Discussion:
Dwa akumulatory na jachcie
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Kuba Gwiazdowski
2003-12-26 16:30:03 UTC
Permalink
Witam,
Na swojej łódce ( z silnikiem stacjonarnym) chcę zastosować dwa
akumulatory - jeden wyłacznie do rozruchu silnika a drugi do obsługi
pozostałych urządzeń. Czy dysponuje ktoś schematem podłączenia ich do
ładowania (alternatora oraz prostownik) z wykorzystaniem mostka diodowego
lub odpowiednich regulatorów? Byłbym wdzięczny za wszelkie sugestie
Kuba
666
2003-12-26 18:39:32 UTC
Permalink
Może po prostu kup taki gotowy przełącznik?
Wiele firm produkuje.
JaC
Na swojej łódce ( z silnikiem stacjonarnym) chcę zastosować dwa akumulatory - jeden wyłacznie do rozruchu silnika a drugi do obsługi pozostałych urządzeń.
Czy dysponuje ktoś schematem podłączenia ich do ładowania (alternatora oraz prostownik) z wykorzystaniem mostka diodowego lub odpowiednich regulatorów?
Byłbym wdzięczny za wszelkie sugestie
Kuba Gwiazdowski
2003-12-26 20:11:54 UTC
Permalink
Wiem, ale chodzi o to aby możnabyło je jednocześnie ładować natomiast
odbiorniki pobierały prąd tylko z jednego ( drugi tylko do rozruchu silnika)
Kuba
U?ytkownik "666" <***@nospam.gazeta.pl> napisa? w wiadomo?ci news:bshv93$sq2$***@inews.gazeta.pl...
Może po prostu kup taki gotowy przełącznik?
Wiele firm produkuje.
JaC
Post by Kuba Gwiazdowski
Na swojej łódce ( z silnikiem stacjonarnym) chcę zastosować dwa
akumulatory - jeden wyłacznie do rozruchu silnika a drugi do obsługi
pozostałych urządzeń.
Post by Kuba Gwiazdowski
Czy dysponuje ktoś schematem podłączenia ich do ładowania (alternatora
oraz prostownik) z wykorzystaniem mostka diodowego lub odpowiednich
regulatorów?
Post by Kuba Gwiazdowski
Byłbym wdzięczny za wszelkie sugestie
Kuba Gwiazdowski
2003-12-26 20:26:47 UTC
Permalink
Wiem, ale chodzi o to aby można było jednocześnie ładować dwa akumulatory
( o różnym stopniu rozładowania) natomiast
odbiorniki pobierały prąd tylko z jednego ( drugi tylko do rozruchu
silnika). Chodzi o brak możliwości rozładowania akumulatora służacego do
rozruchu silnika oraz aby oba były ładowane odpowiednim prądem. Czy ktoś ma
taki schemat?
Kuba
Post by Kuba Gwiazdowski
Wiem, ale chodzi o to aby możnabyło je jednocześnie ładować natomiast
odbiorniki pobierały prąd tylko z jednego ( drugi tylko do rozruchu silnika)
Kuba
Może po prostu kup taki gotowy przełącznik?
Wiele firm produkuje.
JaC
Post by Kuba Gwiazdowski
Na swojej łódce ( z silnikiem stacjonarnym) chcę zastosować dwa
akumulatory - jeden wyłacznie do rozruchu silnika a drugi do obsługi
pozostałych urządzeń.
Post by Kuba Gwiazdowski
Czy dysponuje ktoś schematem podłączenia ich do ładowania (alternatora
oraz prostownik) z wykorzystaniem mostka diodowego lub odpowiednich
regulatorów?
Post by Kuba Gwiazdowski
Byłbym wdzięczny za wszelkie sugestie
Junga
2003-12-26 21:16:40 UTC
Permalink
Post by Kuba Gwiazdowski
Witam,
Na swojej łódce ( z silnikiem stacjonarnym) chcę zastosować dwa
akumulatory - jeden wyłacznie do rozruchu silnika a drugi do obsługi
pozostałych urządzeń. Czy dysponuje ktoś schematem podłączenia ich do
ładowania (alternatora oraz prostownik) z wykorzystaniem mostka diodowego
lub odpowiednich regulatorów? Byłbym wdzięczny za wszelkie sugestie
Kuba
Witam.
"Bawię" się trochę prądem i mógłbym spróbować opracować taki schemat.
Potrzebne mi następujące dane:
1. Moc alternatora.
2. Max moc pobierana przez użytkowe odbiorniki prądu.
3. Czy na postoju akumulatory są doładowywane prostownikiem.
4. Jak zasilane są wtedy inne odbiorniki na jachcie (z akumulatorów czy z
sieci poprzez prostownik).
5. Pojemność akumulatorów.
6. Napięcie instalacji (12 czy 24V).
7. Czy na masie silnika jest (-) czy może nietypowo (+).
8. Czy dobrze rozumiem, że rozruch silnika następuje rozrusznikiem
elektrycznym, (może znany jest pobór prądu w czasie rozruchu).
9. Poza tym wszelkie dodatkowe informacje o instalacji posiadane przez
Ciebie.

Pozdrawiam.
--
Zadora
Kuba Gwiazdowski
2003-12-26 21:42:17 UTC
Permalink
Post by Junga
Post by Kuba Gwiazdowski
Witam,
Na swojej łódce ( z silnikiem stacjonarnym) chcę zastosować dwa
akumulatory - jeden wyłacznie do rozruchu silnika a drugi do obsługi
pozostałych urządzeń. Czy dysponuje ktoś schematem podłączenia ich do
ładowania (alternatora oraz prostownik) z wykorzystaniem mostka diodowego
lub odpowiednich regulatorów? Byłbym wdzięczny za wszelkie sugestie
Kuba
Witam.
"Bawię" się trochę prądem i mógłbym spróbować opracować taki schemat.
1. Moc alternatora.
70 A
Post by Junga
2. Max moc pobierana przez użytkowe odbiorniki prądu.
ok. 100 W
Post by Junga
3. Czy na postoju akumulatory są doładowywane prostownikiem.
Tak
Post by Junga
4. Jak zasilane są wtedy inne odbiorniki na jachcie (z akumulatorów czy z
sieci poprzez prostownik).
Prostownik ( z funkcją wspomagania rozruchu ) jest podłaczony równolegle do
akumulatorów, jednocześnie są ładowane akumulatory i użytkowane wszelkie
odbiorniki
Post by Junga
5. Pojemność akumulatorów.
2 X 100 Ah ale jeśli znajdę rozwiązanie, to jeden z nich chcę zastąpić
akumulatorem żelowym ( możliwość rozładowania do "zera" bez szkody), wiem
tylko, że nie nadają sie do rozruchu ( mały prąd rozruchowy)
Post by Junga
6. Napięcie instalacji (12 czy 24V).
12 V
Post by Junga
7. Czy na masie silnika jest (-) czy może nietypowo (+).
(-)
Post by Junga
8. Czy dobrze rozumiem, że rozruch silnika następuje rozrusznikiem
elektrycznym, (może znany jest pobór prądu w czasie rozruchu).
Nie znam tego poboru ale jest to silnik od Fiat Ducato 2,5l Diesel
Post by Junga
9. Poza tym wszelkie dodatkowe informacje o instalacji posiadane przez
Ciebie.
Zastanawiałem się nad zastosowaniem zwykłego przełącznika akumulatorów, ale
to jest rozwiązanie połowiczne. Chodzi mi o wyeliminowanie możliwości
rozładowania akumulatora rozruchowego tzn. na postoju możnaby pobierać prąd
wyłącznie z akumulatora dodatkowego. Drugą ważną sprawą jest zapewnienie
odpowiedniego ładowania obu akumulatorów zarówno na postoju z prostownika
jak i z alternatora ( podczas pracy silnika). Chciałbym aby to wszystko
odbywało się automatycznie.

Będę wdzięczny za wszelkie informacje

Pozdrawiam

Kuba
Post by Junga
Pozdrawiam.
--
Zadora
Junga
2003-12-27 00:34:12 UTC
Permalink
Post by Kuba Gwiazdowski
Post by Kuba Gwiazdowski
Witam,
Na swojej łódce ( z silnikiem stacjonarnym) chcę zastosować dwa
akumulatory - jeden wyłacznie do rozruchu silnika a drugi do obsługi
pozostałych urządzeń. Czy dysponuje ktoś schematem podłączenia ich do
ładowania (alternatora oraz prostownik) z wykorzystaniem mostka
diodowego
Post by Kuba Gwiazdowski
lub odpowiednich regulatorów? Byłbym wdzięczny za wszelkie sugestie
Wysyłam na priv schemat i opis w postaci obrazka BMP. Gdyby ktoś z
grupowiczów był też zainteresowany to proszę dać znać.
--
Zadora
Kuba Gwiazdowski
2003-12-27 10:33:37 UTC
Permalink
Dzięki wielkie, na razie nie mogę odebrać ( wisi serwerer). Ale jak tylko
będzie to mozliwe podziele się uwagami

Pozdrawiam

Kuba
Post by Junga
Post by Kuba Gwiazdowski
Post by Kuba Gwiazdowski
Witam,
Na swojej łódce ( z silnikiem stacjonarnym) chcę zastosować dwa
akumulatory - jeden wyłacznie do rozruchu silnika a drugi do obsługi
pozostałych urządzeń. Czy dysponuje ktoś schematem podłączenia ich do
ładowania (alternatora oraz prostownik) z wykorzystaniem mostka
diodowego
Post by Kuba Gwiazdowski
lub odpowiednich regulatorów? Byłbym wdzięczny za wszelkie sugestie
Wysyłam na priv schemat i opis w postaci obrazka BMP. Gdyby ktoś z
grupowiczów był też zainteresowany to proszę dać znać.
--
Zadora
Junga
2003-12-27 00:34:12 UTC
Permalink
Post by Kuba Gwiazdowski
Post by Kuba Gwiazdowski
Witam,
Na swojej łódce ( z silnikiem stacjonarnym) chcę zastosować dwa
akumulatory - jeden wyłacznie do rozruchu silnika a drugi do obsługi
pozostałych urządzeń. Czy dysponuje ktoś schematem podłączenia ich do
ładowania (alternatora oraz prostownik) z wykorzystaniem mostka
diodowego
Post by Kuba Gwiazdowski
lub odpowiednich regulatorów? Byłbym wdzięczny za wszelkie sugestie
Wysyłam na priv schemat i opis w postaci obrazka BMP. Gdyby ktoś z
grupowiczów był też zainteresowany to proszę dać znać.
--
Zadora
Jerzy Makie³a
2003-12-27 09:10:40 UTC
Permalink
Post by Junga
Wysyłam na priv schemat i opis w postaci obrazka BMP. Gdyby ktoś z
grupowiczów był też zainteresowany to proszę dać znać.
Delikatna sugestia:-) wyślij może do Wojtka Kasprzaka ***@post.pl żeby
zamieścił na stronie grupowej http://www.zeglarstwo.3miasto.pl/


--
Pozdrowienia Jurek Makieła
www.siz.3miasto.pl
***@plusnet.pl
GSM 601-938-951
Wojtek Kasprzak
2003-12-28 19:35:38 UTC
Permalink
Post by Jerzy Makie³a
Post by Junga
Wysyłam na priv schemat i opis w postaci obrazka BMP. Gdyby ktoś z
grupowiczów był też zainteresowany to proszę dać znać.
zamieścił na stronie grupowej http://www.zeglarstwo.3miasto.pl/
Sugestia OK. :-) Przyslij.
Co jakis czas na grupe powraca problem instalacji jachtowej. Najwyzsza
pora aby znalazl sie na grupowej stronie. Jezeli ktos dysponuje
schematami (rozne wielkosci jachtow) opisami wykonania, opisami
osprzetu elektrycznego - prosze przysylac.

Pozdrawiam, Wojtek
Post by Jerzy Makie³a
Bo stawia na glowie normalny sposob czytania.
Post by Junga
Dlaczego to jest takie denerwujace?
Odpowiadanie nad cytatem.
Co jest najwieksza plaga Internetu?
Tomek Janiszewski
2003-12-27 13:47:41 UTC
Permalink
Post by Kuba Gwiazdowski
2 X 100 Ah ale jeśli znajdę rozwiązanie, to jeden z nich chcę zastąpić
akumulatorem żelowym ( możliwość rozładowania do "zera" bez szkody), wiem
tylko, że nie nadają sie do rozruchu ( mały prąd rozruchowy)
Akumulatory żelowe są akumulatorami kwasowo - ołowiowymi, toteż nie da się
powiedzieć aby można je było bez szkody rozładować "do zera" (tzn do napięcia
końcowego) i pozostawiać je w stanie całkowitego lub nawet tylko częsciowego
rozładowania przez czas dłuższy. Nastąpi bowiem zasiarczenie elektrod, choć w
nowoczesnych akumulatorach proces ten będzie postępował nieco wolniej.
Ich głównym zastosowaniem jest rezerwowe zasilanie np. komputerów - przez
krótki czas, kiedy brakuje napięcia w sieci - i natychmiastowe pełne
naładowanie, gdy tylko zasilanie sieciowe zostanie przywrócone. W ppdobnych
warunkach pracują też akumulatory rozruchowe, z tym że od nich wymagany jest
przede wszystkim duży prąd maxymalny.
Natomiast doskonale znoszą pełne nawet wyładowanie, i dłuższe pozostawanie w
stanie nienaładowanym - oczywiście pod warunkiem nieprzekraczania końcowego
napięcia rozładowania - akumulatory zasadowe, z reguły kadmowo - niklowe. I
takie właśnie akumulatory najbardziej nadają się do zastosowania w roli
akumulatorów oświetleniowych na jachtach, gdzie prąd pobierany jest przez
długi czas, a okresy ładowania są rzadkie i nieregularne. Tyle że cena ich
jest wysoka - więc często używa się tańszych akumulatorów ołowiowych z góry
przeznaczając je na zużycie. Zresztą, nawet częściowo zasiarczony akumulator
ołowiowy, niezdolny już do rozruchu silnika będzie jeszcze "jakoś"
funkcjonował w tej roli.
Post by Kuba Gwiazdowski
Zastanawiałem się nad zastosowaniem zwykłego przełącznika akumulatorów, ale
to jest rozwiązanie połowiczne. Chodzi mi o wyeliminowanie możliwości
rozładowania akumulatora rozruchowego tzn. na postoju możnaby pobierać prąd
wyłącznie z akumulatora dodatkowego. Drugą ważną sprawą jest zapewnienie
odpowiedniego ładowania obu akumulatorów zarówno na postoju z prostownika
jak i z alternatora ( podczas pracy silnika). Chciałbym aby to wszystko
odbywało się automatycznie.
Szczególnie jeśli zdecydujesz się na użycie zasadowego akumulatora
oświetleniowego, jest wskazane ładowanie obydwu akumulatorów za pomocą
osobnych regulatorów. Obwód rozruchowy będzie wówczas całkowicie odseparowany
od reszty instalacji. Przełącznik można pozostawić, po to aby w awaryjnej
sytuacji można było zasilić oświetlenie z akumulatora rozruchowego.

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Waldemar Frankiewicz
2003-12-27 23:49:32 UTC
Permalink
Tomek Janiszewski wrote:
.............
Post by Tomek Janiszewski
Natomiast doskonale znoszą pełne nawet wyładowanie, i dłuższe pozostawanie w
stanie nienaładowanym - oczywiście pod warunkiem nieprzekraczania końcowego
napięcia rozładowania - akumulatory zasadowe, z reguły kadmowo - niklowe. I
takie właśnie akumulatory najbardziej nadają się do zastosowania w roli
akumulatorów oświetleniowych na jachtach, gdzie prąd pobierany jest przez
długi czas, a okresy ładowania są rzadkie i nieregularne. ............
Witajcie:)
Tyle ze niklowo-kadmowe (klasyczne, moze sa i inne Ni-Cd) nie toleruja
podladowywania czyli odpadaja wszelkie ogniwa solar i generatory
wiatrowe czy chociazby podladowywanie prostownikiem. Wystepuje w nich
efekt "pamieciowy" czyli najzdrowiej dla akku byloby rozladowac go do
konca a potem naladowac i to jeszcze najlepiej w systenie 90/10. W
przeciwnym razie aku straci na pojemnosci przy kazdym podladowaniu. IHMO
w chwili obecnej najrozsadniejszym akku na lodce jest akku zelowy do
malych odbiornikow, chociaz podobno sa i rozruchowe, a do rozruchu
silnika chyba warto zastanowic sie nad akku olowiowym "zwijanym". Od
biedy zelowym tez sie IHMO powinno udac odpalic silnik np. 12V/64Ah
(taki od UPSa) ma 5sek prad nieniszczacy na poziomie 800A co daje 0.96KW
mocy .

Stopy Wody
Waldek
s/y Enklawa
Kuba Gwiazdowski
2003-12-28 14:20:54 UTC
Permalink
A cóż to są akumulatory "zwijane" i gdzie je można nabyć?
Pozdrawiam

Kuba
Post by Waldemar Frankiewicz
.............
Post by Tomek Janiszewski
Natomiast doskonale znoszą pełne nawet wyładowanie, i dłuższe pozostawanie w
stanie nienaładowanym - oczywiście pod warunkiem nieprzekraczania końcowego
napięcia rozładowania - akumulatory zasadowe, z reguły kadmowo - niklowe. I
takie właśnie akumulatory najbardziej nadają się do zastosowania w roli
akumulatorów oświetleniowych na jachtach, gdzie prąd pobierany jest przez
długi czas, a okresy ładowania są rzadkie i nieregularne. ............
Witajcie:)
Tyle ze niklowo-kadmowe (klasyczne, moze sa i inne Ni-Cd) nie toleruja
podladowywania czyli odpadaja wszelkie ogniwa solar i generatory
wiatrowe czy chociazby podladowywanie prostownikiem. Wystepuje w nich
efekt "pamieciowy" czyli najzdrowiej dla akku byloby rozladowac go do
konca a potem naladowac i to jeszcze najlepiej w systenie 90/10. W
przeciwnym razie aku straci na pojemnosci przy kazdym podladowaniu. IHMO
w chwili obecnej najrozsadniejszym akku na lodce jest akku zelowy do
malych odbiornikow, chociaz podobno sa i rozruchowe, a do rozruchu
silnika chyba warto zastanowic sie nad akku olowiowym "zwijanym". Od
biedy zelowym tez sie IHMO powinno udac odpalic silnik np. 12V/64Ah
(taki od UPSa) ma 5sek prad nieniszczacy na poziomie 800A co daje 0.96KW
mocy .
Stopy Wody
Waldek
s/y Enklawa
Wojtek Kasprzak
2003-12-28 19:27:28 UTC
Permalink
On Sun, 28 Dec 2003 15:20:54 +0100, "Kuba Gwiazdowski"
Post by Kuba Gwiazdowski
A cóż to są akumulatory "zwijane" i gdzie je można nabyć?
Klasyczny akumulator kwasowy zbudowany jest z sztywnych plyt
siatkowych olowianych (-) oraz pokrytych dwutlenkiem olowiu (+).
Akumulator "zwijany" posiada plyty w postaci wsteg oddzielonych
przekladka. Wstega plyt zwinieta jest w rulon podobnie jak elektrody w
kondesatorze elektrolitycznym. Dzieki temu aku "zwijany" jest trwalszy
oraz ma wieksza pojemnosc i wieksze prady dopuszczalne z jednostki
objetosci. Zwijanie laczy sie z technologia zelowa.
Pozdrawiam, Wojtek

<..>
Kuba przeczytaj: http://www.zeglarstwo.3miasto.pl/netykieta/netyk.htm
i choc troche stosuj sie do zasad pisania na grupe newsowa
/<..>
Post by Kuba Gwiazdowski
Bo stawia na glowie normalny sposob czytania.
Dlaczego to jest takie denerwujace?
Odpowiadanie nad cytatem.
Co jest najwieksza plaga Internetu?
Waldemar Frankiewicz
2003-12-28 19:29:19 UTC
Permalink
Post by Kuba Gwiazdowski
A cóż to są akumulatory "zwijane" i gdzie je można nabyć?
........

Witajcie:)
Ja spotkalem sie z takim okresleniem w sklepie. Sprzedawca wyjasnial ze
elektrody (plyty) sa zwiniete wokol siebie i odzielone czyms z
elektrolitem. Akku widzialem kiedys w Interjachcie na Twardej w
Warszawie ale tego sklepu juz chyba nie ma.

Stopy Wody
Waldek
s/y Enklawa
Tomek Janiszewski
2003-12-29 10:30:08 UTC
Permalink
..............
Post by Tomek Janiszewski
Natomiast doskonale znoszą pełne nawet wyładowanie, i dłuższe
pozostawanie w stanie nienaładowanym - oczywiście pod warunkiem
nieprzekraczania końcowego napięcia rozładowania - akumulatory zasadowe,
z reguły kadmowo - niklowe. I takie właśnie akumulatory najbardziej
nadają się do zastosowania w roli akumulatorów oświetleniowych na
jachtach, gdzie prąd pobierany jest przez długi czas, a okresy ładowania
są rzadkie i nieregularne. ............
Tyle ze niklowo-kadmowe (klasyczne, moze sa i inne Ni-Cd) nie toleruja
podladowywania czyli odpadaja wszelkie ogniwa solar i generatory
wiatrowe czy chociazby podladowywanie prostownikiem. Wystepuje w nich
efekt "pamieciowy" czyli najzdrowiej dla akku byloby rozladowac go do
konca a potem naladowac i to jeszcze najlepiej w systenie 90/10. W
przeciwnym razie aku straci na pojemnosci przy kazdym podladowaniu.
W praktyce nie jest jednak aż tak źle.
"Efekt pamięciowy" odkryto z chwilą gdy malutkich "bateryjek" R6 lub nawet
R03 zaczęto używać do zasilania prądożernych urządzeń takich jak flesze
aparatów fotograficznych czy też kamery filmowe. Przy bardzo dużych prądach
obciążenia, na poziomie rozładowania "godzinnego" (np 1A dla ogniwa R6)
istotnie zauważa się pozorny spadek pojemności, o ile akumulator nie był do
końca rozładowywany przez kilka cykli. Pozorny - bo taki "wyładowany" już
akumulator obciążony małym prądem zdolny jest oddać
cały "utajoną", "zapamiętaną" resztę ładunku, a po ponownym naładowaniu
odzyskuje pełną sprawność, także dla dużych prądów obciążenia. Osobiście nie
zaobserwowałem żadnych efektów negatywnych, gdy z baterii ośmiu ogniw R20
zasilałem na jachcie oświetlenie z żarówką halogenową o mocy 2,4W, przy czym
akumulatorki były doładowywane z baterii słonecznej właśnie.
Przekładając to na realia jachtu morskiego - akumulator zasadowy o pojemności
kilkudziesięciu Ah (widziałem taki przeznaczony do zasilania elektrycznych
silników do łodzi; kosztował ok. 300zł) nie powinien wykazywać "efektu
pamięciowego" zasilając oświetlenie (no, chyba że zażyczymy sobie po trzy
żarówki halogenowe po 50W nad każdą z dwunastu koi ;-P ) i całą elektronikę
nawigacyjną (znów: pod warunkiem że oprócz tej elektroniki nie zostanie na
jachcie zainstalowana także dyskoteka z dresiarskiej fury w rytmie umcy-umcy,
pęch- pęch-pęch o mocy 4x300W ;-> )
Całkowicie wolne od "efektu pamięcowego" są akumulatory zasadowe NimH, ale
ich maxymalna obciązalność jest gorsza niż NiCd. Są one poza tym droższe (w
zamian za to mają nieco większa pojemność), i nie spotkałem się w ich
przypadku z czymś większym niż ogniwa R20. Zresztą i w akumulatorach NiCd
osiągnięto znaczne osłabienie "efektu pamięciowego", ale zanim to nastąpiło,
zdążył zapanować "boom" na "inteligentne" ładowarko-rozładowarki.
IHMO w chwili obecnej najrozsadniejszym akku na lodce jest akku zelowy do
malych odbiornikow, chociaz podobno sa i rozruchowe, a do rozruchu
silnika chyba warto zastanowic sie nad akku olowiowym "zwijanym". Od
biedy zelowym tez sie IHMO powinno udac odpalic silnik np. 12V/64Ah
(taki od UPSa) ma 5sek prad nieniszczacy na poziomie 800A co daje 0.96KW
mocy .
Ciekawostką jest użycie do rozruchu silnika... kondensatora
elektrolitycznego "dwuwarstwowego", o pojemności wielu faradów, ładowanego z
akumulatora bezpośrednio przed rozruchem, co robią podobno jakieś firmy
motoryzacyjne.

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Krzysztof Bienkowski
2004-01-05 10:20:39 UTC
Permalink
Post by Tomek Janiszewski
Przekładając to na realia jachtu morskiego - akumulator zasadowy o pojemności
kilkudziesięciu Ah (widziałem taki przeznaczony do zasilania elektrycznych
silników do łodzi; kosztował ok. 300zł)
Tomek! Ja Cie prosze nie mac znowu ludziom w glowach...
Na jachcie morskim potrzeba 2x120 Ah do oswietlenia i elektroniki (a trzy
razy wiecej na wiekszym jachcie nie bedzie wcale za duzo).
i 100-170Ah do rozruchu silnika (w zaleznosci od macy rozrosznika).
Ceny akumulatorow olowiowych i zasadowych sa takie, ze oplaca sie stosowac
Olowiowe i nawet wymieniac co 2-3lata. Przy umiejetnym uzytkowaniu
wytrzymaja nawet 5 lat.
Okumulator olowiowy rozruchowy ok. 90Ah mozna kupic juz za 150 zl. Ile
kosztuje odpowiednik zasadowy?
"Nie wiem ale duzo" - jak mawial nieodzalowany Jasiu Himilsbach.

Akumulatorki NiCd, NiMH czy LiJon mozna sobie stosowac do zasilania aparatu
foto, laptopa czy komorki albo...
na mazurskim Orionku do lampki 2W.

Lacze pozdrowienia
Krzysiek Bienkowski
Jerzy Sychut
2004-01-05 11:58:14 UTC
Permalink
Post by Krzysztof Bienkowski
Tomek! Ja Cie prosze nie mac znowu ludziom w glowach...
Fakt :)
Post by Krzysztof Bienkowski
Na jachcie morskim potrzeba 2x120 Ah do oswietlenia i elektroniki (a trzy
razy wiecej na wiekszym jachcie nie bedzie wcale za duzo).
Nie jest az tak zle. Mam dwa akumulatory olowiowe po 75 Ah i nie
narzekam mimo iz uzywam troche elektroniki.
Podczas rejsu nie wylaczam autopilota, VHF, GSM i odbiornika radiowego,
a nigdy GPS. Czasem uzywam silnego reflektora. Do tego w stalym
pogotowiu sa dwie pompy zenzowe, z ktorych jedna pracuje dosc czesto, bo
mam nieodplywowy kokpit. Swiatla nawigacyjne i kompasu tez troche
potrzebuja energii. Do tego mam z dziesiec lampek po 5 W lecz staram sie
ich uzywac tylko gdy to konieczne. Troszke energii potrzebuje radar ale
gdy go trzeba uzyc to pracuje silnik tak ze tylko polowa energii
pochodzi z zapasow. Komputera nie uzywam na lodce i pewnie nie bede, bo
mam dosc na codzien i tez nie nabralem takiego zaufania do tego
urzadzenia zeby sie nim posilac w nawigacji. Zreszta ilosc potrzebnej
energii jest tak duza ze musialbym wozic jeszcze jeden akumulator, a
miejsca nie mam zbyt wiele.

Z mojej elektryczno lodkowej praktyki wynika ze nie tyle wazna jest
ilosc energii gromadzonej w akumulatorach co ich jakosc z odpowiednia
gruboscia kabli calej instalacji elektrycznej. Wiekszosc akumulatorow
olowiowych nie zawsze daje sie naladowac do pelna i w zasadzie mozna
liczyc tylko na polowe energii. Sekret tkwi tez w ukladach ladowania
akumulatorow i utrzymywaniu stanu pelnego naladowania gdy lodka zimuje -
zreszta zawsze. Odpowiedniej jakosci ladowarka potrafi tego
przypilnowac, ale nie tanie szpejo kupione w sklepie z akcesoriami samochodowymi.

Uzywalem roznych akumulatorow i nie mam powodow do narzekan gdy sa to
akumulatory olowiowe (bezobslugowe) z napisem "marin". Nie wnikalem co w
nich specjalnego, pewnie tylko odpornosc na prace pod roznym katem
nachylenia. Troszke sa drozsze od najtanszych samochodowych ale tez i
nie musze sie martwic ze sie wyleje elektrolit.

Do ladowania akumulatorow uzywam niewielkiej baterii slonecznej (30 W)
jednak podczas rejsu nie moge liczyc na uzbieranie energii. Zapewne
wystarczy jej do zasilania swiatel nawigacyjnych. Drugim zrodlem
zasilania jest dynamo (prosty alternator) w przyczepnym silniku. Nie
daje zbyt wiele energii lecz tez nie moge narzekac. Gdy plywam tydzien
zaczynam sie rozgladac za 220 V zeby naladowac akumulatory. Czasem
jestem zdziwiony gdy mimo malej mocy urzadzenia do ladowania mam pelne
akumulatory w 24 godziny. Mam tez malenki wskaznik cyfrowy ktory
pokazuje nie tylko aktualne napiecie w instalacji czy prad ladowania ale
i ilosc energii w akumulatorach. Mala rzecz a daje spory komfort
psychiczny. Troche kosztuje lecz uwazam ze lepiej wiedziec co sie dzieje
w instalacji elektrycznej niz posiadac echosonde czy inne malo podobne urzadzenie.

Troszke to wszystko nie na temat ale nigdy zbyt wiele o elektryce
lodkowej. Chodzilo o lodke na srodladziu i ochrone akumulatora do
startowania. Rozwiazanie jest proste: akumulatory laczymy przez
odpowiednie urzadzenia i tyle. Jest ich sporo na rynku wiec trudno
powiedziec ktore lepsze. Na pewno nie nalezy budowac ukladow z diod, a
to dlatego ze traci sie sporo energii. Spadek napiecia na diodach wynosi
od 0,5 do 1,5 V w zaleznosci od rodzaju i mocy. Odpowiednio polaczone
diody powinny pobierac energie tylko podczas ladowania. Zwykle "rele"
(nie znam polskiej nazwy)
<Loading Image...>, takie jakie sie stosuje
do ladowania w samochodach jest lepszym i tanszym rozwiazaniem niz
budowanie ukladu diod.

Nie nalezy przy tym zapominac o uzyciu jak najgrubszych kabli w ukladzie
zasilania i startu. Co najmniej 25 mm2 nie bedzie zbyt wiele. Przy czym
minus akumulatora powinien byc podlaczony bezposrednio do urzadzenia
startowego, niezaleznie od minusa do bloku silnika. Jak na zdjeciu pod <Loading Image...>.
Warto tez pamietac ze akumulator startowy powinien miec specjalna
konstrukcje umozliwiajaca przekazanie wielu setek amperow w ciagu
krotkiego czasu.

