Post by Jerzy SychutUrzadzenie jest zalane zywica i nie mialem zadnego schematu oprocz
instrukcji podlaczenia, ktora wyrzucilem bo kilka przewodow potrafie
podlaczyc bez sciagawki.
No to chyba trudno będzie z tego zrobić użytek :-( Za to swoje rozwiązania,
przydatne na jachtach śródlądowych choć niekoniecznie na morskich opiszę
pewnie na łamach "EP" tak jak opisałem tamtą świetlówkę.
Post by Jerzy SychutDo Warszawy sie nie wybieram.
A miałem nadzieję że przynajmniej na SIZ przyjedziesz... :-(
Post by Jerzy SychutPewnie latem zajrze do tego czy tamtego portu na Baltyku o czym
nie omieszkam zawiadomic.
Ale mała szansa abym ja tam przyjechał. Bo na pewno póki co nie dopłynę, o
czym dalej.
Post by Jerzy SychutGdy kupowalem swoja baterie w 1988 roku kosztowala krocie ale dzieki
temu wydatkowi moglem uzywac elektrycznosci
I na pewno to był sensowny wydatek.
Post by Jerzy SychutNie mialem wowczas innej mozliwosci ladowania akumulatorow poza
przyniesieniem do domu
Akurat to dla mnie najmniejszy problem - zmieściłyby się w paru kieszeniach.
Gorzej gdyby "skończyły się" na tydzień przed zakończeniem mazurskiego rejsu.
Wtedy bez takiej czy innej ładowarki pozostałyby mi tylko świeczki lub zakup
ośmiu zwykłych bateryjek. Silnik Honda BF2 nie posiada gniazdka do ładowania,
zresztą zamiast przerabiać benzynę na prąd ekonomiczniej byłoby pewnie używać
lampy naftowej.
Post by Jerzy SychutWniosek z tego nasuwa sie prosty, ze nalezy kupowac takie baterie jakich
uzywa NASA. Powaznie.
Chętnie kupiłbym taką baterię - choćby o mocy paru watów. O ile i jej cena
nie okazałaby się porównywalna z ceną Orionka...
Post by Jerzy SychutNa stronie <http://www.sunwind.se/under_baten/solpaneler_1.html> jest
kilka ilustracji baterii slonecznych, te ktore polecam na lodce nazywaja
sie "Solarex MSX-30L", "SWM35" oraz "SWM50" i sa w kolorze niebieskim
Te wszystkie kolorowe warstewki mają na celu wykorzystanie promieni
odbijających się od płytki krzemowej. Mają tak dobraną grubość że odbijają
wewnętrznie najbardziej użyteczne długości fal - czerwone i podczerwone,
kierując je z powrotem w kierunku płytki. Pozostaje mało przydatne światło
niebieskie, które po odbiciu od krzemu wydostaje się na zewnątrz nadając
baterii charakterystyczną barwę (tak jak to się dzieje z olejem rozlanym na
wodzie).
Post by Jerzy SychutNie zauwazylem zmiany parametrow mimo kilkunastu lat uzywania.
I tak powinno być: światło słoneczne to przecież nie to samo co
promieniowanie kosmiczne - a przecież inne elementy półprzewodnikowe w
ziemskich warunkach praktycznie "żyją wiecznie".
Post by Jerzy SychutTeraz produkowane baterie maja podloze ze stali nierdzewnej, a nie z
anodowanego aluminium jak moja
Przynajmniej na śródlądziu nie musiałbym obawiać się korozji aluminium.
Post by Jerzy SychutByc moze moja stara bateria jest nieco inna, bo na przyklad SunWind
podaje maksymalne napiecie 16.5V, gdy moja pokazuje nawet 19,5 V.
Podejrzewam że raczej producent miał na myśli napięcie pod obciążeniem.
Na "biegu jałowym" może okazać się nieco wyższe.
Post by Jerzy SychutGdy kupilem baterie podlaczylem bezposrednio zarowki i w letnim sloncu
zarowka 10 W swiecila pelnym swiatlem ale po dodaniu zarowki 5 W
sila swiatla nieco oslabla.
