Andrzej Jamiołkowski
2012-06-25 13:06:51 UTC
Wróciłem z tygodniowego żeglowania na Balatonie, byłem tam w dniach 16 - 23
czerwca br.
W styczniu 2012 postanowiłem z rodziną pożeglować po raz drugi ( poprzednio
byłem w 2001 r) po Balatonie. Przeszukałem wszelkie możliwe strony
internetowe, niektóre były tylko w powszechnie znanym języku węgierskim, ale
z pomocą wujka Google i z tym można sobie poradzić. Część firm ma stałe ceny
w całym sezonie, część ma zniżki do końca maja i od września, niektóre mają
zniżki także w czerwcu. Firmy oferują przede wszystkim jachty balastowe,
często duże - nawet do 45 (!) stóp. Korespondencja z firmami - milej jest
widziana w języku niemieckim, dość powszechnie używanym w rejonie Balatonu z
uwagi na turystów z południa Niemiec i Austrii, ale z firmą z którą zacząłem
uściślać sprawę - była mozliwa także w poprawnym angielskim. Wybralem firmę
która oferowała m.in. jacht 26 stopowy lokalnego producenta - Dolphin 26 (26
stóp) , nowy, z 2011. Firma ta dawała zniżkę 10 % za czarter w czerwcu.
Niezbędne było uiszczenie przedpłaty w wysokości 1/3 całości czarteru.
Polskie zwykłe PKO dało radę zrobić przelew w forintach z mego konta
prywatnego. Resztę zapłaciłem do ręki - bosmanowi - tylko
niemieckojęzycznemu - który mi jacht w Balatonfured przekazywał i tamże -
odebrał, kaucję zwrócił bez słowa.
Na Balatonie istnieje firma eksploatująca większość lokalnych stateczków
przejażdżkowych - Balatoni Hajozasi Zrt, ale firma ta eksploatuje także
około 10 marin jachtowych na terenie Balatonu. Niektóre jachty na Balatonie
mają przez swoich właścicieli wykupione postoje w tych portach i wówczas się
w nich cumuje i korzysta z ich urządzeń - już bez opłat. Tak miałem w 2001
r. - niestety w roku bieżącym jacht wypożyczany nie miał tego wykupionego.
Nawiązałem kontak mailowy z firmą od stateczków/marin - ale dowiedziałem
się, że oferują tylko wykupienie tych postojów - na cały sezon, o tygodniu
nie było mowy. Płaciłem więc za postój każdorazowo - 7000 forintow za jacht
o długości do 10 m. Wówczas stawałem na miejscach gościnnych w ich portach.
Miejsca były, zawsze była woda i prąd (nielimitowane) i dostęp kartą
magnetyczną do sanitariatów - bardzo przyzwoitych, ukwieconych, czystych
gdzie mycie, kąpanie i inne pieszczoty - nie były już limitowane, ani nic
się więcej za nie nie dopłacało. Z reguły był zlewozmywak - do mycia naczyń.
Także często knajpka z piwem winem i podstawowymi daniami. Tą samą kartą się
otwierało furtkę do mariny, dostęp dla osób postronnych byl w ten sposób
ograniczony.
Jacht dostałem w stanie extra czystym, niezdewastowany, wszystko działało
bardzo świetnie. Fok na rollerze, grot w lazy Jacku, wszystkie liny w
rozmaitych kolorach sprowadzone do kokpitu, refowanie - bez refsejzingow -
poprzez wybieranie refszkentli, dwa kabestany działające, dwie korby do nich
wyraźnie oznaczone wlewy wody i paliwa. Silnik Diesla stacjonarny Yanmar 15
KM, 2 cylindrowy + zbiornik paliwa ( w cenie) + zapas paliwa ( w cenie
wynajmu). Silnik niezawodny, manetka w kokpicie. Czynna cały czas ( także w
drodze) lodówka, zbiornik wody elastyczny, zlew z kranem na pompkę
elektryczną, szafki, jaskółki i wc typu morskiego, zamykane z odpływem za
burtę oświetlenie nawigacyjne (pływanie w nocy jest dopuszczalne) i
wewnątrz. Platforma kąpielowa i drabinka na niej ułatwiająca zejście do
wody. Niestety (o czym wiedziałem wcześniej) na tym jachcie nie było
jakiejkolwiek możliwości gotowania, nie było kuchenki, ani butli z gazem,
nie było kuchenki na prąd 230 V (Tak miałem w 2001 r.) - była natomiast
zasilana z 230 V, tylko na postoju mikrofalówka. Użyliśmy jej 2 razy. Był
także nowy odtwarzacza DVD (nie TV), nie użylismy go ani razu, mecze
oglądaliśmy w miejscowych knajpach. Na tym jachcie nie było daszka
zacienaijącego nad kokpitem, na większych - były.