Powodzenia :)
--
Jerzy Sychut, Stockholm
http://sychut.com/jerzy
Tomek Janiszewski
2004-01-05 13:02:01 UTC
Permalink
Wiekszosc akumulatorow olowiowych nie zawsze daje sie naladowac do pelna
i w zasadzie mozna liczyc tylko na polowe energii.
Zapewne chodzi właśnie o zasiarczone elektrody. Niestety warunki pracy na
jachcie, jakże różne od tych w samochodzie, gdzie ciągle pracujący alternator
utrzymuje akumulator w stanie całkowitego naładowania (pod warunkiem że
instalacja działa poprawnie) powodują postępujące zmniejszanie się pojemności
akumulatorów kwasowych.
Sekret tkwi tez w ukladach ladowania akumulatorow i utrzymywaniu stanu
pelnego naladowania gdy lodka zimuje - zreszta zawsze.
Odpowiedniej jakosci ladowarka potrafi tego przypilnowac, ale nie tanie
szpejo kupione w sklepie z akcesoriami samochodowymi.
/.../
Troszke to wszystko nie na temat ale nigdy zbyt wiele o elektryce
lodkowej. Chodzilo o lodke na srodladziu i ochrone akumulatora do
startowania.
Założyłem że Kubie chodzi o jacht morski. Na śródlądziu nawet całkowity brak
energii nie jest sprawą "życia i śmierci", dlatego przedstawione przeze mnie
przy okazji rozwiązanie dla jachtów śródlądowych w postaci akumulatorków NiCd
też ma swoje zalety: zamiast utrzymywać je w stanie naładowanym na zimującej
być może na Mazurach łódce, można je po prostu zabrać do domu.
Rozwiazanie jest proste: akumulatory laczymy przez odpowiednie urzadzenia
i tyle. Jest ich sporo na rynku wiec trudno powiedziec ktore lepsze.
Na pewno nie nalezy budowac ukladow z diod, a to dlatego ze traci sie sporo
energii.
Z samych diod to można zrobić chyba co najwyżej prostownik dla alternatora,
który i tak jest niezbędny (i z reguły jest z nim zintegrowany) - uznałem że
Kuba pytał o niego.
Spadek napiecia na diodach wynosi od 0,5 do 1,5 V w zaleznosci od rodzaju i
mocy.
Można wykombinować wiele użytecznych układów zawierających przełączniki z
tranzystorami MOSFET (np. "automat" chroniący akumulator przed rozładowaniem
poniżej napięcia dopuszczalnego - zbudowałem takowy dla jachtu klubowego,
teraz będę musiał zbudować drugi egzemplarz dla własnego). Na takich kluczach
spadek napięcia może wynosić 0,1V a nawet mniej.
Odpowiednio polaczone diody powinny pobierac energie tylko podczas
ladowania.
Trochę nie rozumiem sformułowania: Skąd pobierać energię? Chyba z
alternatora, bo przecież nie z akumulatora. Może chciałeś powiedzieć: powinny
chronić akumularor przed rozładowaniem przez niepracujący alternator? To
powinien "załatwiać" już sam prostownik w obwodzie twornika; trzeba tylko
zadbać o odłączenie wzbudzenia przy niepracującym alternatorze.
Zwykle "rele" (nie znam polskiej nazwy),
A cóż może znaczyć "rele" (ang. relay, ros. rielie) jesli nie "przekaźnik"?
<http://www.skyllermarkspressar.se/skiljer.jpg> takie jakie sie stosuje
do ladowania w samochodach jest lepszym i tanszym rozwiazaniem niz
budowanie ukladu diod.
Chyba to właśnie urządzenie służy do ochrony akumulatora przed rozładowaniem
się przez niepracujący alternator. Kiedyś był to dosyć "toporny" a więc
energożerny przekaźnik elektromagnetyczny, obecnie być może istnieją lepsze
rozwiązania. Ale to nie znaczy że samemu nie da się zbudować niczego
użytecznego. Bo mam wątpliwości, czy przekaźnik odpowiedni dla samochodowego
alternatora spełni swoją rolę równie dobrze w przypadku prądniczki wiatrowej
o niewielkiej mocy.
Nie nalezy przy tym zapominac o uzyciu jak najgrubszych kabli w ukladzie
zasilania i startu. Co najmniej 25 mm2 nie bedzie zbyt wiele. Przy czym
minus akumulatora powinien byc podlaczony bezposrednio do urzadzenia
startowego, niezaleznie od minusa do bloku silnika.
Jesli już mowa o warunkach bezpieczeństwa - zwróciłbym uwagę na odcinki
przewodów od akumulatora do głównego bezpiecznika. Powinny być one nie tylko
grube, ale przede wszystkim ułożone tak aby "nie miały prawa" zewrzeć się w
jakichkolwiek warunkach (np. w wypadku odłączenia się lub oberwania
końcówki). Bo inaczej - pożar nieuchronny. Nawet wykonując
aktualnie "miniaturkę" instalacji elektrycznej dla swojego Orionka pamiętam o
tej zasadzie. Akumulatorki R14 (a co dopiero R20) potrafią przepalić gwóźdź o
przeszło milimetrowej średnicy, więc i tu nie należy lekceważyć problemu.

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Jerzy Sychut
2004-01-05 14:34:14 UTC
Permalink
Post by Tomek Janiszewski
Trochę nie rozumiem sformułowania: Skąd pobierać energię?
Z dowolnego zrodla. Wczesniej wspominalem o zrodlach energii innych niz
alternator. Ewentualny uklad diod powinien byc tak polaczony by pobierac
energie tylko generatora, podczas pracy silnika, lub z innych zrodel
zasilania gdy pracuja.
Post by Tomek Janiszewski
A cóż może znaczyć "rele" (ang. relay, ros. rielie) jesli nie "przekaźnik"?
No wlasnie. Nie pamietam ile juz lat nie uzywalem tego slowa. Na starosc
zapomina sie jezykow obcych ... slowa, slowa .... ech :)
Post by Tomek Janiszewski
Ale to nie znaczy że samemu nie da się zbudować niczego
użytecznego.
Buduje rozne urzadzenia ale trzymam je daleko od lodek. To co dziala w
domu czesto zawodzi na morzu. Probowalem roznych ukladow diod zeby
zbudowac dzialajacy separator ale na lodce nie uzywam, bo okazuje sie ze
te urzadzenia potrzebuja sporo energii. "Sporo" mozna roznie rozumiec.
Sprawny akumulator wazacy 20-30 kg przechowuje tyle energii jaka mozna
uzyskac z mniej wiecej 0,075 l nafty wazacej okolo 60 g. Niewielka ilosc
energii jaka mamy w akumulatorach trzeba zagospodarowac tak by straty
byly jak najmniejsze. Dlatego przy kazdej okazji wspominam o stosowaniu
grubych kabli, prasowaniu stykow i ich solidnym przykrecaniu, bo to jest
najwazniejsze zrodlo strat energii. Nie nalezy tez wkrecac srub w
przewody ... <http://sychut.com/dockan/praktyka.html#prad> :)
Post by Tomek Janiszewski
alternatora spełni swoją rolę równie dobrze w przypadku prądniczki wiatrowej
o niewielkiej mocy.
Jeszcze nie przerabialismy wiatrowej energii. Bardzo skuteczne zrodlo
energii na ladzie ale na lodce jakos nie moge sie przekonac. Ma wiele
wad ale nie wykluczam ze uzywany na kotwicowisku moze byc niezlym
zrodlem energii. Podczas zeglowania wiecej jednak klopotow niz pozytku.
Post by Tomek Janiszewski
Jesli już mowa o warunkach bezpieczeństwa
Grube kable (miedzy minusem akumulatora, a blokiem silnika i dodatkowo:
miedzy minusem akumulatora, a generatorem) nalezy stosowac nie tylko z
powodow bezpieczenstwa ale ekonomi gospodarowania energia ... dlatego
zeby przekazac do akumulatora jak najwiecej pradu ladowania. Niby
drobiazg ale okazuje sie ze istotna jest jak najkrotsza droga jaka
przekazujemy badz pobieramy energie. To tam sie kryja ewentualne oszczednosci.

Zaloze sie ze w wiekszosci jachtow minus akumulatora jest podlaczony do
bloku startowego, a nie ma bezposredniego kabla do generatora. Wydaje
sie to malo istotnym szczegolem, lecz wedlug moich pomiarow tylko
niewielka ilosc energii przekazywana jest do akumulatora, gdy laczymy
przez blok startowy. Przy podlaczeniu dodatkowego kabla wartosc pradu
ladowania moze byc wyzsza od 2 do 10 razy. Mierzylem z 10 roznych
generatorow lecz nie notowalem szczegolow, bo robiem to z ciekawosci, a
nie dla potrzeb publikacji. Kilku lodkowych kolegow chcialo zmieniac
generatory ale okazalo sie ze potrzebna ilosc energii uzyskiwali po
podlaczeniu dodatkowego kabla. Bardzo grubego zreszta. W jednym
przypadku 90 mm2.

Jeszcze jednym istotnym szczegolem sa polaczenia do akumulatora. Na
rynku sa roznego rodzaju "zatrzaski" i inne podobne patenty. Najlepszym
polaczeniem kabli do akumulatorow sa zaciski skrecane (po posmarowaniu
zaciskow akumulatora jakas pasta ochronna). Szczegolnie tam gdzie sa
silniki wymagajace akumulatorow startowych. Najlepiej zeby polaczenia
byly z miedzi i ocynkowane. Jak pod
<http://www.skyllermarkspressar.se/polplintar.html>. Rysunek na gorze i
zdjecie obok. Ponizej sa przyklady polaczen ktorych nie nalezy stosowac.
Post by Tomek Janiszewski
potrafią przepalić gwóźdź o przeszło milimetrowej średnicy
Widzialem jak "sila woli" zginali lyzeczki, bez podlaczania akumulatora,
"więc i tu nie należy lekceważyć problemu" :)

Na lodce mam jeden gwozdz. Zardzewialy zreszta. Przybilem go na czapke z
"kapusta" ale czapke wyrzucilem i wisi na nim zapalniczka, zeby byla pod
reka. Takie zastosowanie gwozdzia na lodce wydaje sie bardziej
praktyczne od wspomnianej czapki :)
--
Jerzy Sychut, Stockholm
http://sychut.com/jerzy
Tomek Janiszewski
2004-01-06 08:25:20 UTC
Permalink
Post by Jerzy Sychut
Post by Tomek Janiszewski
Trochę nie rozumiem sformułowania: Skąd pobierać energię?
Z dowolnego zrodla. Wczesniej wspominalem o zrodlach energii innych niz
alternator. Ewentualny uklad diod powinien byc tak polaczony by pobierac
energie tylko generatora, podczas pracy silnika, lub z innych zrodel
zasilania gdy pracuja.
Czyli, i ile teraz dobrze rozumiem, chodzi o taki automatyczny przełącznik,
dzieki któremu rózne źródła (akumulator, bateria słoneczna, alternator "nie
przeszkadzają sobie".
Post by Jerzy Sychut
Post by Tomek Janiszewski
Ale to nie znaczy że samemu nie da się zbudować niczego
użytecznego.
Buduje rozne urzadzenia ale trzymam je daleko od lodek. To co dziala w
domu czesto zawodzi na morzu.
Hmmm, mam zgoła inne doświadczenia. Jeśli cokolwiek psuje mi się na łódce
(śródladowej wprawdzie) to nie to co zrobiłem samemu (np wiekszość okuć
masztu jak i zmontowany samodzielnie maszt), ale np. jarzmo steru, wykonane,
jak się miało okazać, przez partacza...
Post by Jerzy Sychut
Probowalem roznych ukladow diod zeby zbudowac dzialajacy separator ale na
lodce nie uzywam, bo okazuje sie ze te urzadzenia potrzebuja sporo energii.
W innym poście dałem przykład jakm sposobem można strat uniknąć. Ponadto są
diody Schottky'ego (np seria MBR) na których traci się poniżej 0,5V -
na "zwykłych" zaś ok. 1V.
Post by Jerzy Sychut
Sprawny akumulator wazacy 20-30 kg przechowuje tyle energii jaka mozna
uzyskac z mniej wiecej 0,075 l nafty wazacej okolo 60 g.
I to stawia pod znakiem zapytania celowość instalowania na jachcie ogrzewania
elektryczngo, chyba że "jacht" służyć ma głównie do "uprawiania jachtingu" w
wyposażonych w przyłącza elektryczne "marinach".
Post by Jerzy Sychut
Niewielka ilosc energii jaka mamy w akumulatorach trzeba zagospodarowac
tak by straty byly jak najmniejsze.
Dlatego przy kazdej okazji wspominam o stosowaniu grubych kabli, prasowaniu
stykow i ich solidnym przykrecaniu, bo to jest
najwazniejsze zrodlo strat energii.
Coś w tym jest. Też sporo krwi napsuła mi przykręcona do pilersu rowerowa
lampka na 2 akumulatorki R20, prowizorycznie pełniąca rolę "instalacji
elektrycznej" na jachcie. ciągle przygasała - wskutek złego kontaktowania
dociskających ogniwa chromowanych sprężyn kontaktowych. Co jeszcze bardziej
denerwujące - działo się to zawsze na jachcie, w warunkach dużej wilgotności,
nigdy w mieszkaniu!
Post by Jerzy Sychut
Nie nalezy tez wkrecac srub w przewody
Heh, a mi przypomniały się zamieszczone w którychś "Żaglach" wspomnienia
pechowego armatora jachtu, któremu partacki wykonawca zamocował gwoździami
przewody... gazowe!
Post by Jerzy Sychut
Jeszcze nie przerabialismy wiatrowej energii. Bardzo skuteczne zrodlo
energii na ladzie ale na lodce jakos nie moge sie przekonac. Ma wiele
wad ale nie wykluczam ze uzywany na kotwicowisku moze byc niezlym
zrodlem energii. Podczas zeglowania wiecej jednak klopotow niz pozytku.
Oczywiście, nie miałem na myśli śmigła o średnicy porównywalnej z długością
bomu. Raczej coś o mocy kilku watów. Rzecz jasna, nie wystarczyłoby to do
zbilansowania energii pobieranej przez radar, echosondę, GPS i to wszytko co
na śródlądziu niezbędne nie jest.
Post by Jerzy Sychut
Niby drobiazg ale okazuje sie ze istotna jest jak najkrotsza droga jaka
przekazujemy badz pobieramy energie. To tam sie kryja ewentualne oszczednosci.
Raczej stąd że droga "naturalna" (tzn przez blok silnika) jest nie
tyle "nienajkrótsza" co "wyboista".
Post by Jerzy Sychut
Zaloze sie ze w wiekszosci jachtow minus akumulatora jest podlaczony do
bloku startowego, a nie ma bezposredniego kabla do generatora. Wydaje
sie to malo istotnym szczegolem, lecz wedlug moich pomiarow tylko
niewielka ilosc energii przekazywana jest do akumulatora, gdy laczymy
przez blok startowy. Przy podlaczeniu dodatkowego kabla wartosc pradu
ladowania moze byc wyzsza od 2 do 10 razy.
Mierzylem z 10 roznych
generatorow lecz nie notowalem szczegolow, bo robiem to z ciekawosci, a
nie dla potrzeb publikacji. Kilku lodkowych kolegow chcialo zmieniac
generatory ale okazalo sie ze potrzebna ilosc energii uzyskiwali po
podlaczeniu dodatkowego kabla. Bardzo grubego zreszta. W jednym
przypadku 90 mm2.
I trudno się dziwić - rozmaite uszczelki, zaolejone śruby z podkładkami
sprężystymi... Miedziana taśma stanowi o wiele pewniejsze połączenie.
Post by Jerzy Sychut
Post by Tomek Janiszewski
potrafią przepalić gwóźdź o przeszło milimetrowej średnicy
Widzialem jak "sila woli" zginali lyzeczki, bez podlaczania akumulatora,
"więc i tu nie należy lekceważyć problemu" :)
Bez żartów. Chciałem zwrócić niniejszym uwagę na "czułe miejsce" instalacji,
które nie może być chronione jakimkolwiek bezpiecznikiem.

Ze swej strony chciałbym zwrócić uwagę nie tylko na unikanie zbędnych strat
na przewodach, połączeniach, stykach, przełącznikach, ale i na tradycyjnych
odbiornikach energii. Nawet oświetlanie kabiny żarówkami 5W - to czyste
marnotrawstwo energii. Przy tej mocy można już użyć świetlówek miniaturowych
4W oczywiście z odpowiednią przetwornicą, nie taką campingową tandetą, która
najpierw błyskawicznie zniszczy świetlówką, a jeśli takiej zaczernionej rury
nie wymieni się w porę na nową, to dokonuje autodestrukcji. Świetlówka z
dobrą przetwornicą, zasilającą lampę przebiegiem symetrycznym, i
zapewniającą żarzenie skrętek przed startem pobiera tylko 4,5W dając tyle
światła co 4 żarówki 5W. Pole do popisu mogłaby stanowiś też lampa
nawigacyjna. Już zastąpienie żarówki tradycyjnej halogenową - najlepiej też
zasilanej z przetwornicy stabilizującej moc (można też zasilać ją prądem
przemiennym, wg. firmy Elfa takie zasilanie żarówek zwiększa ich trwałość
nawet dwukrotnie) pozwala użyć żarówki o 30-50% mniejszej mocy, przy
zachowaniu pełnej siły świecenia. Jeszcze większych oszczędności można
oczekiwać w wypadku użycia diod LED - tu jednak wkraczamy w sprawę atestów na
oświetlenie nawigacyjne; nie mówiąc już o tym że rozmaite "firmy-krzaki"
zarzuciły rynek białymi LED-ami typu "No Name", których awaryjność okazuje
się przerażająca.

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Jerzy Sychut
2004-01-06 10:29:30 UTC
Permalink
Post by Tomek Janiszewski
Czyli, i ile teraz dobrze rozumiem, chodzi o taki automatyczny przełącznik,
dzieki któremu rózne źródła (akumulator, bateria słoneczna, alternator "nie
przeszkadzają sobie".
Alez nie! Kazde zrodlo zasilania ma miec wlasny "regulator",
"przelacznik" czy jak to nazwiemy. Alternator po naladowaniu
akumulatorow nie powinien ich wiecej ladowac. Bateria slonaczna tez.
Wiatrak tez. Sa to zazwyczaj proste regulatory sprzedawane z tymi
urzadzeniami jezeli juz nie sa wmontowane w urzadzeniu.
Post by Tomek Janiszewski
Hmmm, mam zgoła inne doświadczenia
Piszesz nie na temat. My tu o lodkowej elektryce i na lodkach morskich.
O lodkowych okuciach to inny temat i jak bedzie okazja to mozemy
pogawedzic, bo teraz narobimy zamieszania. O partaczach tez wspomnialem
pod <http://sychut.com/dockan/praktyka.html#zamek>.
Post by Tomek Janiszewski
W innym poście dałem przykład jakm sposobem można strat uniknąć. Ponadto są
diody Schottky'ego (np seria MBR) na których traci się poniżej 0,5V -
na "zwykłych" zaś ok. 1V.
Kazda strata z powodu stosowania niewlasciwych urzadzen nie bedzie
niczym innym niz strata. Na "srodku morza" kazda amperogodzina jest
bezcenna i nalezy zapobiegac kazdej stracie. Jak mozna tak podlaczyc
diody tak zeby pobieraly napiecie ze zrodel zasilania to mozna ich uzyc,
jezeli jednak z akumulatorow pobieraja owe "ponizej 0,5 V", to tylko
szkodza. Przypominam ze chodzi o uklady w ktorych plyna spore prady.
Post by Tomek Janiszewski
I to stawia pod znakiem zapytania celowość instalowania na jachcie ogrzewania
elektryczngo, chyba że "jacht" służyć ma głównie do "uprawiania jachtingu" w
wyposażonych w przyłącza elektryczne "marinach".
Nie mam najmniejszych watpliwosci. Zreszta w nie spotykam mariny w
ktorej kazdy jacht moglby podlaczyc cos innego niz ladowarke akumulatora
ewentualnie lodowke, komputer czy telewizor. Nie ma mowy o podlaczeniu
elektrycznego grzejnika. Byc moze na Mazurach jest inaczej ale na tym
sie nie znam.
Post by Tomek Janiszewski
Heh, a mi przypomniały się zamieszczone w którychś "Żaglach" wspomnienia
pechowego armatora jachtu, któremu partacki wykonawca zamocował gwoździami
przewody... gazowe!
Wcale nie trzeba byc partaczem zeby "trafic" w niewlasciwe miejsce.
Kiedys umilowana malzonka marudzila ze drugi raz wytarla wode w
garderobie i nadal mokro. Troszke sie zdziwilem ale szybko zrobilem
"rachunek sumienia" i przypomnialem sobie ze dzien wczesniej mocowalem
hak do sciany, pietro wyzej, nad garderoba. Pokrecilem sruba i pojawilo
sie nieco wiecej wody. Okazalo sie ze przewody CO przebiegaly w
odlegosci 30 cm od miejsca gdzie powinny, a mi sie "udalo" wiertarka
(przez gipsowa sciane) trafic idealnie w srodek miedzianej rurki o
srednicy 12 mm ... wyciety kawalek rurki wraz ze srubka przechowuje jako
dowod rzeczowy ze partaczem nie jestem :)
Post by Tomek Janiszewski
Oczywiście, nie miałem na myśli śmigła o średnicy porównywalnej z długością
bomu. Raczej coś o mocy kilku watów.
Gdy uwaznie poczytac parametry lodkowych "elektrowni" wiatrowych okazuje
sie ze podawany w reklamach prad ladowania osiagaja jakos przy wietrze
okolo 10 m/s. Na przyklad generatory firmy SunWind:
WG 913: 10 m/s, 90 W, waga 10,5 kg, smiglo: 91 cm
ARX: 12,5 m/s, 400 W, waga 6 kg, smiglo: 114 cm
WG 503: 10 m/s, 25 W, waga 3,5 kg, smiglo: 51 cm

Nie mam cennika ale zapewniam Cie ze ceny sa bardzo wysokie.
Post by Tomek Janiszewski
I trudno się dziwić - rozmaite uszczelki, zaolejone śruby z podkładkami
sprężystymi... Miedziana taśma stanowi o wiele pewniejsze połączenie.
Niby to oczywiste ale na wiekszosci lodek przewod minus jest podlaczony
tylko do bloku silnika i brakuje podobnego polaczenia do generatora, i
nalezy to wytykac jako blad.
Post by Tomek Janiszewski
Bez żartów. Chciałem zwrócić niniejszym uwagę na "czułe miejsce" instalacji,
które nie może być chronione jakimkolwiek bezpiecznikiem.
Kazda czesc instalacji elektrycznej nie tylko mozna ale nalezy chronic
bezpiecznikiem. Jedynym czulym miejscem instalacji sa styki akumulatorow
gdyz nie mozna ich chronic po zalaniu woda.
Post by Tomek Janiszewski
Nawet oświetlanie kabiny żarówkami 5W - to czyste
marnotrawstwo energii.
Mylisz mozliwosc uzycia z uzywaniem. Wnetrze kabiny oswietlam zarowka o
mocy 10 W i wcale nie uwazam tego za marnotrawstwo. Zadna lampa nie jest
uzywana dluzej niz powinna i faktycznie do oswietlenia najczesciej
uzywam lamp naftowych.
Nie namawiaj mnie na swietlowki. Popatrz na moje lampki pod
<http://sychut.com/dockan/energia.html>. Zamienilbys je na swietlowki?
Zreszta wiekszosc przetwornic moze zaklocac elektronike i pewnie tez
kompas. Do tego oczy mnie bola od swiatla swietlowek.
Post by Tomek Janiszewski
przemiennym, wg. firmy Elfa takie zasilanie żarówek zwiększa ich trwałość
nawet dwukrotnie) pozwala użyć żarówki o 30-50% mniejszej mocy
Akurat czesto kupuje w Elfie, bo najblizej domu i personel bardzo
kompetentny. Jednak gdy wspomne ze chce to czy tamto stosowac na lodce
sa bardzo ostrozni w rekomendowaniu wiekszosci produktow. Byc moze przez
to ze mieszkaja nad morzem wiedza wiecej od warszawskich kolegow. O
uzywaniu zarowek halogenowych do oswietlenia juz kiedys pisalem i
rekomendowalem. Jedna z ich zalet jest podawany czas maksymalny pracy i
dzieki temu mozna przewidziec ewetualna potrzebe wymiany.

Z diodami bylbym bardzo ostroznym. Gdy sluza do podswietlenia urzadzen
elektronicznych to sa odpowiednio zamocowane i natezenie swiatla jest
wlasciwe. Swietnie sie nadaja do podswietlania ciagow komunikacyjnych i
byc moze do oswietlania kabiny aczkolwiek takie lampki sa bardzo drogie.
Natomiast nie nadaja sie swiatel nawigacyjnych. Do swiatel na
skrzyzowaniach uzywane sa lampy diodowe (mnostwo diod na tarczy o
srednicy okolo 18 cm) i widac je nie dalej niz z odleglosci 200-600
metrow. Przypominam ze swiatla nawigacyjne maja byc widoczne z
odleglosci 2 Mm (3704 m).
--
Jerzy Sychut, Stockholm
http://sychut.com/jerzy
Tomek Janiszewski
2004-01-06 12:13:05 UTC
Permalink
Post by Jerzy Sychut
Alez nie! Kazde zrodlo zasilania ma miec wlasny "regulator",
"przelacznik" czy jak to nazwiemy. Alternator po naladowaniu
akumulatorow nie powinien ich wiecej ladowac. Bateria slonaczna tez.
Wiatrak tez. Sa to zazwyczaj proste regulatory sprzedawane z tymi
urzadzeniami jezeli juz nie sa wmontowane w urzadzeniu.
Zapewne regulator/przełacznik specjalnie opracowany dla całego zespołu źródeł
a nie każdego z osobna miałby większą sprawnośc. Ale byłby droższy, gdyby
można było go kupić. Co do przeładowania akumulatora - akumulatory NiCd
lepiej znoszą je niż ołowiowe. Ale oczywiście odłączenie prądu po naładowaniu
akumulatora jest jak najbardziej celowe.
Post by Jerzy Sychut
Post by Tomek Janiszewski
Hmmm, mam zgoła inne doświadczenia
Piszesz nie na temat. My tu o lodkowej elektryce i na lodkach morskich.
O lodkowych okuciach to inny temat i jak bedzie okazja to mozemy
pogawedzic, bo teraz narobimy zamieszania. O partaczach tez wspomnialem
pod <http://sychut.com/dockan/praktyka.html#zamek>.
Fakt że nie na temat - ale co by nie mówić, przyczyną awarii jarzma był także
zbyt cienki spaw + brak usztywnień. Po prostu - oszczędnościowa bida-
konstrukcja.
BTW: otrzymałeś moją odpowiedź (datowaną na 18.12.2003) na mail z 16.12.2003?
Bo chociaż kopia wysłanego maila wygląda całkiem normalnie, to w
foldrze "Wysłane" mam coś takiego w miejscu Twojego adresu:
"To: " ?????
Po prostu: bezpłatna bida-poczta :->
Post by Jerzy Sychut
Post by Tomek Janiszewski
W innym poście dałem przykład jakm sposobem można strat uniknąć. Ponadto
są diody Schottky'ego (np seria MBR) na których traci się poniżej 0,5V -
na "zwykłych" zaś ok. 1V.
Kazda strata z powodu stosowania niewlasciwych urzadzen nie bedzie
niczym innym niz strata. Na "srodku morza" kazda amperogodzina jest
bezcenna i nalezy zapobiegac kazdej stracie. Jak mozna tak podlaczyc
diody tak zeby pobieraly napiecie ze zrodel zasilania to mozna ich uzyc,
jezeli jednak z akumulatorow pobieraja owe "ponizej 0,5 V", to tylko
szkodza. Przypominam ze chodzi o uklady w ktorych plyna spore prady.
Przecież cały czas mówię o tym samym - trzeba szukać oszczędności na każdym
kroku. Sam nie posiadam wprawdzie takiej elektroniki jak jachty morskie, ale
i akumulator mam stosowny do wielkości łódki.
Post by Jerzy Sychut
Nie mam najmniejszych watpliwosci. Zreszta w nie spotykam mariny w
ktorej kazdy jacht moglby podlaczyc cos innego niz ladowarke akumulatora
ewentualnie lodowke, komputer czy telewizor. Nie ma mowy o podlaczeniu
elektrycznego grzejnika. Byc moze na Mazurach jest inaczej ale na tym
sie nie znam.
Oj, jak obecny "trynd" się utrzyma, to wkrótce powszechne staną się na
Mazurach jachty podłączone do prądu zasilającego nie tylko grzejniki wiosną
czy jesienią ale i "klimę" w środku lata ;->
Post by Jerzy Sychut
Gdy uwaznie poczytac parametry lodkowych "elektrowni" wiatrowych okazuje
sie ze podawany w reklamach prad ladowania osiagaja jakos przy wietrze
WG 913: 10 m/s, 90 W, waga 10,5 kg, smiglo: 91 cm
ARX: 12,5 m/s, 400 W, waga 6 kg, smiglo: 114 cm
WG 503: 10 m/s, 25 W, waga 3,5 kg, smiglo: 51 cm
Nie mam cennika ale zapewniam Cie ze ceny sa bardzo wysokie.
400W - dla mnie to 100x za dużo ;-) Istotne jest jak zachowują się w/w
urządzenia przy słabszych wiatrach. Niechby miały i dużo mniejszą moc, ważne
jest aby w ogóle ładowały akuulator. Nie jest zresztą problemem zrobić
przetwornicę "podciągającą" zbyt niskie napięcie do wartości wymaganej dla
ładowania akumulatora. Tylko - prąd będzie odpowiednio mniejszy.
Post by Jerzy Sychut
Post by Tomek Janiszewski
Bez żartów. Chciałem zwrócić niniejszym uwagę na "czułe miejsce"
instalacji, które nie może być chronione jakimkolwiek bezpiecznikiem.
Kazda czesc instalacji elektrycznej nie tylko mozna ale nalezy chronic
bezpiecznikiem. Jedynym czulym miejscem instalacji sa styki akumulatorow
gdyz nie mozna ich chronic po zalaniu woda.
Mnie chodziło natomiast o ten krótki choćby odcinek kabla prowadzącego od
zacisku akumulatora do gniazda głównego bezpiecznika - chyba że wyobrazimy
sobie bezpiecznik w samym zacisku. Źle byłoby, aby oderwany od gniazda
bezpiecznikowego kabel spadł akurat na drugi zacisk akumulatora...
Post by Jerzy Sychut
Post by Tomek Janiszewski
Nawet oświetlanie kabiny żarówkami 5W - to czyste
marnotrawstwo energii.
Mylisz mozliwosc uzycia z uzywaniem. Wnetrze kabiny oswietlam zarowka o
mocy 10 W i wcale nie uwazam tego za marnotrawstwo. Zadna lampa nie jest
uzywana dluzej niz powinna i faktycznie do oswietlenia najczesciej
uzywam lamp naftowych.
Oczywiście, czasem wystarczające może okazać się światło miejskich latarń na
nabrzeżu. Nie ma przecież sensu oczekiwać np. na zagotowanie się wody na
herbatę przy włączonym świetle. Niestety każdorazowe zapalanie i gaszenie
lamp naftowych jest uciążliwe, także i na morzu, kiedy wszelkie zbędne
światło na jachcie mogłoby oślepiać sternika.
Post by Jerzy Sychut
Nie namawiaj mnie na swietlowki. Popatrz na moje lampki pod
<http://sychut.com/dockan/energia.html>. Zamienilbys je na swietlowki?
Przyznaję, wyglądają "klimatycznie", i żadna świetlówka by się tam nie
zmieściła. Bardziej "klimatycznie" mogłyby wyglądać tylko lampy... naftowe.
Ale może i lampy z różnokolorowymi diodami? Wówczas cały matowy klosz
mieniłby się wszystkimi kolorami tęczy, dając wypadkowe światło białe ;-)
Post by Jerzy Sychut
Zreszta wiekszosc przetwornic moze zaklocac elektronike i pewnie tez
kompas.
Faktycznie, może zakłócać elektronikę, szczególnie zwykły radioodbiornik na
fale długie, używany do odsłuchiwania prognoz pogody. Ale akurat moja
przetwornica (opisana w nrze 5 i 6/2000 "Elektroniki Praktycznej") ma szansę
zakłócać dużo słabiej, bowiem jej wyjściowe napięcie robocze to...
trzydzieści kilka voltów, w porównaniu z kilkuset voltami
przetwornic "campingowych". Tylko podczas trwającego ułamek sekundy rozruchu
lampy generowane są impulsy o napięciu na poziomie 300V. Przyznaję że tak
wysokie napięcia w warunkach morskich nakładałyby wysokie wymagania na
hermetyczność obudowy, aby chronić urządzenie przed osadzaniem się mgły
solnej.
A kompas? Nie widzę powodu aby zakłócały go bardziej niż inne urządzenia
elektryczne o podobnej, a więc małej mocy. Istniejące tam cewki wytwarzają
nie stałe ale przemienne pole magnetyczne, do tego jeszcze bardzo słabe.
Post by Jerzy Sychut
Do tego oczy mnie bola od swiatla swietlowek.
Jakoś nie narzekam na światło świetlówek compactowych w mieszkaniu. Może masz
na myśli tradycyjne "rury", niejednokrotnie częściowo zużyte i w związku z
tym migocące 50 razy na sekundę?
Post by Jerzy Sychut
Z diodami bylbym bardzo ostroznym. Gdy sluza do podswietlenia urzadzen
elektronicznych to sa odpowiednio zamocowane i natezenie swiatla jest
wlasciwe. Swietnie sie nadaja do podswietlania ciagow komunikacyjnych i
byc moze do oswietlania kabiny aczkolwiek takie lampki sa bardzo drogie.
Kabinę Oriona zamierzam oświetlać wlaśnie lampką diodową, już zresztą
zbudowaną. Teraz wykonuję szafkę mieszczącą (prócz zapasów żywności,
oczywiście odgrodzonych od części "elektrycznej") akumulatorki i elementy
pomocnicze, tzn amperomierz (z "zerem" pośrodku) i woltomierz (ze
skalą "rozciągniętą" od 8 do 12V bo w tych granicach może wahać się napięcie
użytych akumulatorków). Będzie tam też elektroniczny odłącznik
zabezpieczający akumulatorki przed zniszczeniem wskutek nadmiernego
rozładowania, i zapewne też układ dopasowujący energetycznie akumulator do
małej baterii słonecznej, pozwalający wykorzystać optymalnie dostępną moc.
Lampka diodowa ma jedną podstawową zaletę, jaką mają chyba tylko lampy...
naftowe ;-). Pozwala na zredukowanie mocy gdy pełne światło nie jest
potrzebne, przy zachowaniu wysokiej sprawności. Żarówka (obojętne: zwykła czy
halogenowa) traci gwałtownie na sprawności w stanie "ściemnionym", świetlówka
zaś - na trwałości (chyba że po zredukowaniu mocy włączy się podżarzanie
elektrod; wtedy maleje sprawność). Mam tylko wątpliwości czy zastosowane tam
żółte i czerwone diody w liczbie po 12szt. należą do tych najsprawniejszych
(one to dają podstawową część mocy; uzupełniają je po 4 diody niebieskie,
żielone i szmaragdowe, dając w wyniku światło białe); zresztą gdybym znalazł
lepsze, wymiana nie będzie problemem. Zastosuję 3 stopnie jasności, np. 100%,
50% i 20%. Być może zastosuję też świetlówkę 4W, która będzie
używana "dorywczo" gdy potrzebne będzie szczególnie silne światło.
Post by Jerzy Sychut
Natomiast nie nadaja sie swiatel nawigacyjnych. Do swiatel na
skrzyzowaniach uzywane sa lampy diodowe (mnostwo diod na tarczy o
srednicy okolo 18 cm) i widac je nie dalej niz z odleglosci 200-600
metrow. Przypominam ze swiatla nawigacyjne maja byc widoczne z
odleglosci 2 Mm (3704 m).
Podejrzewam że w Szwecji diodowe sygnalizatory uliczne stosowane są od dawna,
kiedy to jeszcze nie było wysokosprawnych diod. Te używane na warszawskich
ulicach świecą nie tylko bardzo silnie (chodzi o te zawieszane wysoko nad
jezdnią; trudniej byłoby tam wymieniać żarówki ale i trudniej z nich...
ukraść diody, niż z tych umocowanych na niskich słupkach) ale i świecą
wyjątkowo czystymi barwami Na pewno nie na odległość 200m, a z 600m to widać
je... w dzień. Szczególnie podoba mi się szmaragdowy kolor
światła "zielonego" - dokładnie taki jaki powinna mieć lampa prawoburtowa.