To zrozumiałe: charakterystyka prądowo - napięciowa baterii słonecznej
przypomina charakterystykę diod półprzewodnikowych połączonych w szereg -
i "podniesionych" o taką wartość prądu jaką mierzy się na zaciskach zwartych
bezpośrednio amperomierzem. W miarę jak dołączalibyśmy np. kolejne żarówki
napięcie bateri malałoby zrazu powoli - tak jak powoli maleje napięcie na
zaciskach przewodzącej diody w funkcji malejącego prądu. Dopiero gdy prąd
płynący przez żarówki stałby się porównywalny z prądem zwarciowym - napięcie
spadłoby gwałtownie. W praktyce charakterystyka prądowo - napięciowa opada
szybciej przy małych pradach obciążenia, i mniej gwałtownie przy dużych.
Świadczy to o istnieniu defektów w strukturze fotoogniw, i może być jednym z
kryteriów oceny jakości baterii.
Zauważ że w obu krańcowych przypadkach - zwarcia i rozwarcia - moc oddawana
do obciążenia jest równa zeru. Istnieje zatem taka wartość obciążenia, dla
którego moc oddawana jest maxymalna. Przy tym napięcie na obciążeniu w
warunkach takiego dopasowania energetycznego niekoniecznie musi okazać się
równe napięciu na akumulatorze, co więcej - napięcie to zmienia się w funkcji
oświetlenia, zaś napięcie na akumulatorze - w funkcji stanu naładowania. Stąd
właśnie celowe jest uzycie regulatora extremalnego - takiego "transformatora"
o "przekładni" automatycznie zmieniającej się tak aby bateria słoneczna
pracowała zawsze w warunkach dopasowania.
Post by Jerzy SychutGdy zmierzyc prad ladowania w podobnych warunkach to przyrzad pokazuje
~1,2A. Uwazam to za bardzo zadawalajacy rezultat.
Ma się rozumieć. Dla mnie to trzykrotnie za dużo, ale ogranicznik prądu
ładowania potrafiłbym zrobić bez trudu, w zamian za to miałbym zapewnione
ładowanie pełnym prądem nawet przy niepełnym oświetleniu.
Post by Jerzy SychutZapewne negatywne opinie slyszales o bateriach FLX
FLX to pewnie znaczy flex - giętkie. To właśnie miałem na myśli.
Post by Jerzy SychutSprzedawca nie podaje okresu gwarancji zachowania parametrow wiec pewnie
cos jest w tym co twierdzisz.
Ogniwa amorficzne stosuje się powszechnie w kieszonkowych kalkulatorach.
Zużywają one tak mało prądu, ze nawet częściowo zużyte ogniwa z powodzeniem
wystarczają. A zużycie ich polega na rekrystalizacji bezpostaciowego krzemu -
tak jak krystalizuje miód w słoiku, tak jak powoli krystalizuje początkowo
bezpostaciowy, aktywny chemicznie siarczan ołowiu na elektrodach
rożładowanego akumulatora kwasowego, dając nieaktywny chemicznie krystaliczny
produkt. Ten właśnie proces nosi nazwę "zasiarczania akumulatora" i prowadzi
do jego zużycia.
Post by Jerzy SychutBaterie w kolorze szarym (SunWare) sa mniej efektywne od tych co maja
kolor niebieski i bardzo wrazliwe na kat ustawienia do slonca.
Bo nie mają warstwy antyreflexyjnej.
Post by Jerzy SychutJezeli chcesz uzyc baterii slonecznej o mocy mniejszej niz 20 W to nie
potrzebujesz zadnego regulatora.
O ile mam akumulatory o dostatecznie dużej pojemności, zdolne "przełknąć" bez
szkody dla siebie cały prąd łądowania. 20W - to prawie 1A prądu, zatem
powinienem mieć akumularory o pojemności przynajmniej 10Ah. W praktyce dobrze
byłoby mieć trochę większe, na wypadek gdyby fotobateria okazała się
nieco "za dobra".