Na innych odwiedzanych jachtach były standardowe butle gazowe i podłączone
do nich kuchenki. Na moim właściciel chyba uważał, że gotowanie = dewastacja
i uczynił wszystko, aby się tego robić nie dało. Ale czajnik bezprzewodowy
przywieźliśmy ze sobą i 5 szklanek kupiliśmy w miejscowym Tesco i herbatę
dało się zrobić.
Jedyną wadą były zbyt krótkie cumy, ktore uniemożliwiały założenie ich na
biegowo.
Zaczęliśmy w Balatofured, potem po północnym brzegu aż do Keszthely, powrót
brzegiem południowym, wyjątkowo ładna marina w Balatonboglar.
Wiatr był - max 4 B, z reguły mniej, natomiast był niekończący się lazur
nieba i ciepło, max + 35 st.C, woda zagrzała się do + 24 st.C. Woda czysta,
zachęcajaca do kąpieli, wleczenia się na linie za jachtem i innych igraszek
wodnych. Przy portach plaże, z reguły trawiaste, czyste , bez jakichkolwiek
papierów czy butelek. Wino loklane niedrogie w kilku odmianach + możliwość
kupna wina u miejscowych plantatorów winorośli.
Dojechałem w tamtą stronę z noclegiem w Trnawie na Słowacji i kupiłem
winietę 10 dniową słowacką, natomiast na Węgrzech - już ominąłem tamtejsze
autostrady. Drogi poprawne, z policją miejscową nie miałem zbliżeń.
Jestem opalony na murzyna, schodzi mi skóra z wewnętrznej strony kolan (!).
Rada dla tych którzy będą realizowali tam wariant "ciepło" - trzeba mieć
nakrycie głowy z chustą na kark, długie spodnie i długie rękawy koszuli,
miejscowi wykorzystywali wdzianka szyte z tetry. Były przewiewne a chroniły
przed słońcem. Ale nie zawsze jest tam wariant "ciepło" w 2001 r. płynąłem w
I tygodniu września przy wietrze 7 B i byłem jedynym w zasięgu wzroku, który
płynął.
Ogólnie - pływanie w systemie zwanym przez Don Jorge - od II śniadania - do
podwieczorku, z dobrymi łazienkami - paniom się podoba. Cały Balaton jest
opleciony linią kolejową, z dworców na brzegu południowym kursuje kilka na
dobę pociągów do Budapesztu.
Ewentualne dalsze informacje - możliwe na priv.
Andrzej Jamiołkowski
czerwca br.
W styczniu 2012 postanowiłem z rodziną pożeglować po raz drugi ( poprzednio
byłem w 2001 r) po Balatonie. Przeszukałem wszelkie możliwe strony
internetowe, niektóre były tylko w powszechnie znanym języku węgierskim, ale
z pomocą wujka Google i z tym można sobie poradzić. Część firm ma stałe ceny
w całym sezonie, część ma zniżki do końca maja i od września, niektóre mają
zniżki także w czerwcu. Firmy oferują przede wszystkim jachty balastowe,
często duże - nawet do 45 (!) stóp. Korespondencja z firmami - milej jest
widziana w języku niemieckim, dość powszechnie używanym w rejonie Balatonu z
uwagi na turystów z południa Niemiec i Austrii, ale z firmą z którą zacząłem
uściślać sprawę - była mozliwa także w poprawnym angielskim. Wybralem firmę
która oferowała m.in. jacht 26 stopowy lokalnego producenta - Dolphin 26 (26
stóp) , nowy, z 2011. Firma ta dawała zniżkę 10 % za czarter w czerwcu.
Niezbędne było uiszczenie przedpłaty w wysokości 1/3 całości czarteru.
Polskie zwykłe PKO dało radę zrobić przelew w forintach z mego konta
prywatnego. Resztę zapłaciłem do ręki - bosmanowi - tylko
niemieckojęzycznemu - który mi jacht w Balatonfured przekazywał i tamże -
odebrał, kaucję zwrócił bez słowa.
Na Balatonie istnieje firma eksploatująca większość lokalnych stateczków
przejażdżkowych - Balatoni Hajozasi Zrt, ale firma ta eksploatuje także
około 10 marin jachtowych na terenie Balatonu. Niektóre jachty na Balatonie
mają przez swoich właścicieli wykupione postoje w tych portach i wówczas się
w nich cumuje i korzysta z ich urządzeń - już bez opłat. Tak miałem w 2001
r. - niestety w roku bieżącym jacht wypożyczany nie miał tego wykupionego.
Nawiązałem kontak mailowy z firmą od stateczków/marin - ale dowiedziałem
się, że oferują tylko wykupienie tych postojów - na cały sezon, o tygodniu
nie było mowy. Płaciłem więc za postój każdorazowo - 7000 forintow za jacht
o długości do 10 m. Wówczas stawałem na miejscach gościnnych w ich portach.