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Jerzy Sychut
2004-01-06 15:46:34 UTC
Permalink
Post by Tomek Janiszewski
Zapewne regulator/przełacznik specjalnie opracowany dla całego zespołu źródeł
Nie jestem pewny. Kiedys eksperymentowalem z lodkowa elektryka i w
starej tablicy mialem szepejo ktore kontrolowalo wszystkie zrodla
zasilania. Podobno najlepsze, amerykanskie. Nie wiem czy go nie
wyrzucilem, ale jak jeszcze jest to Ci podaruje. Zaoszczedzisz sobie
klopotu robienia nowego urzadzenia. Z tym ze jak podlaczysz i dokladnie
pomierzysz spadki napiec to pewnie rozejrzysz sie za smietnikiem. Szukac?
Post by Tomek Janiszewski
Ale oczywiście odłączenie prądu po naładowaniu
akumulatora jest jak najbardziej celowe.
Odlaczanie akumulatora powinno byc mozliwe tylko wylacznikiem glownym
albo bezpiecznikiem. Wylaczanie zasilania po naladowaniu powinno sie
zostawic odpowiednim urzadzeniom. Podczas zeglowania nalezy sie zajmowac
obserwacja i nawigacja, a nie odkrecaniem kabli czy ewentualnym
przelaczaniem po naladowaniu akumulatorow. Moze wachtowego do
akumulatorow trzeba wozic na lodce?

Mozna uzywac akumulatorow NiCd, czemu nie. Tylko warto porachowac czy
nie wydac pieniadzy na cos bardziej przydatnego. Jak bym nie liczyl to
wychodzi mi ze koszt uzywania akumulatorow NiCd jest ze 3-4 razy wyzszy
od olowiowych. Biorac pod uwage jakosc wspolczesnych akumulatorow nie
widze roznicy w eksploatacji i jestem zadowolony z olowiowych (marina oczywiscie).
Post by Tomek Janiszewski
Przecież cały czas mówię o tym samym -
trzeba szukać oszczędności na każdym kroku.
Widze ze wreszcie warszawiak zgodzil sie z centusiem. Jasne! Kazdy
grosik trzeba obrocic kilka razy zanim sie go odda sprzedawcy. Pradu tez
trzeba oszczedzac, na lodce :)
Post by Tomek Janiszewski
Sam nie posiadam wprawdzie takiej elektroniki jak jachty morskie
To ciesz sie, ze nie potrzebujesz. Ja tez nie potrzebuje, ale wlasciwie
lubie autopilota, ktorego uwazam za najbardziej przydatne urzadzenie.
VHF przydaje sie do sluchania prognoz pogody, a radyjko do sluchania
muzyki, bo prognozy pogody pochodzace ze stacji ladowych czesto zawodza
na morzu. GPS dobrze miec lecz nie uwazam zeby byl niezbedny. Owszem
stale uzywam ale i bez tego urzadzenia jakos bym sobie poradzil. Co
innego gdy plywam z predkoscia powyzej 30 wezlow. Wowczas trudno
nawigowac inaczej jak z ploterem i najchetniej DGPS-em (tak trzesie ze
mapy nie daje sie czytac). Na szczescie moj starenki mebel rzadko plywa
szybciej niz 5 wezlow, tak ze nie musze sie martwic specjalnym
wyposazeniem elektronicznym. Wygodne to to bywa ale nie jest konieczne,
zwlaszcza na Baltyku.
Post by Tomek Janiszewski
czy jesienią ale i "klimę" w środku lata ;->
Uwazam ze na Mazury nie powinno sie wpuszczac lodek bez klimatyzacji i
maszyn do lodu. Te ostatnia uwazam za najbardziej niezbedne urzadzenie
jachtowego wyposazenia, aczkolwiek wole zamrazalnik. No bo jak zeglowac
bez mozliwosci szybkiego schlodzenia szampana czy piwa?
Post by Tomek Janiszewski
400W - dla mnie to 100x za dużo ;-)
Oj, duzo i tez duzo kosztuje. Kto wie czy nie tyle co "Orionek". Pomysl
lepiej o baterii slonecznej, bo to najbardziej niezawodne zrodlo
energii. Przez wiele lat nie mialem innego zrodla energii i bylem
zadowolony. Z tym ze nie nalezy kupowac najtanszej baterii bo korzysci
beda male. Powinna miec co najmniej 30 W i byc tak zrobiona zeby mozna
bylo po niej chodzic. Do tego solidny regulator. Trzeba uwazac, bo
sprzedawcy wciskaja tanie badziewie zuzywajace sporo energii. Mozna tez
eksperymentowac ale gdy policzyc wszystkie czesci, obudowe i robote to
pewnie taniej wyjdzie kupic gotowy.
Post by Tomek Janiszewski
Mnie chodziło natomiast o ten krótki choćby odcinek kabla prowadzącego
od zacisku akumulatora do gniazda głównego bezpiecznika
Zakladam ze kable powinny byc tak przymocowane zeby nic nie spadlo czy
sie samoczynnie rozlaczylo. Czyli koncowki zaprasowane na koncach
przewodow powinny byc przykrecane. Tam gdzie nie mozna uzyc
przykrecanych powinny byc wsowki sprezynujace (typu samochodowego).

Zapomnialbym o czyms bardzo istotnym. Przed grzebaniem w lodkowej
instalacji warto dokladnie poznac przepisy PRS-u dotyczace urzadzen
elektrycznych. Jest tam wiele bardzo rozsadnych informacji. Znalezc je
mozna miedzy innymi pod <http://sychut.com/nav/el/PRS-czescV.html>.
Post by Tomek Janiszewski
BTW: otrzymałeś moją odpowiedź (datowaną na 18.12.2003)
Pewnie otrzymalem ale pewnie uwazalem watek za wyczerpany i nie
odpisalem. Czy to tam pisales zes sie piwa napil w Kliprze?
Post by Tomek Janiszewski
Niestety każdorazowe zapalanie i gaszenie
lamp naftowych jest uciążliwe, także i na morzu
Zapewniem Cie ze jest to czynnosc bardzo latwa i nieuciazliwa. Zaleta
swiatla lampy naftowej jest rowniez przyjemne cieplo. Nawet latem
temperatura balyckiego powietrza spada do 10-14 stopni. Odpowiednio
umieszczona lampa naftowa nie powinna oslepiac sternika czy obserwatora.
Mozna tez zamknac kabine.
Post by Tomek Janiszewski
Ale może i lampy z różnokolorowymi diodami? Wówczas cały matowy klosz
mieniłby się wszystkimi kolorami tęczy, dając wypadkowe światło białe ;-)
Moze. Nie wiem. Juz sie kiedys napracowalem zeby wcisnac tam bagnetowa
oprawke halogenowej zarowki. Przygladalem sie lampkom diodowym i nie
widze powodu by placic krocie za cos co dziala. Cena dzialajacej lampki
zaczynala sie powyzej 100$. Robic tez nie zamierzam bo nie sztuka
polutowac sprawny uklad ale sztuka zrobic odpowiednia oprawke i
zabezpieczyc przed zwarciem wplywami atmosferycznymi (sol).
Post by Tomek Janiszewski
Faktycznie, może zakłócać elektronikę
Jezeli na lodce plywajacej po morzu istnieje prawdopodobienstwo, ze cos
bedzie zle dzialac nalezy przyjac, iz na pewno bedzie zle dzialac i
rozejrzec sie za dzialajacym rozwiazaniem.
Post by Tomek Janiszewski
A kompas?
Wskazania kompasu moze zaklocac kazde pole magnetyczne i to nawet
znajdujace sie dalej niz metr od kompasu. Kiedys malo sobie (i lodce)
krzywdy nie zrobilem, bo nie zwrocilem uwagi na zaklocenia kompasu,
ktorych zrodlem byl lezacy w poblizu namiernik kompasowy.
Post by Tomek Janiszewski
Na pewno nie na odległość 200m, a z 600m to widać
je... w dzień
Widac z takiej samej odleglosci w dzien jak i w nocy. Codziennie powoze
samochodem to sie rozgladam za swiatlami.


Nie wiem czy z nasza elektrodyskusja nie powinnismy sie przeniesc gdzie
indziej, bo przypuszczam ze wiekszosc czytelnikow to czarterowcy i jako
konsumenci raczej nie specjalnie zainteresowani subtelnosciami elektryki lodkowej.
Chyba ze wyczerpalismy temat?
--
Jerzy Sychut, Stockholm
http://sychut.com/jerzy
Waldemar Frankiewicz
2004-01-06 19:50:13 UTC
Permalink
Jerzy Sychut wrote:
...........
Post by Jerzy Sychut
Nie wiem czy z nasza elektrodyskusja nie powinnismy sie przeniesc gdzie
indziej, bo przypuszczam ze wiekszosc czytelnikow to czarterowcy i jako
konsumenci raczej nie specjalnie zainteresowani subtelnosciami elektryki lodkowej.
Chyba ze wyczerpalismy temat?
Witajcie:)
nie, nie wynoscie sie na priv wasze uwagi daja duzo do myslenia. Jurku
na twojej stronie jest schemat instlacji czy nie wydaje Ci sie ,ze te
dwa akumulatory powinny byc inaczej podlaczone . Tzn plus powinien byc
IHMO wyprowadzony z jednego a minus z drugiego akku. Chodzi mi o
rownomierna prace obu akku (prady wyrownawcze).
cos jak na rys. ponizej.
(plus) do instalacji<---(+) (-)
| |
(+) (-)---> do instalacji (minus)

Stopy Wody
Waldek
Jerzy Sychut
2004-01-06 23:23:00 UTC
Permalink
Post by Waldemar Frankiewicz
cos jak na rys. ponizej.
Nie calkiem rozumiem w jaki sposob chcialbys uzyskac owe "prady
wyrownawcze" i czemu mialoby to sluzyc. Czy nie dzielisz przypadkiem
wlosa na czworo? Miedzy tymi akumulatorami sa linki miedziane 25 mm2 o
dlugosci ~50 cm i nie wydaje sie zeby podlaczenie w tym czy innym
punkcie (owych ~50 cm) mialo znaczenie. Moze czegos nie wiem?

Jedyne co wazne w ukladzie akumulatorow laczonych rownolegle to tylko to
zeby mialy jednakowe parametry. Jezeli sa rozne trzeba je odseparowac
zeby sie nie ladowaly jeden od drugiego. Najlepiej kupowac jednoczesnie
i z jak najblizszym numerem produkcji. Czesto popelnianym bledem jest
wymiana akumulatorow na zmiane, po jednym co kilka lat. Po kilku takich
wymianach latwo sie zorientowac ze akumulatory szybko sie zuzywaja.
Wystarczy zeby tylko jeden byl stary aby przyspieszyc starzenie nowego.

Zwarcie w jednym z akumulatorow potrafi zniszczyc drugi w bardzo szybkim
czasie. Widzialem niedawno taki przypadek gdy trzeba bylo wyrzucic kilka
roznych akumulatorow polaczonych ze soba rownolegle (~600 Ah). Byly
uzywane mniej niz rok a jeden nieco dluzej i pewnie bywaly nie zawsze
ladowane do pelna; znalazlem spalony bezpiecznik ladowarki. Powazne
klopoty z ladowniem trwaly ze 2 miesiace i co tydzien koles dolewal wody
destylowanej bo blyskawicznie wyparowywala. Gdy sie zglosil po rade juz
nie bylo czego ratowac. Po zmierzeniu napiecia w godzine po naladowaniu
okazalo sie ze wynosi mniej niz 11 V. Po rozlaczeniu i ladowaniu kazdego
akumulatora osobno bylo podobnie, a w jednym bylo zwarcie.
--
Jerzy Sychut, Stockholm
http://sychut.com/jerzy
Waldemar Frankiewicz
2004-01-07 00:59:17 UTC
Permalink
Jerzy Sychut wrote:

...
Post by Jerzy Sychut
Nie calkiem rozumiem w jaki sposob chcialbys uzyskac owe "prady
wyrownawcze" i czemu mialoby to sluzyc. Czy nie dzielisz przypadkiem
wlosa na czworo? Miedzy tymi akumulatorami sa linki miedziane 25 mm2 o
dlugosci ~50 cm i nie wydaje sie zeby podlaczenie w tym czy innym
punkcie (owych ~50 cm) mialo znaczenie. Moze czegos nie wiem?
Witaj:)
czyli w sumie 1m linki miedzianej 25mm2 ?

przy duzych poborach pradu z baterii akumulatorow polaczenie
akumulatorow w tejrze baterii na znaczenie. rezystancje przewodow mozesz
latwo policzyc r=(rezystancja wlasciwa x dlugosc przewodnika)/ przekroj.
plus do tego rezystancja stykow. (szacujac mysle ze nie bedzie to mniej
niz 0,5 ohm)
rezystancje wewnetrzna akku jesli producent nie podaje mozna oszacowac
na podstawie katalogowego pradu zwarcia (dla moich zelowych wynosi ona
ok. 0,0075ohm bo 12v/1600A). Jesli rozpatrzysz baterie akumulatorow
znajac chocby w przyblizeniu te wartosci to przy polaczeniu ktore
proponujesz "dalszy" akku bedzie slabiej rozladowywany/ladowany, bo jego
"rezystancja" (celowo w cudzyslowie)bedzie wymosila ok 0,5075ohm To
tak w teorii.
Praktycznie sprowadza sie to do tego ze przy malych obciazeniach nie ma
to zadnego znaczenia natomiast przy duzych (np. napedowy silnik
elektryczny, rozrusznik, itp akumulator blizszy jest bardziej obciazony
niz dalszy efekt koncowy jest taki ze cala bateria szybciej sie zuzywa
bo po zdjeciu obciazenia poszczegolne akku musza wyrownac miedzy soba
napiecia i wtedy wlasnie plyna znaczne prady wywownawcze. W polaczeniu
ktore proponuje ten efekt w ogole nie wystepuje. Bowiem wszystkie
akumulatory w takiej baterii sa rowne i maja jednakowo dobrze lub
jednakowo zle. Przy klasycznym polaczenu rownoleglym nie. Tylko nie wiem
co na to prs itp. instytucje.;)
Post by Jerzy Sychut
Jedyne co wazne w ukladzie akumulatorow laczonych rownolegle to tylko to
zeby mialy jednakowe parametry....
to jest oczywiste
Post by Jerzy Sychut
Zwarcie w jednym z akumulatorow potrafi zniszczyc drugi w bardzo szybkim
czasie...........
to tez jest oczywiste

stopy wody
Waldek
Jerzy Sychut
2004-01-07 07:12:35 UTC
Permalink
Post by Waldemar Frankiewicz
czyli w sumie 1m linki miedzianej 25mm2 ?
Miedzy akumulatorami przewod ma ~0,5 m i dalej ~3 m do tablicy
rozdzielczej. Minus podobnie z tym ze jest najpierw podlaczony do mostka
i dalej do instalacji. W polaczeniu plus, od akumulatorow do tablicy
rozdzielczej, jest tez bezpiecznik i wylacznik glowny. Gdy te urzadzenia
sa odpowiednio dopasowane (solidne) wowczas nie trzeba sie przejmowac
opornoscia ukladu. Nieodpowiednia jakosci tych urzadzen jest proszeniem
sie o "przygody", jak opisana kursywa (obok zdjecia wylacznika) pod
<http://sychut.com/dockan/energia.html>.
Post by Waldemar Frankiewicz
Jesli rozpatrzysz baterie akumulatorow
znajac chocby w przyblizeniu te wartosci
Zawsze trzeba rozpatrywac informacje zawarte w opisie producenta. Na
rynku jest sporo urzadzen sluzacych tym samym celom lecz rozniacych sie
parametrami i najczesciej cena. Im nizsza jakosc tym tansze. Mozna tez
przesadzic z jakoscia ale nie zaszkodzi. Jeden woli akumulatory zelowe
bo go na to stac, a drugi woli tansze olowiowe, bo wie ze bedzie mial
tyle samo pradu jezeli bedzie sie stosowal do zalecen producenta.

Wybralem akumulatory olowiowe z dokladnym przyrzadem do stalego pomiaru
tego czego moge oczekiwac z akumulatorow i jestem bardzo zadowolony z
takiego rozwiazania. Plywam tez lodkami w ktorych sa akumulatory zelowe
i nie zauwazylem innych korzysci poza pozornym komfortem psychicznym.
Prawdziwy komfort psychiczny mam dopiero wtedy gdy moge caly czas
obserwowac podstawowe parametry w instalacji elektrycznej. Najmniejszy
blad widze w mgnieniu oka i moge szybko zareagowac. Przy czym jest to
jednorazowy wydatek za ktory zaplacilem mniej wiecej tyle ile wynosi
roznica ceny akumulatorow zelowych i olowiowych.

Mialem kiedys na stale zainstalowane przyrzady analogowe i oprocz
bajeranckiego wygladu nie bylo z nich specjalnych korzysci. Przyrzady
cyfrowe moga pokazac nie tylko dokladniej ale i znacznie wiecej, jak np.
moj Mobitronic Controller. Wiecej pod
<http://www.waeco.de/pages_d/products/el/batt.htm>. Na rynku jest wiele
przyrzadow dzialajacych podobnie. Namawiam kazdego do instalacji na
lodce podobnego przyrzadu. Przypuszczam ze udaloby sie zapobiec wielu
"przygodom" na morzu gdyby bylo wiadomo cos sie kryje w akumulatorach i
czy nie ma jakiegos zwarcia lub uplywu pradu w instalacji.

<ciekawostka> Jakis czas temu czytalem w powaznym pismie o urzadzeniu
ktore sie podlacza do dowolnego odbiornika na lodce i ktore z kolei
laczy sie do tych samych dwoch kabli. Urzadzenie umozliwia centralne
sterowanie kazdym odbiornikiem i nie trzeba prowadzic osobnych kabli.
Kazde takie urzadzenie to oszczednosc dwoch przewodow przez co wydaje
sie to interesujace. Zapewne cena bedzie niemala ale kto wie czy nie w
przyszlosci instalacje elektryczne nie beda znacznie uproszczone dzieki
takim urzadzeniom. Spodziewalem sie to to obejrzec juz podczas
jesiennych targow lecz nie bylo. Mam nadzieje ze pokaza za miesiac.</ciekawostka>
Post by Waldemar Frankiewicz
Praktycznie sprowadza sie to do tego
W rozpatrywanym ukladzie elektrycznym odbiornikiem wymagajacym najwiecej
pradu jest VHF (nalezy przyjac 8 A liczone metoda "pi razy oko"),
podlaczony od tablicy przewodem 6 mm2 o dlugosci ~1 m. Nie mam az tak
precyzyjnego przyrzadu zeby zmierzyc opornosc przewodow miedzy
akumulatorami a VHF, tak ze w ogole nie biore pod uwage tego parametru.
Gdybym uzyl cienszych przewodow mialoby to znaczenie. Rowniez inne
zaciski niz prasowane moga miec szkodliwa opornosc. Prasowane miedziane
i ocynkowane koncowki na ocynkowanych linkach miedzianych przykrecone
solidna sruba (pocynkowana badz nierdzewna) w praktyce nie maja oporu
wartego uwagi.
Post by Waldemar Frankiewicz
W polaczeniu ktore proponuje ten efekt w ogole nie wystepuje.
Potrzeba specjalnego polaczenia dla pradow wywownawczych rowniez nie
wystepuje jezeli uzyc kabli o odpowiednio duzym przekroju i odleglosci
miedzy akumulatorami sa nieznaczne. Gdyby w ukladzie byl rozrusznik
trzeba uzyc jeszcze grubszych kabli i brac pod uwage ich dlugosc.
Wspominalem o potrzebie uzycia kabla 90 mm2.
Post by Waldemar Frankiewicz
co na to prs itp. instytucje.;)
Nie zaszkodzi przypomniec linku do przepisow PRS:
<http://sychut.com/nav/el/PRS-czescV.html>. Warto sie zastanowic nad tym
co tam pisza bo to rezultat madrosci i praktyki wielu swietnych
fachowcow. Gdy sie zrozumie to co chca przekazac wystarczy tylko
odrobina rozsadku zeby zrobic sprawna instalacje elektryczna.
Post by Waldemar Frankiewicz
to jest oczywiste
to tez jest oczywiste
Zapewniam Cie ze to nie jest oczywiste dla wiekszosci czytajacych. Nie
pisze tylko dla Ciebie ale dla innych czytelnikow tej listy i wypada
wskazac to co wazne i o czym warto pamietac. Do zrobienia solidnej
instalacji elektrycznej na lodce nie potrzebne jest zrozumienie prawa
Ohma jezeli prostym zolnierskim jezykiem wytlumaczyc co laczyc, do
czego, czym i w jaki sposob.

PS.
Zapomnialem o tym wczesniej ... Tomku Janiszewski wymazuj nieco wiecej
bo trudno wylowic Twoja tresc od porzednika. Ta sama prosba dotyczy
rowniez wielu innych tu piszacych.
--
Jerzy Sychut, Stockholm
http://sychut.com/jerzy
Waldemar Frankiewicz
2004-01-08 21:40:53 UTC
Permalink
Post by Jerzy Sychut
Post by Waldemar Frankiewicz
czyli w sumie 1m linki miedzianej 25mm2 ?
Miedzy akumulatorami przewod ma ~0,5 m i dalej ~3 m do tablicy
rozdzielczej....
..
Witajcie:)
jasne
....... Gdy te urzadzenia
Post by Jerzy Sychut
sa odpowiednio dopasowane (solidne) wowczas nie trzeba sie przejmowac
opornoscia ukladu.........
tu sie grubo mylisz im wyzsza rezystancja tym wyzsze straty czyli nizsza
sprawnosc calego ukladu zazilania
.......... Jeden woli akumulatory zelowe
Post by Jerzy Sychut
bo go na to stac, a drugi woli tansze olowiowe, bo wie ze bedzie mial
tyle samo pradu jezeli bedzie sie stosowal do zalecen producenta.
Z ta cena zelowych naszczescie nie jest tak jak piszesz mnie trzy po
upsowe po 64Ah kosztowaly po 100 zl (fakt ze ponad trzy lata temu)
oczywiscie z rachunkiem/gwarancja w tym czasie 90 Ah akku "marynizowany"
kosztowal cos ok 400 zl.
........Plywam tez lodkami w ktorych sa akumulatory zelowe
Post by Jerzy Sychut
i nie zauwazylem innych korzysci poza pozornym komfortem psychicznym.
pewnosc ze nie wyleje ci sie elektrolit, ze akumulator jest calkowicie
szczelny, ze w czasie ladowania nie wydziela sie z niego wodor, ze jest
absolutnie odporny na kolysanie i moze pracowac w kazdej pozycji,nie
wystepuje obawa o zgiecie/zwarcie plyt, jest wstanie pracowac nawet
uszkodzony mechanicznie (np. pekniety) a nawet calkowicie zalany woda
(to dosyc skrajne doswiadczenie ale kiedys probowalem tyle ze z akku
zelowym 6,5Ah) i wreszcie niemal plaska charakterystyka (u/t)
rozladowania to wedlug Ciebie pozorny komfort psychiczny?!?!? zadziwiasz
mnie.
......... Przyrzady
Post by Jerzy Sychut
cyfrowe moga pokazac nie tylko dokladniej ale i znacznie wiecej, jak np.
moj Mobitronic Controller. Wiecej pod
<http://www.waeco.de/pages_d/products/el/batt.htm>.
bardzo fajna "zabawka" :)))
Post by Jerzy Sychut
<ciekawostka> Jakis czas temu czytalem w powaznym pismie o urzadzeniu
ktore sie podlacza do dowolnego odbiornika na lodce i ktore z kolei
laczy sie do tych samych dwoch kabli. Urzadzenie umozliwia centralne
sterowanie kazdym odbiornikiem i nie trzeba prowadzic osobnych kabli.
Kazde takie urzadzenie to oszczednosc dwoch przewodow przez co wydaje
sie to interesujace.........
z pewnoscia duze ulatwienie przy instalacji i mozna sporo zaoszczedzic
na przewodach tylko jak to sie ma do bezpieczenstwa ale to juz OT
Post by Jerzy Sychut
W rozpatrywanym ukladzie elektrycznym odbiornikiem wymagajacym najwiecej
pradu jest VHF ......... Nie mam az tak
precyzyjnego przyrzadu zeby zmierzyc opornosc przewodow miedzy
akumulatorami a VHF, tak ze w ogole nie biore pod uwage tego parametru.
to blad, wbrew pozorom to bardzo wazny parametr to ze trudno go zmiezyc
to oczywiste, to wartosci rzedu od ulamkow (to bardzo dobrze)do kilku
moze kilkunastu ohm (to juz zle)pomiar tak niewielkich rezystancji
multimetrem jest z definicji bezsensowny. Mozesz natomiast pomierzyc
(multimetrem) spadki napiecia w instalacji pod obciazeniem dopiero taki
pomiar pozwoli Ci ocenic jakosc instalacji w lodce. oczywiscie im
mniejsze spadki napiecia tym lepiej :)) dlatego tez warto tam gdzie jest
to mozliwe i oplacalne stosowc duze przekroje przewodow i minimalizowac
ilosc polaczen/stykow............
Post by Jerzy Sychut
Potrzeba specjalnego polaczenia dla pradow wywownawczych rowniez nie
wystepuje jezeli uzyc kabli o odpowiednio duzym przekroju i odleglosci
miedzy akumulatorami sa nieznaczne........
kompletnie nie rozumiesz o czym napisalem :((((. pominac ten problem
mozesz jedynie wtedy gdy nie masz odbiornikow o znacznym poborze pradu
typu: rozrusznik, silnik elekrtyczny itp. i stosunkowo duze akumulatory.
albo nie zalezy Ci na trwalosci baterii akku.
.............
Do zrobienia solidnej
Post by Jerzy Sychut
instalacji elektrycznej na lodce nie potrzebne jest zrozumienie prawa
Ohma jezeli prostym zolnierskim jezykiem wytlumaczyc co laczyc, do
czego, czym i w jaki sposob.
.........
Tutaj sie zdecydowanie roznimy:)
prostym jezykiem to sie IHMO nie da. no chyba ze ma to byc instrukcja
krok po kroku bez zadnego tlumaczenia dlaczego tak a nie inaczej.

Stopy Wody
Waldek
Jerzy Sychut
2004-01-09 00:15:39 UTC
Permalink
Post by Waldemar Frankiewicz
jasne
Bylo uwazniej czytac i obejrzec schemat a pozniej prosic o wyjasnienia.
Na koniec podziekowac zem sie zechcial pofatygowac, a nie pisac "jasne".
Post by Waldemar Frankiewicz
tu sie grubo mylisz im wyzsza rezystancja tym wyzsze straty
W ogole sie nie myle tylko czytasz nieuwaznie.
Post by Waldemar Frankiewicz
kosztowal cos ok 400 zl.
Pewnie tubylcy okrutnie oszukuja bo za zelowy akumulator np. Tudor GEL
80 Ah zadaja 2700 koron, za Optima Bluetop 55 Ah: 2835 koron. Nie bede
sprawdzal w innych firmach bo to nie ma sensu. Nie znam polskich cen ale
nie sadze zeby byly nizsze, przyjmujac odpowiadajaca jakosc i parametry.
Post by Waldemar Frankiewicz
pewnosc ze nie wyleje ci sie elektrolit
Sa akumulatory olowiowe z ktorych nic sie nie wylewa ani niczego nie
trzeba dolewac i kosztuja czwarta czesc ceny zelowego. Tak samo, jak
akumulatorami zelowymi, mozna nimi obrocic (90 stopni). Wiem gdzie leza
dwie wyzej wspomniane zelowe Optimy ze zwarciem. Gdybys chcial je
obejrzec to moga poczekac z wyrzucaniem? Widzialem kilka innych zelowych
akumulatorow ze zwarciem wiec nie wierz w mitom.

Zwroc tez uwage ze praktykuje wsrod paru dziesiatkow tysiecy lodek
plywajacych po morzu i jak by tu powiedziec ... moje pole obserwacji
jest znacznie wieksze od najwiekszego z jakim sie mozesz spotkac.
Przypominam to bo troszke mnie irytuje pouczajacy ton Twojego pisania.
Zawsze staram sie traktowac innych jak madrzejszych od siebie czego i
Tobie zycze.
Post by Waldemar Frankiewicz
bardzo fajna "zabawka" :)))
Nie zabawka a dzialajacy przyrzad jakiego zycze w wyposazeniu kazdej
lodki. Kosztuje ~2200 koron. Mostek kosztuje jakies 120-500 koron, cena
zalezy od przewidywanego poboru pradu. Czyli za dwa zelowe akumulatory
moge kupic Controller i 4 (cztery) akumulatory olowiowe. Nawet taniej
niz myslalem lecz biorac pod uwage, ze akumulatory zelowe sa trwalsze,
to moja wyliczanka sie zgadza. Mozliwe ze sa tansze podobne przyrzady
ale nie porownywalem cen zeby sie nie martwic czy nie przeplacilem.
Post by Waldemar Frankiewicz
tylko jak to sie ma do bezpieczenstwa ale to juz OT
Zechciej sie pofatygowac do mojej emajlki aby przeczytac uwaznie co
napisalem. Niby nic takiego ale trudno dyskutowac o czyms co nie istnieje.
Post by Waldemar Frankiewicz
to blad, wbrew pozorom to bardzo wazny parametr
Zaden wazny parametr. Jezeli uzyc komponentow o wlasciwych parametrach
to niczego nie trzeba mierzyc (w szkole mierzylem i wystarczy). Nalezy
przyjac to co podane w instrukcji i nie zawracac sobie glowy. Od
mierzenia sa producenci. Gdyby kazdy mierzyl to nie byloby komu pracowac.
Post by Waldemar Frankiewicz
kompletnie nie rozumiesz o czym napisalem :((((
Widzisz, zarzucasz mi ze czegos nie zrozumialem gdy kilka razy
zaznaczylem ze piszemy o tym a nie innym ukladzie polaczen
elektrycznych. Zdecyduj sie. W owym ukladzie nie bylo zadnego
rozrusznika i odbiornikiem o najwiekszym poborze pradu byl nadajnik VHF.
Nie ma uniwersalnych rozwiazan. Rozwiazania trzeba stosowac do
konkretych problemow. Jesli zechcesz to z pamieci narysuje z 10
przykladow polaczen zasilania i mozemy podyskutowac, ale o kazdym
osobno, bo problemy sa rozne.
Post by Waldemar Frankiewicz
Tutaj sie zdecydowanie roznimy:)
Fakt. Kilka razy tu bylo o tym ze krol przed podpisaniem edyktu, co go
prawnicy stworzyli, dawal straznikowi do przeczytania ...
Post by Waldemar Frankiewicz
prostym jezykiem to sie IHMO nie da
Znam polskiego majstra od wszystkiego co rowniez przy lodkowych
instalacjach pracuje, na "czarno" zreszta. Majster chyba tylko
podstawowke skonczyl i nie mogl zadnej pracy dostac w Polsce bo
"kwalifikacji" nie posiada. Kilka razy naszkicowalem mu ten czy tamten
schemat i teraz pracuje samodzielnie. Po tej stronie Baltyku naprawia
albo montuje wszystkie rodzaje instalacji na dowolnym rodzaju lodek. Nie
takich co sa warte pare tysiecy ale pare milionow albo wiecej.