Post by Jerzy SychutWystarczy tylko dioda zeby napiecie z akumulatorow nie wedrowalo do
baterii.
W przypadku regulatora extremalnego, jaki zainstalowałem na jachcie klubowym
rolę tę pełniła wyjściowa dioda prostownicza wchodząca w skład przetwornicy
regulatora. Uniknąłem zatem stosowania jeszcze jednej diody włączonej z nią w
szereg - dokładnie z tych powodów o których pisałeś w pierwszych postach.
A regulator działał naprawdę: można było obserwować rytmiczne, minimalne
drgania wskazówki amperomierza, w miarę jak regulator "poszukiwał"
optymalnych warunków ładowania. Ciekaw jestem czy działałby jeszcze po tych
dwóch latach przebywania wewnątrz zniszczonego, zawilgoconego jachtu - ale
straciłem już nadzieję odzyskania czegokolwiek od tych złodziei z AZS. Skoro
poważny człowiek, nominalnie piastujący funkcję prezesa środowiska
warszawskiego przyznaje, że nie jest w stanie wpłynąć na postępowanie swojego
podwładnego... Mogę sobie dalej pisać na Berdyczów - nie raczyli nawet
odpowiedzieć na moje żądanie zwrócenia mi tego wszystkiego, co wykonałem dla
klubowego jachtu na własny koszt...
Post by Jerzy Sychutbateria na lodce powinna byc takiego rodzaju zeby sie dalo
po niej chodzic bez obawy uszkodzenia.
Najchętniej widziałbym taka baterię wkomponowaną w forluk - Orion ma bowiem
obszerne okna (w tym przednie, dzięki któremu w warunkach "żeglarskiego
bluesa" - deszcz, wiatr <1B - można "powozić" z wnętrza kabiny "lejcami"
przywiązanymi do rumpla :-) ), dzięki czemu przezroczysty forluk nie jest
potrzebny.
Post by Jerzy Sychutpozytku mial niewiele. Byly to szare baterie w aluminiowych ramach
normalnie stosowane do lapania energii w domku letniskowym.
Podejrzewam że w PRL-bis i takie baterie kosztowałyby krocie. Zresztą
obojętnie na śrdlądziu czy na morzu - hermetyczność baterii jest konieczna,
bo wilgoć + fotoprąd = korozja elektrochemiczna.
Post by Jerzy SychutPost by Tomek JaniszewskiA zamiast inwestować we własnego Oriona pewnie taniej byłoby wyczarterować
Nie zaszkodzi plywac innymi lodkami gdy sie nadarzy okazja ale bez
"Orionka" trudno plywac kolo domu.
I to było moje najdonioślejsze "odkrycie" minionego sezonu: naprawdę można
pływać we własnym mieście, nie trzeba jeździć nawet do Zegrza.
Post by Jerzy SychutNie widzialem tej lodki z bliska i teraz gdy patrze na zdjecie z opisem
widze ze niewiele krotsza od mojej i pewnie wiecej prestrzeni pod
pokladem.
Miejsca może i nie tak mało - ale w porównaniu z jeszcze krótszymi łódkami
jak Foka 1 i Bez 4. Można było korzystniej wygospodarować miejsce gdyby
przedsunąc kokpit do tyłu zmniejszając achterpik i wydłużając kabinę (do tyłu
i do przodu) poszerzając ją o kilkanaście cm kosztem półpokładów po których i
tak się nie chodzi, skracając nieco hundkoje... Trzymając się tego co mam
mogę jedynie optymalnie zagospodarować isniejące miejsce: zainstalować
jednopalnikowy kambuz po lewej stronie między koją dziobową a hundkoją
rezygnując z ewentualnego piątego miejsca do spania w poprzek jachtu (co i
tak nie jest praktyczne, podobnie jak pływanie w 5 osób); zawiesić "pawlacz"
pod fordekiem (co już zrobiłem, i bardzo przydało mi się na Mazurach,
przynajmniej mogłem tam póki co trzymać żarcie we w miarę higienicznych
warunkach; wstawić szafki pod zejściówką obok skrzynki mieczowej (dotychczas
zupełnie nie wykorzystane miejsce, zawiesić obszerne szafki obok zejściówki
na tylnych ściankach kabiny (właśnie jedna z tych szafek którą aktualnie
buduję będzie mieścić oprócz artykułów żywnościowych także elementy
instalacji elektrycznej: akumulatorki, regulator i wszelkie przetwornice
oświetleniowe, bo i oświetlenie nawigazyjne na LED-ach pewnie kiedyś
wykonam); zresztą akurat te szafki wywołują kontrowersje w oczach niektórych:
wydłużają hundkoje kosztem kabiny tak że tylko głowa wystaje z
takiej "trumny".
