Discussion:
Sztrandowanie
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Pawel Pawlicki
2006-06-13 12:56:25 UTC
Permalink
To pytanie właściwie do Wojtka Kasprzaka ale może inni też coś wiedzą na ten
temat.
Chodzi o pływanie wzdłuż polskiego wybrzeża Bałtyku. Zapada zmierzch i
płyniemy do brzegu. O ile nie mam wątpliwości że da się takie coś
przeprowadzić w przypadku lekkich mieczówek o tyle z jachtem balastowym
(myśle o Pimpku swojego autorstwa) który ma 1200-1300 kg wyporności i 600 kg
balastu wewnętrznego i 40cm zanurzenia - sprawa nie jest chyba taka prosta.
Wyobrażam sobie, że na spokojnym, gladkim morzu jeszcze jako tako da się
podpłynąć na te 40-50 cm głębokości i stanąć na stępce i hmmm. powiedzmy
mieczach (albo kilach bocznych) - ale już przy wypiętrzających się do 50 cm
falach przy brzegu - a takie przeciez są normalką jacht będzie tłukł zdrowo
o dno. Pal licho walenie o dno - powiedzmy, że łódka jest wytrzymała a dno
miękkiejak z puchu. Ale jak potem wrócić na wodę?
Wynosić 50 kg kotwicę na plerach a potem wyciągać się 2 tonową wyciągarką?
Czy wbijać słup 100 metrów od brzegu? Ciekawe jak to robili rybacy kiedy nie
było traktorów ani silników spalinowych. W 10 chłopa pchali po belkach? Może
jakieś kółka trzeba dorobić? Gąsienice?

paweł pawlicki

ps.
tak mnie naszło bo zrobiłem dokładne obliczenia Pimpka STIX według ISO i
wyszła mu kategoria projektowa B.
Jerzy Makieła
2006-06-13 13:28:38 UTC
Permalink
Post by Pawel Pawlicki
Chodzi o pływanie wzdłuż polskiego wybrzeża Bałtyku. Zapada zmierzch i
płyniemy do brzegu. O ile nie mam wątpliwości że da się takie coś
przeprowadzić w przypadku lekkich mieczówek o tyle z jachtem balastowym
(myśle o Pimpku swojego autorstwa) który ma 1200-1300 kg wyporności i
600 kg balastu wewnętrznego i 40cm zanurzenia - sprawa nie jest chyba
taka prosta.
Im prędzej zapomnisz o takich pomysłach tym lepiej będzie dla Ciebie i
Twojej łódki. Kiedyś, chyba Jarek Czyszek pisał coś na ten temat...
A ja? No cóż, wszystkich którzy coś mówią o sztrandowaniu zapraszam na
Regaty Antagonistów, jak zrzucą a potem wyciągną Pucka na plażę to im
się optyka zmieni:-)))))
Post by Pawel Pawlicki
Wynosić 50 kg kotwicę na plerach a potem wyciągać się 2 tonową
wyciągarką? Czy wbijać słup 100 metrów od brzegu?
Ciepło... ciepło:-))))
Post by Pawel Pawlicki
Ciekawe jak to robili
rybacy kiedy nie było traktorów ani silników spalinowych.
Ale były kieraty:-))
--
Pozdrowienia Jurek M
http://www.makiela.pl/
http://galeria.makiela.pl/
GSM 601-938-951
Pawel Pawlicki
2006-06-13 14:07:40 UTC
Permalink
Post by Jerzy Makieła
Post by Pawel Pawlicki
Chodzi o pływanie wzdłuż polskiego wybrzeża Bałtyku. Zapada zmierzch i
płyniemy do brzegu. O ile nie mam wątpliwości że da się takie coś
przeprowadzić w przypadku lekkich mieczówek o tyle z jachtem balastowym
(myśle o Pimpku swojego autorstwa) który ma 1200-1300 kg wyporności i 600
kg balastu wewnętrznego i 40cm zanurzenia - sprawa nie jest chyba taka
prosta.
Im prędzej zapomnisz o takich pomysłach tym lepiej będzie dla Ciebie i
Twojej łódki. Kiedyś, chyba Jarek Czyszek pisał coś na ten temat...
A ja? No cóż, wszystkich którzy coś mówią o sztrandowaniu zapraszam na
Regaty Antagonistów, jak zrzucą a potem wyciągną Pucka na plażę to im się
optyka zmieni:-)))))
--
Pozdrowienia Jurek M
No ja wiem że się nie da.
Ale może ktoś np. nie wiedział i okazało się że się da?
Albo pojawiły się nowe rozwiązania jakieś? Nadmuchiwane belki do podkładania
pod dno albo co?

pawel pawlicki
Jerzy Makieła
2006-06-13 14:43:44 UTC
Permalink
Post by Pawel Pawlicki
Ale może ktoś np. nie wiedział i okazało się że się da?
Nic mi na ten temat nie wiadomo:-)))
Post by Pawel Pawlicki
Albo pojawiły się nowe rozwiązania jakieś?
Tak, poduszkowce:-)))
--
Pozdrowienia Jurek M
http://www.makiela.pl/
http://galeria.makiela.pl/
GSM 601-938-951
Marek MAAR Grzywa
2006-06-13 15:02:54 UTC
Permalink
Post by Jerzy Makieła
Post by Pawel Pawlicki
Ale może ktoś np. nie wiedział i okazało się że się da?
Nic mi na ten temat nie wiadomo:-)))
Post by Pawel Pawlicki
Albo pojawiły się nowe rozwiązania jakieś?
Tak, poduszkowce:-)))
Było jakiś czas temu o dmuchanych wałkach do przetaczania łodzi.