Nie odwazylbym sie puscic do takiej roboty swietnie wykszalconego
polskiego fachowca bo by cos spapapral. Spotkalem wielu takich, to wiem.
Wspomnianemu majstrowi kazda robote powierze choc czasem trzeba to czy
tamto wyjasnic, bo miewa trudnosci z czytaniem niektorych schematow. Gdy
widzi ze cos nie gra to pyta ale najczesciej nie zawraca glowy, bo wie
co i jak zrobic, do tego czesto ma wlasne i nierzadko blyskotliwe
rozwiazania. Z owym majstrem inaczej sie nie da jak z piwem podejsc i
powolutku wyjasnic, wlasnie wspomnianym zolnierskim jezykiem. Mozna byc
pewnym ze na pewno niczego nie popsuje i robote zrobi lepiej niz
najlepsi fachowcy ... czego i Ci zycze bo widze zes krzepki w szukaniu
dziury w calym i znasz sie tez na wszystkim :)
--
Jerzy Sychut, Stockholm
http://sychut.com/jerzy
Jarek Czyszek
2004-01-09 01:38:01 UTC
Permalink
Post by Jerzy Sychut
Nie odwazylbym sie puscic do takiej roboty swietnie wykszalconego
polskiego fachowca bo by cos spapapral. Spotkalem wielu takich, to wiem.
Tak mi sie przypomnialo, jak to dobrych pare lat temu w Visby stalem burta w
burte z takimi dwoma szwedzkimi luzakami. Jak jeden opowiadal, wybrali sie z
kolega na rejs urlopowy ze Sztokholmu do Malmoe i z powrotem, ale doplyneli
tylko do Visby bo tutaj spotkali taka fajna panienke, ktora to, no wiesz,
tez spedza tutaj urlop no i oni tez tutaj w takim razie... Sasiedztwo fajne
bylo bosmy razem i z panienka pogadali i kolacyjke zjedli i piwko
internacjonalnie ponad burta wymienili. W kazdym razie jakesmy odplywali to
i cume nam rzucili, i rufe odepchneli, a jak juz sie pas kilkumetrowej wody
pomiedzy nami zrobil to ten starszy zawolal:
- Do Sztokholmu plyniesz?
-
-Vasa Hamn, taka fajna marina, wiesz Vasa...
-
- Taki szwedzki zaglowiec, co jak tylko z portu wyplynal to zrobil fajt, sie
przewrocil i zatonal.
-
- Wiesz, teraz jest slawny na calym swiecie i to tam ta Vasa Hamn.
-
- Wiesz, szwedzcy inzynierowie go budowali, no i ja tez jestem szwedzkim
inzynierem. Bye, bye...

Fajni byli, straszni luzacy, tacy urlopowo bezkompleksowi, wiesz Jurek, oni
w tym muzeum co to go postawili obok tego miejsca co to ten ich sztandarowy
okret od razu fajt zrobil, to nawet taki plastyczny kinoglobus postawili z
ta bitwa pod Oliwa, co to mysmy ja wygrali, a oni w dupe dostali. Nawet
napisali, ze to Polacy wygrali, chociaz na oretach co to sie po niemiecku
nazywaly, ale pisza, ze to wowczas takie czasy byly. No, to Szwedzi
napisali, a ja sie teraz pytam ile jeszcze Szwedzi musza postawic pomnikow
bitew, ktore z nami przegrali bysmy sie w koncu wyzbyli naszych kompleksow
narodowych by jeden na drugiego nie warczal tylko dlatego ze ten drugi tez
jest Polakiem. Jak widac dziesieciolecia zamieszkiwania wsrod
bezkompleksowcow nie robia i jak Polak sie juz urodzil Polakiem to i zemrze
z bezinteresowna zawiscia do swoich rodakow. Nie ma co, fajnie jest.
Jarek
Wojtek Zientara
2004-01-09 02:40:46 UTC
Permalink
Post by Jarek Czyszek
Jak widac dziesieciolecia zamieszkiwania wsrod
bezkompleksowcow nie robia i jak Polak sie juz urodzil Polakiem to i zemrze
z bezinteresowna zawiscia do swoich rodakow. Nie ma co, fajnie jest.
Może trochę OT.
Odwiedziłem kiedyœ taki ładny zamek (tzn. raczej ruinę) w Borgholmie (nie
mylić z Bornholmem - to dla mniej zorientowanych). Zwiedzajšc ten przybytek
trafiłem na popiersie WIELKIEGO króla Szwecji etc, etc, etc.... Popatrzyłem,
popatrzyłem i powiedziałem do tego popiersia: "A Kirholm, Stary, pamiętasz?"
;-))))

Pzdr
Wojtek
Jerzy Sychut
2004-01-09 11:58:51 UTC
Permalink
Post by Jarek Czyszek
z bezinteresowna zawiscia do swoich rodakow. Nie ma co, fajnie jest.
Tak to ladnie napisales ze sie wzruszylem. Tylko ze nie calkiem
zrozumialem jakie rewelacje chciales mi przekazac. Ow majster, o ktorym
wspomnialem, niczym nie byl zawistny innym Polakom, no bo on sam, "sol
ziemi" z pod Rzeszowa, poczul sie odrzucony przez swoich i wsrod obcych
pracy poszukal. Nie pytal ile zarobi a co trzeba zrobic, bo mial
zaufania do obcych wiecej niz swoich. Pytalem skad to wzial ale nie
potrafi odpowiedziec. Pewnie juz tak ma. Faktyczne sporo mu placa bo
uczciwie pracuje. W tym samym miejscu kilku inzynierow pracowalo,
magistrow i pytali dokladnie ile zarobia i zglaszali sie po wyplate ze
skrupulatna lista przepracowanych godzin, po czym im dziekowano bo
pracowali nieuczciwie. To znaczy w ogole nie pracowali a przebywali w
miejscu pracy. Nikt ich nie pilnowal to korzystali z okazji i smiali sie
z majstra co z nimi nie chcial gawedzic i pracowal.

Byli tez inni inzynierowie co dowiedzieli sie od swoich kolegow ze
trzeba pracowac a nie gawedzic. To sie wzieli do roboty i pracowali.
Wydawalo sie ze juz wszystko zrobili a roboty przybywalo. To oni jeszcze
wiecej pracowali. Gdy zglosili sie po wyplate i dostali tyle co
majster, ktory cos na boku powolusku dlubal, zaczeli sie domagac
wiekszej zaplaty, bo przeciez po godzinach pracy zostawali i zrobili
mnostwo roboty. Dowiedzieli sie wowczas ze wieksza czesc efektow ich
pracy lezy na smietniku z powodu nieodpowiedniej jakosci i im rowniez podziekowano.

Ja tez nie jestem zawistny a tylko czasem podziwiam takich jak
wspomniany prymitywny majster i nie znajduje powodu by szanowac owych
inzynierow mimo ich swietnego wyksztalcenia i niewatpliwie wielkiej
wiedzy. Zastanow sie troszke zanim zaczniesz pisac kolejny komentarz.

Nie calkiem rozumiem watku o statku Vasa (vasa znaczy doslownie
"trzcina" i stad nazwa statku, a nie od krolewskiego nazwiska jak sie
powszechnie sadzi), co go glownie holenderski majster budowal; bo
szwedzkich inzynierow wowczas nie bylo, a tylko majstrowie z zagranicy
sprowadzani. Faktycznie szweddzcy marynarze zwrocili uwage na brak
stabilnosci przy probach biegania po pokladzie, lecz wydano majatek na
budowe, to sadzono ze jakos to bedzie i po zaladowaniu armat poplyneli,
niedaleko, z otwartymi lukami. Szwedzi sie tylko topili, a nie
podejmowali decyzji, choc to nie ma zadnego znaczenia bo i tak ci co
podejmowali decyzje (admiral Klas Fleming) byli za wysoko w hierarchii.
Winnych nie znaleziono bo owczesnie nie bylo wiedzy teoretycznej o
budowie tak duzych statkow. Jak nie mozesz sie uczyc z cudzych sukcesow
to uczysz sie z wlasnych bledow. Vasa byl budowany nie tylko po to zeby
dogladac szwedzkich interesow w Polsce ale przede wszystkim w Danii.

Gdy Szwed mowi ze inzynierem jest to znaczy ze skonczyl cos w rodzaju
polskiej zawodowki czy technikum. Jeden wielki statek co go brytyjscy
inzynierowie zbudowali tez sie utopil i co z tego wynika. Statki sie
topia, tym wiecej, tamtym mniej. Pewnie statystycznie daloby sie
wyliczyc ze tym co ich maja wiecej, wiecej statkow sie topi. Szwedzi
utopili kilka innych statkow przez glupote lub nieostroznosc i co z tego
wynika. Nie wiem. Ani sa glupsi ani madrzejsi. Sa tacy sami jak gdzie
indziej. Moze zebrali nieco inne doswiadczenia. Szwedzi przegrywali
bitwy i wygrywali. Pewnie nie ma zadnego narodu ktory by bitew nie
przegral lub nie wygral. Nie wiem po co, ale ludzie tak jakos maja ze
sie bic potrzebuja. Nie wiem po co.

Wspomniales cos o bezinteresownosci i tego tez nie zrozumialem. Akurat
nie mam kompleksow i tez nie wiem czy mam sie z tego tlumaczyc. Jestem
niewatpliwie inny niz wiekszosc tutaj czytelnikow i nie ma sie czemu
dziwic bo w koncu obracam sie w egzotycznym srodowisku, ktore na mnie
oddzialowuje, czy bym chcial czy nie. Pewnie nie jestem az takim
odmiencem zeby mnie nie lubiec, a cudze poglady nalezy szanowac nawet
gdy sie z nimi nie zgadzamy.

Na nikogo nie warcze, przynajmniej wtedy gdy pisze nic nie slychac.
Faktem jest ze czasem odczuwam bezinteresowna zawisc, ze ty tam, a my tu
i ze sie "dorobiles", a u nas drugi PRL. To tez mnie specjalnie nie
rusza aczkolwiek unikam kontaktow z takim, no bo nie wiem kto i po co ma
sie tlumaczyc. I z czego.

Gdy spytac moje dzieci o narodowosc odpowiadaja ze sa Europejczykami. To
taki najnowszy wynalazek, modny w calej Europie. Z tym ze dzieci mowily
tak gdy male byly, kilkanascie lat temu i nie przypominam sobie zebysmy
taki przedmiot przerabiali na domowych lekcjach wychowawczych. Moze tak
maja ze lepiej im byc Europejczykami niz Polakami albo Szwedami. Moze
intuicyjnie nie chca balastu narodowych obciazen. Cos w tym jest i
chetnie rozmawiam z dziecmi zeby sie wiecej dowiedziec o swojej
tozsamosci. Tej europejskiej i bez kompleksow. Bez zadnego interesu
zreszta. Tylko z ciekawosci, bo z takich dyskusji mozna sie czegos
madrego dowiedziec.
--
Jerzy Sychut, Stockholm
http://sychut.com/jerzy
Waldemar Frankiewicz
2004-01-10 00:35:40 UTC
Permalink
Jerzy Sychut wrote:
.
Post by Jerzy Sychut
Bylo uwazniej czytac i obejrzec schemat a pozniej prosic o wyjasnienia.
Na koniec podziekowac zem sie zechcial pofatygowac, a nie pisac "jasne".
bardzo ci dziekuje ze sie wogole fatygujesz
Post by Jerzy Sychut
Post by Waldemar Frankiewicz
tu sie grubo mylisz im wyzsza rezystancja tym wyzsze straty
W ogole sie nie myle tylko czytasz nieuwaznie.
bowiem jestes nieomylny, a po twojej stronie Baltyku obowiazuje twoja
lepsza fizyka gratuluje zadufania w sobie
.........
Post by Jerzy Sychut
Pewnie tubylcy okrutnie oszukuja bo za zelowy akumulator np. Tudor GEL
80 Ah zadaja 2700 koron,.......
napisalem wyraznie ze chodzi o akumulatory po "upsowe" proponuje bys
czytal uwazniej bowiem sie osmieszasz a szkoda :(

...
Post by Jerzy Sychut
Sa akumulatory olowiowe z ktorych nic sie nie wylewa ani niczego nie
trzeba dolewac i kosztuja czwarta czesc ceny zelowego. Tak samo, jak
akumulatorami zelowymi, mozna nimi obrocic (90 stopni). Wiem gdzie leza
dwie wyzej wspomniane zelowe Optimy ze zwarciem. Gdybys chcial je
obejrzec to moga poczekac z wyrzucaniem? Widzialem kilka innych zelowych
akumulatorow ze zwarciem wiec nie wierz w mitom.
co wcale nie dowodzi wyzszosci akku z plynnym elektrolitem nad zelowymi.
Kazdy z nas widzial zniszczone, uszkodzone i mie rozpatrujemy tu
konstrukcji ekstremalnych za jakiesniestwozone pieniadze tylko to co
przecietny armator ma na swojej lodce
Post by Jerzy Sychut
Zwroc tez uwage ze praktykuje wsrod paru dziesiatkow tysiecy lodek
plywajacych po morzu i jak by tu powiedziec ... moje pole obserwacji
jest znacznie wieksze od najwiekszego z jakim sie mozesz spotkac.
Przypominam to bo troszke mnie irytuje pouczajacy ton Twojego pisania.
Zawsze staram sie traktowac innych jak madrzejszych od siebie czego i
Tobie zycze.
dzieki za zyczenia a ja tobie zycze wiecej skromnosci. W poprzednich
swoich postach zwracales uwage na potrzebe min. minimalizowania strat
energii w instalacji. Sposob laczenia akumulatorow w baterie, ktory
przedstawilem pozwala te straty w jakims stopniu zmniejszyc a glownie
zwieksza trwalosc tychze akku. Przedstawilem sadze ze wystarczajaco
jasno powody dla ktorych takie a nie inne polaczenie jest kozystniejsze.
Chcesz skozystac kozystaj :)).
Natomiast wytykanie mi czy innym uczestnikom tej grupy mniejszego pola
obserwacji uwazam za conajmiej niestosowne. To ze mieszkasz w
Sztokcholnie nie czyni cie w zadnym stopniu lepszym od innych.
Post by Jerzy Sychut
Post by Waldemar Frankiewicz
bardzo fajna "zabawka" :)))
Nie zabawka a dzialajacy przyrzad .......
twoj czytnik nie wyswietla cudzyslowow i emotikonow???
Post by Jerzy Sychut
Post by Waldemar Frankiewicz
tylko jak to sie ma do bezpieczenstwa ale to juz OT
Zechciej sie pofatygowac do mojej emajlki aby przeczytac uwaznie co
napisalem. Niby nic takiego ale trudno dyskutowac o czyms co nie istnieje.
Post by Waldemar Frankiewicz
to blad, wbrew pozorom to bardzo wazny parametr
Zaden wazny parametr. Jezeli uzyc komponentow o wlasciwych parametrach
to niczego nie trzeba mierzyc (w szkole mierzylem i wystarczy). Nalezy
przyjac to co podane w instrukcji i nie zawracac sobie glowy. Od
mierzenia sa producenci. Gdyby kazdy mierzyl to nie byloby komu pracowac.
.........Rozwiazania trzeba stosowac do
Post by Jerzy Sychut
konkretych problemow.
totez napisalem ze przy niewielkich obciazeniach mozna ten problem pominac
Post by Jerzy Sychut
Post by Waldemar Frankiewicz
Tutaj sie zdecydowanie roznimy:)
Fakt. Kilka razy tu bylo o tym ze krol przed podpisaniem edyktu, co go
prawnicy stworzyli, dawal straznikowi do przeczytania ...
...
Post by Jerzy Sychut
Znam polskiego majstra ........
..(tekstu ktory tu byl nie podejmuje sie komentowac)..
........ Mozna byc
Post by Jerzy Sychut
pewnym ze na pewno niczego nie popsuje .......
... czego i Ci zycze bo widze zes krzepki w szukaniu
Post by Jerzy Sychut
dziury w calym i znasz sie tez na wszystkim :)
na szczescie nieznam sie na wszystkim i mam nadzieje ze nie bede musial.
Jesli nierozumiesz czy nie interesuje cie problem ktory przedstawilem w
moim pierwszym listelu w tej dyskusji to proponuje zakonczyc ta
dyskusje. Przytaczane przez ciebie przypowiesci o fachowcach, o Polakach
mieszkajacych za granicami naszego ciekawego Kraju nic nie wnosza do
tematu. Po co to robisz masz jakies uprzedzenia chcesz sie na kims odegrac?

Stopy Wody
Waldek
Wojtek Kasprzak
2004-01-06 22:38:55 UTC
Permalink
On Tue, 06 Jan 2004 15:46:34 GMT, Jerzy Sychut
Post by Jerzy Sychut
Zapomnialbym o czyms bardzo istotnym. Przed grzebaniem w lodkowej
instalacji warto dokladnie poznac przepisy PRS-u dotyczace urzadzen
elektrycznych. Jest tam wiele bardzo rozsadnych informacji. Znalezc je
mozna miedzy innymi pod <http://sychut.com/nav/el/PRS-czescV.html>.
To ja pracowicie wklepuje zeby Ci wyslac. Juz nawet doszedlem do
"4. Rozdzial energii elektrycznej." .....
Ach te skanery, OCeRy i takie tam inne, rece opadaja ;-(())))
Post by Jerzy Sychut
....................... Cena dzialajacej lampki
zaczynala sie powyzej 100$. Robic tez nie zamierzam bo nie sztuka
polutowac sprawny uklad ale sztuka zrobic odpowiednia oprawke i
zabezpieczyc przed zwarciem wplywami atmosferycznymi (sol).
Z robieniem elektroniki uzytkowej dla siebie jest jak z robieniem
(utrzymywaniem) swojej lodki to trzeba lubic - inaczej nie nalezy sie
za jedno lub drugie brac.
Post by Jerzy Sychut
Nie wiem czy z nasza elektrodyskusja nie powinnismy sie przeniesc gdzie
indziej, bo przypuszczam ze wiekszosc czytelnikow to czarterowcy i jako
konsumenci raczej nie specjalnie zainteresowani subtelnosciami elektryki lodkowej.
Mysle ze elektrodyskusja interesuje wiele osob, czarterowcow tez.

pozdrawiam, wojtek
Post by Jerzy Sychut
Bo stawia na glowie normalny sposob czytania.
Dlaczego to jest takie beznadziejne?
Odpowiadanie nad cytatem.
Co jest najwieksza plaga grup newsowych?
Tomek Janiszewski
2004-01-08 16:58:28 UTC
Permalink
Post by Kuba Gwiazdowski
Bo stawia na glowie normalny sposob czytania.
Dlaczego to jest takie beznadziejne?
Odpowiadanie nad cytatem.
Co jest najwieksza plaga grup newsowych?
Wojtku, będę mógł się tym posłużyć na wypadek dyskusji z "666"? ;-)

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Tomek Janiszewski
2004-01-07 08:49:19 UTC
Permalink
w starej tablicy mialem szepejo ktore kontrolowalo wszystkie zrodla
zasilania. Podobno najlepsze, amerykanskie. Nie wiem czy go nie
wyrzucilem, ale jak jeszcze jest to Ci podaruje. Zaoszczedzisz sobie
klopotu robienia nowego urzadzenia. Z tym ze jak podlaczysz i dokladnie
pomierzysz spadki napiec to pewnie rozejrzysz sie za smietnikiem. Szukac?
Obawiam się że na Orionie z miniaturowymi akumulatorkami mi się nie przyda, i
to nie tyle ze względu na spadki napięć co spory prąd zużywany na własne
potrzeby. Ale mógłbym przeanalizować jego działanie. Jeśli zatem wybierasz
się na jakiś SIZ (choćby do Warszawy, z okazji Targów WiW) to czemu nie?
Post by Tomek Janiszewski
Ale oczywiście odłączenie prądu po naładowaniu
akumulatora jest jak najbardziej celowe.
Odlaczanie akumulatora powinno byc mozliwe tylko wylacznikiem glownym
albo bezpiecznikiem. Wylaczanie zasilania po naladowaniu powinno sie
zostawic odpowiednim urzadzeniom.
Echhhh :-( ależ nie miałem na myśli ręcznego odłączania, i to jeszcze całego
akumulatora od instalacji, ale przeciwnie, AUTOMATYCZNE odłączenie prądu
ŁADOWANIA!!!
Jak bym nie liczyl to wychodzi mi ze koszt uzywania akumulatorow NiCd jest
ze 3-4 razy wyzszy od olowiowych.
Cóż, aż tak dokładnych wiadomości nt konkretnych typów akumulatorów to nie
mam, aby polemizować. Ale patrząc ze swej strony, też mógłbym zacząć liczyć,
ile to kompletów zwykłych bateryjek R20 mógłbym kupić za cenę jednego
kompletu akumulatorków. I jeszcze odpadłyby wszelkie kłopoty z ładowaniem...
Post by Tomek Janiszewski
czy jesienią ale i "klimę" w środku lata ;->
Uwazam ze na Mazury nie powinno sie wpuszczac lodek bez klimatyzacji i
maszyn do lodu.
No tak, a wszystko to zaczęło się od tego, że kiedyś operator śluzy w Karwiku
nie chciał wpuszczać jachtów nie posiadających s(raj)perek. ;-( (Nie uważam
zresztą aby przy ich pomocy można było rozwiązać problem "okupacji" brzegów;
co najwyzej cała gleba zacznie się zmieniać w jedno wielkie g...) Na początek
proponowałbym wprowadzić zakaz wpływania na Mazury jachtami o długości
poniżej 9m - rzekomo w trosce o bezpieczeństwo, no bo przecież na Śniardwach
może zrobić się taaaaka fala... ;->
Post by Tomek Janiszewski
400W - dla mnie to 100x za dużo ;-)
Oj, duzo i tez duzo kosztuje. Kto wie czy nie tyle co "Orionek".
Miałem na myśli raczej samodzielne zbudowanie czegoś takiego, z
wykorzystaniem jakiegoś miniaturowego silniczka elektrycznego w roli
prądnicy, w ostateczności nawet dynama rowerowego.
Pomysl lepiej o baterii slonecznej, bo to najbardziej niezawodne zrodlo
energii.
I w realiach PRL-bis niestety także bardzo drogie :-(
Przez wiele lat nie mialem innego zrodla energii i bylem zadowolony.
Z tym ze nie nalezy kupowac najtanszej baterii bo korzysci beda male.
Dokładnie. Trafiły mi się kupione na "pchlim targu" od "ruskich" takie
plastikowe, rozlatujące się w rękach "tabliczki". Róznie to z nimi bywało: w
jednych od wilgoci pofałdowała się fibrowa (!) płytka do której były
przyklejone ogniwa (i oczywiście popękały skutek tego), w innych płytki
krzemowe połączone między sobą "na sztywno" pokruszyły się z czasem chyba od
zmian temperatury, jeszcze inne jakoś nie popękały, za to pozbawione
wszelkiej ochrony skorodowały od wilgoci... Zostało mi jeszcze kilka sztuk,
ale gdybym miał ich użyć, musiałbym wykonać solidną obudowę. Experymentowałem
też z "ładowarkami słoncznymi" produkcji oficjalnie niemieckiej a faktycznie
to chyba chińskiej; te miały przynajmniej przyzwoite obudowy, które dodatkowo
zahermetyzowałem. Co z tego, skoro po roku użytkowania wydajność spadła do
połowy?
Powinna miec co najmniej 30 W
Dla mnie wystarczyłoby 5W, bo więcej "nie przełkną" moje akumulatorki. Ale
nadmiar mocy też się może przydać - będzie lepiej ładowała w pochmurne dni.
i byc tak zrobiona zeby mozna bylo po niej chodzic.
Ale nie polecałbym takich zwijanych "dywaników" - ogniwa amorficzne mają
najniższą sprawność, i do tego jeszcze degradują się bardzo szybko.
Do tego solidny regulator. Trzeba uwazac, bo sprzedawcy wciskaja tanie
badziewie zuzywajace sporo energii.
A co taki regulator ma robić? Ograniczać maxymalny prąd ładowania
akumulatora, gdyby Słońce świeciło "za mocno"? Z takimi tandetnymi ogniwami
nie miałem problemów z nadniarem mocy, przeciwnie starałem się "wycisnąć" jak
najwięcej tego co było można uzyskać. Temu właśnie miał służyć układ
dopasowujący energetycznie baterię słoneczną do akumulatorków, niestety
utracony wraz z klubowym jachtem. Ale "dokumentację" zachowałem; gdyby
trafiła mi się lepsza bateria słoneczna (lub prądnica wiatrowa - w jej
przypadku taki regulator też byłby pożyteczny), możnaby rozbudować go o
funkcję ograniczania prądu ładowania, a także i napięcia końcowego ładowania.
Mozna tez eksperymentowac ale gdy policzyc wszystkie czesci, obudowe i
robote to pewnie taniej wyjdzie kupic gotowy.
A zamiast inwestować we własnego Oriona pewnie taniej byłoby wyczarterować na
te dwa tygodnie jakieś "koromysło" ;-P
Zakladam ze kable powinny byc tak przymocowane zeby nic nie spadlo czy
sie samoczynnie rozlaczylo.
Racja, ale ostrożność nie zawadzi. Na wszelki więc wypadek postanowiłem te
kable odseparować od siebie "mechanicznie". Niewile zachodu, a poczucie
bezpieczeństwa większe.
Przed grzebaniem w lodkowej instalacji warto dokladnie poznac przepisy PRS-
u dotyczace urzadzen elektrycznych.
Bardzo pobieżnie jak na razie przejrzałem, długie to, ale z pewnością może
się przydać. Oby tylko jakiś inspektor arcyzwiązunia nie zaczął mi grzebać w
instalacji podczas obowiązkowego (miejmy nadzieję że jednak nie) "przeglądu
technicznego".
Post by Tomek Janiszewski
BTW: otrzymałeś moją odpowiedź (datowaną na 18.12.2003)
Pewnie otrzymalem ale pewnie uwazalem watek za wyczerpany i nie
odpisalem. Czy to tam pisales zes sie piwa napil w Kliprze?
Jeśli chodzi o ścisłość: napisałem "wypiłem w Kliprze, nie na kliprze" :-))
Post by Tomek Janiszewski
Niestety każdorazowe zapalanie i gaszenie lamp naftowych jest uciążliwe,
także i na morzu
Zapewniem Cie ze jest to czynnosc bardzo latwa i nieuciazliwa.
Ale nie tak prosta jak sięgnięcie do wyłącznika.
Zaleta swiatla lampy naftowej jest rowniez przyjemne cieplo.
No i specyficzny zapaszek, chyba że użyje się droższej, "kosmetycznej" nafty.
Nawet latem temperatura balyckiego powietrza spada do 10-14 stopni.
Zgadza się. Ale to i tak nie ogrzeje sternika w kokpicie.
Przygladalem sie lampkom diodowym i nie widze powodu by placic krocie
za cos co dziala. Cena dzialajacej lampki zaczynala sie powyzej 100$.
Bo to jest NOWOŚĆ!!! :->>>>>>
Robic tez nie zamierzam bo nie sztuka polutowac sprawny uklad ale sztuka
zrobic odpowiednia oprawke i zabezpieczyc przed zwarciem wplywami
atmosferycznymi (sol).
Wpływu soli niestety póki co nie mam możliwosci sprawdzić, ale rozwiązań jest
wiele. Choćby lakierowanie płytek lub nawet zalewanie żywicą epoxydową.
Post by Tomek Janiszewski
Faktycznie, może zakłócać elektronikę
Jezeli na lodce plywajacej po morzu istnieje prawdopodobienstwo, ze cos
bedzie zle dzialac nalezy przyjac, iz na pewno bedzie zle dzialac i
rozejrzec sie za dzialajacym rozwiazaniem.
Albo najpierw sprawdzić, czy to "prawdopodobieństwo" nie mieści się w
kategorii tzw. "zagrożeń hipotetycznych". I oczywiście na wszelki wypadek
mieć coś alternatywnego (tu: mniej skuteczną ale nie zakłócającą żarówkę).
Wskazania kompasu moze zaklocac kazde pole magnetyczne i to nawet
znajdujace sie dalej niz metr od kompasu. Kiedys malo sobie (i lodce)
krzywdy nie zrobilem, bo nie zwrocilem uwagi na zaklocenia kompasu,
ktorych zrodlem byl lezacy w poblizu namiernik kompasowy.
Namiernik? Tzn. taki "celownik" nakładany na kompas? To z czego był on
zrobiony? Czy może namiernik z własnym kompasem? Tyle że w tym drugim wypadku
było to STAŁE pole magnetyczne. W dodatku wytwarzane przez igłę, która
przecież musi być mocna "sprżężona" z otoczeniem aby kompas działał. Pole
stałe wytwarzają m. in przetwornice stosowane w tandetnych, "campingowych
lampach świetlówkowych. Ale nie moja lampka, gdzie jest użyty układ
przeciwsobny. Zresztą byle "radyjko" ze swoim głośniczkiem
magnetoelektrycznym wytwarza pewnie dużo silniejsze pole. Pzynajmniej w
dostatecznej bliskości.
Post by Tomek Janiszewski
Na pewno nie na odległość 200m, a z 600m to widać je... w dzień
Post by Jerzy Sychut
Widac z takiej samej odleglosci w dzien jak i w nocy.
Może w nocy są celowo przyciemniane, aby nie myliły się ze światłami na
bliższych skrzyżowaniach? Od kilkunastu lat używam na rowerze zbudowanej
samodzielnie pozycyjnej lampy diodowej o mocy 0,6W - dokładnie takiej jak
lampka ze zwykłą żaróweczką. Ale jej siła świecenia daje się porównać raczej
z lampami pozycyjnymi samochodów. Trudno się temu dziwić - nie traci się
przecież światła na filtrowaniu przez czerwony klosz.
Nie wiem czy z nasza elektrodyskusja nie powinnismy sie przeniesc gdzie
indziej, bo przypuszczam ze wiekszosc czytelnikow to czarterowcy i jako
konsumenci raczej nie specjalnie zainteresowani subtelnosciami elektryki lodkowej.
Tez się obawiałem że inni zaczynają już mieć tego dosyć (podobnie jak w
przypadku pamiętnej dyskusji z Witkiem Chocholakiem (wątek "HONDA BF2") Ale
Wojtek Kasprzak tym razem udzielił nam aprobaty :-)
Chyba ze wyczerpalismy temat?
Jeśli już się zmęczyłeś to może być EOT. Z całą pewnością warto będzie do
niego powrócić, gdy wreszcie zrobię tę instalację na jachcie. Podstawowa
rzecz - to szafka z akumulatorkami, bez niej można tylko "teoretyzować"...

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Jerzy Sychut
2004-01-07 20:03:34 UTC
Permalink
Post by Tomek Janiszewski
Ale mógłbym przeanalizować jego działanie
Zeby dokladnie opisac jak to dziala musialbym podlaczyc do lodkowej
instalacji i w odpowiednie miejsca wetknac kilka przyrzadow pomiarowych.
Urzadzenie jest zalane zywica i nie mialem zadnego schematu oprocz
instrukcji podlaczenia, ktora wyrzucilem bo kilka przewodow potrafie
podlaczyc bez sciagawki. Do Warszawy sie nie wybieram. Nawet gdy jade
gdzies dalej w Polske, to starannie omijam wszystkie przystanki, do
ktorych rowniez nalezy Warszawa. Pewnie latem zajrze do tego czy tamtego
portu na Baltyku o czym nie omieszkam zawiadomic.
Post by Tomek Janiszewski
I w realiach PRL-bis niestety także bardzo drogie :-(
Gdy kupowalem swoja baterie w 1988 roku kosztowala krocie ale dzieki
temu wydatkowi moglem uzywac elektrycznosci chocby do oswietlenia
kompasu i lampki topowej. Nie mialem wowczas innej mozliwosci ladowania
akumulatorow poza przyniesieniem do domu, a zeglowalem po 2-3 tysiace Mm
w ciagu sezonu. Glownie po szkierach i bez silnika.
Post by Tomek Janiszewski
Co z tego, skoro po roku użytkowania wydajność spadła do połowy?
Wniosek z tego nasuwa sie prosty, ze nalezy kupowac takie baterie jakich
uzywa NASA. Powaznie.
Post by Tomek Janiszewski
Ale nie polecałbym takich zwijanych "dywaników" - ogniwa amorficzne mają
najniższą sprawność, i do tego jeszcze degradują się bardzo szybko.
Na stronie <http://www.sunwind.se/under_baten/solpaneler_1.html> jest
kilka ilustracji baterii slonecznych, te ktore polecam na lodce nazywaja
sie "Solarex MSX-30L", "SWM35" oraz "SWM50" i sa w kolorze niebieskim.
Wedlug opinii sprzedawcow z SunWind umozliwiaja efektywne ladowanie
nawet przy kacie do 15 stopni (do slonca) i po ewentualnym
zacienienieniu czesci powierzchni napiecie ladowania zmniejsza sie proporcjonalnie.

