Post by "->> mazury.info.plZnam sprawe niestety tylko z prasy, wiec informacje moga byc
jednostronne.
Bardzo jednostronnie;-(Pozniej, to była zwykła przepychanka. Brałam czynny
Post by "->> mazury.info.plFirma Yellow byla ponoc bardzo szemrana. Wlascicielem firmy byl
podobno jakis slup z Austrii czy Szwajcarii.
Wcale nie była szemrana;-)Włascicielem był facet z Hamburga i czesc
udziałów miał Polak z Warszawy
Post by "->> mazury.info.plCale przedsiewziecie z koncertami w Galeonie firmowal swoim nazwiskiem
Pan Skrzypaszek (znany sportowiec). Byc moze byl bardzo naiwny skoro
dal sie wrobic w taka afere.
Niestety, to ja "przyłozyłam reke" do poznania Panów. Arek wcale nie był
naiwy, wrecz przeciwnie. Miał upozwaznienia i pieniadze
niestety, wizje Panów mocno sie rózniły, a ze Arek w tym samym czasie
spotykał się z dziewczyna która miała plecy, w telewizji, sprawa została
rozdmuchana, a on przybrał postac niesłusznie skrzywdzonego. Mirka i
Ernesta nikt nie chciał słuchac, w koncu to krwiopijcy i to na dodatek z
kasa. Nie bede opisywała dalszych szczegółów, ale np sfałszowanie dowodu
wpłaty przez p Skrzypaszka dla stoczni, swiadczy ze taki naiwny to on
juz znowu nie był. Ja _widziałam ten kwit_
Post by "->> mazury.info.plPo sezonie zostawili wszystko wraz z dlugiem do splacenia. Nie
zaplacili Zegludze Mazurskiej i kilku innym miejscowym firmom za
robote. Pod koniec lata podczas jednego z koncertow odcieto im nawet
prad, za ktory tez nie zaplacili ZE.
Zostawili, bo Ernest się wkurzył. Miasto wymagało od nich, a samo nie
realizowało swoich obowiazków wynikajacych z umowy.
Mozna było walic głowa w scianę. Jeden i drugi byl daleka, z zadym
przyjazdem okazywało się, ze kazdy dba o interes ale własny. Mieli pecha
do ludzi, niestety, w Marinie były wieczne pzrekrety, kazdy doił jak
umiał. Nie bede opowiadała, ze tylko oni byli wspaniali, bo prawda ma
zawsze dwie matki;-)ale w tamtym czasie byłam bardzo blisko tego
wszystkiego i nie raz po prostu było mi wstyd pzred Ernestem, ze w
Polsce tak ciezko cos zrobic fajnego. Oprócz portu w Gizycku, mieli,
maja, port pod Miedzyzdrojami, kupiony na własnosc i tam [postanowili
inwestowac, by nigdy wiecej nie byc zaleznym od władz gminy. Ernest w
ogóle postanowił wycofac sie z interesów w Polsce. Nie iwem jak jest
teraz, straciłam z nimi kontakt
Post by "->> mazury.info.plPodobny los spotkal Yellow Marine nad Kisajnem. Komornik zajal
wszystko.
A, tutaj ie jestem w temacie
Post by "->> mazury.info.plJednym slowem pozostawili niedokonczony (mogl byc ladny) port i wiele
smrodu. Obecnie wlascicielem terenu jest miasto, a zarzadca Gizycki
MOSiR (chyba).
Miał, naprawde byc port z prwdziwego zdarzenia. Zreszta Ernest jest
zeglarzem, zakochanym w zeglarstwie. Mieszka swoja droga na jachcie
co prawda w innnych warunkach;-)ale to jego pasja. Ma dusze zeglarza,
to ciepły, _uczciwy_ facet. Chciał stworzyc miejsce które bedzie rajem
dla zeglarzy i nie zalezało mu by ta inwestycja zwróciła sie w szybkim
czasie, to była taka jego "perełka" Coz stało sie inaczej, szkoda
Post by "->> mazury.info.plJezeli znasz druga/inna wersje wydarzen, chetnie poznalbym ja.
Powyzsza wersje znam z lokalnej prasy, ktora niekonieczne musi byc
rzetelna w przedstawianiu faktow.
Dlaczego ich bronię, bo jak napisałam wkurzam się ciagle, na to w jakich
realiach zyjemy. Moj maz dzierzawi Port Keje, ile pieniedzy
wpakowalismy,to trudno wyliczyc i co, ciagle sie czepiaja jak nie LOK,
to emeryci. Ostatnio notorycznie płacimy grzywnę, bo pzreszkadzaja
koncerty szantowe, a miasto ma w dup..e. Baba wzywa policje i juz.
Miasto umywa rece, wystepowalismy o zgodę, do dzisiaj nie ma odpowiedzi.
Jak ma się chciec cos robic w tym chorym kraju?Ufff, popisałam sobie
--
Gosia