[Reklama] Tanio sprzedam całkiem sprawne i bardzo dokładne, ultralekkie,
dmuchane dalby dewiacyjne [/Reklama] :-)))
--
Pozdrawiam, Marek Grzywa, ***@bcf.pl
Marian Jana¶
2006-06-13 19:00:13 UTC
Permalink
Post by Pawel Pawlicki
No ja wiem że się nie da.
Ale może ktoś np. nie wiedział i okazało się że się da?
Albo pojawiły się nowe rozwiązania jakieś? Nadmuchiwane belki do podkładania
pod dno albo co?
Chyba jeszcze w ubiegłym wieku w "Żaglach" była fotka Sportiny 595 która
wracając z regat o Srebrny Dzwon z Kołobrzegu na jezioro Jamno zrobiła sobie po
drodze przystanek na plaży "...jak ta mróweczka" napisze zaraz, że mam dobrą
pamięć> A mam i już:-)))
A tutaj jest link do tych wałków:
http://www.permatech.com.pl/oferta/akcesoria/boje.php
Też mi takie rózne rzeczy chodzą po głowie ale chyba jak radzi Jurek chyba
lepiej będzie dla dobra łodki o tym zapomnieć.
Pozdrawiam Marian Janaś
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Jerzy Makieła
2006-06-13 19:11:26 UTC
Permalink
Post by Marian Jana¶
Chyba jeszcze w ubiegłym wieku w "Żaglach" była fotka Sportiny 595 która
wracając z regat o Srebrny Dzwon z Kołobrzegu na jezioro Jamno zrobiła sobie po
drodze przystanek na plaży "...jak ta mróweczka" napisze zaraz, że mam dobrą
pamięć> A mam i już:-)))
:-))) też mi się coś kojarzy... Nie twierdzę, że nigdy się nie da
wylądować na plaży, bo jak to mówią - wszystko można byle z wolna i
ostrożna:-)))
--
Pozdrowienia Jurek M
http://www.makiela.pl/
http://galeria.makiela.pl/
GSM 601-938-951
Wojtek Bartoszyński
2006-06-13 19:18:11 UTC
Permalink
Post by Marian Jana¶
http://www.permatech.com.pl/oferta/akcesoria/boje.php
niżej
"Róg mgłowy w sprayu" - podoba mi sią, choc wolałbym w tubce.
:-)
--
pozdrawiam - Wojtek Bartoszyński
*********************************************************
*Gdyby wszyscy byli bogaci, nikt nie chciałby wiosłować.*
**********************************(przysłowie norweskie)*
Tomasz Chodnik
2006-06-14 18:45:57 UTC
Permalink
Post by Jerzy Makieła
A ja? No cóż, wszystkich którzy coś mówią o sztrandowaniu zapraszam na
Regaty Antagonistów, jak zrzucą a potem wyciągną Pucka na plażę to im
się optyka zmieni:-)))))
To zależy co jest celem zabawy, Jurku.

W zeszły piątek opłynąłem Puckiem z Władysławowa do Kuźnicy, wzdłuż
R-M prawie do Rewy, potem wzdłuż brzegu do Pucka, we dwójkę z moją
sympatią.

Wyciągalismy Pucka wysoko na plażę 4 razy, w tym paliliśmy ognisko
(i pilismy kawę) na Ryfie Mew. Najwyżej wyciągnałem Pucka w Kuźnicy,
bo szliśmy jeść (sandacz w borówkach, mniam) a zmieniał się wiatr. Nie
było większego problemu choć nie przeciągaliśmy łódki w poprzek Mielizny.
Kotwica = drapak, długa cuma, ciągnięcie w bok. Nawet się nie zasapałem.
Nie wolno się tylko śpieszyć.
Post by Jerzy Makieła
Post by Pawel Pawlicki
Ciekawe jak to robili
rybacy kiedy nie było traktorów ani silników spalinowych.
Ale były kieraty:-))
Pływałem na sztrandującym rybolu Sop-3, nim poszedł na eurozłom.
Wyciąganie to mały problem, poza tym na brzegu mieliśmy elektryczną
wyciągarkę. Natomiast spuszczenie na wodę bez dalby to ciężka praca na
kilkunastu chłopa. Taka łódka to kilka ton solidnej dębiny, okuta,
oblaminowana, choć bez kila. Ten ciężar pomaga przy sztrandowaniu,
dzięki niemu łódka nie świruje na przyboju. Natomiast zejście z plaży teges.

Ze lżęjszą łodką bywają problemy, byle fala odbiera kontrolę. Przerabiam to
czasem na kajaku. Kilka razy fala 30cm zmieszała mnie zupełnie z błotem, nim
zdążyłem założyć osłony.