Miejsca były, zawsze była woda i prąd (nielimitowane) i dostęp kartą
magnetyczną do sanitariatów - bardzo przyzwoitych, ukwieconych, czystych
gdzie mycie, kąpanie i inne pieszczoty - nie były już limitowane, ani nic
się więcej za nie nie dopłacało. Z reguły był zlewozmywak - do mycia naczyń.
Także często knajpka z piwem winem i podstawowymi daniami. Tą samą kartą się
otwierało furtkę do mariny, dostęp dla osób postronnych byl w ten sposób
ograniczony.
Jacht dostałem w stanie extra czystym, niezdewastowany, wszystko działało
bardzo świetnie. Fok na rollerze, grot w lazy Jacku, wszystkie liny w
rozmaitych kolorach sprowadzone do kokpitu, refowanie - bez refsejzingow -
poprzez wybieranie refszkentli, dwa kabestany działające, dwie korby do nich
wyraźnie oznaczone wlewy wody i paliwa. Silnik Diesla stacjonarny Yanmar 15
KM, 2 cylindrowy + zbiornik paliwa ( w cenie) + zapas paliwa ( w cenie
wynajmu). Silnik niezawodny, manetka w kokpicie. Czynna cały czas ( także w
drodze) lodówka, zbiornik wody elastyczny, zlew z kranem na pompkę
elektryczną, szafki, jaskółki i wc typu morskiego, zamykane z odpływem za
burtę oświetlenie nawigacyjne (pływanie w nocy jest dopuszczalne) i
wewnątrz. Platforma kąpielowa i drabinka na niej ułatwiająca zejście do
wody. Niestety (o czym wiedziałem wcześniej) na tym jachcie nie było
jakiejkolwiek możliwości gotowania, nie było kuchenki, ani butli z gazem,
nie było kuchenki na prąd 230 V (Tak miałem w 2001 r.) - była natomiast
zasilana z 230 V, tylko na postoju mikrofalówka. Użyliśmy jej 2 razy. Był
także nowy odtwarzacza DVD (nie TV), nie użylismy go ani razu, mecze
oglądaliśmy w miejscowych knajpach. Na tym jachcie nie było daszka
zacienaijącego nad kokpitem, na większych - były.
Na innych odwiedzanych jachtach były standardowe butle gazowe i podłączone
do nich kuchenki. Na moim właściciel chyba uważał, że gotowanie = dewastacja
i uczynił wszystko, aby się tego robić nie dało. Ale czajnik bezprzewodowy
przywieźliśmy ze sobą i 5 szklanek kupiliśmy w miejscowym Tesco i herbatę
dało się zrobić.
Jedyną wadą były zbyt krótkie cumy, ktore uniemożliwiały założenie ich na
biegowo.
Zaczęliśmy w Balatofured, potem po północnym brzegu aż do Keszthely, powrót
brzegiem południowym, wyjątkowo ładna marina w Balatonboglar.
Wiatr był - max 4 B, z reguły mniej, natomiast był niekończący się lazur
nieba i ciepło, max + 35 st.C, woda zagrzała się do + 24 st.C. Woda czysta,
zachęcajaca do kąpieli, wleczenia się na linie za jachtem i innych igraszek
wodnych. Przy portach plaże, z reguły trawiaste, czyste , bez jakichkolwiek
papierów czy butelek. Wino loklane niedrogie w kilku odmianach + możliwość
kupna wina u miejscowych plantatorów winorośli.
Dojechałem w tamtą stronę z noclegiem w Trnawie na Słowacji i kupiłem
winietę 10 dniową słowacką, natomiast na Węgrzech - już ominąłem tamtejsze
autostrady. Drogi poprawne, z policją miejscową nie miałem zbliżeń.
Jestem opalony na murzyna, schodzi mi skóra z wewnętrznej strony kolan (!).
Rada dla tych którzy będą realizowali tam wariant "ciepło" - trzeba mieć
nakrycie głowy z chustą na kark, długie spodnie i długie rękawy koszuli,
miejscowi wykorzystywali wdzianka szyte z tetry. Były przewiewne a chroniły
przed słońcem. Ale nie zawsze jest tam wariant "ciepło" w 2001 r. płynąłem w
I tygodniu września przy wietrze 7 B i byłem jedynym w zasięgu wzroku, który
płynął.
Ogólnie - pływanie w systemie zwanym przez Don Jorge - od II śniadania - do
podwieczorku, z dobrymi łazienkami - paniom się podoba. Cały Balaton jest
opleciony linią kolejową, z dworców na brzegu południowym kursuje kilka na
dobę pociągów do Budapesztu.
Ewentualne dalsze informacje - możliwe na priv.
Andrzej Jamiołkowski