Post by Jerzy SychutMniejszymi lodkami przeplywali Baltyk to nie rozumiem czemu
sie tak trzymasz Wisly. Zebys choc do Zatoki Gdanskiej poplynal a nie
jezdzil po Pisie czy innych strumykach. Kolega poplynal kiedys podobna
lodka najpierw do Szczecina a pozniej do Amsterdamu. Tylko balast miala,
nie miecz.
Ano właśnie. Cięzki miecz może "rozchwiać" skrzynkę mieczową na morskiej
fali. Poza tym Orion jest raczej "wywracalny". Należałoby też zastosować
solidniejszy maszt olinowany topowo, i w ogóle mocniejszy osprzęt. No i gdzie
zmieścić stanowisko nawigacyjne. WC itd? Zostałaby pewnie do dyspozycji
tylko jedna koja. Wreszcie, wracając do tematu wątku: moje akumulatorki
byłyby stanowczo za małe na całonocne żeglowanie z atestowaną lampą. Zresztą
co się będę na ten temat wypowiadał, niech to zrobi Cypis, pływający po
Bałtyku balastową Gigą, trochę większą ale zdecydowanie cięższą od Oriona.
Za to mając miecz mogę bez obaw żeglować właśnie po Wiśle. Każdy orze tam
gdzie może (morze?) ;-) Niechaj to żeglarze wżdy postronni znają że
warszawiacy nie gęsi, że swój akwen mają :-))) I mają też prawo do "swojego"
żeglarstwa. Innego niż to gdańskie czy mikołajskie, ale tym niemniej
autentycznego. Pewnie gdybym mieszkał w jakichś "bezwodnych" okolicach
poprzestałbym na czarterowaniu łódek. A tak mogę pływać nie tylko po Wiśle w
drodze z roboty do domu, ale i popłynąć w lecie Narwią i właśnie Pisą na
Mazury.
Na pewno będę kiedyś chciał spróbować czegoś innego. Na początek może na
Zalew Wiślany, kiedy będę już miał wszystko co mieć powinienem.
Stamtąd "szerokotorową koleją linowo-terenową" ;-) i dalej Kanałem Elbląskim
na Jeziorak i Drwęckie. A potem... niestety nie wybudowano kanału Pojezierze
Iławsko-Ostródzkie - Wielkie Jeziora Mazurskie, choć podobno istniały takie
plany. Pozostałby zatem jedynie przewóz transportem drogowym na WJM, skąd już
dobrze znanym szlakiem wróciłbym do Warszawy. Gdyby nie ten przewóz lawetą,
to byłby "sam mniód" - z wyjątkiem króciutkiego odcinka Żerań - Czerniaków,
który zresztą przemierzałem już własnym jachtem dwukrotnie, i to przeważnie
na żaglach (!) nie płynąłbym pod prąd.
A na morze też pewnie się kiedyś jeszcze wybiorę, tyle że raczej nie Orionem,
choć podobno byli tacy co tak pływali. Tylko chciałbym skończyć najpierw
rozpoczęte dzieło. Niestety naiwnie myślałem że ukończywszy jacht klubowy
bedę miał po wsze czasy zabezpieczone śródlądowe "zaplecze" i własnie wtedy
gdy pomyślny koniec wydawał się bliski, i już zaczynałem się zastanawiać jak
powrócić na morze, odebrano mi wszystko wskutek czego musiałem zaczynać od
nowa.