Generalnie - przy spokojnej wodzie sztrandowanie łódką ok. 1-2t powinno być
całkiem bezpieczne. Tylko każdy wzrost fali powinien równać się rezygnacji z
wodowania, lub sztrandowania. Trzeba przeczekiwać pogodę. Nie zawsze
dziś na to ludzi stać, urlopy itd. Cmentarze nad morzem pełne są rybaków,
którzy "musieli" iść w morze, nawet w zimie, przez przymus ekonomiczny.

Tomek
Jacek WoŒniak
2006-06-14 18:54:48 UTC
Permalink
Post by Tomasz Chodnik
Generalnie - przy spokojnej wodzie sztrandowanie łódką ok. 1-2t powinno być
całkiem bezpieczne. Tylko każdy wzrost fali powinien równać się rezygnacji z
wodowania, lub sztrandowania. Trzeba przeczekiwać pogodę. Nie zawsze
dziś na to ludzi stać, urlopy itd. Cmentarze nad morzem pełne są rybaków,
którzy "musieli" iść w morze, nawet w zimie, przez przymus ekonomiczny.
Według mnie sztrandować można na takiej łódce którą załoga jest w stanie
podnieść.
Nie porównujmy się z rybakami, inne doświadczenia i inny sprzęt. Jeżeli ktoś
koniecznie chce żeglować w taki sposób ciężką łodzią to pozostają mu chyba
tylko przystanie rybackie.
--
Pozdrawiam :-)
Jacek Woźniak
- każdy kij ma dwa końce ... a tonfa ma trzy -
Jerzy Makieła
2006-06-14 18:55:15 UTC
Permalink
Post by Tomasz Chodnik
Ze lżęjszą łodką bywają problemy, byle fala odbiera kontrolę. Przerabiam to
czasem na kajaku. Kilka razy fala 30cm zmieszała mnie zupełnie z błotem, nim
zdążyłem założyć osłony.
Z nas wszystkich Ty chyba masz największe doświadczenie w sztrandowaniu
i dobrze, że napisałeś:-)))
--
Pozdrowienia Jurek M
http://www.makiela.pl/
http://galeria.makiela.pl/
GSM 601-938-951
Wojtek Kasprzak
2006-06-14 08:02:47 UTC
Permalink
On Tue, 13 Jun 2006 14:56:25 +0200, "Pawel Pawlicki"
Post by Pawel Pawlicki
Chodzi o pływanie wzdłuż polskiego wybrzeża Bałtyku. Zapada zmierzch i
płyniemy do brzegu. O ile nie mam wątpliwości że da się takie coś
przeprowadzić w przypadku lekkich mieczówek o tyle z jachtem balastowym
(myśle o Pimpku swojego autorstwa) który ma 1200-1300 kg wyporności i 600 kg
balastu wewnętrznego i 40cm zanurzenia - sprawa nie jest chyba taka prosta.
Ciezko jest to sobie wyobrazic jezeli plywanie po morzu kojarzy sie z
jachtami kilowymi i postojami tylko w portach. A taki jest-byl model
naszego zeglarstwa pieczolowicie utrzymywany przez te wszystkie lata.

Mocna konstrukcja kadluba, odpowiednie przygotowanie techniczne w
sprzet, przecwiczenie tego na "sucho" i lodke tej wielkosci zaloga
powinna wyciagnac poza zasieg fal i nastepnego dnia rano zwodowac.
To przygotowanie techniczne to:
- mala wyciagarka u sile 2000 kg. - taka za 47 zl
- kotwica dobrze trzymajaca w piachu.
- mocny zaczep na dziobie

To wyposazenie powyzej jest to niezbedne minimum. Dodatkowo sprawe
znakomicie ulatwia:
- "odwrotne wozki" w liczbie 2 - 4 lub nadmuchwane rolki (walce) do
przeciagania lodek po piachu,
Post by Pawel Pawlicki
Wyobrażam sobie, że na spokojnym, gladkim morzu jeszcze jako tako da się
podpłynąć na te 40-50 cm głębokości i stanąć na stępce i hmmm. powiedzmy
mieczach (albo kilach bocznych) - ale już przy wypiętrzających się do 50 cm
falach przy brzegu - a takie przeciez są normalką jacht będzie tłukł zdrowo
o dno. Pal licho walenie o dno - powiedzmy, że łódka jest wytrzymała a dno
miękkiejak z puchu.
Wystarczy aby nie bylo kamieni. Z waleniem o dno to gruba przesada,
lodke musisz wyciagnac poza zasieg fal i nie bedzie walila.
Zapomnij o kilach (mieczach) bocznych. One moga miec zastosowanie
tylko na osuchach. W piachu przy ciagnieciu zaryja sie tak ze potem
zadna "lokalna" sila lodki nie ruszysz.
Post by Pawel Pawlicki
Ale jak potem wrócić na wodę?
Wynosić 50 kg kotwicę na plerach a potem wyciągać się 2 tonową wyciągarką?
Czy wbijać słup 100 metrów od brzegu?
Wystarczy kotwica o wadze 5-7kg dobrze trzymajaca w piachu, taka np.
jest kotwica danforta . O sile trzymania danforta przekonal sie
kiedys Meping jak na 5kg kotwicy utrzymal na Wisle hol skladajacy sie
kilkunastu lodek i ciezkiego holownika. Kotwice wynosisz na taka
odleglosc aby dobrze trzymala i aby zpewnic lodce plywalnosc.
Post by Pawel Pawlicki
Ciekawe jak to robili rybacy kiedy nie
było traktorów ani silników spalinowych. W 10 chłopa pchali po belkach? Może
jakieś kółka trzeba dorobić? Gąsienice?
"Odwrotne" wozki zalatwiaja sprawe. Zeby nie wozic z soba zbytecznych
klamotow do tego celu mozna wykorzystac np przykrycia bakist,
achterpiku

