardziej statyczny. Natomiast zasięg zjawiska był inponującu swoją wielkością, niepowtarzalny klimatem, tym
bardziej, że noc byla stosunkowo ciepła i jakby w kontraście do tego co się rozgrywało na niebie.
W czasie burz magnetycznych zmiany deklinacji magnetycznej, czyli wskazania kompasu, mogą się zmieniać dosyć znacznie, z tego co
kiedyś badałem, do czterech stopni w krótkim odstępie czasu, gdyby to zmierzyć wczoraj odcylenia takie były z pewnościa większe.
Należy o tym pamiętać wybierając sie jachtem w wysokie szerokości geograficzne. Kompas magnetyczny będzie tam pokazywał błędne
kierunki (także i ze względu na malejacy udział składowej poziomej czyli tej właśnie według której ustawia się kompasowa róża
wiatrów).
Pozdrowienia - Jarek Czyszek
Jarek
2015-03-20 13:01:11 UTC
Permalink
Post by 666
Jarku!
Zapisałem Cię na dysku dla potomności, proszę o więcej :-)
______________________________________

Tylko czy ta potomność będzie wiedziała, że warto... czytać ;-)

Pozdrowienia - Jarek

Kontynuuj czytanie narkive:
Loading...