Opinia sprzedawcow potwierdzaja obserwacje na mojej i na innych lodkach.
Nie zauwazylem zmiany parametrow mimo kilkunastu lat uzywania. Teraz
produkowane baterie maja podloze ze stali nierdzewnej, a nie z
anodowanego aluminium jak moja i jezeli sie czegos obawiam to
skorodowania aluminium, ale uszkodzone miejsca polakierowalem i wyglada
na to ze sie bateria szybko nie rozleci. Byc moze moja stara bateria
jest nieco inna, bo na przyklad SunWind podaje maksymalne napiecie 16.5
V, gdy moja pokazuje nawet 19,5 V. Gdy kupilembaterie podlaczylem
bezposrednio zarowki i w letnim sloncu zarowka 10 W swiecila pelnym
swiatlem ale po dodaniu zarowki 5 W sila swiatla nieco oslabla. Gdy
zmierzyc prad ladowania w podobnych warunkach to przyrzad pokazuje ~1,2
A. Uwazam to za bardzo zadawalajacy rezultat.

Zapewne negatywne opinie slyszales o bateriach FLX w opalizujacych
kolorach od szarego do brazowego (sa tez jakies fiolety i zieleniny),
ktore faktycznie sa nieco mniej wydajne lecz ich zaleta jest mozliwosc
polozenia lub zawieszenia w dowolnym miejscu. Mozna zawiesic jak pranie
na sznurku i kabel wetknac w najblizsze gniazdko. Byc moze nie jest to
ten sam typ ktory mam na mysli bo te baterie FLX pokazane na zdjeciu
maja jakis inny kolor. Jak znajde odpowiednia fotografie to podam link.
Sprzedawca nie podaje okresu gwarancji zachowania parametrow wiec pewnie
cos jest w tym co twierdzisz.

Baterie w kolorze szarym (SunWare) sa mniej efektywne od tych co maja
kolor niebieski i bardzo wrazliwe na kat ustawienia do slonca.

Jezeli chcesz uzyc baterii slonecznej o mocy mniejszej niz 20 W to nie
potrzebujesz zadnego regulatora. Wystarczy tylko dioda zeby napiecie z
akumulatorow nie wedrowalo do baterii. Nie zaszkodzi przypomniec ze
bateria na lodce powinna byc takiego rodzaju zeby sie dalo po niej
chodzic bez obawy uszkodzenia. Kolega kupil tanie baterie w Niemczech i
bardzo sie cieszy ze sie mu udalo sprzedac lodke z tymi bateriami bo
pozytku mial niewiele. Byly to szare baterie w aluminiowych ramach
normalnie stosowane do lapania energii w domku letniskowym.
Post by Tomek Janiszewski
A zamiast inwestować we własnego Oriona pewnie taniej byłoby wyczarterować
Nie zaszkodzi plywac innymi lodkami gdy sie nadarzy okazja ale bez
"Orionka" trudno plywac kolo domu. Zreszta pewnie mozna nawet dalej. Nie
widzialem tej lodki z bliska i teraz gdy patrze na zdjecie z opisem
widze ze niewiele krotsza od mojej i pewnie wiecej prestrzeni pod
pokladem. Mniejszymi lodkami przeplywali Baltyk to nie rozumiem czemu
sie tak trzymasz Wisly. Zebys choc do Zatoki Gdanskiej poplynal a nie
jezdzil po Pisie czy innych strumykach. Kolega poplynal kiedys podobna
lodka najpierw do Szczecina a pozniej do Amsterdamu. Tylko balast miala,
nie miecz. Podobna lodka peta sie u mnie na przystani lecz nikt jej nie
chce bo nie ma nic oprocz kadluba z balastem.
Post by Tomek Janiszewski
Na wszelki więc wypadek postanowiłem te
kable odseparować od siebie "mechanicznie"
W Elfie sa specjalne rurki ochronne przeciete na calej dlugosc,
umozliwiajace wetkniecie dodatkowego kabla. Sa bardzo solidne i warto
ich uzywac. Przypominaja plastikowe kolka w zeszycie.
Post by Tomek Janiszewski
Oby tylko jakiś inspektor arcyzwiązunia nie zaczął mi grzebać
Nie mysl o sprawdzaniu przez inspektora, a o zrobieniu DOBRZE. Wiele sie
zlego mowi o inspektorach PRS-u a odnioslem inne wrazenie gdy
podgladalem kilka przegladow technicznych w Gdyni oraz w Szczecinie i
rozmawialem z inspektorami. Okazywali sie bardzo sensownymi ludzmi
ktorzy tez nie specjalnie przepadaja za biurokratycznymi wymaganiami i
chetnie sluza pomoca zeby wskazac ewentualne usterki. Korzystam chetnie
z takich rad i dobrze na tym wychodze.
Post by Tomek Janiszewski
No i specyficzny zapaszek, chyba że użyje się droższej, "kosmetycznej" nafty.
Nafta o specyficznym zapaszku (taka z CPN czy jak sie to teraz nazywa)
raczej sie nie nadaje na lodke. Przypadkowe rozlanie moze przyprawic o
mdlosci najbardziej odpornego na morska chorobe. Lepiej uzywac wlasnie
tej drozszej.
Post by Tomek Janiszewski
Bo to jest NOWOŚĆ!!! :->>>>>>
Jaka nowosc. Lampy diodowe sprzedaje sie od kilkunastu lat.
Post by Tomek Janiszewski
Choćby lakierowanie płytek lub nawet zalewanie żywicą epoxydową.
Przerabialem sporo ukladow domowym sposobem zabezpieczonych zywica czy
podobnie i nie nabralem zaufania. Przy czym cena komponentow czesto
przewyzsza wartosc gotowego urzadzenia. Zeby kupic opornik czy diode
musze wyciagnac pieniadze z wlasnej kieszeni.
Post by Tomek Janiszewski
Namiernik? Tzn. taki "celownik" nakładany na kompas?
Namiernik kompasowy to przyrzad do mierzenia katow z wbudowanym kompasem
magnetycznym i z celownikiem. Sa tez namierniki bez kompasu a tylko z
tarcza podzielona na 360 stopni i z celownikiem. Do mierzenia katow
mozna tez uzywac sekstansu albo lornetki z wbudowanym namiernikiem
kompasowym. Jak zes sternik to powinienes o tym wiedzec ... a ja Cie
namawiam na morze.
Post by Tomek Janiszewski
podobnie jak w przypadku pamiętnej dyskusji
z Witkiem Chocholakiem (wątek "HONDA BF2")
Gdybys wymazywal nieco wiecej niz to robisz to owa dyskusja moglaby byc
nawet interesujaca, ale powtorzenia z kilku kolejnych emajlek potrafia
wyprowadzic z rownowagi najbardziej cierpliwego bo trudno znalezc tresc.
Swoja droga czasem sie dziwie silnikowym dyskusjom, a to dlatego, ze nie
bardzo wiem po co grzebac w nowym silniku jezeli sie cos nie popsulo.
Nowoczesne silniki rzadko sie psuja gdy w nich nie dlubac.
--
Jerzy Sychut, Stockholm
http://sychut.com/jerzy
Tomek Janiszewski
2004-01-08 12:50:59 UTC
Permalink
Post by Jerzy Sychut
Urzadzenie jest zalane zywica i nie mialem zadnego schematu oprocz
instrukcji podlaczenia, ktora wyrzucilem bo kilka przewodow potrafie
podlaczyc bez sciagawki.
No to chyba trudno będzie z tego zrobić użytek :-( Za to swoje rozwiązania,
przydatne na jachtach śródlądowych choć niekoniecznie na morskich opiszę
pewnie na łamach "EP" tak jak opisałem tamtą świetlówkę.
Post by Jerzy Sychut
Do Warszawy sie nie wybieram.
A miałem nadzieję że przynajmniej na SIZ przyjedziesz... :-(
Post by Jerzy Sychut
Pewnie latem zajrze do tego czy tamtego portu na Baltyku o czym
nie omieszkam zawiadomic.
Ale mała szansa abym ja tam przyjechał. Bo na pewno póki co nie dopłynę, o
czym dalej.
Post by Jerzy Sychut
Gdy kupowalem swoja baterie w 1988 roku kosztowala krocie ale dzieki
temu wydatkowi moglem uzywac elektrycznosci
I na pewno to był sensowny wydatek.
Post by Jerzy Sychut
Nie mialem wowczas innej mozliwosci ladowania akumulatorow poza
przyniesieniem do domu
Akurat to dla mnie najmniejszy problem - zmieściłyby się w paru kieszeniach.
Gorzej gdyby "skończyły się" na tydzień przed zakończeniem mazurskiego rejsu.
Wtedy bez takiej czy innej ładowarki pozostałyby mi tylko świeczki lub zakup
ośmiu zwykłych bateryjek. Silnik Honda BF2 nie posiada gniazdka do ładowania,
zresztą zamiast przerabiać benzynę na prąd ekonomiczniej byłoby pewnie używać
lampy naftowej.
Post by Jerzy Sychut
Wniosek z tego nasuwa sie prosty, ze nalezy kupowac takie baterie jakich
uzywa NASA. Powaznie.
Chętnie kupiłbym taką baterię - choćby o mocy paru watów. O ile i jej cena
nie okazałaby się porównywalna z ceną Orionka...
Post by Jerzy Sychut
Na stronie <http://www.sunwind.se/under_baten/solpaneler_1.html> jest
kilka ilustracji baterii slonecznych, te ktore polecam na lodce nazywaja
sie "Solarex MSX-30L", "SWM35" oraz "SWM50" i sa w kolorze niebieskim
Te wszystkie kolorowe warstewki mają na celu wykorzystanie promieni
odbijających się od płytki krzemowej. Mają tak dobraną grubość że odbijają
wewnętrznie najbardziej użyteczne długości fal - czerwone i podczerwone,
kierując je z powrotem w kierunku płytki. Pozostaje mało przydatne światło
niebieskie, które po odbiciu od krzemu wydostaje się na zewnątrz nadając
baterii charakterystyczną barwę (tak jak to się dzieje z olejem rozlanym na
wodzie).
Post by Jerzy Sychut
Nie zauwazylem zmiany parametrow mimo kilkunastu lat uzywania.
I tak powinno być: światło słoneczne to przecież nie to samo co
promieniowanie kosmiczne - a przecież inne elementy półprzewodnikowe w
ziemskich warunkach praktycznie "żyją wiecznie".
Post by Jerzy Sychut
Teraz produkowane baterie maja podloze ze stali nierdzewnej, a nie z
anodowanego aluminium jak moja
Przynajmniej na śródlądziu nie musiałbym obawiać się korozji aluminium.
Post by Jerzy Sychut
Byc moze moja stara bateria jest nieco inna, bo na przyklad SunWind
podaje maksymalne napiecie 16.5V, gdy moja pokazuje nawet 19,5 V.
Podejrzewam że raczej producent miał na myśli napięcie pod obciążeniem.
Na "biegu jałowym" może okazać się nieco wyższe.
Post by Jerzy Sychut
Gdy kupilem baterie podlaczylem bezposrednio zarowki i w letnim sloncu
zarowka 10 W swiecila pelnym swiatlem ale po dodaniu zarowki 5 W
sila swiatla nieco oslabla.
To zrozumiałe: charakterystyka prądowo - napięciowa baterii słonecznej
przypomina charakterystykę diod półprzewodnikowych połączonych w szereg -
i "podniesionych" o taką wartość prądu jaką mierzy się na zaciskach zwartych
bezpośrednio amperomierzem. W miarę jak dołączalibyśmy np. kolejne żarówki
napięcie bateri malałoby zrazu powoli - tak jak powoli maleje napięcie na
zaciskach przewodzącej diody w funkcji malejącego prądu. Dopiero gdy prąd
płynący przez żarówki stałby się porównywalny z prądem zwarciowym - napięcie
spadłoby gwałtownie. W praktyce charakterystyka prądowo - napięciowa opada
szybciej przy małych pradach obciążenia, i mniej gwałtownie przy dużych.
Świadczy to o istnieniu defektów w strukturze fotoogniw, i może być jednym z
kryteriów oceny jakości baterii.
Zauważ że w obu krańcowych przypadkach - zwarcia i rozwarcia - moc oddawana
do obciążenia jest równa zeru. Istnieje zatem taka wartość obciążenia, dla
którego moc oddawana jest maxymalna. Przy tym napięcie na obciążeniu w
warunkach takiego dopasowania energetycznego niekoniecznie musi okazać się
równe napięciu na akumulatorze, co więcej - napięcie to zmienia się w funkcji
oświetlenia, zaś napięcie na akumulatorze - w funkcji stanu naładowania. Stąd
właśnie celowe jest uzycie regulatora extremalnego - takiego "transformatora"
o "przekładni" automatycznie zmieniającej się tak aby bateria słoneczna
pracowała zawsze w warunkach dopasowania.
Post by Jerzy Sychut
Gdy zmierzyc prad ladowania w podobnych warunkach to przyrzad pokazuje
~1,2A. Uwazam to za bardzo zadawalajacy rezultat.
Ma się rozumieć. Dla mnie to trzykrotnie za dużo, ale ogranicznik prądu
ładowania potrafiłbym zrobić bez trudu, w zamian za to miałbym zapewnione
ładowanie pełnym prądem nawet przy niepełnym oświetleniu.
Post by Jerzy Sychut
Zapewne negatywne opinie slyszales o bateriach FLX
FLX to pewnie znaczy flex - giętkie. To właśnie miałem na myśli.
Post by Jerzy Sychut
Sprzedawca nie podaje okresu gwarancji zachowania parametrow wiec pewnie
cos jest w tym co twierdzisz.
Ogniwa amorficzne stosuje się powszechnie w kieszonkowych kalkulatorach.
Zużywają one tak mało prądu, ze nawet częściowo zużyte ogniwa z powodzeniem
wystarczają. A zużycie ich polega na rekrystalizacji bezpostaciowego krzemu -
tak jak krystalizuje miód w słoiku, tak jak powoli krystalizuje początkowo
bezpostaciowy, aktywny chemicznie siarczan ołowiu na elektrodach
rożładowanego akumulatora kwasowego, dając nieaktywny chemicznie krystaliczny
produkt. Ten właśnie proces nosi nazwę "zasiarczania akumulatora" i prowadzi
do jego zużycia.
Post by Jerzy Sychut
Baterie w kolorze szarym (SunWare) sa mniej efektywne od tych co maja
kolor niebieski i bardzo wrazliwe na kat ustawienia do slonca.
Bo nie mają warstwy antyreflexyjnej.
Post by Jerzy Sychut
Jezeli chcesz uzyc baterii slonecznej o mocy mniejszej niz 20 W to nie
potrzebujesz zadnego regulatora.
O ile mam akumulatory o dostatecznie dużej pojemności, zdolne "przełknąć" bez
szkody dla siebie cały prąd łądowania. 20W - to prawie 1A prądu, zatem
powinienem mieć akumularory o pojemności przynajmniej 10Ah. W praktyce dobrze
byłoby mieć trochę większe, na wypadek gdyby fotobateria okazała się
nieco "za dobra".
Post by Jerzy Sychut
Wystarczy tylko dioda zeby napiecie z akumulatorow nie wedrowalo do
baterii.
W przypadku regulatora extremalnego, jaki zainstalowałem na jachcie klubowym
rolę tę pełniła wyjściowa dioda prostownicza wchodząca w skład przetwornicy
regulatora. Uniknąłem zatem stosowania jeszcze jednej diody włączonej z nią w
szereg - dokładnie z tych powodów o których pisałeś w pierwszych postach.
A regulator działał naprawdę: można było obserwować rytmiczne, minimalne
drgania wskazówki amperomierza, w miarę jak regulator "poszukiwał"
optymalnych warunków ładowania. Ciekaw jestem czy działałby jeszcze po tych
dwóch latach przebywania wewnątrz zniszczonego, zawilgoconego jachtu - ale
straciłem już nadzieję odzyskania czegokolwiek od tych złodziei z AZS. Skoro
poważny człowiek, nominalnie piastujący funkcję prezesa środowiska
warszawskiego przyznaje, że nie jest w stanie wpłynąć na postępowanie swojego
podwładnego... Mogę sobie dalej pisać na Berdyczów - nie raczyli nawet
odpowiedzieć na moje żądanie zwrócenia mi tego wszystkiego, co wykonałem dla
klubowego jachtu na własny koszt...
Post by Jerzy Sychut
bateria na lodce powinna byc takiego rodzaju zeby sie dalo
po niej chodzic bez obawy uszkodzenia.
Najchętniej widziałbym taka baterię wkomponowaną w forluk - Orion ma bowiem
obszerne okna (w tym przednie, dzięki któremu w warunkach "żeglarskiego
bluesa" - deszcz, wiatr <1B - można "powozić" z wnętrza kabiny "lejcami"
przywiązanymi do rumpla :-) ), dzięki czemu przezroczysty forluk nie jest
potrzebny.
Post by Jerzy Sychut
pozytku mial niewiele. Byly to szare baterie w aluminiowych ramach
normalnie stosowane do lapania energii w domku letniskowym.
Podejrzewam że w PRL-bis i takie baterie kosztowałyby krocie. Zresztą
obojętnie na śrdlądziu czy na morzu - hermetyczność baterii jest konieczna,
bo wilgoć + fotoprąd = korozja elektrochemiczna.
Post by Jerzy Sychut
Post by Tomek Janiszewski
A zamiast inwestować we własnego Oriona pewnie taniej byłoby wyczarterować
Nie zaszkodzi plywac innymi lodkami gdy sie nadarzy okazja ale bez
"Orionka" trudno plywac kolo domu.
I to było moje najdonioślejsze "odkrycie" minionego sezonu: naprawdę można
pływać we własnym mieście, nie trzeba jeździć nawet do Zegrza.
Post by Jerzy Sychut
Nie widzialem tej lodki z bliska i teraz gdy patrze na zdjecie z opisem
widze ze niewiele krotsza od mojej i pewnie wiecej prestrzeni pod
pokladem.
Miejsca może i nie tak mało - ale w porównaniu z jeszcze krótszymi łódkami
jak Foka 1 i Bez 4. Można było korzystniej wygospodarować miejsce gdyby
przedsunąc kokpit do tyłu zmniejszając achterpik i wydłużając kabinę (do tyłu
i do przodu) poszerzając ją o kilkanaście cm kosztem półpokładów po których i
tak się nie chodzi, skracając nieco hundkoje... Trzymając się tego co mam
mogę jedynie optymalnie zagospodarować isniejące miejsce: zainstalować
jednopalnikowy kambuz po lewej stronie między koją dziobową a hundkoją
rezygnując z ewentualnego piątego miejsca do spania w poprzek jachtu (co i
tak nie jest praktyczne, podobnie jak pływanie w 5 osób); zawiesić "pawlacz"
pod fordekiem (co już zrobiłem, i bardzo przydało mi się na Mazurach,
przynajmniej mogłem tam póki co trzymać żarcie we w miarę higienicznych
warunkach; wstawić szafki pod zejściówką obok skrzynki mieczowej (dotychczas
zupełnie nie wykorzystane miejsce, zawiesić obszerne szafki obok zejściówki
na tylnych ściankach kabiny (właśnie jedna z tych szafek którą aktualnie
buduję będzie mieścić oprócz artykułów żywnościowych także elementy
instalacji elektrycznej: akumulatorki, regulator i wszelkie przetwornice
oświetleniowe, bo i oświetlenie nawigazyjne na LED-ach pewnie kiedyś
wykonam); zresztą akurat te szafki wywołują kontrowersje w oczach niektórych:
wydłużają hundkoje kosztem kabiny tak że tylko głowa wystaje z
takiej "trumny".
Post by Jerzy Sychut
Mniejszymi lodkami przeplywali Baltyk to nie rozumiem czemu
sie tak trzymasz Wisly. Zebys choc do Zatoki Gdanskiej poplynal a nie
jezdzil po Pisie czy innych strumykach. Kolega poplynal kiedys podobna
lodka najpierw do Szczecina a pozniej do Amsterdamu. Tylko balast miala,
nie miecz.
Ano właśnie. Cięzki miecz może "rozchwiać" skrzynkę mieczową na morskiej
fali. Poza tym Orion jest raczej "wywracalny". Należałoby też zastosować
solidniejszy maszt olinowany topowo, i w ogóle mocniejszy osprzęt. No i gdzie
zmieścić stanowisko nawigacyjne. WC itd? Zostałaby pewnie do dyspozycji
tylko jedna koja. Wreszcie, wracając do tematu wątku: moje akumulatorki
byłyby stanowczo za małe na całonocne żeglowanie z atestowaną lampą. Zresztą
co się będę na ten temat wypowiadał, niech to zrobi Cypis, pływający po
Bałtyku balastową Gigą, trochę większą ale zdecydowanie cięższą od Oriona.

Za to mając miecz mogę bez obaw żeglować właśnie po Wiśle. Każdy orze tam
gdzie może (morze?) ;-) Niechaj to żeglarze wżdy postronni znają że
warszawiacy nie gęsi, że swój akwen mają :-))) I mają też prawo do "swojego"
żeglarstwa. Innego niż to gdańskie czy mikołajskie, ale tym niemniej
autentycznego. Pewnie gdybym mieszkał w jakichś "bezwodnych" okolicach
poprzestałbym na czarterowaniu łódek. A tak mogę pływać nie tylko po Wiśle w
drodze z roboty do domu, ale i popłynąć w lecie Narwią i właśnie Pisą na
Mazury.
Na pewno będę kiedyś chciał spróbować czegoś innego. Na początek może na
Zalew Wiślany, kiedy będę już miał wszystko co mieć powinienem.
Stamtąd "szerokotorową koleją linowo-terenową" ;-) i dalej Kanałem Elbląskim
na Jeziorak i Drwęckie. A potem... niestety nie wybudowano kanału Pojezierze
Iławsko-Ostródzkie - Wielkie Jeziora Mazurskie, choć podobno istniały takie
plany. Pozostałby zatem jedynie przewóz transportem drogowym na WJM, skąd już
dobrze znanym szlakiem wróciłbym do Warszawy. Gdyby nie ten przewóz lawetą,
to byłby "sam mniód" - z wyjątkiem króciutkiego odcinka Żerań - Czerniaków,
który zresztą przemierzałem już własnym jachtem dwukrotnie, i to przeważnie
na żaglach (!) nie płynąłbym pod prąd.
A na morze też pewnie się kiedyś jeszcze wybiorę, tyle że raczej nie Orionem,
choć podobno byli tacy co tak pływali. Tylko chciałbym skończyć najpierw
rozpoczęte dzieło. Niestety naiwnie myślałem że ukończywszy jacht klubowy
bedę miał po wsze czasy zabezpieczone śródlądowe "zaplecze" i własnie wtedy
gdy pomyślny koniec wydawał się bliski, i już zaczynałem się zastanawiać jak
powrócić na morze, odebrano mi wszystko wskutek czego musiałem zaczynać od
nowa.
Post by Jerzy Sychut
Podobna lodka peta sie u mnie na przystani lecz nikt jej nie
chce bo nie ma nic oprocz kadluba z balastem.
Heh, a moja to miała niewiele więcej. Nie miała steru, bomu, zdatnego do
użytku masztu z olinowaniem... Też miała ciężki miecz pełniący rolę balastu,
za to zamiast windy mieczowej miała jakiś złom z korbą zrobioną z... pedału
od rowerka BOBO. Więc w przypadku jachtu o którym piszesz odpadłby
przynajmniej problem windy mieczowej. Ale koszty... podejrzewam że za sam
transport do kraju zapłaciłbym więcej niż zainwestowałem dotąd w Orionka...
Potem byłoby już "z górki": po odbudowaniu jachtu w Warszawie poczekałbym na
jakieś "mokre" lato aby spłynąć do Gdańska, i miałbym dwa jachty: jeden na
Wisłę i Mazury, drugi na morze. Ech... pomarzyć zawsze można...
Post by Jerzy Sychut
W Elfie sa specjalne rurki ochronne przeciete na calej dlugosc,
umozliwiajace wetkniecie dodatkowego kabla.
Chyba na śródlądowym jachcie to przesada, przynajmniej w moim wypadku.
Maxymalny prąd to niewiele ponad 0.5A: tyle będzie zużywała świetlówka 4W o
ile zdecyduję się na jej użycie. Trudno byłoby wkompnować sztywną rurkę pod
wykładzinę; zadowolę się co najwyżej igelitowym wężykiem. Bardzo specyficzna
będzie natomiast instalacja zasilająca diodową lampkę w kabinie i ewentualnie
lampki nawigacyjne: przetwornice będą umieszczone w szafce, bardzo blisko
akumulatorka, podobnie jak i regulator ładowania i przyrządy kontrolne. Prąd
dopływający do samych lampek będzie wynosił zaledwie kilkadziesiąt mA;
teoretycznie wystarczyłby najcieńszy kabelek (użyję jednak raczej nieco
grubszego ze względu na wytrzymałość mechaniczną), za to napięcie będzie
niewiele niższe od uważanych za "bezpieczne" 50V. To nałoży wymóg na jakość i
wytrzymałość mechaniczną izolacji, aby uniknąć przygód takich jak Twoja
ze "znikającym" prądem.
A pisząc o "separacji" przewodów miałem na myśli głównie wnętrze szafki.
Właśnie wczoraj wykonałem sklejkową, mocowaną śrubami sklejkową klapkę
chroniącą zaciski skrzyneczki z akumulatorkami - nie chronionymi jeszcze
bezpiecznikiem! - przed zwarciem w wypadku oberwania się czegokolwiek. W
końcu przy takiej miniaturyzacji nie mogłem sobie pozwolić na mocowanie kabli
zaciskami śrubowymi M10. Także i kable wewnątrz owej skrzyneczki
przeprowadziłem w osobnych "kanałach". Kto przyjdzie dziś do Klipra, zobaczy
o co chodzi.
Post by Jerzy Sychut
Nie mysl o sprawdzaniu przez inspektora, a o zrobieniu DOBRZE. Wiele sie
zlego mowi o inspektorach PRS-u a odnioslem inne wrazenie gdy
podgladalem kilka przegladow technicznych w Gdyni oraz w Szczecinie i
rozmawialem z inspektorami. Okazywali sie bardzo sensownymi ludzmi
ktorzy tez nie specjalnie przepadaja za biurokratycznymi wymaganiami i
chetnie sluza pomoca zeby wskazac ewentualne usterki
Zgodzę się że większość o ile nie wszystkie jachty morskie to
skompliklowane "urządzenia elektryczne" Ale wszystko według potrzeb: byłoby
chyba przesadą gdyby na mazurskiej łódce żądać atestów na wszystko co pod
napięciem, i jeszcze uprawnień SEP dla wykonawcy instalacji. Tymczasem
projekt rozporządzenia o którym mówi się tyle złego, zdaje się zmierzać
właśnie w tym kierunku.
Post by Jerzy Sychut
Nafta o specyficznym zapaszku (taka z CPN czy jak sie to teraz nazywa)
raczej sie nie nadaje na lodke. Przypadkowe rozlanie moze przyprawic o
mdlosci najbardziej odpornego na morska chorobe. Lepiej uzywac wlasnie
tej drozszej.
Albo i świeczek - może nawet zapachowych? ;-) Chyba już niewiele droższe od
takiej bezwonnej nafty.
Post by Jerzy Sychut
Lampy diodowe sprzedaje sie od kilkunastu lat.
A czy nie jest przypadkiem tak, że to co przeznaczone specjalnie na jacht
musi być kilkakrotnie droższe? A co, niech płacą, wstrętni burżuje... ;->
Post by Jerzy Sychut
Przy czym cena komponentow czesto przewyzsza wartosc gotowego urzadzenia.
Czyżby diody i oporniki były w Szwecji aż tak drogie?
Post by Jerzy Sychut
Zeby kupic opornik czy diode musze wyciagnac pieniadze z wlasnej kieszeni.
<łapanie za słówka - nie gniewaj się>

A z czyjej kieszeni wyciągasz pieniądze, gdy kupujesz gotowe urządzenie? ;-)

</łapanie za słówka>
Post by Jerzy Sychut
Namiernik kompasowy to przyrzad do mierzenia katow z wbudowanym kompasem
magnetycznym i z celownikiem. Sa tez namierniki bez kompasu a tylko z
tarcza podzielona na 360 stopni i z celownikiem. Do mierzenia katow
mozna tez uzywac sekstansu albo lornetki z wbudowanym namiernikiem
kompasowym. Jak zes sternik to powinienes o tym wiedzec ...
Zapytałem bo w pierwszej chwili oniemniałem na myśl jak to namiernik
przeznaczony do nakładania na kompas może zakłócać jjego działanie. Skoro
jednak, tak jak przypuszczałem zawiera własny kompas, to nic dziwnego że oba
kompasy zaczęły pokazywać... siebie nawzajem.
Post by Jerzy Sychut
a ja Cie namawiam na morze.
Jak już napisałem: gdy dobrze zrobię to co już rozpocząłem.
Post by Jerzy Sychut
Gdybys wymazywal nieco wiecej niz to robisz to owa dyskusja moglaby byc
nawet interesujaca, ale powtorzenia z kilku kolejnych emajlek potrafia
wyprowadzic z rownowagi najbardziej cierpliwego bo trudno znalezc tresc.
http://niusy.onet.pl ->Rozrywka ->pl.rec.zeglarstwo.
Tam treść z różnych "poziomów" odznaczana jest osobnymi kolorami. Czytam co
napisałem, i obawiam się że jeśli usunę więcej, rozmowa stanie się
nieczytelna, zwłaszcza dla osób trzecich (o ile jeszcze są takowe! :-) )
Post by Jerzy Sychut
Swoja droga czasem sie dziwie silnikowym dyskusjom, a to dlatego, ze nie
bardzo wiem po co grzebac w nowym silniku jezeli sie cos nie popsulo.
Nowoczesne silniki rzadko sie psuja gdy w nich nie dlubac.
Oczywiście_Masz_Rację: tamta dyskusja dotyczyła początkowo celowości
stosowania jednego z takich właśnie nowoczesnych silników na konkretnym
jachcie. Pote, przeszła na tematy bardziej ogólne, m.in "bezhołowie" na
śródlądziu w związku z brakiem przepisów CEVNI. Szkoda że Witek poczuł
się "odrzucony" przez Grupę; On też miał parę ciekawych rzeczy do
powiedzenia...

Pozdrawiam - nareszcie dobrnąłem do końca! :-)
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Kuba Gwiazdowski
2004-01-08 18:46:58 UTC
Permalink
Witam,

Chyba trochę namieszałem swoim pytaniem ale to było ciekawe choć rozciągneło
się na wiele tematów. Schemat który otrzymałem jest według mnie O.K. i
spróbuję go zastosować.