Pamietac tez trzeba ze sztrandowanie dowolna lodka nie w kazdych
warunkach i nie w kazdym miejscu jest bezpieczne i mozliwe.
--
Pozdrawiam, Wojtek
http://www.siz.org.pl/
http://www.zeglarstwo.sail-ho.pl/
***@post.pl
Jerzy Makieła
2006-06-14 15:03:00 UTC
Permalink
Post by Wojtek Kasprzak
Mocna konstrukcja kadluba, odpowiednie przygotowanie techniczne w
sprzet, przecwiczenie tego na "sucho" i lodke tej wielkosci zaloga
powinna wyciagnac poza zasieg fal i nastepnego dnia rano zwodowac.
- mala wyciagarka u sile 2000 kg. - taka za 47 zl
- kotwica dobrze trzymajaca w piachu.
- mocny zaczep na dziobie
Tak a'propo (może komuś się przyda) słyszałem o wyciąganiu samochodu z
piachu metodą "na koło". Koło zapasowe zakopuje się pionowo prostopadle
do kierunku ciągnięcia, oczywiście w okolicach środka mocuje się linkę
lebiodki. Opór stawiany przez płaszczyznę koła jest na tyle silny, że na
ogół pozwala wyciągnąć samochód.
Rozwijając:-))) pomysł, po co koło samochodowe... wystarczy jakaś
tarcza, a właściwie może coś w formie wachlarza... No dobra może też być
pokrywa bakisty:-)))))
--
Pozdrowienia Jurek M
http://www.makiela.pl/
http://galeria.makiela.pl/
GSM 601-938-951
Jacek WoŒniak
2006-06-14 15:18:26 UTC
Permalink
Post by Jerzy Makieła
Tak a'propo (może komuś się przyda) słyszałem o wyciąganiu samochodu z
piachu metodą "na koło". Koło zapasowe zakopuje się pionowo prostopadle do
kierunku ciągnięcia, oczywiście w okolicach środka mocuje się linkę
lebiodki. Opór stawiany przez płaszczyznę koła jest na tyle silny, że na
ogół pozwala wyciągnąć samochód.
Rozwijając:-))) pomysł, po co koło samochodowe... wystarczy jakaś tarcza,
a właściwie może coś w formie wachlarza... No dobra może też być pokrywa
bakisty:-)))))
Tia ... na której rewie najlepiej zakopać przy "wychodzeniu w morze"?
--
ukłony wszystkim
Jacek Woźniak
--quod scimus, gutta est, ignoramus mare--
Jerzy Makieła
2006-06-14 15:40:01 UTC
Permalink
Post by Jacek WoŒniak
Tia ... na której rewie najlepiej zakopać przy "wychodzeniu w morze"?
Na każdej:-))))
--
Pozdrowienia Jurek M
http://www.makiela.pl/
http://galeria.makiela.pl/
GSM 601-938-951
Wojtek Kasprzak
2006-06-14 15:55:23 UTC
Permalink
On Wed, 14 Jun 2006 17:18:26 +0200, "Jacek Woźniak"
Post by Jacek WoŒniak
Post by Jerzy Makieła
Tak a'propo (może komuś się przyda) słyszałem o wyciąganiu samochodu z
piachu metodą "na koło". Koło zapasowe zakopuje się pionowo prostopadle do
kierunku ciągnięcia, oczywiście w okolicach środka mocuje się linkę
lebiodki. Opór stawiany przez płaszczyznę koła jest na tyle silny, że na
ogół pozwala wyciągnąć samochód.
Szybko i skutecznie, podobnie jest w sniegu.
Post by Jacek WoŒniak
Post by Jerzy Makieła
Rozwijając:-))) pomysł, po co koło samochodowe... wystarczy jakaś tarcza,
a właściwie może coś w formie wachlarza... No dobra może też być pokrywa
bakisty:-)))))
Tia ... na której rewie najlepiej zakopać przy "wychodzeniu w morze"?
Jak wychodzisz samochodem to najlepiej na tej najdalszej od brzegu.