Post by Jerzy SychutPodobna lodka peta sie u mnie na przystani lecz nikt jej nie
chce bo nie ma nic oprocz kadluba z balastem.
Heh, a moja to miała niewiele więcej. Nie miała steru, bomu, zdatnego do
użytku masztu z olinowaniem... Też miała ciężki miecz pełniący rolę balastu,
za to zamiast windy mieczowej miała jakiś złom z korbą zrobioną z... pedału
od rowerka BOBO. Więc w przypadku jachtu o którym piszesz odpadłby
przynajmniej problem windy mieczowej. Ale koszty... podejrzewam że za sam
transport do kraju zapłaciłbym więcej niż zainwestowałem dotąd w Orionka...
Potem byłoby już "z górki": po odbudowaniu jachtu w Warszawie poczekałbym na
jakieś "mokre" lato aby spłynąć do Gdańska, i miałbym dwa jachty: jeden na
Wisłę i Mazury, drugi na morze. Ech... pomarzyć zawsze można...
Post by Jerzy SychutW Elfie sa specjalne rurki ochronne przeciete na calej dlugosc,
umozliwiajace wetkniecie dodatkowego kabla.
Chyba na śródlądowym jachcie to przesada, przynajmniej w moim wypadku.
Maxymalny prąd to niewiele ponad 0.5A: tyle będzie zużywała świetlówka 4W o
ile zdecyduję się na jej użycie. Trudno byłoby wkompnować sztywną rurkę pod
wykładzinę; zadowolę się co najwyżej igelitowym wężykiem. Bardzo specyficzna
będzie natomiast instalacja zasilająca diodową lampkę w kabinie i ewentualnie
lampki nawigacyjne: przetwornice będą umieszczone w szafce, bardzo blisko
akumulatorka, podobnie jak i regulator ładowania i przyrządy kontrolne. Prąd
dopływający do samych lampek będzie wynosił zaledwie kilkadziesiąt mA;
teoretycznie wystarczyłby najcieńszy kabelek (użyję jednak raczej nieco
grubszego ze względu na wytrzymałość mechaniczną), za to napięcie będzie
niewiele niższe od uważanych za "bezpieczne" 50V. To nałoży wymóg na jakość i
wytrzymałość mechaniczną izolacji, aby uniknąć przygód takich jak Twoja
ze "znikającym" prądem.
A pisząc o "separacji" przewodów miałem na myśli głównie wnętrze szafki.
Właśnie wczoraj wykonałem sklejkową, mocowaną śrubami sklejkową klapkę
chroniącą zaciski skrzyneczki z akumulatorkami - nie chronionymi jeszcze
bezpiecznikiem! - przed zwarciem w wypadku oberwania się czegokolwiek. W
końcu przy takiej miniaturyzacji nie mogłem sobie pozwolić na mocowanie kabli
zaciskami śrubowymi M10. Także i kable wewnątrz owej skrzyneczki
przeprowadziłem w osobnych "kanałach". Kto przyjdzie dziś do Klipra, zobaczy
o co chodzi.
Post by Jerzy SychutNie mysl o sprawdzaniu przez inspektora, a o zrobieniu DOBRZE. Wiele sie
zlego mowi o inspektorach PRS-u a odnioslem inne wrazenie gdy
podgladalem kilka przegladow technicznych w Gdyni oraz w Szczecinie i
rozmawialem z inspektorami. Okazywali sie bardzo sensownymi ludzmi
ktorzy tez nie specjalnie przepadaja za biurokratycznymi wymaganiami i
chetnie sluza pomoca zeby wskazac ewentualne usterki
Zgodzę się że większość o ile nie wszystkie jachty morskie to
skompliklowane "urządzenia elektryczne" Ale wszystko według potrzeb: byłoby
chyba przesadą gdyby na mazurskiej łódce żądać atestów na wszystko co pod
napięciem, i jeszcze uprawnień SEP dla wykonawcy instalacji. Tymczasem
projekt rozporządzenia o którym mówi się tyle złego, zdaje się zmierzać
właśnie w tym kierunku.