Pozdrawiam

Kuba
Post by Tomek Janiszewski
Post by Jerzy Sychut
Urzadzenie jest zalane zywica i nie mialem zadnego schematu oprocz
instrukcji podlaczenia, ktora wyrzucilem bo kilka przewodow potrafie
podlaczyc bez sciagawki.
No to chyba trudno będzie z tego zrobić użytek :-( Za to swoje rozwiązania,
przydatne na jachtach śródlądowych choć niekoniecznie na morskich opiszę
pewnie na łamach "EP" tak jak opisałem tamtą świetlówkę.
Post by Jerzy Sychut
Do Warszawy sie nie wybieram.
A miałem nadzieję że przynajmniej na SIZ przyjedziesz... :-(
Post by Jerzy Sychut
Pewnie latem zajrze do tego czy tamtego portu na Baltyku o czym
nie omieszkam zawiadomic.
Ale mała szansa abym ja tam przyjechał. Bo na pewno póki co nie dopłynę, o
czym dalej.
Post by Jerzy Sychut
Gdy kupowalem swoja baterie w 1988 roku kosztowala krocie ale dzieki
temu wydatkowi moglem uzywac elektrycznosci
I na pewno to był sensowny wydatek.
Post by Jerzy Sychut
Nie mialem wowczas innej mozliwosci ladowania akumulatorow poza
przyniesieniem do domu
Akurat to dla mnie najmniejszy problem - zmieściłyby się w paru kieszeniach.
Gorzej gdyby "skończyły się" na tydzień przed zakończeniem mazurskiego rejsu.
Wtedy bez takiej czy innej ładowarki pozostałyby mi tylko świeczki lub zakup
ośmiu zwykłych bateryjek. Silnik Honda BF2 nie posiada gniazdka do ładowania,
zresztą zamiast przerabiać benzynę na prąd ekonomiczniej byłoby pewnie używać
lampy naftowej.
Post by Jerzy Sychut
Wniosek z tego nasuwa sie prosty, ze nalezy kupowac takie baterie jakich
uzywa NASA. Powaznie.
Chętnie kupiłbym taką baterię - choćby o mocy paru watów. O ile i jej cena
nie okazałaby się porównywalna z ceną Orionka...
Post by Jerzy Sychut
Na stronie <http://www.sunwind.se/under_baten/solpaneler_1.html> jest
kilka ilustracji baterii slonecznych, te ktore polecam na lodce nazywaja
sie "Solarex MSX-30L", "SWM35" oraz "SWM50" i sa w kolorze niebieskim
Te wszystkie kolorowe warstewki mają na celu wykorzystanie promieni
odbijających się od płytki krzemowej. Mają tak dobraną grubość że odbijają
wewnętrznie najbardziej użyteczne długości fal - czerwone i podczerwone,
kierując je z powrotem w kierunku płytki. Pozostaje mało przydatne światło
niebieskie, które po odbiciu od krzemu wydostaje się na zewnątrz nadając
baterii charakterystyczną barwę (tak jak to się dzieje z olejem rozlanym na
wodzie).
Post by Jerzy Sychut
Nie zauwazylem zmiany parametrow mimo kilkunastu lat uzywania.
I tak powinno być: światło słoneczne to przecież nie to samo co
promieniowanie kosmiczne - a przecież inne elementy półprzewodnikowe w
ziemskich warunkach praktycznie "żyją wiecznie".
Post by Jerzy Sychut
Teraz produkowane baterie maja podloze ze stali nierdzewnej, a nie z
anodowanego aluminium jak moja
Przynajmniej na śródlądziu nie musiałbym obawiać się korozji aluminium.
Post by Jerzy Sychut
Byc moze moja stara bateria jest nieco inna, bo na przyklad SunWind
podaje maksymalne napiecie 16.5V, gdy moja pokazuje nawet 19,5 V.
Podejrzewam że raczej producent miał na myśli napięcie pod obciążeniem.
Na "biegu jałowym" może okazać się nieco wyższe.
Post by Jerzy Sychut
Gdy kupilem baterie podlaczylem bezposrednio zarowki i w letnim sloncu
zarowka 10 W swiecila pelnym swiatlem ale po dodaniu zarowki 5 W
sila swiatla nieco oslabla.
To zrozumiałe: charakterystyka prądowo - napięciowa baterii słonecznej
przypomina charakterystykę diod półprzewodnikowych połączonych w szereg -
i "podniesionych" o taką wartość prądu jaką mierzy się na zaciskach zwartych
bezpośrednio amperomierzem. W miarę jak dołączalibyśmy np. kolejne żarówki
napięcie bateri malałoby zrazu powoli - tak jak powoli maleje napięcie na
zaciskach przewodzącej diody w funkcji malejącego prądu. Dopiero gdy prąd
płynący przez żarówki stałby się porównywalny z prądem zwarciowym - napięcie
spadłoby gwałtownie. W praktyce charakterystyka prądowo - napięciowa opada
szybciej przy małych pradach obciążenia, i mniej gwałtownie przy dużych.
Świadczy to o istnieniu defektów w strukturze fotoogniw, i może być jednym z
kryteriów oceny jakości baterii.
Zauważ że w obu krańcowych przypadkach - zwarcia i rozwarcia - moc
oddawana
Post by Tomek Janiszewski
do obciążenia jest równa zeru. Istnieje zatem taka wartość obciążenia, dla
którego moc oddawana jest maxymalna. Przy tym napięcie na obciążeniu w
warunkach takiego dopasowania energetycznego niekoniecznie musi okazać się
równe napięciu na akumulatorze, co więcej - napięcie to zmienia się w funkcji
oświetlenia, zaś napięcie na akumulatorze - w funkcji stanu naładowania. Stąd
właśnie celowe jest uzycie regulatora extremalnego - takiego
"transformatora"
Post by Tomek Janiszewski
o "przekładni" automatycznie zmieniającej się tak aby bateria słoneczna
pracowała zawsze w warunkach dopasowania.
Post by Jerzy Sychut
Gdy zmierzyc prad ladowania w podobnych warunkach to przyrzad pokazuje
~1,2A. Uwazam to za bardzo zadawalajacy rezultat.
Ma się rozumieć. Dla mnie to trzykrotnie za dużo, ale ogranicznik prądu
ładowania potrafiłbym zrobić bez trudu, w zamian za to miałbym zapewnione
ładowanie pełnym prądem nawet przy niepełnym oświetleniu.
Post by Jerzy Sychut
Zapewne negatywne opinie slyszales o bateriach FLX
FLX to pewnie znaczy flex - giętkie. To właśnie miałem na myśli.
Post by Jerzy Sychut
Sprzedawca nie podaje okresu gwarancji zachowania parametrow wiec pewnie
cos jest w tym co twierdzisz.
Ogniwa amorficzne stosuje się powszechnie w kieszonkowych kalkulatorach.
Zużywają one tak mało prądu, ze nawet częściowo zużyte ogniwa z powodzeniem
wystarczają. A zużycie ich polega na rekrystalizacji bezpostaciowego krzemu -
tak jak krystalizuje miód w słoiku, tak jak powoli krystalizuje początkowo
bezpostaciowy, aktywny chemicznie siarczan ołowiu na elektrodach
rożładowanego akumulatora kwasowego, dając nieaktywny chemicznie krystaliczny
produkt. Ten właśnie proces nosi nazwę "zasiarczania akumulatora" i prowadzi
do jego zużycia.
Post by Jerzy Sychut
Baterie w kolorze szarym (SunWare) sa mniej efektywne od tych co maja
kolor niebieski i bardzo wrazliwe na kat ustawienia do slonca.
Bo nie mają warstwy antyreflexyjnej.
Post by Jerzy Sychut
Jezeli chcesz uzyc baterii slonecznej o mocy mniejszej niz 20 W to nie
potrzebujesz zadnego regulatora.
O ile mam akumulatory o dostatecznie dużej pojemności, zdolne "przełknąć" bez
szkody dla siebie cały prąd łądowania. 20W - to prawie 1A prądu, zatem
powinienem mieć akumularory o pojemności przynajmniej 10Ah. W praktyce dobrze
byłoby mieć trochę większe, na wypadek gdyby fotobateria okazała się
nieco "za dobra".
Post by Jerzy Sychut
Wystarczy tylko dioda zeby napiecie z akumulatorow nie wedrowalo do
baterii.
W przypadku regulatora extremalnego, jaki zainstalowałem na jachcie klubowym
rolę tę pełniła wyjściowa dioda prostownicza wchodząca w skład przetwornicy
regulatora. Uniknąłem zatem stosowania jeszcze jednej diody włączonej z nią w
szereg - dokładnie z tych powodów o których pisałeś w pierwszych postach.
A regulator działał naprawdę: można było obserwować rytmiczne, minimalne
drgania wskazówki amperomierza, w miarę jak regulator "poszukiwał"
optymalnych warunków ładowania. Ciekaw jestem czy działałby jeszcze po tych
dwóch latach przebywania wewnątrz zniszczonego, zawilgoconego jachtu - ale
straciłem już nadzieję odzyskania czegokolwiek od tych złodziei z AZS. Skoro
poważny człowiek, nominalnie piastujący funkcję prezesa środowiska
warszawskiego przyznaje, że nie jest w stanie wpłynąć na postępowanie swojego
podwładnego... Mogę sobie dalej pisać na Berdyczów - nie raczyli nawet
odpowiedzieć na moje żądanie zwrócenia mi tego wszystkiego, co wykonałem dla
klubowego jachtu na własny koszt...
Post by Jerzy Sychut
bateria na lodce powinna byc takiego rodzaju zeby sie dalo
po niej chodzic bez obawy uszkodzenia.
Najchętniej widziałbym taka baterię wkomponowaną w forluk - Orion ma bowiem
obszerne okna (w tym przednie, dzięki któremu w warunkach "żeglarskiego
bluesa" - deszcz, wiatr <1B - można "powozić" z wnętrza kabiny "lejcami"
przywiązanymi do rumpla :-) ), dzięki czemu przezroczysty forluk nie jest
potrzebny.
Post by Jerzy Sychut
pozytku mial niewiele. Byly to szare baterie w aluminiowych ramach
normalnie stosowane do lapania energii w domku letniskowym.
Podejrzewam że w PRL-bis i takie baterie kosztowałyby krocie. Zresztą
obojętnie na śrdlądziu czy na morzu - hermetyczność baterii jest konieczna,
bo wilgoć + fotoprąd = korozja elektrochemiczna.
Post by Jerzy Sychut
Post by Tomek Janiszewski
A zamiast inwestować we własnego Oriona pewnie taniej byłoby wyczarterować
Nie zaszkodzi plywac innymi lodkami gdy sie nadarzy okazja ale bez
"Orionka" trudno plywac kolo domu.
I to było moje najdonioślejsze "odkrycie" minionego sezonu: naprawdę można
pływać we własnym mieście, nie trzeba jeździć nawet do Zegrza.
Post by Jerzy Sychut
Nie widzialem tej lodki z bliska i teraz gdy patrze na zdjecie z opisem
widze ze niewiele krotsza od mojej i pewnie wiecej prestrzeni pod
pokladem.
Miejsca może i nie tak mało - ale w porównaniu z jeszcze krótszymi łódkami
jak Foka 1 i Bez 4. Można było korzystniej wygospodarować miejsce gdyby
przedsunąc kokpit do tyłu zmniejszając achterpik i wydłużając kabinę (do tyłu
i do przodu) poszerzając ją o kilkanaście cm kosztem półpokładów po których i
tak się nie chodzi, skracając nieco hundkoje... Trzymając się tego co mam
mogę jedynie optymalnie zagospodarować isniejące miejsce: zainstalować
jednopalnikowy kambuz po lewej s ronie między koją dziobową a hundkoją
rezygnując z ewentualnego piątego miejsca do spania w poprzek jachtu (co i
tak nie jest praktyczne, podobnie jak pływanie w 5 osób); zawiesić "pawlacz"
pod fordekiem (co już zrobiłem, i bardzo przydało mi się na Mazurach,
przynajmniej mogłem tam póki co trzymać żarcie we w miarę higienicznych
warunkach; wstawić szafki pod zejściówką obok skrzynki mieczowej (dotychczas
zupełnie nie wykorzystane miejsce, zawiesić obszerne szafki obok zejściówki
na tylnych ściankach kabiny (właśnie jedna z tych szafek którą aktualnie
buduję będzie mieścić oprócz artykułów żywnościowych także elementy
instalacji elektrycznej: akumulatorki, regulator i wszelkie przetwornice
oświetleniowe, bo i oświetlenie nawigazyjne na LED-ach pewnie kiedyś
wydłużają hundkoje kosztem kabiny tak że tylko głowa wystaje z
takiej "trumny".
Post by Jerzy Sychut
Mniejszymi lodkami przeplywali Baltyk to nie rozumiem czemu
sie tak trzymasz Wisly. Zebys choc do Zatoki Gdanskiej poplynal a nie
jezdzil po Pisie czy innych strumykach. Kolega poplynal kiedys podobna
lodka najpierw do Szczecina a pozniej do Amsterdamu. Tylko balast miala,
nie miecz.
Ano właśnie. Cięzki miecz może "rozchwiać" skrzynkę mieczową na morskiej
fali. Poza tym Orion jest raczej "wywracalny". Należałoby też zastosować
solidniejszy maszt olinowany topowo, i w ogóle mocniejszy osprzęt. No i gdzie
zmieścić stanowisko nawigacyjne. WC itd? Zostałaby pewnie do dyspozycji
tylko jedna koja. Wreszcie, wracając do tematu wątku: moje akumulatorki
byłyby stanowczo za małe na całonocne żeglowanie z atestowaną lampą. Zresztą
co się będę na ten temat wypowiadał, niech to zrobi Cypis, pływający po
Bałtyku balastową Gigą, trochę większą ale zdecydowanie cięższą od Oriona.
Za to mając miecz mogę bez obaw żeglować właśnie po Wiśle. Każdy orze tam
gdzie może (morze?) ;-) Niechaj to żeglarze wżdy postronni znają że
warszawiacy nie gęsi, że swój akwen mają :-))) I mają też prawo do "swojego"
żeglarstwa. Innego niż to gdańskie czy mikołajskie, ale tym niemniej
autentycznego. Pewnie gdybym mieszkał w jakichś "bezwodnych" okolicach
poprzestałbym na czarterowaniu łódek. A tak mogę pływać nie tylko po Wiśle w
drodze z roboty do domu, ale i popłynąć w lecie Narwią i właśnie Pisą na
Mazury.
Na pewno będę kiedyś chciał spróbować czegoś innego. Na początek może na
Zalew Wiślany, kiedy będę już miał wszystko co mieć powinienem.
Stamtąd "szerokotorową koleją linowo-terenową" ;-) i dalej Kanałem Elbląskim
na Jeziorak i Drwęckie. A potem... niestety nie wybudowano kanału Pojezierze
Iławsko-Ostródzkie - Wielkie Jeziora Mazurskie, choć podobno istniały takie
plany. Pozostałby zatem jedynie przewóz transportem drogowym na WJM, skąd już
dobrze znanym szlakiem wróciłbym do Warszawy. Gdyby nie ten przewóz lawetą,
to byłby "sam mniód" - z wyjątkiem króciutkiego odcinka Żerań - Czerniaków,
który zresztą przemierzałem już własnym jachtem dwukrotnie, i to przeważnie
na żaglach (!) nie płynąłbym pod prąd.
A na morze też pewnie się kiedyś jeszcze wybiorę, tyle że raczej nie Orionem,
choć podobno byli tacy co tak pływali. Tylko chciałbym skończyć najpierw
rozpoczęte dzieło. Niestety naiwnie myślałem że ukończywszy jacht klubowy
bedę miał po wsze czasy zabezpieczone śródlądowe "zaplecze" i własnie wtedy
gdy pomyślny koniec wydawał się bliski, i już zaczynałem się zastanawiać jak
powrócić na morze, odebrano mi wszystko wskutek czego musiałem zaczynać od
nowa.
Post by Jerzy Sychut
Podobna lodka peta sie u mnie na przystani lecz nikt jej nie
chce bo nie ma nic oprocz kadluba z balastem.
Heh, a moja to miała niewiele więcej. Nie miała steru, bomu, zdatnego do
użytku masztu z olinowaniem... Też miała ciężki miecz pełniący rolę balastu,
za to zamiast windy mieczowej miała jakiś złom z korbą zrobioną z... pedału
od rowerka BOBO. Więc w przypadku jachtu o którym piszesz odpadłby
przynajmniej problem windy mieczowej. Ale koszty... podejrzewam że za sam
transport do kraju zapłaciłbym więcej niż zainwestowałem dotąd w Orionka...
Potem byłoby już "z górki": po odbudowaniu jachtu w Warszawie poczekałbym na
jakieś "mokre" lato aby spłynąć do Gdańska, i miałbym dwa jachty: jeden na
Wisłę i Mazury, drugi na morze. Ech... pomarzyć zawsze można...
Post by Jerzy Sychut
W Elfie sa specjalne rurki ochronne przeciete na calej dlugosc,
umozliwiajace wetkniecie dodatkowego kabla.
Chyba na śródlądowym jachcie to przesada, przynajmniej w moim wypadku.
Maxymalny prąd to niewiele ponad 0.5A: tyle będzie zużywała świetlówka 4W o
ile zdecyduję się na jej użycie. Trudno byłoby wkompnować sztywną rurkę pod
wykładzinę; zadowolę się co najwyżej igelitowym wężykiem. Bardzo specyficzna
będzie natomiast instalacja zasilająca diodową lampkę w kabinie i ewentualnie
lampki nawigacyjne: przetwornice będą umieszczone w szafce, bardzo blisko
akumulatorka, podobnie jak i regulator ładowania i przyrządy kontrolne. Prąd
dopływający do samych lampek będzie wynosił zaledwie kilkadziesiąt mA;
teoretycznie wystarczyłby najcieńszy kabelek (użyję jednak raczej nieco
grubszego ze względu na wytrzymałość mechaniczną), za to napięcie będzie
niewiele niższe od uważanych za "bezpieczne" 50V. To nałoży wymóg na jakość i
wytrzymałość mechaniczną izolacji, aby uniknąć przygód takich jak Twoja
ze "znikającym" prądem.
A pisząc o "separacji" przewodów miałem na myśli głównie wnętrze szafki.
Właśnie wczoraj wykonałem sklejkową, mocowaną śrubami sklejkową klapkę
chroniącą zaciski skrzyneczki z akumulatorkami - nie chronionymi jeszcze
bezpiecznikiem! - przed zwarciem w wypadku oberwania się czegokolwiek. W
końcu przy takiej miniaturyzacji nie mogłem sobie pozwolić na mocowanie kabli
zaciskami śrubowymi M10. Także i kable wewnątrz owej skrzyneczki
przeprowadziłem w osobnych "kanałach". Kto przyjdzie dziś do Klipra, zobaczy
o co chodzi.
Post by Jerzy Sychut
Nie mysl o sprawdzaniu przez inspektora, a o zrobieniu DOBRZE. Wiele sie
zlego mowi o inspektorach PRS-u a odnioslem inne wrazenie gdy
podgladalem kilka przegladow technicznych w Gdyni oraz w Szczecinie i
rozmawialem z inspektorami. Okazywali sie bardzo sensownymi ludzmi
ktorzy tez nie specjalnie przepadaja za biurokratycznymi wymaganiami i
chetnie sluza pomoca zeby wskazac ewentualne usterki
Zgodzę się że większość o ile nie wszystkie jachty morskie to
skompliklowane "urządzenia elektryczne" Ale wszystko według potrzeb: byłoby
chyba przesadą gdyby na mazurskiej łódce żądać atestów na wszystko co pod
napięciem, i jeszcze uprawnień SEP dla wykonawcy instalacji. Tymczasem
projekt rozporządzenia o którym mówi się tyle złego, zdaje się zmierzać
właśnie w tym kierunku.
Post by Jerzy Sychut
Nafta o specyficznym zapaszku (taka z CPN czy jak sie to teraz nazywa)
raczej sie nie nadaje na lodke. Przypadkowe rozlanie moze przyprawic o
mdlosci najbardziej odpornego na morska chorobe. Lepiej uzywac wlasnie
tej drozszej.
Albo i świeczek - może nawet zapachowych? ;-) Chyba już niewiele droższe od
takiej bezwonnej nafty.
Post by Jerzy Sychut
Lampy diodowe sprzedaje sie od kilkunastu lat.
A czy nie jest przypadkiem tak, że to co przeznaczone specjalnie na jacht
musi być kilkakrotnie droższe? A co, niech płacą, wstrętni burżuje... ;->
Post by Jerzy Sychut
Przy czym cena komponentow czesto przewyzsza wartosc gotowego urzadzenia.
Czyżby diody i oporniki były w Szwecji aż tak drogie?
Post by Jerzy Sychut
Zeby kupic opornik czy diode musze wyciagnac pieniadze z wlasnej kieszeni.
<łapanie za słówka - nie gniewaj się>
A z czyjej kieszeni wyciągasz pieniądze, gdy kupujesz gotowe urządzenie? ;-)
</łapanie za słówka>
Post by Jerzy Sychut
Namiernik kompasowy to przyrzad do mierzenia katow z wbudowanym kompasem
magnetycznym i z celownikiem. Sa tez namierniki bez kompasu a tylko z
tarcza podzielona na 360 stopni i z celownikiem. Do mierzenia katow
mozna tez uzywac sekstansu albo lornetki z wbudowanym namiernikiem
kompasowym. Jak zes sternik to powinienes o tym wiedzec ...
Zapytałem bo w pierwszej chwili oniemniałem na myśl jak to namiernik
przeznaczony do nakładania na kompas może zakłócać jjego działanie. Skoro
jednak, tak jak przypuszczałem zawiera własny kompas, to nic dziwnego że oba
kompasy zaczęły pokazywać... siebie nawzajem.
Post by Jerzy Sychut
a ja Cie namawiam na morze.
Jak już napisałem: gdy dobrze zrobię to co już rozpocząłem.
Post by Jerzy Sychut
Gdybys wymazywal nieco wiecej niz to robisz to owa dyskusja moglaby byc
nawet interesujaca, ale powtorzenia z kilku kolejnych emajlek potrafia
wyprowadzic z rownowagi najbardziej cierpliwego bo trudno znalezc tresc.
http://niusy.onet.pl ->Rozrywka ->pl.rec.zeglarstwo.
Tam treść z różnych "poziomów" odznaczana jest osobnymi kolorami. Czytam co
napisałem, i obawiam się że jeśli usunę więcej, rozmowa stanie się
nieczytelna, zwłaszcza dla osób trzecich (o ile jeszcze są takowe! :-) )
Post by Jerzy Sychut
Swoja droga czasem sie dziwie silnikowym dyskusjom, a to dlatego, ze nie
bardzo wiem po co grzebac w nowym silniku jezeli sie cos nie popsulo.
Nowoczesne silniki rzadko sie psuja gdy w nich nie dlubac.
Oczywiście_Masz_Rację: tamta dyskusja dotyczyła początkowo celowości
stosowania jednego z takich właśnie nowoczesnych silników na konkretnym
jachcie. Pote, przeszła na tematy bardziej ogólne, m.in "bezhołowie" na
śródlądziu w związku z brakiem przepisów CEVNI. Szkoda że Witek poczuł
się "odrzucony" przez Grupę; On też miał parę ciekawych rzeczy do
powiedzenia...
Pozdrawiam - nareszcie dobrnąłem do końca! :-)
Tomek Janiszewski
Chyba trochę namiesz
ANdrzej Kap³an
2004-01-08 18:59:02 UTC
Permalink
Witam i korzystając z okazji życzę wszystkim dobrego w Nowym roku.

Czy mógłbym również dostać na priv schemat, o którym mowa niżej ?

pozdrawiam

Andzrej Kapłan
Post by Kuba Gwiazdowski
Chyba trochę namieszałem swoim pytaniem ale to było ciekawe choć rozciągneło
się na wiele tematów. Schemat który otrzymałem jest według mnie O.K. i
spróbuję go zastosować.
Pozdrawiam
Kuba
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Jerzy Makieła
2004-01-08 19:06:22 UTC
Permalink
Post by Kuba Gwiazdowski
Witam,
Chyba trochę namieszałem swoim pytaniem ale to było ciekawe choć rozciągneło
się na wiele tematów. Schemat który otrzymałem jest według mnie O.K. i
spróbuję go zastosować.
Delikatna uwaga:-)przyjeło się, że odpowiada się pod postem na który się
odpowiada i na Boga wycinaj zbędną treść

Pozdrowienia Jurekl Makieła
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Waldemar Frankiewicz
2004-01-08 22:06:41 UTC
Permalink
Tomek Janiszewski wrote:
........
Post by Tomek Janiszewski
No to chyba trudno będzie z tego zrobić użytek :-( Za to swoje rozwiązania,
przydatne na jachtach śródlądowych choć niekoniecznie na morskich opiszę
pewnie na łamach "EP" tak jak opisałem tamtą świetlówkę.
..............

Witajcie:)
mam nadzieje ze powiadomisz nas w ktorym numerze to nastapi :))

Stopy Wody
Waldek
Jerzy Sychut
2004-01-08 23:56:03 UTC
Permalink
Post by Tomek Janiszewski
pewnie na łamach "EP" tak jak opisałem tamtą świetlówkę.
Widzialem dzisiaj w Elfie (jest tez w Warszawie i mozliwe sa zakupy
przez Internet pod <http://www.elfa.se/pl/>) 5 rodzajow niewielkich
swietlowek za 90-100 koron sztuka (jakies 35-40 zl). Cena zalezy od
koloru. Calkiem mozliwe ze nie sa gorsze od Twoich aczkolwiek sa
jednorazowego uzytku. Gdy przyjrzalem sie im uwaznie wyliczylem ze
komponenty tam uzyte i kupione kazdy osobno kosztowalyby ze dwa razy
wiecej niz swietlowki.

Swietlowki sa bardzo cienkie (4 mm) i maja dlugosc 30 cm. Kolory: bialy,
niebieski, zielony, rozowy i zolty. Sa oczywiscie na 12 V i pobor pradu
wynosi 450 mA. Jasnosc: 15 000 cd/m2. Czas pracy wyliczono na 15 000 h
wiec powinna starczyc na kilka lat lodkowego swiecenia. Nie maja obudowy
lecz daje sie je latwo montowac na plaskiej powierzchni. Na morze sie
raczej nie nadaja aczkolwiek gdyby je czesciowo zalac zywica to nie
byloby problemow.

Numer produktu: 85-250-16, 24, 32, 40 lub 57 ... mozna poszukac po
numerze katalogowym na stronach Elfy.
--
Jerzy Sychut, Stockholm
http://sychut.com/jerzy
Tomek Janiszewski
2004-01-09 07:30:26 UTC
Permalink
Widzialem dzisiaj w Elfie /.../ 5 rodzajow niewielkich swietlowek za 90-100
koron sztuka (jakies 35-40 zl).
Tak naprawdę to nie są świetlówki tylko lampy o zimnej katodzie czyli
jarzeniówki, Coś w rodzaju "neonów". Wspomniałem zresztą o różnicach między
tymi lampami w swoim artykule.

Najważniejszą różnicą z naszego punktu widzenia jest praca przy dużo wyższym
napięciu (180-1000V; czy aby nie ma tu "przekłamania?) zamiast trzydziestu
kilku voltów jak to jest w przypadku poprawnie zasilanej świetlówki. Można
zatem w warunkach jachtowych spodziewać się kłopotów z izolacją oraz
zakłóceniami.
Calkiem mozliwe ze nie sa gorsze od Twoich aczkolwiek sa jednorazowego
uzytku.
Akurat to możnaby jeszcze "przeboleć" - trwałość 15 tys. h jest imponująca.
Tak samo "do jednorazowego użytku" jest większość domowych świetlówek
kompaktowych.
Gdy przyjrzalem sie im uwaznie wyliczylem ze komponenty tam uzyte i
kupione kazdy osobno kosztowalyby ze dwa razy wiecej niz swietlowki.
Podziwiać Elfę za taką "charytatywność" ;-P
Tymczasem odpowiedź jest prosta: Elfa jest od początku znana jako
firma "zdzierająca" najwięcej w przypadku sprzedaży elementów elektronicznych
(tranzystorów, diod, oporników itd.) Te same elementy kupione gdzie indziej
byłyby dużo tańsze.
Swietlowki sa bardzo cienkie (4 mm) i maja dlugosc 30 cm. Kolory: bialy,
niebieski, zielony, rozowy i zolty. Sa oczywiscie na 12 V i pobor pradu
wynosi 450 mA.
To akurat tylko trochę więcej niż w przypadku mojej konstrukcji: moc
pobierana wynosi 5,4W zamiast 4,5W.
Jasnosc: 15 000 cd/m2.
No i teraz jestem "w kropce". Ten parametr "mówi" wyłącznie tyle, jak oko
widzi samą lampę. Z punktu widzenia użyteczności lampy w roli oświetlenia
istotny jest natomiast strumień świetlny (w lumenach). Moze ktoś potrafi
dokonać przeliczenia, mając jeszcze podane wymiary lampy (średnica 4mm, dł.
30cm?) Gdyby "rozwinąć" na płaszczyznę całą powierzchnię świecącą lampy, jej
światłośc wynosiłaby w kierunku prostopadłym, jak rozumiem, 56,5cd, i malała
proporcjonalnie do sinusa kąta obserwacji. Coś czuję,że trudno
byłoby "uzbierać" z tego 140 lumenów., jakie zapewnia "prawdziwa" świetlówka
miniaturowa 4W, zdecydowanie zresztą krótsza.

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Michal Baszynski
2004-01-09 08:51:43 UTC
Permalink
On Fri, 9 Jan 2004 07:30:26 +0000 (UTC), "Tomek Janiszewski"
Post by Tomek Janiszewski
Post by Jerzy Sychut
Jasnosc: 15 000 cd/m2.
No i teraz jestem "w kropce".
wg Philipsa swietlowka 4W ma luminancje rowna 0.7cd/cm^2
to teraz chyba tylko "rozwinac" obie i porownac ;-)
stawiam na CCFL :-)


Pozdr
Michal
Tomek Janiszewski
2004-01-09 10:14:56 UTC
Permalink
Post by Michal Baszynski
On Fri, 9 Jan 2004 07:30:26 +0000 (UTC), "Tomek Janiszewski"
Post by Jerzy Sychut
Jasnosc: 15 000 cd/m2.
wg Philipsa swietlowka 4W ma luminancje rowna 0.7cd/cm^2
to teraz chyba tylko "rozwinac" obie i porownac ;-)
stawiam na CCFL :-)
Już "sie robi".

Średnica świetlówki 4W - 16mm; długość części świecącej ~12cm. Daje to
powierzchnię 60cm2, po jej rozwinięciu otrzymalibyśmy w kierunku prostopadłym
światłość 42cd.
W przypadku CCFL obliczyłem poprzednio 56,5cd; uwzględniając moce obu tych
lamp otrzymuje się wydajności:
dla świetlówki: 9,3cd/W
dla CCFL: 10,5cd/W
Dawałoby to istotnie niewielką przewagę CCFL.

Zaletą tej ostatniej jest ponadto możliwość ściemniania (przynajmniej tak
jest w przypadku lamp używanych do podświetlania ekranów LCD; może podane
napięcie pracy (180-1000V) zmienia się tak właśnie w funkcli regulacji mocy).
Tylko wysokie napięcie mogłoby przysporzyć pewnych kłopotów...
Ale spróbować warto.

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Michal Baszynski
2004-01-09 16:11:17 UTC
Permalink
On Fri, 9 Jan 2004 10:14:56 +0000 (UTC), "Tomek Janiszewski"
Post by Tomek Janiszewski
Zaletą tej ostatniej jest ponadto możliwość ściemniania (przynajmniej tak
jest w przypadku lamp używanych do podświetlania ekranów LCD; może podane
napięcie pracy (180-1000V) zmienia się tak właśnie w funkcli regulacji mocy).
Tylko wysokie napięcie mogłoby przysporzyć pewnych kłopotów...
Ale spróbować warto.
napiecie bedzie spore bo to jest dlugie, ale imho w trakcie pracy
powinno byc porownywalne z napieciem na swietlowce podobnej dlugosci
Zerknij moze na noty aplikacyjne na www.linear.com , oni mieli duzo o
CCFL


Pozdr
Michal
Tomek Janiszewski
2004-01-09 07:54:30 UTC
Permalink
Post by Waldemar Frankiewicz
.........
Post by Tomek Janiszewski
No to chyba trudno będzie z tego zrobić użytek :-( Za to swoje
rozwiązania, przydatne na jachtach śródlądowych choć niekoniecznie na
morskich opiszę pewnie na łamach "EP" tak jak opisałem tamtą świetlówkę.
...............
mam nadzieje ze powiadomisz nas w ktorym numerze to nastapi :))
Powiadomię, ale nawet jak opiszę, (co nastąpi dopiero po zainstalowaniu ich
na jachcie) to pewnie jeszcze bardzo dłuuuugo nie będę wiedział kiedy to się
ukaże. Na opublikowanie schematu świetlówki:

http://ep.pnet.ws/archiwum/2000/05/69_72.pdf
http://ep.pnet.ws/archiwum/2000/06/77_80.pdf

czekałem... rok :-(((

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Jerzy Sychut
2004-01-09 09:38:09 UTC
Permalink
Post by Tomek Janiszewski
A miałem nadzieję że przynajmniej na SIZ przyjedziesz... :-(
Nie wiem czy do SIZ-u przyjmuja zeglarzy z drugiej strony Baltyku ale
kto wie co sie moze zdarzyc po 1 maja gdy Polacy poczuja sie
Europejczykami. W statucie nie ma nic o tym ze nie mozna przyjmowac
Europejczykow choc pewnie gorzej ze skladkami; bede sie musial co
miesiac wybierac na druga strone zeby ujscic. Poki co bede wozil SIZ-owa
choragiew pod salingiem. Prawym czy lewym, sam nie wiem :)
Post by Tomek Janiszewski
Ale mała szansa abym ja tam przyjechał
Nawet gdybys przyjechal nad morze to i tak trudno sie wcelowac, bo gdy
pogoda wlasciwa, to nic mnie nie zatrzyma na przystani. Ja to taki
zeglarz co nie lubi szukac guza i do zeglowania wybiera ladna pogode, a
gdy fale duze, to woli sie gdzies przy piwie przytulic. Kiedys kolega
scigal mnie wzdluz calego wybrzeza przepytujac we wszystkich portach az
z tego miedzy innymi powodu teraz telefon woze. Mogl poprosic w lada
jakim bosmanacie zeby mnie wywolali przez "ukaefke" ale takie pomysly
przychodza do glowy tylko tym co sporo po morzach plywali. O tym ze na
lodke mozna sie dodzwonic zwyklym telefonem (przez VHF) to juz nikomu
nie przyjdzie do glowy, a przeciez mozna, czasami dzwonia do mnie i ja
dzwonie, nawet na "srodku morza".
Post by Tomek Janiszewski
Przynajmniej na śródlądziu nie musiałbym obawiać się korozji aluminium.
Korozji aluminium nie trzeba sie obawiac i na morzu pod warunkiem bardzo
skrupulatnie wykonanej instalacji elektrycznej (odizolowania minusa
urzadzen) i wlasciwej instalacji brzegowej gdy z niej korzystac.
Najlepiej wowczas posiadac separator transformatorowy, albo
transformator separacyjny czy jak sie to jeszcze nazywa. Bez tego
urzadzenia moga byc czasem klopoty gdy aluminiowa lodka stoi przy
nabrzezu ze scianki larsenowskiej albo obok drewnianej lodki z kadlubem
obitym blacha miedziana. Klopot moze sprawic wylanie kwasu z
akumulatora. Od lat obserwuje aluminiowe lodki z bliska i rzadko
spotykam takie uszkodzenia ale sie zdarzaja.