A jak lodka, kotwice wynosimy na odleglosc taka aby dobrze trzymala.
Do pierwszej rewy jest daleko albo jeszcze dalej a woda siega mniej
wiecej do kolan.
--
Pozdrawiam, Wojtek
http://www.siz.org.pl/
http://www.zeglarstwo.sail-ho.pl/
***@post.pl
Jacek WoŒniak
2006-06-14 16:12:36 UTC
Permalink
Post by Wojtek Kasprzak
Post by Jacek WoŒniak
Tia ... na której rewie najlepiej zakopać przy "wychodzeniu w morze"?
Jak wychodzisz samochodem to najlepiej na tej najdalszej od brzegu.
:-)) Myslisz, że da sie dostatecznie uszczelnić malucha? :-))
Post by Wojtek Kasprzak
A jak lodka, kotwice wynosimy na odleglosc taka aby dobrze trzymala.
Do pierwszej rewy jest daleko albo jeszcze dalej a woda siega mniej
wiecej do kolan.
Ja rozmyślając nad problemem doszedłem do przekonania, że trzeba się
wyciągnąć poza pierwszą rewę. W takim wypadku trzeba mieć dostatecznie długą
linę, może nawet i 50m albo przed lądowaniem znaleźć przerwę w rewie. Lecz z
tym wiążą się problemy. Przeważnie przerwa taka jest spowodowana prądem
płynącym od lądu co utrudnia dobicie lecz znakomicie ułatwia odejście w
morze.
--
ukłony wszystkim
Jacek Woźniak
--quod scimus, gutta est, ignoramus mare--
A.K³oskowski (www.hobbystyl.pl)
2006-06-14 19:55:43 UTC
Permalink
Użytkownik "Wojtek Kasprzak" napisał
Post by Wojtek Kasprzak
A jak lodka, kotwice wynosimy na odleglosc taka aby dobrze trzymala.
Do pierwszej rewy jest daleko albo jeszcze dalej a woda siega mniej
wiecej do kolan.
Powitanko dla tych co nie denerwują się meczem :-)

A tak w rozmyślaniach praktycznych (np "Sztrandek") - zakładam że są dwie
osoby-
kotwica wyniesiona nawet te 50 m. I teraz nadal mamy do popchnięcia
powiedzmy 1,5 tony stojące nadal na piachu.
Ciągnąć kotwiczną przez kabestan a druga osoba pcha?
chyba powinno ruszyć łódką ale kabestan musi być "fest" zamocowany...
i schodzimy na wodę (pomijam kamienie) teraz trzeba nagle przyspieszyć
wybieranie kotwicznej drugi przytrzymuje jacht podskakujący trochę na fali,
wybieramy, trzymamy, wybieramy coraz szybciej - i "drugi" wskakuje na
łódkę - czyli dobra wygodna drabinka z rufy aby było jak najmniej kłopotu z
wejściem na łódkę... , mamy sytuację taką - jeszcze 15 - 20 metrów
kotwicznej z dziobu, obie osoby na jachcie, teraz szybko żagle w górę żeby
uzyskać prędkość chwilę przed "kotwica w pionie" - i w zasadzie już po
wszystkim..

Czyli sztrandując na plaży dobre byłoby rzucić z rufy kotwicę aby była już
na jutro, i przysypać piaskiem linę - może nikt nie podpierniczy w nocy...

Mylę się czy tak właśnie powinno to wyglądać? poprawcie jeśli robi się to
inaczej...

P.S.
1. Wojtek K.-jak linie teoretyczne "S" - prześlesz mi?
2. Ile powinien ważyć mocny Sztrandek ?
3. Biorąc pod uwagę Sławkowego - jak wygląda sprawa wchodzenia na jacht z
rufy?

Pozdrawiam serdecznie
Adam Kłoskowski
tel.kom. +48 512 131 656
e-sklep www.hobbystyl.pl
sztormiaki, koszulki, prezenty i różne "przydasie"
Tomasz Chodnik
2006-06-14 21:16:55 UTC
Permalink
A.Kłoskowski pisze:
1> dobra wygodna drabinka z rufy
2> 15 - 20 metrów kotwicznej z dziobu
3> Czyli sztrandując na plaży dobrze byłoby rzucić z rufy kotwicę
Zakładasz, że krasnoludki w nocy obrócą jacht, który wylazł na plażę
dziobem do przodu, by rano był dziobem do wody?

Osobiście krasnoludów nie widziałem.
Łódź musi być w stanie zejść na wodę rufą do przodu.

To dlatego rybacy uzywali szpicgatów. I zdejmowali ster.
Wszystkie dawne statki (frachtowce!) sztrandujące miały rufy
podobne do dziobów. To właśnie ograniczenie opóźniło wynalazek
współczenego steru.
Zerknij w archiwum, zobacz jak broniliśmy kształtu rufy Sztrandka.
I tak IMHO jest zbyt mało solidna.

4> przysypać piaskiem linę - może nikt nie podpierniczy w nocy...
Może naiwnie myślę, że realia na plaży są inne niż na tzw. Mazurach.
Szansa kradzieży akurat liny jest IMHO pomijalna. Zresztą, ja użyłbym
stalówki. I wyciągarki, windy do stalówki, a nie kabestanu do grubej liny.