Post by Jerzy SychutNafta o specyficznym zapaszku (taka z CPN czy jak sie to teraz nazywa)
raczej sie nie nadaje na lodke. Przypadkowe rozlanie moze przyprawic o
mdlosci najbardziej odpornego na morska chorobe. Lepiej uzywac wlasnie
tej drozszej.
Albo i świeczek - może nawet zapachowych? ;-) Chyba już niewiele droższe od
takiej bezwonnej nafty.
Post by Jerzy SychutLampy diodowe sprzedaje sie od kilkunastu lat.
A czy nie jest przypadkiem tak, że to co przeznaczone specjalnie na jacht
musi być kilkakrotnie droższe? A co, niech płacą, wstrętni burżuje... ;->
Post by Jerzy SychutPrzy czym cena komponentow czesto przewyzsza wartosc gotowego urzadzenia.
Czyżby diody i oporniki były w Szwecji aż tak drogie?
Post by Jerzy SychutZeby kupic opornik czy diode musze wyciagnac pieniadze z wlasnej kieszeni.
<łapanie za słówka - nie gniewaj się>
A z czyjej kieszeni wyciągasz pieniądze, gdy kupujesz gotowe urządzenie? ;-)
</łapanie za słówka>
Post by Jerzy SychutNamiernik kompasowy to przyrzad do mierzenia katow z wbudowanym kompasem
magnetycznym i z celownikiem. Sa tez namierniki bez kompasu a tylko z
tarcza podzielona na 360 stopni i z celownikiem. Do mierzenia katow
mozna tez uzywac sekstansu albo lornetki z wbudowanym namiernikiem
kompasowym. Jak zes sternik to powinienes o tym wiedzec ...
Zapytałem bo w pierwszej chwili oniemniałem na myśl jak to namiernik
przeznaczony do nakładania na kompas może zakłócać jjego działanie. Skoro
jednak, tak jak przypuszczałem zawiera własny kompas, to nic dziwnego że oba
kompasy zaczęły pokazywać... siebie nawzajem.
Post by Jerzy Sychuta ja Cie namawiam na morze.
Jak już napisałem: gdy dobrze zrobię to co już rozpocząłem.
Post by Jerzy SychutGdybys wymazywal nieco wiecej niz to robisz to owa dyskusja moglaby byc
nawet interesujaca, ale powtorzenia z kilku kolejnych emajlek potrafia
wyprowadzic z rownowagi najbardziej cierpliwego bo trudno znalezc tresc.
http://niusy.onet.pl ->Rozrywka ->pl.rec.zeglarstwo.
Tam treść z różnych "poziomów" odznaczana jest osobnymi kolorami. Czytam co
napisałem, i obawiam się że jeśli usunę więcej, rozmowa stanie się
nieczytelna, zwłaszcza dla osób trzecich (o ile jeszcze są takowe! :-) )
Post by Jerzy SychutSwoja droga czasem sie dziwie silnikowym dyskusjom, a to dlatego, ze nie
bardzo wiem po co grzebac w nowym silniku jezeli sie cos nie popsulo.
Nowoczesne silniki rzadko sie psuja gdy w nich nie dlubac.
Oczywiście_Masz_Rację: tamta dyskusja dotyczyła początkowo celowości
stosowania jednego z takich właśnie nowoczesnych silników na konkretnym
jachcie. Pote, przeszła na tematy bardziej ogólne, m.in "bezhołowie" na
śródlądziu w związku z brakiem przepisów CEVNI. Szkoda że Witek poczuł
się "odrzucony" przez Grupę; On też miał parę ciekawych rzeczy do
powiedzenia...
Pozdrawiam - nareszcie dobrnąłem do końca! :-)
Tomek Janiszewski
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/