Aluminiowa obudowa silnika wytrzymuje wiele lat bez uszkodzen
korozyjnych gdy nie trzymac w slonej wodzie bez potrzeby. Nie wiem jak
kto jest na wodach o wiekszym zasoleniu niz Baltyk ale tutaj silniki z
aluminiowa obudowa szybciej sie zuzywaja niz koroduja. I to nawet te bez
anod cynkowych czy ze stopow magnezowych. Wlasnie sobie przypomnialem ze
moj silnik przyczepny nie ma zadnej anody i wyglada niemal tak samo
swiezo jak go kupilem jakies 5 lat temu.
Post by Tomek Janiszewski
Najchętniej widziałbym taka baterię wkomponowaną w forluk
Latem kupilem lampki ogrodowe napedzane bateriami slonecznymi. Wbija sie
w grzadke i gdy slonce zajdzie za horyzont lampeczka wlacza sie
samoczynnie i swieci dopoki nie zuzyje zebranej energii lub gdy slonce
nie wstanie. Jedna lampeczke wbilem w tarasowa grzadke, druga mam w
swojej pracowni, a trzecia w opakowaniu. Ciekaw jestem w jakim stanie
beda za jakis czas. Poki co lampka z tarasu nadal dziala mimo ze niczym
nie oslonieta, oprocz sniegu ale teraz sie roztopil choc slonca nie widac.

Bardzo tanie byly (99 koron za 3 sztuki) wiec nie mam zbyt duzych
nadziei ale kto wie. Na pewno akumulatorki trzeba wyrzucic ale zostana
baterie sloneczne (2 ogniwa, ~5x5 cm, opakowane w zywice, niebieskie).
Chcialbym je zlozyc razem zeby zasilaly malenki wentylator. Z tym ze
musze dobrac jakas baterie do ladowania zeby to co sie uzbiera dawalo 12
V. Sa wentylatory gotowe dzialajace na tych samych zasadach lecz
obrzydliwie wygladaly by na moim plywajacym meblu. Zreszta nie
potrzebuje takiego wentylatora bo i tak musialbym oddzielic baterie
sloneczna od reszty. Wenylator ma wspomagac ruch powietrza w kabinie
gdzie czasem sie osadza wilgoc z powodu roznic temperatur. Wylot
wentylacji mam na dziobie, na poziomie nieco nizszym niz wysokosc
kabiny, a wlot przez wejsciowke.

Ciekaw jestem co z tego wyjdzie. Poki co zastanawiam sie nad sposobem i
miejscem eleganckiego zmontowania trzech albo wiecej ogniw i pewnie bede
sie musial wybrac na przystan bo pomysly na lodce latwiej niz w fotelu
przychodza. Nie wiem tez czy istnieje jakis czujnik wilgotnosci albo cos
zeby sie wentylator nie krecil bez potrzeby. Nie wykluczam tez uzycia
juz wmontowanego wylacznika i wowczas wentylator pracowalby tylko noca,
co w zasadzie wystarczy.
Post by Tomek Janiszewski
Miejsca może i nie tak mało
No wlasnie. Dlatego nie rozumiem po co upierac sie przy czterech kojach.
Na swojej lodce mialem podobny uklad jak na "Orionku" i pierwsze
rozwiazanie jakie mi przyszlo do glowy to usuniecie jednej koi i w jej
miejsce zbudowanie wygodnego kambuza. Zreszta wyrzucilem i druga koje, a
wlasciwie nie wyrzucilem a ustawilem ja w poprzek, przed masztem. Mam
teraz stolik nawigacyjny i sporo przestrzeni przydajacej sie do
skladania sztormiakow i czego popadnie. Koja przed masztem okazala sie
niezwykle wygodna i podczas rejsow sypia sie tam na zmiany. Cos mi sie
zdaje ze w "Orionku" warunki wnetrza podobne i zapewne rzadko zeglujesz
z kilkoma osobami, a jezeli juz to pewnie bez nocelgow.

Po wstepnym wyremontowaniu mojego mebla rzucilem sie na robienie
elektronicznych bajerow. Lampeczki migaly to tu, to tam, az sie w tym
pogubilem i nie wiedzialem co naprawde oznaczaja. W koncu wyrwalem
wszystkie druty i zaczalem od nowa dokladnie sie zastanawiajac nad
funkcja kazdego kabelka. Pozniej przez wiele lat nie ruszalem instalacji
mimo iz zrobilem prowizorke, dopiero teraz uporzadkowalem wszystkie kable.

Zamiast kolorowych lampek i analogowych niezwykle madrze wygladajacych
przyrzadow (jak w samolocie sie czulem) mam niewielki przyrzad.
Zostawilem tylko jedna migajaca lampke wlaczona w uklad pompy zenzowej.
Gdy nalezy oszczedzac energii to zamiast elektrycznej pompki moge uzyc
recznej i migajaca lampka melduje ze w zezie zebralo sie nieco wody i
trzeba ruszyc pompa. Bardzo praktyczne.
Post by Tomek Janiszewski
Albo i świeczek - może nawet zapachowych? ;-)
Mam lampeczke na swieczki i nawet sie przydawala ale na Baltyku lecz po
mojej stronie troszke zimniej niz po drugiej stronie, tak ze wole nafte
i nawet gazem wspomagam gdy chce szybko ogrzac kabine. W Polsce chyba
nigdy nie potrzebowalem ogrzewac.
Post by Tomek Janiszewski
A z czyjej kieszeni wyciągasz pieniądze, gdy kupujesz gotowe urządzenie? ;-)
Z wlasnej i dlatego licze wartosc komponentow zeby wiedziec ile co
naprawde kosztuje. Czasem oplaca sie samemu zrobic lecz pod warunkiem ze
wymagania sa specjalne (np. piekna lodka :) albo wartosc komponentow
jest zdecydowanie nizsza od gotowego produktu. I tak dorabiam wiekszosc
szpejow na lodke albo przerabiam to co kupilem. Zreszta zamontowanie
nawet sklepowych szpejow to czesto ogromna robota.

Zeby nie byc zaskoczonym przy kasie kazdego miesiaca odkladam na lodkowy
fundusz. Nie moge sie pozbyc galicyjskich przyzwyczajen jak kazdy
solidny centus. Gdy sie nieco uzbiera to odwiedzam ten czy tamten sklep.
Wczoraj byla Elfa i Lyth. Zebralem wreszcie wszystko czego potrzebowalem
do anten. Przy okazji dowiedzialem sie ze komponenty anteny SSB kosztuja
mniej wiecej tyle samo co stacja nadawcza ... a ja akurat te antene juz
skompletowalem i w lutym ide egzamin zdawac. Nie wiem po co mi to ale
nie zaszkodzi.
Nadal uwazasz zes mnie zlapal <a slowko :)

Jeszcze o swietlowkach: rozumiem ze konkurencyjny produkt ale czy aby
wszystko co napisalem jest az tak zle. Tak na zdrowy rozsadek?
Niewatpliwie Elfa nie nalezy do najtanszych lecz kupujac tam otrzymuje
nie tylko swietny serwis (jezeli to cos warte dla Ciebie i w ogole
rozumiesz znaczenie tego slowa), ale i gwarancje solidnosci produktow.
Kupowalem w roznych firmach lecz wybieram Elfe bo sie tam nigdy nie
zawiodlem. Dla mnie warte to pare groszy bo gdu uwaznie policze i dodam
stracony czas na zakupy wraz zuzyciem benzyny to wychodzi mi ze czasem
nawet taniej tam kupowac. Zreszta jesli owa swietlowka jest tania w
Elfie to zapewne w innych firmach ja maja. Akurat nie wiem jakie firmy
sa kolo Ciebie. Jak bedziesz wiedzial o co chodzi to latwiej znajdziesz.
No nie. Zreszta pisze na liste czyli nie tylko do Ciebie.
Po Twojej krytyce zaczalem sie zastanawiac czy nie mialbym pozytku z
owej swietlowki :)
--
Jerzy Sychut, Stockholm
http://sychut.com/jerzy
Tadeusz/Szczepan
2004-01-09 10:31:56 UTC
Permalink
Użytkownik "Jerzy Sychut"
Post by Jerzy Sychut
Post by Tomek Janiszewski
A miałem nadzieję że przynajmniej na SIZ przyjedziesz... :-(
Nie wiem czy do SIZ-u przyjmuja zeglarzy z drugiej strony Baltyku ale
kto wie co sie moze zdarzyc po 1 maja gdy Polacy poczuja sie
Europejczykami. W statucie nie ma nic o tym ze nie mozna przyjmowac
Europejczykow choc pewnie gorzej ze skladkami; bede sie musial co
miesiac wybierac na druga strone zeby ujscic. Poki co bede wozil SIZ-owa
choragiew pod salingiem. Prawym czy lewym, sam nie wiem :)
(...)

Drogi Jerzy - chyba mylisz calkiem
rozne sprawy.

Jest:

1 - Stowarzyszenie Zeglarstwa Swobodnego SIZ
(znaczy - chyba wciaz w rejestracji), cialo jak
najbardziej formalne, posiadajace statut,
gdzie przewidziane sa skladki, ale ZTCW
Stowarzyszenie jest jak najbardziej otwarte
dla ludzi zza granicy

2 - Spotkania Internetowych Zeglarzy,
duuuzo starsze od Stowarzyszenia; takich
spotkan regularnie odbywa sie kilka: w Warszawie
na targach Wiatr i Woda, w Kunicach k. Legnicy
we wrzesniu (tu glownie zjezdza sie Polska
poludniowa, bo inni przewaznie maja 'za daleko' :P ),
'centralny' pazdziernikowy SIZ w Pucku;
w 2003 r. w maju mial miejsce SIZ lubelski, oby
wszedl na stale do kalendarza (ten karczek z grilla!).
Zdarzaja sie takze SIZ-y okazyjne np. podczas
krakowskiego festiwalu Shanties czy
wspolnych rejsow.
Sa to zupelnie _nieformalne_ i bezstatutowe
spotkania grupowiczow p.r.z., robi sie jakas
'zrzutke' na lokal czy jedzenie; zapewniam, ze
na kazdym z tych spotkan bylbys
osoba bardzo mile widziana.
I wlasnie taki SIZ mial na mysli Tomek.

BTW1: 'SIZ-owa choragiew' wiaze sie
raczej z tymi nieformalnymi spotkaniami
niz ze Stowarzyszeniem, ktore ma wlasna,
odrebna symbolike.

BTW2: na SIZ-ie kunickim co roku jest
ktos 'z importu' - jak nie z Australii to
z innej Kanady... ;-)

Wiec bez obaw przed statutami pojawiaj
sie na SIZ-ach :-)

Pozdrawiam
--
Tadeusz W. 'Szczepan' Kopec'
'Kochani nie bojcie sie statkow! One naprawde skreca
(wylaczajac przypadki kiedy nie skreca)'
(c) by marek Witbrot
Tomek Janiszewski
2004-01-09 11:28:12 UTC
Permalink
Post by Jerzy Sychut
Nie wiem czy do SIZ-u przyjmuja zeglarzy z drugiej strony Baltyku ale
kto wie co sie moze zdarzyc po 1 maja gdy Polacy poczuja sie
Europejczykami.
<troll>

Ooooo, a Twoi sąsiedzi Norwegowie to już nie mają prawa czuć się
Europejczykami? ;-)
Post by Jerzy Sychut
W statucie nie ma nic o tym ze nie mozna przyjmowac Europejczykow
A dlaczegóżby nie można było przyjmować nawet Amerykanów? Także "Afro".
A w ogóle co to znaczy "Europejczyk"? To taki pejczyk spełniający normy
europejskie? ;-)

</troll>
Post by Jerzy Sychut
choc pewnie gorzej ze skladkami; bede sie musial co miesiac wybierac na
druga strone zeby ujscic.
Teraz to już chyba masz na myśli nie tyle SIZ, co SZS.
Najgorzej to jest to że konca rejestracji nie widać :-(((
Post by Jerzy Sychut
Poki co bede wozil SIZ-owa choragiew pod salingiem.
A to wolno każdemu! :-)
Post by Jerzy Sychut
Nawet gdybys przyjechal nad morze to i tak trudno sie wcelowac, bo gdy
pogoda wlasciwa, to nic mnie nie zatrzyma na przystani. Ja to taki
zeglarz co nie lubi szukac guza i do zeglowania wybiera ladna pogode, a
gdy fale duze, to woli sie gdzies przy piwie przytulic.
Mną targaja mieszane odczucia - gdy pierwszy taz wybrałem się na Zegrze w
minionym sezonie, "sponiewierało" mnie jakieś 6-7B, i wtedy marzyłem o 2-3B.
Za to na Mazurach, gdzie niemal przez cały lipiec wiało 1B lub mniej, znów
przeklinałem taką pogodę - wolałbym już "szarpać się" przy mocnej 5B na samym
foku.
Post by Jerzy Sychut
Korozji aluminium nie trzeba sie obawiac i na morzu pod warunkiem bardzo
skrupulatnie wykonanej instalacji elektrycznej (odizolowania minusa
urzadzen) i wlasciwej instalacji brzegowej gdy z niej korzystac.
Najlepiej wowczas posiadac separator transformatorowy, albo
transformator separacyjny czy jak sie to jeszcze nazywa. Bez tego
urzadzenia moga byc czasem klopoty gdy aluminiowa lodka stoi przy
nabrzezu ze scianki larsenowskiej albo obok drewnianej lodki z kadlubem
obitym blacha miedziana.
Jak się domyślam, przewodem zwierającym takie "korozyjne ogniwo" okazuje się
żyła uziemiająca kabla sieciowego?
Post by Jerzy Sychut
Klopot moze sprawic wylanie kwasu z akumulatora. Od lat obserwuje
aluminiowe lodki z bliska i rzadko spotykam takie uszkodzenia ale
sie zdarzaja.
Aluminium to jest równie wrażliwe na kwasy jak i zasady. Podobnie zresztą jak
i zwykły laminat poliestrowy. Tyle że akumulatory zasadowe raczej nie
wylewają.
Post by Jerzy Sychut
Na pewno akumulatorki trzeba wyrzucic ale zostana baterie sloneczne
(2 ogniwa, ~5x5 cm, opakowane w zywice, niebieskie).
Chcialbym je zlozyc razem zeby zasilaly malenki wentylator. Z tym ze
musze dobrac jakas baterie do ladowania zeby to co sie uzbiera dawalo 12V
Albo zastosowć przetwornicę podwyższającą napięcie z fotoogniw. Najlepiej z
takim regulatorem extremalnym, o jakim pisałem w poprzednim poście. Co prawda
regulator to dość złożone urządzenie: po kilka układów cyfrowych CMOS,
wzmaczniaczy operacyjnych i komparatorów... Może lekka przesada w tym akurat
zastosowaniu - dla tych ułamków wata? Wystarczyłaby pewnie sama przetwornica
mogłaby zawiejaca tylko jeden tranzystor i niewielką ceweczkę. Przy tym
zapobiegałaby rozładowaniu akumulatora przez fotoogniwo - miałaby swoją diodę
prostowniczą. Nawet w jakichś bardzo starych katalogach Phlipsa, Siemensa
czy innego Thomsona spotkałem się z takim właśnie
zastosowaniem "nieśmiertelnego" blocking - generatora.
Post by Jerzy Sychut
Nie wiem tez czy istnieje jakis czujnik wilgotnosci albo cos
zeby sie wentylator nie krecil bez potrzeby. Nie wykluczam tez uzycia
juz wmontowanego wylacznika i wowczas wentylator pracowalby tylko noca,
co w zasadzie wystarczy.
Tylko nie za bardzo rozumiem, po co do tego wszystkiego takie miniaturowe
bateryjki słoneczne? Nie prościej to zasilać wentylator z ogólnojachtowej
instalacji? Zużycie energii przez wentylator będzie w Twoim przynajmniej
wypadku pomijalne.
Post by Jerzy Sychut
No wlasnie. Dlatego nie rozumiem po co upierac sie przy czterech kojach.
Na swojej lodce mialem podobny uklad jak na "Orionku" i pierwsze
rozwiazanie jakie mi przyszlo do glowy to usuniecie jednej koi i w jej
miejsce zbudowanie wygodnego kambuza.
Chyba masz na myśli jedną z koi dziobowych, bo zainstalowanie kambuza u
wejścia do hundkoi oznacza degradację jej pozostałej częsci do roli bakisty,
dostępnej tylko z zewnątrz. Robić dziurę zamykaną na klapę w ławie
kokpitowej? Brrr... zresztą na co mi jeszcze taka bakista, skoro sam
achterpik jest na Orione o wiele za duży.

Jak już robić "duży, wygodny kambuz"- to pewnie i ze zlewem. A z tym jest
pewien kłopot: jak usytuować go tak aby w przechyłach woda nie lała się przez
odpływ. Myslałem też o "szambie" pod zlewem, które trzeba by opróżniać przed
każdym wypłynięciem. Ale to i tak nie nadawałoby się do użytku podczas
pływania. Do tego powinna być i instalacja wodna. Zbiornik możnaby umieścić w
skrajniku dziobowym, ale pompka i tok byłaby potrzebna. Albo tez w zęzie,
choć pojemność byłaby wtedy niewielka. Chyba trochę za wiele zachodu...
Post by Jerzy Sychut
Zreszta wyrzucilem i druga koje, a wlasciwie nie wyrzucilem a ustawilem ja
w poprzek, przed masztem.
Odpada: kadłub nieco za wąski, zwłaszcza że oprócz skorupy "właściwego"
kadłuba jest jeszcze wewnątrz "wkładka kojowo- szalunkowa. Podobno zdarza się
że piąta osoba sypia w poprzek, ale na pewno to zbyteczne hardcore.
Post by Jerzy Sychut
Mam teraz stolik nawigacyjny i sporo przestrzeni przydajacej sie do
skladania sztormiakow i czego popadnie. Koja przed masztem okazala sie
niezwykle wygodna i podczas rejsow sypia sie tam na zmiany. Cos mi sie
zdaje ze w "Orionku" warunki wnetrza podobne.
Tak jak napisałem: "podobne" nie oznacza że takie same. Zabraknie tych 10cm -
i cała propozycja "bierze w łeb". Może to i dobry pomysł, urządzenie na
dziobie tylko jednej koi po to aby na "śródokręciu" wykonać z jednej
strony "pełnowymiarowy" kambuz a po drugiej stolik nawigacyjny - ale tu
zabrakło właśnie szerokości kadłuba, który przed masztem zwęża już się
zresztą wyraźnie.
Post by Jerzy Sychut
i zapewne rzadko zeglujesz z kilkoma osobami,
Na razie wciąż sam, ale kto wie... może jakaś Grupowiczka przeczyta ;-)
Post by Jerzy Sychut
a jezeli juz to pewnie bez nocelgow.
Na Wiśle - tak. Ale co innego na Mazurach.
Post by Jerzy Sychut
Zamiast kolorowych lampek i analogowych niezwykle madrze wygladajacych
przyrzadow (jak w samolocie sie czulem) mam niewielki przyrzad.
Wbudowany czy podręczny? Zamierzam się zadowolić amperomierzem i
woltomierzem, analogowym co prawda, ale z "rozciągniętą" skalą. Chodzi tu o
to, aby pracjący non stop przyrząd zużywał jak najmniej energii. Tym bardziej
że owo "rozciąganie skali" to w istocie uboczna funkcja automatycznego
odłącznika rozładowanych akumulatorków. Żadnych kontrolek: czy świecą lampy,
to na ogół widać.
Post by Jerzy Sychut
Gdy nalezy oszczedzac energii to zamiast elektrycznej pompki moge uzyc
recznej i migajaca lampka melduje ze w zezie zebralo sie nieco wody i
trzeba ruszyc pompa. Bardzo praktyczne.
Ja mam jeszcze bardziej praktycznie - mój jacht wody nie bierze ;-)
Post by Jerzy Sychut
i nawet gazem wspomagam gdy chce szybko ogrzac kabine. W Polsce chyba
nigdy nie potrzebowalem ogrzewac.
Koledzy z byłego klubu dogrzewali się kuchenką gazową, gdy pod koniec
października sproadzali jacht z Zegrza. Ja raczej nie odważyłbym się kłaść
się spać mając w kabinie zapaloną kuchenkę.
Post by Jerzy Sychut
Z wlasnej i dlatego licze wartosc komponentow zeby wiedziec ile co
naprawde kosztuje. Czasem oplaca sie samemu zrobic lecz pod warunkiem ze
wymagania sa specjalne (np. piekna lodka :) albo wartosc komponentow
jest zdecydowanie nizsza od gotowego produktu.
Albo gdy zdecydowanie nie ma dokładnie tego, czego potrzebujesz.
Post by Jerzy Sychut
Wczoraj byla Elfa i Lyth. Zebralem wreszcie wszystko czego potrzebowalem
do anten. Przy okazji dowiedzialem sie ze komponenty anteny SSB kosztuja
mniej wiecej tyle samo co stacja nadawcza ...
A reflektor radarowy pewnie mniej więcej tyle co radar... też nie byłbym tym
zaskoczony.
Post by Jerzy Sychut
Nadal uwazasz zes mnie zlapal <a slowko :)
Po prostu dziwna wydała mi się argumentacja: jak opornik to z własnej
kieszeni... ;-)
Post by Jerzy Sychut
Jeszcze o swietlowkach: rozumiem ze konkurencyjny produkt ale czy aby
wszystko co napisalem jest az tak zle.
Jakaż to konkurencja - i tak niczego nie produkuję na sprzedaż.
Post by Jerzy Sychut
Niewatpliwie Elfa nie nalezy do najtanszych lecz kupujac tam otrzymuje
nie tylko swietny serwis (jezeli to cos warte dla Ciebie i w ogole
rozumiesz znaczenie tego slowa), ale i gwarancje solidnosci produktow.
Kupowalem w roznych firmach lecz wybieram Elfe bo sie tam nigdy nie
zawiodlem.
Nie przeczę że Elfa to solidna firma, co jednak nie zmienia faktu że droga,
jeśli chodzi o elementy dyskretne. A na diodę czy opornik to chyba serwisu
nie potrzebujesz.
Post by Jerzy Sychut
Akurat nie wiem jakie firmy sa kolo Ciebie. Jak bedziesz wiedzial o co
chodzi to latwiej znajdziesz.
Jest w ofercie polskiego oddziału Elfy, rzeczywiście niedrogo. Ale diod i
oporników to ja mam nieprzebrane zapasy, wreszcie można je na coś
wykorzystać ;-)
Post by Jerzy Sychut
Po Twojej krytyce zaczalem sie zastanawiac czy nie mialbym pozytku z
owej swietlowki :)
Może i ja się skuszę kiedy na ten produkt Elfy. Ale takie wysokie napięcie na
jachcie... a co będzie gdy Inspektor tego nie "zwolni"?

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Jerzy Sychut
2004-01-09 14:20:33 UTC
Permalink
Post by Tomek Janiszewski
Ooooo, a Twoi sąsiedzi Norwegowie to już nie mają prawa czuć się
Europejczykami? ;-)
Nie pisalem o tym ani nic podobnego nie sugerowalem, a Ty jak sadzisz?
Post by Tomek Janiszewski
Teraz to już chyba masz na myśli nie tyle SIZ, co SZS.
Fakt. Nie wiedziec czemu pomieszalem "dezorganizacje" z organizacja :)
Post by Tomek Janiszewski
A to wolno każdemu! :-)
Dzieki, bo sie obawialem zem sie jakiegos nietaktu dopuscil.
Post by Tomek Janiszewski
"sponiewierało" mnie jakieś 6-7B
Zacznij liczyc w metrach na sekunde to zauwazysz ze sie to nijak nie ma
do tych beufortowych "szostek" czy "dziesiatek". Pytalem kiedys paru
gosci i gdy wialo 12-14 m/s. Oceniali ze jest 10 stopni B. Kilka razy
zadawalem podobne pytanie i wychodzily dwa stopnie wiecej niz metrach na
sekunde. Kiedys poplynalem z Trzebiezy do Kamienia Pomorskiego i
dowiedzialem sie od zebranego konsylium fachowcow ze "osemka" wieje. Na
moje oka wialo jakos 8-10 m/s albo mniej wiec bez problemow wcelowalem w
srodek toru wyznaczonego malenkimi bojami co je balwany nakrywaly. Albo
wzialem na niedzielna przejazdzke kolesia co z Warszawy przyjechal i
pozniej posluchalem gdy opowiadal ze najpierw byl sztorm ale pozniej sie
troche uspokoilo. Wialo jakies 5-7 m/s, a uspokoilo sie po zwrocie gdy
plynelismy baksztagiem :)
Ale rozumiem ze przy braku doswiadczenia i "czworka" moze sie wydac sztormem.
Post by Tomek Janiszewski
Aluminium to jest równie wrażliwe na kwasy jak i zasady.
Zapewnialem o tym ze aluminiowe lodki moga plywac po morzu i silnikow z
aluminiowym korpusem mozna uzywa bez obawy o korozje. Jak jest z metalem
zwanym aluminium mniej wiecej wiem. W obu przykladach uzywa sie
aluminium z dodatkiem czegos tam zeby nie korodowalo. Jak juz przy
aluminiowych ciekawostkach: Finowie robia takie sprytne blachy ze z
jednej strony sa stalowe a z drugiej aluminiowe. Zeby sie dalo spawac
oba metale. Sluza do budowy duzych statkow ze stali z aluminiowymi nadbudowkami.
Post by Tomek Janiszewski
Tyle że akumulatory zasadowe raczej nie wylewają.
Sa drogie. Bardzo. To juz przerabialismy zreszta.
Post by Tomek Janiszewski
Albo zastosowć przetwornicę podwyższającą napięcie z fotoogniw
Mysle ze nic nie trzeba stosowac a tylko polaczyc istniejace
przetwornice. Najwazniejsze by dobrac odpowiedni akumulator o
najmnieszej objetosci zeby dawal 12 V i zbieral z 5-6 Ah (moze doloze
baterii). Pewnie bede musial laczyc kilka mniejszych bo takiego co by
pasowal nie znalazlem.
Post by Tomek Janiszewski
Tylko nie za bardzo rozumiem, po co do tego wszystkiego takie miniaturowe
bateryjki słoneczne?
Bo sknera jestem i wole prad z akumulatorow uzywac do wazniejszych celow
niz wentylacja. Wbrew pozorom taki wentylator zuzywa troszke energii ...
bede tez musial zaczal myslec o maszynie do robienia lodu bo coraz
bardziej jej brakuje i nie wiem jak rozwiazac problem :)
Post by Tomek Janiszewski
Chyba masz na myśli jedną z koi dziobowych
Nie mam na mysli zadnej koi bo sam wiesz najlepiej jak tam jest. Znam
lodke o podobnej dlugosci tylko nieco wyzsza, co kilka razy Horn
oplynela (Havsvidra) i na jej przykladzie wiem ze wnetrze mozna niezle
zorganizowac. "Orionek"zbyt watly jest zeby tam poplynac, ale wiesz
przeciez, ze to czy tamto mozna wzmocnic i wyplynac na szersze wody.
Post by Tomek Janiszewski
Jak już robić "duży, wygodny kambuz"- to pewnie i ze zlewem
Ze zlewem z woda zaburtowa i kuchenka dwupalnikowa. Jakies szambo tez
moze byc obslugiwane np. pompa zenzowa. Reczna. Miejsca tez powinno byc
troche na "statki" i zapasy. I dame jakas trzeba dodac, zeby nadala
ciepla domowego, przy odrobinie szczescia mozna znalezc taka co nie
przypali wody na herbate.
Post by Tomek Janiszewski
Zabraknie tych 10cm
Sprobuj rozgladac sie za mozliwosciami, a nie wynajdywac przeszkody.
Wowczas latwiej Ci bedzie uzywac wlasnej fantazji.
Post by Tomek Janiszewski
Na razie wciąż sam, ale kto wie... może jakaś Grupowiczka przeczyta ;-)
Zadna grupowiczka na "Orionka" nie poleci jak sie sam przy niej nie
zakrecisz i nie polatasz.
Post by Tomek Janiszewski
Na Wiśle - tak. Ale co innego na Mazurach.
Zdarza sie ze po Baltyku sam plywam i nie widze potrzeby posiadania
wielu koi dla potencjalnych pasazerow. Ale pewnie nie jestem az tak
goscinny. Samochody zawsze dwudrzwiowe wybieram i wcale sie nie
przejmuje zeby pasazerowie mogli wsiadac wygodniej. Zreszta i tak
najczesciej siebie tylko woze. Jak bedzie mnie stac na luksusowa lodke z
duza iloscia koi to bede bardziej goscinny. Nawet maszyne do lodow
zamontuje i zimnym szmpanem albo piwem bede czestowal.
Post by Tomek Janiszewski
Wbudowany czy podręczny?
Podreczne zostawiam na brzegu. Nawet telefon GSM wbudowalem zeby sie
walalo jak najmniej przedmiotow. Byc moze analogowe instrumenty sa dobre
w basenie portowym gdy nie buja, lecz na morzu wole cyfrowe, bo
przynajmniej moge przeczytac i wskazowka nie lata. Przy czym cyfrowy
pomiar bywa bardziej precyzyjny. Ale ja o morzu a Ty o stawach z woda.
To rozne warunki i nie mozna porownywac, a i trudno korzystac z
doswiadczen drugiego.