Póki nikt nie popróbuje, nie będzie dobrego dowodu, bo doświadczeń
wymierających rybaków nie przejmiemy. Oni są nam, a my im - obcy.
A cały wysiłek państwa skierowany jest na to, by ich wymieranie
przyspieszyć, aż po exterminację.

T
Jacek WoŒniak
2006-06-15 07:23:45 UTC
Permalink
Post by Tomasz Chodnik
1> dobra wygodna drabinka z rufy
2> 15 - 20 metrów kotwicznej z dziobu
3> Czyli sztrandując na plaży dobrze byłoby rzucić z rufy kotwicę
Zakładasz, że krasnoludki w nocy obrócą jacht, który wylazł na plażę
dziobem do przodu, by rano był dziobem do wody?
Osobiście krasnoludów nie widziałem.
Łódź musi być w stanie zejść na wodę rufą do przodu.
Albo dać się obrucić siłami załogi. Pamietajmy, że rybaczyła (pracowała przy
wciąganiu/spychaniu łodzi) cała wioska a nie pojedyńczy rybacy.
Post by Tomasz Chodnik
To dlatego rybacy uzywali szpicgatów. I zdejmowali ster.
Wszystkie dawne statki (frachtowce!) sztrandujące miały rufy
podobne do dziobów. To właśnie ograniczenie opóźniło wynalazek
współczenego steru.
Eee tu się nie zgodzę. Tradycja zaczyna sie od dłubanki, czółna.
Post by Tomasz Chodnik
4> przysypać piaskiem linę - może nikt nie podpierniczy w nocy...
Może naiwnie myślę, że realia na plaży są inne niż na tzw. Mazurach.
Szansa kradzieży akurat liny jest IMHO pomijalna. Zresztą, ja użyłbym
stalówki. I wyciągarki, windy do stalówki, a nie kabestanu do grubej liny.
Duża wytrzymałość jest potrzebna właściwe tylko do zejścia z plaży. Dalej
można ciągnąć się na linie.
Post by Tomasz Chodnik
Póki nikt nie popróbuje, nie będzie dobrego dowodu, bo doświadczeń
wymierających rybaków nie przejmiemy. Oni są nam, a my im - obcy.
To kto tam kurna ma najbliżej?! ;-) Trzeba zacząć pracować jak etnografowie.

--
Pozdrawiam :-)
Jacek Woźniak
- każdy kij ma dwa końce ... a tonfa ma trzy -
Marian Jana¶
2006-06-15 11:07:05 UTC
Permalink
Post by Tomasz Chodnik
Zakładasz, że krasnoludki w nocy obrócą jacht, który wylazł na plażę
dziobem do przodu, by rano był dziobem do wody?
Osobiście krasnoludów nie widziałem.
Łódź musi być w stanie zejść na wodę rufą do przodu.
To dlatego rybacy uzywali szpicgatów. I zdejmowali ster.
Daleki jestem do zorganizowania rejsu swoim jachtem wzdłuż wybrzeża Bałtyku.
Ale ile razy jest dyskusja na temat lądowania na brzegu to w nawiązaniu do tego
co piszesz chodzi mi po głowie myśl wylądowania na brzegu rufą z podniesionym
do pionu i zabezpieczonym przed opuszczeniem sterem. Z dziobu na długiej linie
wypuszczona kotwica która przyda się przy odchodzeniu ale wcześniej pomaga pod
kontrolą zbliżyć się do brzegu. Nie wiem czy dobrze myślę.
Pozdrawiam Marian Janaś
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Jacek WoŒniak
2006-06-15 11:21:07 UTC
Permalink
Post by Marian Jana¶
Post by Tomasz Chodnik
Zakładasz, że krasnoludki w nocy obrócą jacht, który wylazł na plażę
dziobem do przodu, by rano był dziobem do wody?
Osobiście krasnoludów nie widziałem.
Łódź musi być w stanie zejść na wodę rufą do przodu.
To dlatego rybacy uzywali szpicgatów. I zdejmowali ster.
Daleki jestem do zorganizowania rejsu swoim jachtem wzdłuż wybrzeża Bałtyku.
Ale ile razy jest dyskusja na temat lądowania na brzegu to w nawiązaniu do tego
co piszesz chodzi mi po głowie myśl wylądowania na brzegu rufą z podniesionym
do pionu i zabezpieczonym przed opuszczeniem sterem. Z dziobu na długiej linie
wypuszczona kotwica która przyda się przy odchodzeniu ale wcześniej pomaga pod
kontrolą zbliżyć się do brzegu. Nie wiem czy dobrze myślę.
Cały myk polega na tym, że na brzegu trzeba znaleźć się szybko. Jeżeli twój
jacht dobrze pływa do tyłu to łatwo przejdziesz przez rewy i wjedziesz na
fali na brzeg. ;-)

Wszystko pięknie przy małej fali ale nawet w takich warunkach chwila
nieuwagi może doprowadzić do postawienia jachtu bokiem i niebezpiecznego
walenia burtą o dno. Lądowania na brzegu nie można porównywać do dochodzenia
do keji czy mazurskiego brzegu.



Jacek
Marian Jana¶
2006-06-15 12:03:16 UTC
Permalink
Post by Jacek WoŒniak
Wszystko pięknie przy małej fali ale nawet w takich warunkach chwila
nieuwagi może doprowadzić do postawienia jachtu bokiem i niebezpiecznego
walenia burtą o dno.
Według mojej koncepcji kotwica zostawiona w morzu i napięta lina kotwiczna
pozwalałaby utrzymać dziób prostopadle do nadbiegających fal i zapobiegać
ustawienia jachtu bokiem do fali.
Post by Jacek WoŒniak
Lądowania na brzegu nie można porównywać do dochodzenia
do keji czy mazurskiego brzegu.
Tego nie mususz mi tłumaczyć. Jak najbardzierj zdaję sobie z tego sprawę.
Pozdrawiam Marian Janaś
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Jacek WoŒniak
2006-06-15 12:13:41 UTC
Permalink
Post by Marian Jana¶
Post by Jacek WoŒniak
Wszystko pięknie przy małej fali ale nawet w takich warunkach chwila
nieuwagi może doprowadzić do postawienia jachtu bokiem i niebezpiecznego
walenia burtą o dno.
Według mojej koncepcji kotwica zostawiona w morzu i napięta lina kotwiczna
pozwalałaby utrzymać dziób prostopadle do nadbiegających fal i zapobiegać
ustawienia jachtu bokiem do fali.
i w dolinie fali sruuuu o dno, bedziesz mieć na tyle rąk aby luzować linę i
wciągać jacht? Tu trzeba wjechać na fali albo mieć lekką łódź.


--
Pozdrawiam :-)
Jacek Woźniak
- każdy kij ma dwa końce ... a tonfa ma trzy -
Wojtek Kasprzak
2006-06-20 11:12:50 UTC
Permalink
On Wed, 14 Jun 2006 21:55:43 +0200, "A.Kłoskowski
Post by A.K³oskowski (www.hobbystyl.pl)
Użytkownik "Wojtek Kasprzak" napisał
Post by Wojtek Kasprzak
A jak lodka, kotwice wynosimy na odleglosc taka aby dobrze trzymala.
Do pierwszej rewy jest daleko albo jeszcze dalej a woda siega mniej
wiecej do kolan.
...
A tak w rozmyślaniach praktycznych (np "Sztrandek") - zakładam że są dwie
osoby-
kotwica wyniesiona nawet te 50 m. I teraz nadal mamy do popchnięcia
powiedzmy 1,5 tony stojące nadal na piachu.
Ciągnąć kotwiczną przez kabestan a druga osoba pcha?
chyba powinno ruszyć łódką ale kabestan musi być "fest" zamocowany...
i schodzimy na wodę (pomijam kamienie) teraz trzeba nagle przyspieszyć
wybieranie kotwicznej drugi przytrzymuje jacht podskakujący trochę na fali,
wybieramy, trzymamy, wybieramy coraz szybciej - i "drugi" wskakuje na
łódkę - czyli dobra wygodna drabinka z rufy aby było jak najmniej kłopotu z
wejściem na łódkę... , mamy sytuację taką - jeszcze 15 - 20 metrów
kotwicznej z dziobu, obie osoby na jachcie, teraz szybko żagle w górę żeby
uzyskać prędkość chwilę przed "kotwica w pionie" - i w zasadzie już po
wszystkim..
Mylę się czy tak właśnie powinno to wyglądać? poprawcie jeśli robi się to
inaczej...
Ja bym robil tak.
Zostawmy na chwile obrocenie lodki dziobem do wody.
Lodke sciagamy "wyciagarka za 47 zl" i silami calej zalogi(ile by nie
bylo, 1-2-3..) stojacej na piachu. Zaden kabestan na lekkiej lodce nie
jest potrzebny, zreszta nie bardzo wyobrazam sobie jego takie
zamocowanie tak aby nie wylazl razem z "miesem". Sciagamy na tyle aby
lodka uzyskala plywalnosc czyli na wode o glebokosci mniej wiecej do
polowy lydki. Znajdujemy sie na wyplyceniu na ktorym fala jest juz
tylko lagodnym szumem, cala jej energia zostala wytracona na rewach i
progu zaczynajacym wyplycenie.
Spokojnie demontujemy wyciagarke i przenosimy line kotwiczna na
poklad. Porzadkujemy caly "majdan" uzywany do sztrandowania. Sprzatamy
miejsce naszego nocowania i okolice.
Tak robimy jezeli decydujemy sie na wyjscie ta sama droga co
ladowalismy. Jezeli po sztrandowaniu znalezlismy "lepsze" miejsce do
odejscia od brzegu, idziemy po kotwice i robimy "overholung" w
korzystniejsze miejsce. Wynosimy kotwice jak najdalej, jak tylko sie
da. Ladujemy sie wszyscy do lodki, OBOWIAZKOWO, wszyscy zakladamy
kamizelki. Robimy klar na lodce, pamietajac o zalozeniu urzadzenia
sterowego:-). Stawiamy zagle i zostawiamy je w lopocie. Miecz i ster
opuszczamy na tyle aby nie dotykaly dna.
Jak juz wszystko jest gotowe, jeszcze raz przemyslmy nasze odejscie,
czy warunki nam pozwalaja i czy czujemy sie na silach. Jak tak,
maksymalna koncentracja, wybieramy kotwice, wybieramy zagle i
odchodzimy. Jak nie zostajemy na brzegu i czekamy na poprawe warunkow.
Post by A.K³oskowski (www.hobbystyl.pl)
Czyli sztrandując na plaży dobre byłoby rzucić z rufy kotwicę aby była już
na jutro, i przysypać piaskiem linę - może nikt nie podpierniczy w nocy...
Mozna, tak zrobic jak prognoza na jutro jest dobra i pewni jestesmy ze
bedziemy wychodzic ta sama droga co ladowalismy. Oczywiscie bez
przysypywania piaskiem :-)