Drogie te przyrzady cyfrowe sa wprawdzie lecz przy odrobinie fantazji i
elektronicznej wiedzy (co jej posiadasz w nadmiarze) mozna przyrzad
zwany uniwersalnym (sa stosunkowo tanie) rozebrac i po odpowiednim
spreparowaniu na lodce zamontowac na stale. Zastanawialem sie nad tym
ale nie chcialo mi sie dlubac i gdy zdarzyla sie okazja to tanio gotowca kupilem.
Post by Tomek Janiszewski
Ja mam jeszcze bardziej praktycznie - mój jacht wody nie bierze ;-)
Takie opowiesci juz kilka razy slyszalem. Gawedzilem wlasnie z kolezka
ktory niezatapialne lodki buduje i on tez nie da gwarancji ze w
odpowiednich warunkach sie nie utopia. Nie sprobowal to nie wie. Nigdy
sie jakis "Orionek" utopil? Bo na przyklad nieztapialny statek Titanic
sie utopil i sa swiadkowie.
Post by Tomek Janiszewski
A reflektor radarowy pewnie mniej więcej tyle co radar.
Ponoc jest jeden sluszny reflektor radarowy i kosztuje sporo lecz mniej
niz radar (gdyby to bylo wazne moge poszukac nazwy i cene). Zreszta bywa
ze mozna tanio kupic uzywany radar, co uczynili moi bliscy zeby mi
prezent zrobic i wowczas wystarczy lada jaki reflektor, bo przy ladnej
pogodzie, to i ptaka na ekranie radaru mozna zobaczyc albo i flaszke PET
co po wodzie plywa, a przy zlej wlacza sie radar zeby nie bylo ze
reflektorek slaby.
Post by Tomek Janiszewski
Ale takie wysokie napięcie na jachcie...
Myslalem ze to prad "kopie" a napiecie moze byc dowolnie wysokie.
Zastanow sie czym ryzykujesz stosujac takie swietlowki na lodce. Ile tam
pradu. Sprawdz co sie stanie gdy dotkniesz tam gdzie jest owe napiecie.
Pewnie lapales koncowki induktora i zakreciles korbka. I nic sie nie
stalo. No nie.
--
Jerzy Sychut, Stockholm
http://sychut.com/jerzy
Jerzy Makie³a
2004-01-09 14:28:25 UTC
Permalink
Post by Jerzy Sychut
wielu koi dla potencjalnych pasazerow. Ale pewnie nie jestem az tak
goscinny. Samochody zawsze dwudrzwiowe wybieram i wcale sie nie
przejmuje zeby pasazerowie mogli wsiadac wygodniej. Zreszta i tak
najczesciej siebie tylko woze.
Tia.... wiem cos na ten temat.... Z dobrego serca ustępowałem Rochowi
miejsca z przodu a sam sie wciskałem na tylne siedzenie........ Wsiadanie
jak wsiadanie.... ale wysiadanie to dopiero była sztuka.
:-))))))))))


--
Pozdrowienia Jurek Makieła
www.siz.3miasto.pl
***@plusnet.pl
GSM 601-938-951
Tomek Janiszewski
2004-01-09 16:03:08 UTC
Permalink
Post by Jerzy Sychut
Post by Tomek Janiszewski
Ooooo, a Twoi sąsiedzi Norwegowie to już nie mają prawa czuć się
Europejczykami? ;-)
Nie pisalem o tym ani nic podobnego nie sugerowalem, a Ty jak sadzisz?
Post by Tomek Janiszewski
po 1 maja gdy Polacy poczuja sie Europejczykami.
Więz zapytałem czy przystąpienie do organizacji miedzynarodowej/arcypaństwa
jakim jest lub dopiero może się okazać UE jest warunkiem koniecznym aby można
było poczuć się Europejczykiem.
Post by Jerzy Sychut
Zacznij liczyc w metrach na sekunde to zauwazysz ze sie to nijak nie ma
do tych beufortowych "szostek" czy "dziesiatek".
Niestety wiatromierza jeszcze nie mam, a przydałby się niewątpliwie.
Najlepiej aby było on zasilany... wiatrem, co nie jest nierealne. Toteż
oceniam siłę wiatru po wyglądzie (nie wysokości, bo ta o wiele bardziej
zależy i od rozmiarów, i od głębokości akwenu) fal. Przynajmniej tak jak to
podają podręczniki.
Post by Jerzy Sychut
Ale rozumiem ze przy braku doswiadczenia i "czworka" moze sie wydac sztormem.
Co komu po doświadczeniu jeśli nawet pod samym fokiem kładło jacht tak że
momentami trzeba było całkowicie luzować foka (grota nie było już dawno) a
następnie uciekać z wiatrem w obawie przed "wyłopotaniem" żagla? Przyjąłem,
że czwórka to wieje wtedy, gdy gdzieniegdzie pojawiają się grzywki na falach.
Wtedy wiem, że mogę spokojnie pływać pod pełnymi żaglami. A tu nawet pozbycie
się grota nie wystarczyło. Jeśli czegokolwiek mi wtedy brakowało, to
foka "sztormowego". Piszę to w cudzysłowiu, bo dla tak lekkich łódek
warunki "sztormowe" zaczynają sie powyżej 6B. Oczywioście, łódki regatowe
pływają podobno na pełnych żaqlach i jeszcze spinakerach nawet przy 7B. Ale z
załogą o "słusznej" masie i to na trapezach. A i maszty czasem im padają.
Post by Jerzy Sychut
Post by Tomek Janiszewski
Aluminium to jest równie wrażliwe na kwasy jak i zasady.
Zapewnialem o tym ze aluminiowe lodki moga plywac po morzu i silnikow z
aluminiowym korpusem mozna uzywa bez obawy o korozje. Jak jest z metalem
zwanym aluminium mniej wiecej wiem. W obu przykladach uzywa sie
aluminium z dodatkiem czegos tam zeby nie korodowalo.
I taki stop się nazywa "hydronalium" czy jakoś tak. Na szczęście woda morska
nie jest ani mocno kwaśna, ani zasadowa. Na zwykłe stopy aluminium
najsilniejszy wpływ korozyjny wywierają w tej sytuacji zawarte w wodzie
morskiej chlorki.
Post by Jerzy Sychut
Mysle ze nic nie trzeba stosowac a tylko polaczyc istniejace przetwornice.
Trzeba jednak być obiektywnym. Dostępne w handlu przetwornice konstruowane są
tak aby były jak najbardziej uniwersalne, a zatem mają z reguły odseparowane
galwanicznie wejście i wyjście, co w tym akurat zastosowaniu jest całkowicie
zbyteczne. Nie tylko komplikuje to bardzo ich konstrukcję wskutek czego
elmenty niezbędne do zbudowania najprostszej przetwornicy będą tańsze, ale i
taka najprostsza przetwornica okaże się sprawniejsza. Jest taki produkt
renomowanej f-my MELCHER: przetwornica DC/DC o mocy 2W (mniej więcej takiej
jakiej tu potrzeba), ale o sprawności zaledwie 37%. A tu się to zdecydowanie
nie opłaca.
Post by Jerzy Sychut
Najwazniejsze by dobrac odpowiedni akumulator o najmnieszej objetosci zeby
dawal 12 V i zbieral z 5-6 Ah (moze doloze baterii).
Albo żelowy (z większością wad własciwch akumulatorom kwasowym) albo 8-10
ogniw R20 NiCd lub NimH Tyle że to drugie rozwiązanie wymaga odpowiednio
solidnego pojemnika. Pewnie można kupić gotowy, dla swojego jachtu wolałem
jednak wykonać go samodzielnie - bo dla mnie liczyły się też jego drugorzędne
cechy, jak gabaryty, dostęp do ogniw, rodzaj zacisków... A nawet taki drobny
z pozoru szczegół jak ten aby sprężynki dociskające ogniwa znajdowały się od
góry - zauważ że docisk ogniw jest wtedy silniejszy niż w przeciwnym wypadku.
No i proszę: to co dla mnie ma być głównym źródłem zasilania, dla Ciebie ma
być tylko drobnym "gadżetem"...
Post by Jerzy Sychut
Tylko nie za bardzo rozumiem, po co do tego wszystkiego takie miniaturowe
Post by Tomek Janiszewski
bateryjki słoneczne?
Bo sknera jestem i wole prad z akumulatorow uzywac do wazniejszych celow
niz wentylacja. Wbrew pozorom taki wentylator zuzywa troszke energii ...
Ile? 1W mocy? Dla mnie istotnie to znacząco dla Ciebie to pewnie niewiele
więcej niż samorozładowanie akumulatorów.
Post by Jerzy Sychut
bede tez musial zaczal myslec o maszynie do robienia lodu bo coraz
bardziej jej brakuje i nie wiem jak rozwiazac problem :)
Proponuję pompę cieplną, chłodzoną wodą zasysaną z głębokości kilkunastu-
kilkudziesięciu metrów, o temperaturze kilku st.C. Nawet możnaby zgromadzić
jej zapas w "termosie", aby nie ciągnąć stale za sobą węża.
BTW: jeśli klimatyzacja na jachtach miałaby mieć sens - to tylko w
takim "extensywnym wydaniu. Już bez pompy cieplnej, a jedynie ze zbiornikiem
zimnej wody, i siecią rurek chłodzących w pokładzie. Ale najpierw powinno się
wyzyskać to, czego eksploatacja nic nie kosztuje: pomalować pokład farbą
odbijającą promienie cieplne. Nawet zwyczajna biała farba nagrzewa sie o
wiele mniej niż np. czerwona, co miałem okazję w minonym sezonie odczuć na
własnym jachcie :-( Trudniej gdy jacht jest drewniany, chyba że wymyślą
lakier odbijający promienie podczerwone, a przezroczysty dla widzialnych...
Post by Jerzy Sychut
Znam lodke o podobnej dlugosci tylko nieco wyzsza, co kilka razy Horn
oplynela (Havsvidra) i na jej przykladzie wiem ze wnetrze mozna niezle
zorganizowac. "Orionek"zbyt watly jest zeby tam poplynac, ale wiesz
przeciez, ze to czy tamto mozna wzmocnic i wyplynac na szersze wody.
Wzmocnić można, ale... wzmocniony maszt - to cięższy maszt, a więc gorsza
stateczność. Olinowanie topowe - pewniejsze ale na śródlądziu niepraktyczne
bo aż 3 stalówki trzeba odpinać pod byle mostem. Itp, itd.
Post by Jerzy Sychut
Ze zlewem z woda zaburtowa i kuchenka dwupalnikowa. Jakies szambo tez
moze byc obslugiwane np. pompa zenzowa. Reczna. Miejsca tez powinno byc
troche na "statki" i zapasy.
Ale nie chciałbym poświęcać na szambo chociażby komór wypornościowych, które
nb. na Orionie zajmują ogromną ilośc miejsca (może tu się kryje odpowiedź na
Twoje pytanie, jak to jest możliwe, że w takim niemałym jachcie miejsca jest
mało!). Owszem można urządzić w ich miejsce np. schowki na wszelkie zapasy,
tak jak to jest na jachtach morskich, i zrezygnować z niezatapialności
jachtu, ale wtedy należałoby zapewnić niewywracalność. A zatem - balast,
najlepiej zewnętrzny, co zwiększy ciężar jachtu i jego zanurzenie (żegnajcie
rzeki :-( ), jeszcze bardziej wzmocnić konstrukcję kadłuba... Może zatem
byłoby prościej i pewniej skorzystać z gotowych wzorców, i zbudować od
podstaw balastową Gigę niż na siłę przerabiać Oriona?
Post by Jerzy Sychut
I dame jakas trzeba dodac, zeby nadala ciepla domowego
I niestety z tym może okazać się najtrudniej - to już zależy nie tylko ode
mnie :-(
Post by Jerzy Sychut
Sprobuj rozgladac sie za mozliwosciami, a nie wynajdywac przeszkody.
Wowczas latwiej Ci bedzie uzywac wlasnej fantazji.
Możliwości to i pewnie by się jakieś znalazły (koja "na skos"?) Pomysły to
jakieś mam odnośnie np. umeblowania jachtu. Za to inni pewnie narzekaliby że
z powodu mebli zrobiło się jeszcze ciaśniej. Każdy ma jakąś swoją wizję...
Post by Jerzy Sychut
Zadna grupowiczka na "Orionka" nie poleci jak sie sam przy niej nie
zakrecisz i nie polatasz.
Najpierw trzeba mieć wokół kogo ;-( A póki co Orionek rzeczywiście wygląda
nieciekawie, malowanie kadłuba prędzej czy później mnie nie ominie.
Post by Jerzy Sychut
Zdarza sie ze po Baltyku sam plywam i nie widze potrzeby posiadania
wielu koi dla potencjalnych pasazerow.
4 koje - to norma na jachcie tej wielkości Miejsca na meble mogące pomieścić
gary i żarcie też jest dosyć, a po podciągnięciu jaskólek aż pod półpokłady
znajdzie się miejsce i na najpotrzebniejsze ciuchy. Oczywiście, możnaby
pewnie i zlikwidować wszystkie koje z wyjątkiem jednej, zamontowac zbiorniki
wody wystarczającej na przebycie Atlantyku, stanowisko nawigacyjne, radar,
autopilota... i na koniec okaże się że przeszło trzydziestoletnia skorupa nie
wytrzyma oceanicznego sztormu...
Post by Jerzy Sychut
Podreczne zostawiam na brzegu. Nawet telefon GSM wbudowalem zeby sie
walalo jak najmniej przedmiotow.
Tu, jak widzisz pełna zgoda. Jaki to w warunkach jachtowych pożytek z
przyrządu który trzeba gdzieś "wtykać"?
Post by Jerzy Sychut
Byc moze analogowe instrumenty sa dobre w basenie portowym gdy nie buja,
lecz na morzu wole cyfrowe, bo przynajmniej moge przeczytac i wskazowka
nie lata. Przy czym cyfrowy pomiar bywa bardziej precyzyjny.
Ale ja o morzu a Ty o stawach z woda.
I o róznych akumulatorach. Przyrządy cyfrowe zużywają więcej mocy, w moim
wypadku trzebaby je było odłączać. A nawet jeśli bujanie przeszkadza - co z
tego? Gdy płynę to na ogół i tak nie zaglądam do kabiny aby odczytać
przyrządy.
Post by Jerzy Sychut
To rozne warunki i nie mozna porownywac, a i trudno korzystac z
doswiadczen drugiego.
Tym niemniej chyba jednak trochę można :-)
Post by Jerzy Sychut
Takie opowiesci juz kilka razy slyszalem. Gawedzilem wlasnie z kolezka
ktory niezatapialne lodki buduje i on tez nie da gwarancji ze w
odpowiednich warunkach sie nie utopia. Nie sprobowal to nie wie. Nigdy
sie jakis "Orionek" utopil?
ZTCW utopił sie - taki którego opiekun wyrżnął w komorze wypornościowej
ogromną dziurę na... akumulator samochodowy. Zresztą jeszcze nie ma wymogu
aby instalować na śródlądowych łódkach tego rodzaju pompy zenzowe: ich rolę
pełnić mają wiadro, czerpak i szmata. Zapewne przydałyby się na morzu, gdzie
od czasu do czasu złapie się jakiegoś "dziada" na pokład lub do kokpitu, a
przecież całkowitcie szczelne to one nie są.
Post by Jerzy Sychut
Post by Tomek Janiszewski
A reflektor radarowy pewnie mniej więcej tyle co radar.
przy zlej wlacza sie radar zeby nie bylo ze reflektorek slaby
Obawiam się że za slaby to ja mam przede wszystkim maszt, aby go obciążać
jeszcze radarem.
Post by Jerzy Sychut
Myslalem ze to prad "kopie" a napiecie moze byc dowolnie wysokie.
Zastanow sie czym ryzykujesz stosujac takie swietlowki na lodce. Ile tam
pradu. Sprawdz co sie stanie gdy dotkniesz tam gdzie jest owe napiecie.
Pewnie lapales koncowki induktora i zakreciles korbka. I nic sie nie
stalo. No nie.
Ja wiem co masz na myśli. Oby wiedział też inspektor. Istotnie nie ryzykuję
praktycznie niczym jeśli idzie o bezpieczeństwo, ryzykuję natomiast tym że
działać nie będą tak jak należy, z powodu kłopotów z upływnością izolacji.
Aaaa, miałem z nimi do czynienia zawodowo, i przypomniałem sobie że ich
parametry dość silnie zależą od temperatury, bardziej niż klasycznych
świetlówek z gorącymi elektrodami. Im zimniej tym słabiej świecą.

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Jerzy Sychut
2004-01-10 00:19:53 UTC
Permalink
aby można było poczuć się Europejczykiem.
Nie potrafie krotko odpowiedziec na tak zadane pytanie i najmniej podac
recepte, bo jak rozumiem tego oczekujesz. Moge natomiast wyliczyc te
cechy ktorych brakuje wielu rodakom ktorych nie specjalnie darze
sympatia. Bedzie to: zyczliwosc, skromnosc, uczciwosc, tolerancja,
orginalnosc, erudycja, pewnosc siebie, szacunek i otwartosc dla obcych
pogladow ... itp. Jezeli uwazasz ze posiadasz choc polowe owych cech to
czuj sie Europejczykiem i jak czegos brakuje to pracuj nad swoja
osobowoscia. Zreszta nie kazdy musi byc doskonaly.

Tubylcy powoli sie zmieniaja po otwarciu granic dla innych
Europejczykow. Pilnie strzezone tajemnice szkierow juz nie musza byc
ukrywane i od 1997 roku kazdy tu moze wedrowac. A jest to jeden z
najbardziej interesujacych akwenow w Europie i warto. Otwarcie granic z
zaciesniajaca wspolpraca (i z takimi tam) powoli rowniez otwiera ludzi i
wplywa na ich poglady. Na ogol pozytywnie.

Nie zamierzam sie przeprowadzic do Andaluzji lecz swiadomosc ze jutro
moge spakowac manatki i tam zamieszkac czyni ze mnie innego czlowieka
niz przed przystapieniem do Unii. Z tym ze troszke wczesniej odczulem
skutki takiego przywileju jako obywatel jednego z panstw Skandynawskich.

Wiele mozna o tym pisac ale nie jest to odpowiednie miejsce i nie wydaje
sie zeby bylo wazne.
Niestety wiatromierza jeszcze nie mam
Tez nie mam i wcale nie cierpie z tego powodu. Wlasciwie stac mnie by
sobie kupic takie urzadzenie lecz nie bardzo wiem po co. Nie musze miec
wszystkiego. "Na oko" potrafie ocenic sile wiatru by dobrac odpowiednia
kombinacje zagli. Kierunek wiatru troszke zgaduje, nie tak precyzyjnie
jak przyrzad, ale tez sobie jakos radze. Przygladalem sie kilku
elektronicznym "stacjom meteorologicznym" i przyznam ze zaimponowalo mi
jedno z tych urzadzen. Niestety, kosztuje tyle co porzadny radar. Szkoda
bo to lepsze niz instrumencik migajacy cyferkami sily wiatru.
Trzeba jednak być obiektywnym
Obiektywnie rzecz biorac kazda z posiadanych lampek zawiera kompletna
"elektrownie" ze sterowaniem i magazynowaniem energii. Czyli nie
potrzebuje zadnych innych urzadzen poza wymiana wspomnianego"magazynu"
do ktorego nie mam zaufania.
aby sprężynki dociskające ogniwa
Ogniwa nie powinny byc dociskane a zespawane. Dociskane poluzuja sie
predzej czy pozniej. Wiele nie trzeba wystarczy kilka "pietek", w
ktorych lodka jak po wybojach jezdzi, zeby sie poluzowaly. Nie nalezy
tez zapominac o korozji czemu mozna zapobiec lakierujac polaczenia ogniw
badz zalewajac je zywica czy jakim sikaflexem, a tego sie nie da zrobic
gdy ogniwa beda dociskane zawodnymi sprezynkami.

W moim wspanialym namierniku kompasowym uklad polaczen jest wykonany z
brazu fosforowego i jest tam kilka sprezynek ktore po paru latach sie
poluzowaly mimo uzycia jednego z najbardziej niezawodych materialow.
Dogialem tam gdzie trzeba i jakis czas bylo swietnie lecz cos sie
zaczelo psuc i nagle przestal swiecic celownik optyczny (czerwony punkt
uzyskiwany ze swiatla diody i ukladu pryzmatow, wyglada jak laserowy).
Znowu bede musial zajrzec do srodka i naprawic. Szkoda ze urzadzenie
niezawodne przez wiele lat nagle sie zaczelo psuc i to juz trzeci raz w
krotkim czasie. Wlasnie spezynki sa tego przyczyna.
Ile? 1W mocy?
Tego nie pamietam. Jak pojade na przystan to przywioze wentylatorek zeby
go podlaczyc do prowizorycznego ukladu. Klopot tylko ze wyjazd na
przystan moja ukochana malzonka traktuje jak ucieczke od niej (poniekad
slusznie :) i nie moge znalezc wolnej chwili gdy jest jasno. Moze sie
dzisiaj uda nie pojechac na lyzwy to na przystan zajrze.
Proponuję pompę cieplną
Zartowalem tylko. Ale powaznie, to gdy z zezy wyciagam buteke czy
puszke, pokryta jest ona drobnymi kropelkami wilgoci i piwo jest
chlodne. Jest w zezie zazwyczaj troche wody przez co tworzy sie
mikroklimat w ktorym piwo sie ochladza. Niestety gdy odwiedzam Polske
jest tam zazwyczaj cieplo i zeza wysycha przez co nie moge sie piwa
napic na lodce. Bede musial pamietac zeby wody dolewac do zezy :)
Ale nie chciałbym poświęcać na szambo chociażby komór wypornościowych
Zajrzyj pod link na dole. Gdzies tam opisalem kambuz i nawet mozesz
szczegoly obejrzec na panoramie. Trzeba miec tylko zainstalowany
QuickTime, ale wystarczy taka wersja co nic nie kosztuje. QuickTime
instaluje sie tez z iTunes ktory to program tez moze sie przydac zeby
muzyki posluchac. Tez nic nie kosztuje.
4 koje - to norma na jachcie tej wielkości
Normy zabudowy wnetrza to Ty powinienes ustalac i zmienic co zechcesz.
Nie sadze zeby jakis przepisy nie pozwalaly.
Oby wiedział też inspektor
Traktuj inspektora jak przyjaciela i on tym samym sie odwdzieczy. Jak
nie probowales to zacznij.
--
Jerzy Sychut, Stockholm
http://sychut.com/jerzy
Tomek Janiszewski
2004-01-12 10:08:37 UTC
Permalink
Post by Jerzy Sychut
Nie zamierzam sie przeprowadzic do Andaluzji lecz swiadomosc ze jutro
moge spakowac manatki i tam zamieszkac czyni ze mnie innego czlowieka
niz przed przystapieniem do Unii.
Na pewno możliwość nieskrępowanego przemieszczania się po świecie jest cenna,
dla żeglarzy zwłaszcza. Przeraża mnie jednak typowy dla UE etatyzm,
przypominający tez PZŻ-towski. Widziałeś komentarz Jacka na Sail-ho (w
artykule nt. akcyzy)? A tymczasem przerosty adninistracyjne PRL-bis jakoś nie
stanowię dla "komisarzy" (skąd ja znam to słowo? :-> ) jakiejkolwiek
przeszkody dla przyłączenia naszego kraju do podobnie zbiurokratyzowanego
tworu.
Post by Jerzy Sychut
Wiele mozna o tym pisac ale nie jest to odpowiednie miejsce i nie wydaje
sie zeby bylo wazne.
Racja. Swoje powiedzieliśmy, byłem i jestem "przeciw". Ale szanuję tych co
są "za". Czy to jest tolerancja, czy może sama "antyunijność" jest przejawem
nietolerancji? ;->
Post by Jerzy Sychut
"Na oko" potrafie ocenic sile wiatru by dobrac odpowiednia kombinacje
zagli.

Otóż to. Gdy się zna możliwości swojego jachtu, nie jest ważny "stopień" siły
wiatru, ważne jest aby postąpić właściwie. Ale to chyba zrozumiała tendencja:
żeglarz morski przyzwyczajony do wysokich fal będzie niedoszacowywał siłę
wiatru na śródlądziu, odwrotnie niż żeglarz szuwarowy na morzu.
Post by Jerzy Sychut
Niestety, kosztuje tyle co porzadny radar.
Może tez obciążono go "akcyzą"? ;->
Post by Jerzy Sychut
Post by Tomek Janiszewski
Trzeba jednak być obiektywnym
Obiektywnie rzecz biorac kazda z posiadanych lampek zawiera kompletna
"elektrownie" ze sterowaniem i magazynowaniem energii. Czyli nie
potrzebuje zadnych innych urzadzen poza wymiana wspomnianego"magazynu"
do ktorego nie mam zaufania.
Tyle że powyższe to ja napisałem w innym kontekście. Chodziło mi o to, że
będące w sprzedaży urządzenia nie zawsze są zrobione optymalnie z punktu
widzenia potrzeb konkretnego użytkownika.

Co do "magazynów": skoro uważasz akumulatorki za niepewne, to możesz je
wymienić. Ale czy warto zawczasu? Urządzenie mało "krytyczne", stąd ryzyko
żadne.
Post by Jerzy Sychut
Ogniwa nie powinny byc dociskane a zespawane.
Zasadniczo tak. Ale wybrałem "elastyczność" wyrażającą się w choćby w
możliwości szybkiej wymiany zepsutego ogniwa. Sprężynki dociskają ogniwa od
góry, więc są mało narażone na nadmiarowy docisk wywołany wstrząsami. Może
powiesz że w razie wymiany jednego ogniwa należy wymienić i pozostałe,
inaczej "pozagryzają" się nawzajem: to też nie wydaje się groźne. Precyzyjny
układ zabezpieczający odetnie zasilanie w razie wyczerpania się najsłabszego
ogniwa zapobiegając jego "przebiegunowaniu" które istotnie bywa niszczące.
Natomiast niepełne wyładowanie najsilniejszych ogniw, prowadzące do
pojawienia się "efektu pamięciowego" też nie przeraża mnie z powodów podanych
w jednym z pierwszych postów.

Było nie było, na jachcie śródlądowym awaria instalacji elektrycznej może
być "jedynie" uciążliwa. Nie ma zatem powodu, aby poświęcać praktyczność w
imię walki z "zagrożeniami hipotetycznymi".
Post by Jerzy Sychut
zeza wysycha przez co nie moge sie piwa napic na lodce.
Bede musial pamietac zeby wody dolewac do zezy :)
Najlepiej - wody pompowanej z głębszych warstw jeziora;-)
Post by Jerzy Sychut
Zajrzyj pod link na dole. Gdzies tam opisalem kambuz i nawet mozesz
szczegoly obejrzec na panoramie.
Obejrzałem. Nie powiem, ładny "mebelek". Ale "z czym do gości"? Oczekujesz że
zrobię coś równoważnego z Oriona, nie tylko krótszego o przeszło metr i
węższego o niemal 30cm, ale przede wszystkim wypierającego zaledwie 500kg?
Niemal pięciokrotnie mniej, zatem czemu się jeszcze dziwisz, że twierdzę że
tam tak się zrobić nie da z uwagi na ciasnotę. Coś pewnie jeszcze dałoby się
wykombinować, np podciągając zabudowę aż pod "sufit" i zasłaniając tym samym
całkowicie okna. Tylko w imię czego?
Post by Jerzy Sychut
Normy zabudowy wnetrza to Ty powinienes ustalac i zmienic co zechcesz.
Jak się okaże np. że jedna koja jest non stop zawalona szpejami których nie
da się już nigdzie zmieścić - to istotnie pewnie będzie to oznaczało, że pora
ją poświęcić zabudowując ją np. szafą.
Post by Jerzy Sychut
Nie sadze zeby jakis przepisy nie pozwalaly.
Przepisy (a może tylko nadgorliwi inspektorzy, policjanci i woprowcy) to
wymagają np. pięciu kapoków na łódce rejestrowanej na pięć osób, nawet jeśli
w tak licznym gronie i tak robi się niemożliwy do zniesienia "tramwaj". Bo
kto może dać gwarancję że sternik taiego jachtu nie zechce zabrać z brzegu
np. czterech panienek - taka jest ich argumentacja. A potem kapoki te upycha
się je tak aby nie przeszkadzały, i nie ma ich pod ręką gdy naprawdę są
potrzebne... Ciekawe czy łatwa jest procedura przererejestrowania takiej
kompletnie zabudowanej łódki z pięciu a np. trzy osoby...
Post by Jerzy Sychut
Traktuj inspektora jak przyjaciela i on tym samym sie odwdzieczy. Jak
nie probowales to zacznij.
Problem jednak w tym, że póki co inspektorzy zaczynają traktować żeglarzy
jak "dojne krowy". Toż to własnie jeden z inspektorów jest autorem
sławetnych "Wymagań technicznych dla jachtów żaglowych", które zostały
poddane w naszym gronie powszechnej krytyce. Kto wie, gdyby wszystko miało
zostać po staremu (pełna dobrowolnośc) zarejestrowałbym jacht w WOZŻ za
symboliczną jeszcze parę lat temu opłatą, i sam przedstawiłbym poddany
gruntownemu remontowi (a nawet odbudowie) jacht do jednorazowego przeglądu
technicznego? Może ja bym się dowiedział czegoś użytecznego, może inspektor
zapoznałby się z rozwiązaniami kjtórych nie miał okazji dotąd oglądać? A tak -
niestety, nie zamierzm pokornie stać się źródłem łatwego zarobku dla rzeszy
PZŻ-towskich biurokratów.

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Tomek Janiszewski
2004-01-05 14:38:17 UTC
Permalink
Post by Tomek Janiszewski
Na pewno nie nalezy budowac ukladow z diod, a to dlatego ze traci sie
sporo energii.
/.../
Post by Tomek Janiszewski
Spadek napiecia na diodach wynosi od 0,5 do 1,5 V w zaleznosci od rodzaju
i mocy.
Odpowiednio polaczone diody powinny pobierac energie tylko podczas
ladowania.
/.../
Post by Tomek Janiszewski
Zwykle "rele" (nie znam polskiej nazwy),
<http://www.skyllermarkspressar.se/skiljer.jpg> takie jakie sie stosuje
do ladowania w samochodach jest lepszym i tanszym rozwiazaniem niz
budowanie ukladu diod.
Chyba to właśnie urządzenie służy do ochrony akumulatora przed
rozładowaniem się przez niepracujący alternator. Kiedyś był to
dosyć "toporny" a więc energożerny przekaźnik elektromagnetyczny, obecnie
być może istnieją lepsze rozwiązania. Ale to nie znaczy że samemu nie da
się zbudować niczego użytecznego. Bo mam wątpliwości, czy przekaźnik
odpowiedni dla samochodowego alternatora spełni swoją rolę równie dobrze w
przypadku prądniczki wiatrowej o niewielkiej mocy.
Może tylko jeden "konkret" na temat tego jak można wykorzystać diody w sposób
nie powodujący jakichkolwiek dodatkowych strat napięcia. Można dodać do już
istniejących - jescze jedną płytkę "plusową" tzn. z trzema diodami o
połączonych katodzach, łącząc anody z końcówkami uzwojeń twornika, oprócz już
podłączonych tam diod (co jednak wymaga pewnej ingerencji w sam alternator).
Uzyskuje się wówczas dwa bieguny dodatnie. Do jednego można podłączyć
akumulator, do drugiego - wzbudzenie. Wówczas akumulator nie może rozładować
się przez elektromagnes wzbudzenia, gdy alternator nie pracuje. Dodatkowych
strat napięcia przy tym nie ma, ponieważ unika się szeregowego łączenia
dodatkowych diod z już istniejącymi. Oczywiście, trzeba "z głową"
zaprojektować regulator napięcia i prądu ładowania akumulatora tak aby był
zdolny pracować bez pobierania prądu z tegoż akumulatora. Należy pamiętać że
uruchomienie alternatora przy odłączonym przypadkowo akumulatorze grozi
znisczeniem alternatora (wskutek przepięć) - niezbędne są więc skuteczne
zabezpieczenia przeciwprzepięciowe. W każdym razie zbędny staje się
przekaźnik prądu zwrotnego.

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Tomek Janiszewski
2004-01-05 12:10:20 UTC
Permalink
Post by Krzysztof Bienkowski
Post by Tomek Janiszewski
Przekładając to na realia jachtu morskiego - akumulator zasadowy o
pojemności kilkudziesięciu Ah (widziałem taki przeznaczony do zasilania
elektrycznych silników do łodzi; kosztował ok. 300zł)
Tomek! Ja Cie prosze nie mac znowu ludziom w glowach...
Na jachcie morskim potrzeba 2x120 Ah do oswietlenia i elektroniki (a trzy
razy wiecej na wiekszym jachcie nie bedzie wcale za duzo).
Zgoda: im więcej tym pewniej. Ale zwróć uwagę że Kuba zamierzał zastosować
akumulator żelowy (i bynajmniej nie o pojemności 2x120Ah) co IMHO jest
niecelowe: cena wyższa od "normalnego" ołowiowego (który i tak ma być
równolegle użyty, w roli akumulatora rozruchowego, a trwałość niewiele
większa.
Akumulator zasadowy o mniejszej nominalnej pojemności, np dwa akumulatory do
silników elektrycznych będzie miał porównywalną pojemność "eksploatacyjną":
właśnie z uwagi na możliwość głębokiego rozładowania bez szkody dla
trwałości. Gorzej gdy zupełnie zabraknie energii, ale na taką ostateczność
Kuba ma możliwość ładowania z silnika.
Post by Krzysztof Bienkowski
i 100-170Ah do rozruchu silnika (w zaleznosci od macy rozrosznika).
Tego nie kwestionowałem.
Post by Krzysztof Bienkowski
Ceny akumulatorow olowiowych i zasadowych sa takie, ze oplaca sie stosowac
Olowiowe i nawet wymieniac co 2-3lata. Przy umiejetnym uzytkowaniu
wytrzymaja nawet 5 lat.
"Przy umiejętnym użytkowaniu" to znaczy przy niezbyt głębokim rozładowaniu, i
pod warunkiem naładowania ich czem prędzej po każdym użyciu. Co się komu
bardziej opłaca: użyć "przewymiarowanych" akumulatorów ołowiowych i wymieniać
co 5 lat, czy mniejszych i trwalszych zasadowych... To może już lepiej w roli
akumulatorów oświetleniowych używać "przechodzonych" na tymże jachcie lub
nawet we własnym samochodzie akumulatorów rozruchowych?
Post by Krzysztof Bienkowski
Okumulator olowiowy rozruchowy ok. 90Ah mozna kupic juz za 150 zl. Ile
kosztuje odpowiednik zasadowy?
"Nie wiem ale duzo" - jak mawial nieodzalowany Jasiu Himilsbach.
A żelowy? Dwa zasadowe o zbliżonej łącznej pojemności będą kilkakrotnie
droższe, ale nie będą w zamian "domagać się" natychmiastowego doładowywania
za wszelką cenę.
Post by Krzysztof Bienkowski
Akumulatorki NiCd, NiMH czy LiJon mozna sobie stosowac do zasilania aparatu
foto, laptopa czy komorki albo...
na mazurskim Orionku do lampki 2W.
Noo, akumulatora NiCd od silnika elektrycznego do łódki nie zmieściłyś w
laptopie czy komórce (chyba że takiej pod schodami ;-) ) a i dla Orionka
byłby cokolwiek za duży (tam rzeczywiście stosowałe i zamierzam
stosować "akumulatorki" R20). Sadzę natomiast, że taki akumulator o
pojemności kilkudziesięciu Ah byłby idealny na pewnym dobrze nam znanym
jachcie morskim, będącym niegdyś w dyspozycji niejakiej Magdy K. co to,
zgodnie z tym co wyspiewał Zbigniew Hołdys, "Wreszcie wyjechała gdzieś aby
zmazać grzech i zatrzeć ślad" ;-( ) Lepsze by to było niż "samochodowy"
akumulator obijający się gdzieś pod koją, doładowywany z "garażowego"
prostownika w blaszanej obudowie, który "mądrze" schowany przez jedną
z "oficerek" pod koją nakrytą w dodatku kocem omal ne spowodował pożaru. A ja
byłem przekonany, że to latarnia na nabrzeżu tak brzęczy, dopiero gdy oparłem
dłoń na koi zdziwiłem się że jest taka ciepła...
Post by Krzysztof Bienkowski
Lacze pozdrowienia
Krzysiek Bienkowski
Ja również
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Loading...