A teraz pora na odwrocenie lodki, Tomek ma racje, krasnoludki tego za
nas nie zrobia. Po pomyslnym przejsciu ostatniego przyboju i
znalezieniu sie na wyplyceniu, zrzucamy zagle, znajdujemy sie na
spokojnej wodzie gdzie fala ma mala energie i przy pierwszym
szurnieciu o dno wchodzimy do wody, zdejmujemy urzadzenie sterowe,
lodke odwracamy i wciagamy rufa na brzeg. Jest ustawiona dziobem do
morza, w kierunku do odejscia od brzegu

Oczywiscie ze zdaje sobie sprawe z tego ze konfiguracja dna w miejscu
sztrandowania moze byc niekorzystna tj brak rew lub brak wiekszego
wyplycenia. Musimy poszukac wtedy lepszego miejsca.
Sa tez miejsca bardzo korzystne do ladowania, minimalne "laguny lub
zatoczki" w sam raz dla lodki wielkosci Sztrandka.

I jeszcze jedno, plazowo plywamy do sily wiatru 3 moze 4. Jak wieje
wiecej siedzimy na plazy i popijamy piwo :-)
Post by A.K³oskowski (www.hobbystyl.pl)
1. Wojtek K.-jak linie teoretyczne "S" - prześlesz mi?
Wyslalem dla siatkobetonu.
Post by A.K³oskowski (www.hobbystyl.pl)
2. Ile powinien ważyć mocny Sztrandek ?
Sztrandek robiony na podstawie planow z pokryciem calosci sklejka 8mm
i oblaminowany gramatura 100 -150 bedzie wazyl ok 200kg.
Pierwsze kompletne bedzie mozna zwazyc za powiedzmy miesiac lub dwa.
Post by A.K³oskowski (www.hobbystyl.pl)
3. Biorąc pod uwagę Sławkowego - jak wygląda sprawa wchodzenia na jacht z
rufy?
Lepiej niech napisze Slawek :-)
--
Pozdrawiam, Wojtek
http://www.siz.org.pl/
http://www.zeglarstwo.sail-ho.pl/
***@post.pl
Janusz Ostrowski
2006-06-15 21:38:41 UTC
Permalink
W lipcu zamierzamy z Krzysiem Mnichem przetestowac ten temat starannie
na jednostce o zupełnie innej charakterystyce.
Zaczynajac od tego, ze na pokladzie nie bedzie komfortu do spania czy
pichcenia :(
za to bedzie mnostwo sztrandowania: do posilku, do spania, bo np. zanosi się
na godzinny szkwal deszczowy ..

Lodka lekka bo na pusto 150 kg.
Dziob z jednej i z drugiej strony - nie trzeba odwracac.
Dno jako bardzo glebokie V - nie ma szans dotkniecia delikatnym dnem lub burtą.
Nie ma zadnego steru, ktorym moznaby zaczepic.
Fala nie wywroci - bo jest podporka 3 metry z boku.

To nasza koncepcja lodki sztrandujacej, a zupelnie nie Sztrandek.
Przy tym praktycznie low tech
bo komplet materialow nie przekroczyl 3.5 tys pln z zaglem i osprzetem plus
120 dni roboczych ( z licznymi przerwami :)
Na naszej polkoli zupelnie nowa tradycja, na innej ma ponad tysiac lat.
Sprawdzimy jak dzial to sie podzielimy.

Pozdrawiam
Janusz
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Paweł ccc
2006-06-16 11:52:14 UTC
Permalink
Post by Wojtek Kasprzak
On Tue, 13 Jun 2006 14:56:25 +0200, "Pawel Pawlicki"
Pamietac tez trzeba ze sztrandowanie dowolna lodka nie w kazdych
warunkach i nie w kazdym miejscu jest bezpieczne i mozliwe.
Może jednak prościej byłoby nabyć barkę desantową na przetargu Agencji Mienia
Wojskowego ? Bo jest to jedyny sprzet pływajacy przeznaczony do sztrandowaania.

Pozdrowienia
Paweł
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
groszek69
2006-06-15 16:46:34 UTC
Permalink
Przedyskutować trzebaby było jeszcze fakt, że - jak wiemy - "dotkniecie
dna" to juz wedlug naszych przepisow WYPADEK MORSKI co kwalifikuje nas
do wystąpienia przed Izbą przy którymś z nadbałtyckich sądów...
--
pozdrawiam,
Szymon Wojniak
Loading...